-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik6
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać16
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać39
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Czytałem w tłumaczeniu Juliana Korsaka, bo Porębowicz zbyt porąbany zdał mi się. Co tu dużo mówić, mało powiem - arcydzieło obrazowania trudnych i niezwykle celnych myśli/stanów/nastrojów...
Jakby ktoś to zekranizował... szkoda, że dominikanie nie są filmowcami, oni jedni mieliby cierpliwość, aby kongenialnie adaptować majaki Dantego do postaci żywego obrazu.
Czytałem w tłumaczeniu Juliana Korsaka, bo Porębowicz zbyt porąbany zdał mi się. Co tu dużo mówić, mało powiem - arcydzieło obrazowania trudnych i niezwykle celnych myśli/stanów/nastrojów...
Jakby ktoś to zekranizował... szkoda, że dominikanie nie są filmowcami, oni jedni mieliby cierpliwość, aby kongenialnie adaptować majaki Dantego do postaci żywego obrazu.
2022-04-01
Jedna z najbardziej treściwych lektur jakie czytałem. Samo gęste. Niezwykle inspirujące dociekania wywracające do góry nogami stosunek do języka. Nadludzka przenikliwość mogąca się komuś pomylić z naiwnością, a mnie przywołująca na myśl najlepsze momenty z "W oparach absurdu" Tuwima i Słonimskiego. Wittgenstein miałby im wiele do zaoferowania.
Książkę streszcza aforyzm autora:
"Cała chmura filozofii kondensuje się w kropelkę nauki o języku."
Edit:
Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że "Dociekania filozoficzne" są chaotyczne, że są przeskoki między tematami, i że na przykład w dialogach nie wiadomo, po której stronie jest autor. Wszystko wiadomo, a temat jest jeden od początku do końca, tylko perspektywy się zmieniają. Dialog jest wewnętrzny, autora, Ludwig jest i tu i tam, to jest zabieg retoryczny! Wittgenstein konstruuje pytania, uwrażliwia na złożoność zjawiska jakim jest język, a nie kładzie tezy.
Jedna z najbardziej treściwych lektur jakie czytałem. Samo gęste. Niezwykle inspirujące dociekania wywracające do góry nogami stosunek do języka. Nadludzka przenikliwość mogąca się komuś pomylić z naiwnością, a mnie przywołująca na myśl najlepsze momenty z "W oparach absurdu" Tuwima i Słonimskiego. Wittgenstein miałby im wiele do zaoferowania.
Książkę streszcza aforyzm...
Chyba nie znajdę słów oddających w pełni mój podziw nad tym człowiekiem z przyszłości. Dogodził mi, nawsadzał do głowy jak nikt, a czytam jego Dzienniki (pierwszy tom) trzeci raz. Niezmiennie nie mogę sobie poradzić z celnością spostrzeżeń, z lekkością stylu, a nade wszystko z postawą samego Gombrowicza, który, owszem, ceni siebie dając sobie prawo orzekania w sprawach najwyższej wagi, jednak robi to nie dlatego, że uważa się za przemawiającego ze szczytów intelektu i talentu, ale że stoi na ziemi! To nie jest człowiek wywyższający się, nie jest też kulturalnie uniżony, to człowiek skalibrowany, tożsamy ze sobą i tego świadomy. Poza tym, jego postawa jest integralną i niezbywalną częścią stylu, potwierdzeniem słów, które przez to nie są rzucane na wiatr.
Jakie to szczęście, że Gombrowicz był Polakiem i cały wysiłek intelektualny poświęcił Polsce, a ta, niewdzięczna, do tej pory strzępi na nim bat za uczciwość artystyczną – grzech sztuki prowincjonalnej. Mam wrażenie, że gdy autor „Ferdydurke” pisze: „Dla Polaka kultura nie jest czymś czego i on jest współtwórcą, ona przychodzi mu z zewnątrz jako coś wyższego, nadludzkiego – i ona mu imponuje”, to polski czytelnik zapamięta i podda refleksji tylko słowa ”dla Polaka”, po czym przejdzie do, tak znanego również z gówniarskich forów dyskusyjnych i mediów społecznościowych, ataku ad persona: co on sobie myśli? za kogo się ma? Co w nas za choróbsko jest, śmieszna nadwrażliwość dumy, tego balonu, którego nie wolno tykać ostrzejszym słowem? Dlaczego? bo pęknie i okaże się niczym?
