-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-10
2024-04-18
2024-03-18
Ciekawa książka, podobał mi się styl, w zasadzie każde opowiadanie jest inaczej napisane. Zakończenia otwarte, co trochę mnie irytowało, bo część z tych opowiadań prosi się o ciąg dalszy. Każde z opowiadań daje do myślenia, zestawiając je z tytułem książki, można wysnuć główną interpretację, że każdego z nas coś gryzie, bardziej lub mniej, ale najgorsze jest gdy gryzie, a nie możemy się podrapać. Serce, mózg, dusza... Że wiele nam ciąży i chętnie byśmy to zrzucili, ale czasem nie ma jak. Niestety obawiam się, że szybko o tej książce zapomnę. Chyba wolałabym jedno długie, sensowne opowiadanie, powieść etc. niż być zbombardowaną tyloma krótkimi opowiastkami, które przecież nie dość, że każde inne, to każde niesie inny ładunek emocjonalny, każde co innego chce nam powiedzieć, mimo wspólnego członu, ciężaru skóry. Obawiam się, że to dla mojej przeciętnej głowy było zbyt wiele.
Niemniej polecam.
Ciekawa książka, podobał mi się styl, w zasadzie każde opowiadanie jest inaczej napisane. Zakończenia otwarte, co trochę mnie irytowało, bo część z tych opowiadań prosi się o ciąg dalszy. Każde z opowiadań daje do myślenia, zestawiając je z tytułem książki, można wysnuć główną interpretację, że każdego z nas coś gryzie, bardziej lub mniej, ale najgorsze jest gdy gryzie, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-27
Super, bardzo fajny retro kryminał. Świetny pomysł z dialogami w języku śląskim, postać malej Helgi bawiła mnie do łez, a sama sprawa to ciekawa intryga. Przyjemnie czytało mi się te książkę i choć to nie literatura górnych lotów, to z wielką chęcią sięgnę po pozostałe tomiki. Dziękuję Autorce za tę książkę, bo pokazuje, że o Śląsku i po śląsku można pisać pięknie i ciekawie.
Super, bardzo fajny retro kryminał. Świetny pomysł z dialogami w języku śląskim, postać malej Helgi bawiła mnie do łez, a sama sprawa to ciekawa intryga. Przyjemnie czytało mi się te książkę i choć to nie literatura górnych lotów, to z wielką chęcią sięgnę po pozostałe tomiki. Dziękuję Autorce za tę książkę, bo pokazuje, że o Śląsku i po śląsku można pisać pięknie i ciekawie.
Pokaż mimo to2024-02-23
Pierwszego sierpnia każdego kolejnego roku mojego życia, o 17:00, gdy tylko usłyszę wyjące syreny, przed oczami stanie mi Krzyś. Dziękuję za tę książkę, jest ponad samą sfabularyzowaną biografią Baczyńskiego, również świadectwem heroizmu powstańców, okrucieństwa okupanta i bezsensowności wojen, w których bezpotomnie traci się całe rodziny i m.in. tak wybitne jednostki jak Baczyński. Przepiękna książka, polecam!
Pierwszego sierpnia każdego kolejnego roku mojego życia, o 17:00, gdy tylko usłyszę wyjące syreny, przed oczami stanie mi Krzyś. Dziękuję za tę książkę, jest ponad samą sfabularyzowaną biografią Baczyńskiego, również świadectwem heroizmu powstańców, okrucieństwa okupanta i bezsensowności wojen, w których bezpotomnie traci się całe rodziny i m.in. tak wybitne jednostki jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-20
Można by pomyśleć, że życie na wyspie to prawie jak spełnienie marzeń, bo mimo, że wiele trzeba z siebie dać, a warunki są dość trudne, warto było by poczuć tę wolność a nawet szczęście... O jakże to mylące. Choć można domyślić się, że przecież w hermetycznej komunie, która dopuszcza do siebie tylko wybrańców, będzie dochodziło do patologii i brutalnych aktów agresji czy gwałtów. Książka z założenia powinna wstrząsnąć, a tym czasem jej treść spływa po nas jak po kaczce. Dokładnie tak jak tematem przejmuje się brytyjski rząd. Chyba liczą na to, że wyspa kiedyś na powrót stanie się bezludna i problem sam się rozwiąże.
Reportaż jest niestety napisany absolutnie beznadziejnie, chaotycznie, źle się to czyta i dlatego odbiór książki jest jaki jest. Nic ciekawego.
Można by pomyśleć, że życie na wyspie to prawie jak spełnienie marzeń, bo mimo, że wiele trzeba z siebie dać, a warunki są dość trudne, warto było by poczuć tę wolność a nawet szczęście... O jakże to mylące. Choć można domyślić się, że przecież w hermetycznej komunie, która dopuszcza do siebie tylko wybrańców, będzie dochodziło do patologii i brutalnych aktów agresji czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-12
Istnieje ryzyko, że w tym roku nie przeczytam już niczego lepszego. Majstersztyk!
Istnieje ryzyko, że w tym roku nie przeczytam już niczego lepszego. Majstersztyk!
Pokaż mimo to2024-02-05
Ja się pytam dlaczego tej książki nie ma więcej? Polecam!
Ja się pytam dlaczego tej książki nie ma więcej? Polecam!
Pokaż mimo to2024-01-25
I co ja mam tu napisać. We wcześniejszych opiniach ktoś napisał i o guilty pleasure i o gorszej jakości książek traktujących o wojnie a pisanych współcześnie przez osoby, które tej wojny bezpośrednio nie doświadczyły i ja się z tym absolutnie zgadzam. "Świat na nowo" wpisuje się idealnie do tej grupy książek które z jednej strony czyta się bardzo dobrze lecz z drugiej fabuła, główny wątek (tu mamy po prostu romans) gryzie, uwiera jak kamyk w bucie i czegoś nam mocno w lekturze brakuje - to odnośnie guilty pleasure. I zgadzam się, że najlepsze książki z wojna w tle czy opowiadające o trudnym czasie w trakcie i po wojnie to te pisane przez bezpośrednich świadków tamtych wydarzeń. Naprawdę nieliczni potrafią wejść słowami w tamte czasy, emocje, rozterki, obyczaje. Po przeczytaniu tej książki czuję się nieswojo. Była dobra, nawet bardzo, ale ciągle ten kamyk w bucie...
I co ja mam tu napisać. We wcześniejszych opiniach ktoś napisał i o guilty pleasure i o gorszej jakości książek traktujących o wojnie a pisanych współcześnie przez osoby, które tej wojny bezpośrednio nie doświadczyły i ja się z tym absolutnie zgadzam. "Świat na nowo" wpisuje się idealnie do tej grupy książek które z jednej strony czyta się bardzo dobrze lecz z drugiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-15
Rewelacyjna książka, jestem zaskoczona, że aż tak mi się podobała.
Rewelacyjna książka, jestem zaskoczona, że aż tak mi się podobała.
Pokaż mimo to2023-11-04
2023-10-30
2023-10-16
2023-07-19
2023-07-31
Historia Katowic opisana przez pryzmat historii jej mieszkańców. Miasta tworzą ludzie. Ciekawa książka, dobrze napisana, wciąga, choć zdarzają się i momenty słabsze. Niemniej warto przeczytać i dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy o Katowicach i ogólnie o Ślązakach. Jedyne co mnie, jako Ślązaczki posługującej się na co dzień językiem śląskim, bardzo raziło to błędy w przytaczanych śląskich słowach. Miałam wrażenie, że Autorka do końca nie potrafi nimi się posługiwać, pisała po śląsku na siłę. Natomiast merytorycznie bardzo dobra książka.
Historia Katowic opisana przez pryzmat historii jej mieszkańców. Miasta tworzą ludzie. Ciekawa książka, dobrze napisana, wciąga, choć zdarzają się i momenty słabsze. Niemniej warto przeczytać i dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy o Katowicach i ogólnie o Ślązakach. Jedyne co mnie, jako Ślązaczki posługującej się na co dzień językiem śląskim, bardzo raziło to błędy w...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-29
2023-06-10
2023-06-15
2023-05-30
Na okładce "Zamiany" zawarto stwierdzenie, którego autorem jest ponoć Lee Child, że trzymana przeze mnie książka to „Fantastyczny thriller, pełen napięcia i zwrotów akcji”. Mam wrażenie, że Pan Child czytał inną książkę...