Przykre jest, że Gombrowicz zamiast stać się kluczem do przyszłości kultury polskiej, do odmiany naszej mentalności, literat który uciekł z kraju, żeby zatopić się w gołym bycie, zresetować się, namacać twardy grunt i powrócić do ojczyzny jako umyta dusza (witkacowska), polsko-światowa, pozostał rozpoznany jako arogant. Mało tego, karlejemy z roku na rok i Gombrowicz nam rośnie, ale ojczyźniana duma-balon widzi tylko balon arogancji, którego jednak nie odważy się przebić ze strachu przed ujrzeniem w nim człowieka z krwi i kości zamiast spodziewanego niczego, które sobie dośpiewuje ot tak, dla spokojności.
A bo czytam recenzje poniżej i rozmawiam z „pis(d)arzami”...
Chyba nie znajdę słów oddających w pełni mój podziw nad tym człowiekiem z przyszłości. Dogodził mi, nawsadzał do głowy jak nikt, a czytam jego Dzienniki (pierwszy tom) trzeci raz. Niezmiennie nie mogę sobie poradzić z celnością spostrzeżeń, z lekkością stylu, a nade wszystko z postawą samego Gombrowicza, który, owszem, ceni siebie dając sobie prawo orzekania w sprawach...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dobrze jest przygodę z Kafką rozpocząć od jego "Dzienników". Dzieki nim przekonujemy się, że naprawdę mamy do czynienia z uczciwym - względem siebie i czytelników - myślicielem. Do jego twórczości niezbędny jest klucz. Bohaterowie nie tyle mają ciało, ile same nerwy, a Kafka nimi gra, doskonale symulując międzyludzki mechanizm.
Także porównanie życia pisarza z jego próbami wykładania swoistej filozofii, ukazuje pewien paradoks: słabość prywatna Franza Kafki i potęga jego myśli.
"Dzienniki" pisane wyśmienitym językiem. Mnóstwo skromnego, głębokiego, niechcącego się ujawnić poczucia humoru. Ale przede wszystkim ciągłe wspinanie się na palce, żeby chociaż posmyrać niewyrażalne.
Dobrze jest przygodę z Kafką rozpocząć od jego "Dzienników". Dzieki nim przekonujemy się, że naprawdę mamy do czynienia z uczciwym - względem siebie i czytelników - myślicielem. Do jego twórczości niezbędny jest klucz. Bohaterowie nie tyle mają ciało, ile same nerwy, a Kafka nimi gra, doskonale symulując międzyludzki mechanizm.
Także porównanie życia pisarza z jego...
sam bym tego lepiej nie napisał
sam bym tego lepiej nie napisał
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDoskonałe sugestie psychologiczne, wybitny intelekt autora. Nie dziwię się, że "Hamlet" nie zdycha, jest wieczny.
Doskonałe sugestie psychologiczne, wybitny intelekt autora. Nie dziwię się, że "Hamlet" nie zdycha, jest wieczny.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dużo obrazów po tym zostaje w głowie, no i jakaś taka wyższość bardzo niedzisiejsza.
Co mnie najbardziej ujęło, to idealizacja postaci. Homer nie opisuje wyglądu postaci, ogranicza się jedynie do ogólników. W efekcie, czytelnik wyobraża sobie bohaterów i sytuacje wedle własnych kryteriów piękności, a "Iliada" mnoży swój byt przez ilość głów, które ją pomyślały! Doskonały chwyt w niedoścignionym wykonaniu. Homer ze ślepoty uczynił walor, uruchamiając wewnętrzne widzenie (wyobraźnię) u czytelników.
Dużo obrazów po tym zostaje w głowie, no i jakaś taka wyższość bardzo niedzisiejsza.
Co mnie najbardziej ujęło, to idealizacja postaci. Homer nie opisuje wyglądu postaci, ogranicza się jedynie do ogólników. W efekcie, czytelnik wyobraża sobie bohaterów i sytuacje wedle własnych kryteriów piękności, a "Iliada" mnoży swój byt przez ilość głów, które ją pomyślały! Doskonały...
W dobrej widocznie kolejności czytałem Gombrowicza, bo "Kosmos" zostawiłem na koniec. Wbił mnie w ziemię i tak zostałem. O jak dobrze autor chłosta wielkich myślicieli proponując metodę wykładania rzeczy absolutnych. Rekwizyty, jakich użył, zawstydzają wszystko, co do tej pory wyciosano by służyło myśli wielkiej. Gombro przy pomocy wróbla i patyka przemierza myślą kosmos rzeczywistości. Cokolwiek to znaczy.