„Zamiana” opowiada nam historię Caroline próbującej odbudować swoje małżeństwo, które całkiem niedawno przeżywało naprawdę trudne chwile wynikające z uzależnienia męża Caroline, Francisa, od narkotyków, a co też ją samą pchnęło w ramiona innego mężczyzny. Francis i Caroline znają swoje grzechy, a jednak z wielką determinacją walczą by odzyskać wzajemne zaufanie i sprawić by było jak dawniej. Wyruszają na krótki wypad tylko we dwoje, a główną atrakcją wyjazdu jest zamiana domów – Caro i Fran zamieszkują w domu kobiety, która przez tydzień będzie mieszkać w ich apartamencie. Już od pierwszego dnia pobytu Caro czuje, że ktoś celowo zostawia jej wskazówki dotyczące jej epizodycznego romansu, przypominając jej na każdym kroku o byłym ukochanym. Kobieta nie potrafi przestać obsesyjnie myśleć o swoim ex i o tym co ich łączyło oraz o tym co ich ostatecznie rozdzieliło. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że w jej apartamencie przebywa ktoś, kto nie powinien się tam nigdy znaleźć. Czego chce, jakie ma zamiary, co chce osiągnąć poprzez ewidentne zaplanowanie całej tej chorej sytuacji. Okazuje się, że zdarzenie z przeszłości poniesie ze sobą bardzo przykre konsekwencje, czego finał wydarzy się dokładnie w jej salonie.
Wynudziłam się przy tej książce. Nie chciało mi się jej czytać, a nie lubię zaczynać kolejnej, nie skończywszy poprzedniej. To miała być książka pełna napięcia i zwrotów akcji, gdzie tak naprawdę jakiekolwiek napięcie jest wyczuwalne w tej historii dopiero po około 2/3 treści. Strasznie irytują mnie książki pisane jak pod scenariusz filmowy, sugerujące mi co dokładnie w danej chwili robi bohater: Caro wstała, podeszła do okna, poprawiła zasłonkę i stwierdziła, że czas najwyższy wyjść, więc podeszła do lustra, umalowała usta karminową szminką i zadowolona wyszła z domu, starając się jak najciszej zamknąć za sobą drzwi. To takie moje zmyślone przykładowe zdanie – jak widać sama umiałabym naczaskać w tym stylu książkę przynajmniej 300-stronicową. Dodatkowo porównywanie uczuć bohaterów do jakiś dziwnych zjawisk naturalno-przyrodniczych, w ogóle nieadekwatnych do opisywanych sytuacji. Emocje buzujące jak ogień w kominku, granice jak linie na piasku nakreślone patykiem... To wszystko jest ok, ale jeśli jest tego za dużo, to staje się infantylne.
Ogólnie rzecz biorąc, Autorka na książkę miała naprawdę dobry pomysł. Historia sama w sobie świetna, taka że mogła wydarzyć się naprawdę, z bardzo dobrym, przemyślanym zakończeniem. Ciekawi bohaterowie, czasem lekko irytujący, Caroline niestety nie polubiłam, ale chyba mało kto by ją polubił. I tylko to wykonanie... oraz ta flegmatyczna akcja... Mój Boże...
„Zamiana” to debiut powieściowy Pani Fleet, światowy bestseller, wynikający po prostu chyba z usilnej promocji tej książki przez wydawnictwo. Nie orientowałam się jeszcze, czy Autorka wydała jakieś inne powieści, zachęcona „sukcesem” przedmiotowej, ale jeśli tak, to mam nadzieję, że poprawiła styl i tempo, bo talentu do wymyślania dobrych historii raczej jej nie brakuje. Jestem ciekawa jak tę samą historię napisałby np. Pan Jo Nesbo albo Harlan Coben - o nich pierwszych jakoś pomyślałam.
No cóż, ale napisała ją Pani Rebecca Fleet i mimo że bardzo chciałabym ją Wam polecić, to napiszę jedynie – czytacie na własną odpowiedzialność.
Dziękuję za uwagę.
Na okładce "Zamiany" zawarto stwierdzenie, którego autorem jest ponoć Lee Child, że trzymana przeze mnie książka to „Fantastyczny thriller, pełen napięcia i zwrotów akcji”. Mam wrażenie, że Pan Child czytał inną książkę...
„Zamiana” opowiada nam historię Caroline próbującej odbudować swoje małżeństwo, które całkiem niedawno przeżywało naprawdę trudne chwile wynikające z...
2023-04-23
Pierwszy raz wklejam wam pełną recenzję z mojego bloga bo jeszcze chyba nigdy nie zależało mi aż tak bardzo, żeby jak najwięcej osób przeczytało tę książkę. Obym was zachęciła.
Słowem, które często pojawia się w tej książce jest „zdziwienie”. I jest to słowo najlepiej chyba określające to, co czuje się po przeczytaniu tego reportażu. To zdziwienie pozostanie z wami na bardzo długo, myślę że będzie ono się wam przypominać przy każdej okazji gdy spotkacie osobę Głuchą. Dlaczego piszę „Głucha” wielką literą? Dlatego, że zrozumiałam, po lekturze tej książki, że Głusi to dyskryminowana społeczność, o której my, „słyszaki”, naprawdę nic nie wiemy. Społeczność wykluczona przez nas, słyszących. O której funkcjonowaniu decydujemy my, słyszący. I której jest tak bardzo, bardzo ciężko przez nasz brak wiedzy, ale może i empatii oraz przeświadczenie o byciu lepszym bo posiadającym sprawnie funkcjonujące wszystkie zmysły.
„Głusza” to reportaż autorstwa Anny Goc o tym jak naprawdę wygląda życie Głuchych w Polsce i nie tylko. I tu może powinniśmy sobie najpierw uświadomić jakie jest nasze własne wyobrażenie głuchoty. No cóż, powszechnie sądzi się, że osoba głucha po prostu nie słyszy, otacza ją cisza i oczywistym jest dla nas, że komunikuje się ze światem poprzez język migowy. Wiemy, że część z nich może mówić, choć niewyraźnie, przecież do końca siebie nie słyszą. Zapewne potrafią pisać i czytać, jeśli nie potrafią się z kimś porozumieć za pomocą języka migowego, to przecież mogą napisać na kartce czego potrzebują. Generalnie radzą sobie.
I tu, w tym momencie tego potoku słów jaki wylewał się z mojej głowy, nastąpiła refleksyjna, długa przerwa. Cisza. Wyobraźcie sobie, że to wszystko co przed chwilą przeczytaliście, to bujda. To nasze, słyszących, fałszywe wyobrażenie o życiu Głuchych.
Nie wszyscy Głusi potrafią czytać i pisać, czy nawet mówić, choć usilnie się ich to tego przymusza. Co więcej robi się to wespół z zakazem migania. Część z nich nie zna w ogóle języka migowego, bo od dziecka mówiono im, że to wstyd się nim posługiwać, że gdy zaczną migać stracą animusz do nauki mówienia. W szkołach dla głuchych uczą osoby słyszące, również nie potrafiące biegle bądź nawet wcale posługiwać się językiem migowym. Uczą ich słyszeć... Słyszący decydują nawet o tym, którym językiem migowym głusi powinni się ewentualnie posługiwać.