W dobrej widocznie kolejności czytałem Gombrowicza, bo "Kosmos" zostawiłem na koniec. Wbił mnie w ziemię i tak zostałem. O jak dobrze autor chłosta wielkich myślicieli proponując metodę wykładania rzeczy absolutnych. Rekwizyty, jakich użył, zawstydzają wszystko, co do tej pory wyciosano by służyło myśli wielkiej. Gombro przy pomocy wróbla i patyka przemierza myślą kosmos...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po przeczytaniu narzuca mi się porównanie do "Idioty" Dostojewskiego. Tutaj rolę niepasującego, bo zbyt doskonałego człowieka gra Leonardo da Vinci. Mereżkowski pokazuje dramat geniusza, olbrzyma wśród ludzi, którego każdy człowiek prywatnie podziwia, a jako część społeczeństwa pogardza nim. Bohater ukazany jest jakby był Słońcem epoki średniowiecza, rażącym i dającym życie zarazem. Wokół niego krążą mniejsze postacie, takie jak Michał Anioł, Rafael, Machiavelli, papież, królowie, nie wspominając o sprowadzonym do poziomu głuptasa Kolumbie.
Jak to u Ruskich, świetna i głęboka interpretacja Biblii, tutaj z zaskakującym wnioskiem "Antychryst i Chrystus to jedno" ("miłość jest córką wiedzy" - oryginalny odbiór historii Adama i Ewy).
Po przeczytaniu narzuca mi się porównanie do "Idioty" Dostojewskiego. Tutaj rolę niepasującego, bo zbyt doskonałego człowieka gra Leonardo da Vinci. Mereżkowski pokazuje dramat geniusza, olbrzyma wśród ludzi, którego każdy człowiek prywatnie podziwia, a jako część społeczeństwa pogardza nim. Bohater ukazany jest jakby był Słońcem epoki średniowiecza, rażącym i dającym życie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ponad 600 stron jednolitego pod każdym względem pisarstwa. Coś niesłychanego. Zdaje się, że Seneka osiągnął jasność nie tylko myśli, ale i wymowy. Prostymi środkami i najkrótszą drogą wykłada mądrość życiową, która zdaje się być niczym odkrywczym, ale jednak szlachetnym. To tak, jakby oglądać codzienny wschód słońca z kimś wyjątkowym, kto podnosi rangę powszedniego wydarzenia. Takim kimś jest autor listów.
Naprawdę ta książka zdolna jest przemienić człowieka, bo na każdej kartce zmusza do obcowania z fundamentalnymi zagadnieniami, które dotyczą jego życia.
Powiedziałbym: książka-woda źródlana
Ponad 600 stron jednolitego pod każdym względem pisarstwa. Coś niesłychanego. Zdaje się, że Seneka osiągnął jasność nie tylko myśli, ale i wymowy. Prostymi środkami i najkrótszą drogą wykłada mądrość życiową, która zdaje się być niczym odkrywczym, ale jednak szlachetnym. To tak, jakby oglądać codzienny wschód słońca z kimś wyjątkowym, kto podnosi rangę powszedniego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMała piękna książeczka. Dla każdego.
Mała piękna książeczka. Dla każdego.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDobra bajka dla dorosłych naszpikowana symbolami i ciężarem gatunkowym.
Dobra bajka dla dorosłych naszpikowana symbolami i ciężarem gatunkowym.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiezwykle przekonująca analiza tragedii i wielkości starożytnych Greków. Grunt pod najodważniejsze tezy i inspiracja po wieki. Dopiero po tej pozycji można i trzeba przeczytać "Tako rzecze Zaratustra", w którym to dziele Nietzsche daje mit współczesnemu człowiekowi, by go zrestartować i przywrócić duchowy kontakt z największymi starożytnego świata.
Niezwykle przekonująca analiza tragedii i wielkości starożytnych Greków. Grunt pod najodważniejsze tezy i inspiracja po wieki. Dopiero po tej pozycji można i trzeba przeczytać "Tako rzecze Zaratustra", w którym to dziele Nietzsche daje mit współczesnemu człowiekowi, by go zrestartować i przywrócić duchowy kontakt z największymi starożytnego świata.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka trudna jak przedmiot, o którym traktuje. Szczególnie pierwsza część.
Nie odważę się oceniać trafności tez i argumentów, wspomnę tylko, że pozycja niezwykle ciekawa i ważna ze względu na bardzo ciekawe ujęcie Sokratesa, którego autor ustanawia prekursorem myślenia subiektywnego, czyli tego, który jako pierwszy (w kulturze zachodniej) "odkrył" źródło poznania w sobie. Druga sprawa, ważniejsza, że dzięki temu nic nie poznał.
Tak więc wielkość Sokratesa polegałaby na tym, że był zarazem startem i metą nowego podejścia w filozofii, bo po nim każdy łudził się, że coś znalazł.