A teraz życie codzienne, jeśli głuchy chce coś załatwić, choćby u lekarza, musi mieć tłumacza. Może nawet nie tyle on sam go powinien mieć, ile w zasadzie powinna mu go zapewnić przychodnia itd. Możemy się domyślić jak to naprawdę wygląda. W praktyce tłumaczami są najczęściej słyszący członkowie rodziny, głównie dzieci. Nikogo to nie rusza, że te dzieci mogą mieć 4, 8, 12 lat. Cóż z tego, że dziesięciolatek jest tłumaczem własnej głuchej mamy u lekarza ginekologa, że musi jej przekazać, że straciła ciąże, że ma raka itp. Nikogo nie obchodzi, choć przecież jest to wątpliwe prawnie i nieetyczne, że małoletni załatwia sprawy notarialne, pogrzebowe i. inn. jako tłumacz swoich niesłyszących rodziców. Jak głuchy ma wezwać pomoc jeśli złamie nogę? Jak głuchy ma załatwić sprawę urzędową? Jak głuchy radził sobie w pandemii, gdzie byli odcięci już od wszystkiego zupełnie? Jak głuchy ma zrozumieć wystąpienie Prezydenta RP w TV jeśli tłumacz na dole ekranu posługuje się językiem migowym, którego głuchy nie zna i w dodatku robi to z błędami?
Zdziwieni? Ha, a to jeszcze nic! Jak chcecie się jeszcze bardziej zdziwić to przeczytajcie koniecznie tę książkę. Uważam, że to powinna być dla każdego pozycja obowiązkowa. Inaczej po niej spojrzymy na Głuchych, ich życie i świat kompletnie nierozumiejący ich potrzeb.
Czujecie moje zdenerwowanie w tym wpisie? Czytałam „Głuszę” i z każdą kolejna stroną byłam co raz bardziej wściekła. W pewnym momencie moja wściekłość zamieniła się w łzy bezradności i żalu. Nie powinno tak być. Nie wiedziałam i nie chce by Głusi mieli aż tak pod górę, żeby musieli przechodzić przez to co przechodzą. Chce, żeby mogli sami o sobie decydować, żeby polski język migowy był ich naturalnym wyborem komunikowania się, żeby mogli się go uczyć. Żeby byli zrozumiani...
Nie może tak być, że ktoś mnie jako matce, zabroniłby uczenia się pjm (polskiego języka migowego), żeby móc komunikować się z własnym dzieckiem. Nie wyobrażam sobie, że moje dziecko miało by zakaz migania i do 5 roku życia nie mogłabym się z nim w żaden sposób porozumieć. Ludzie mają wewnętrzną potrzebę komunikowania się z innymi. Pierwszą rzeczą, jaką bym zrobiła gdyby okazało się, że moje dziecko jest głuche, byłaby nauka migania i jego i siebie. To jest instynktowne! Pierwsze gesty to pierwsze słowa. I najważniejszy „kocham cię i rozumiem, jesteś normalnym małym człowiekiem, to nic, że nie słyszysz”.
Świat jest aż nadto okrutny...
Zdziwiona jestem już mniej, bo już wiem, zostałam uświadomiona – dziękuję Pani Anno.
Za to dalej jestem... a napiszę wprost... wku***ona... Tak, jestem wku***ona.
Bardzo dobrze, że „Głusza” powstała i została wydana – czytajcie wszyscy, a jeśli was też ogarnie złość, spróbujcie przekuć ją w coś co pomoże głuchym.
Pierwszy raz wklejam wam pełną recenzję z mojego bloga bo jeszcze chyba nigdy nie zależało mi aż tak bardzo, żeby jak najwięcej osób przeczytało tę książkę. Obym was zachęciła.
Słowem, które często pojawia się w tej książce jest „zdziwienie”. I jest to słowo najlepiej chyba określające to, co czuje się po przeczytaniu tego reportażu. To zdziwienie pozostanie z wami na...
Niepokojąca, przerażająca, smutna, człowiek po jej lekturze czuje... No właśnie... Co czuje? Ja się czuję nieswojo i dziwi mnie, że osoby w niej występujące nie popadły w obłęd. To tak nierealne, że aż prawdziwe... Rewelacyjna, wciągająca książka.
Niepokojąca, przerażająca, smutna, człowiek po jej lekturze czuje... No właśnie... Co czuje? Ja się czuję nieswojo i dziwi mnie, że osoby w niej występujące nie popadły w obłęd. To tak nierealne, że aż prawdziwe... Rewelacyjna, wciągająca książka.
Pokaż mimo to