Rozprawa doktorska Kierkegaarda zdaje się być rozpisanym punktem wyjścia dla pozostałych jego dzieł.
Książka trudna jak przedmiot, o którym traktuje. Szczególnie pierwsza część.
Nie odważę się oceniać trafności tez i argumentów, wspomnę tylko, że pozycja niezwykle ciekawa i ważna ze względu na bardzo ciekawe ujęcie Sokratesa, którego autor ustanawia prekursorem myślenia subiektywnego, czyli tego, który jako pierwszy (w kulturze zachodniej) "odkrył" źródło poznania w...
Dwa w jednym, sama esencja kierkegaardowskiego podejścia do wiary w "Okruchach filozoficznych" i dziesięć dźgnięć, ataków na "świat chrześcijański" (instytucję kościoła) w postaci artykułów ("tekstów budujących"), które autor zamieszczał w duńskim piśmie.
Książka zdaje się być najlepiej uargumentowanym i niezwykle ostrym w tonie atakiem na instytucję kościóła. Być może nawet za ostrym i za celnym. Każdy kto ją przeczyta dozna ciężkiego nokautu, po którym straci przytomność. Potem oprzytomnieje i nie będzie pamiętał, co się w zasadzie wydarzyło. A tak naprawdę (atak na prawdę!) nie będzie chciał pamiętać, bo oto Kierkegaard poinformował go, że jest (czytelnik) malutką zakłamaną osóbką, hipokrytą i w ogóle powinien się wstydzić, że żyje i miałby autor rację. Będzie ją miał najprawdopodobniej na wieki.
Dzieła nie należy ograniczać do świata ludzi wierzących. Na myśli Duńczyka opiera się późniejszy egzystencjalizm, a chrześcijanina można zamiennie traktować z człowiekiem autentycznym (np. u Heideggera), czyli nie przeciętnym/nie pospolitym, a oryginalnym/jedynym takim.
Chciałbym widzieć minę księdza podczas czytania "Chwili". Diabelsko musiałby się pocić, tak jak gdyby już za życia smyrały go języki ognia piekielnego.
Dwa w jednym, sama esencja kierkegaardowskiego podejścia do wiary w "Okruchach filozoficznych" i dziesięć dźgnięć, ataków na "świat chrześcijański" (instytucję kościoła) w postaci artykułów ("tekstów budujących"), które autor zamieszczał w duńskim piśmie.
Książka zdaje się być najlepiej uargumentowanym i niezwykle ostrym w tonie atakiem na instytucję kościóła. Być może...
2020-07-28
Bije racjonalnego Eurypidesa na głowę. Włos się jeży słuchając chóru Erynii, a same historie aż kipią od jakiegoś między słowami przeczuwanego napięcia, motoru tragedii. Wulkan słownej mocy.
(Nie znam autora przekładu, bardzo stary egzemplarz książki.)
Nietzsche pisał:
[Eurypides] w każdym rysie i w każdej linii [tragedii ajschylosowych] dostrzegał jakąś niewspółmierność, jakąś łudzącą określoność, a zarazem zagadkową głębię, a nawet nieskończoność tła. Najjaśniejsza postać zawsze ciągnęła za sobą ogon komety...
Bije racjonalnego Eurypidesa na głowę. Włos się jeży słuchając chóru Erynii, a same historie aż kipią od jakiegoś między słowami przeczuwanego napięcia, motoru tragedii. Wulkan słownej mocy.
(Nie znam autora przekładu, bardzo stary egzemplarz książki.)
Nietzsche pisał:
[Eurypides] w każdym rysie i w każdej linii [tragedii ajschylosowych] dostrzegał jakąś niewspółmierność,...
Nie przebrnąłem przez wszystkie tomy. Akwinata, mądry człowiek, daje pokaz doskonałego (pokora i rzetelność) korzystania ze źródeł w celu popychania swojego tematu. "Suma teologii" jest pracą wzorcową, za którą kryje się ciepły, miły, diabelsko (pardon) inteligentny geniusz.
Nie przebrnąłem przez wszystkie tomy. Akwinata, mądry człowiek, daje pokaz doskonałego (pokora i rzetelność) korzystania ze źródeł w celu popychania swojego tematu. "Suma teologii" jest pracą wzorcową, za którą kryje się ciepły, miły, diabelsko (pardon) inteligentny geniusz.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMistrzostwo świata jak dla mnie, książka-maszyna. Działa na mnie jak Biblia na wierzącego.
Mistrzostwo świata jak dla mnie, książka-maszyna. Działa na mnie jak Biblia na wierzącego.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niesamowity zbiór aforyzmów. Kafka używa języka jakby był on niedoskonałym narzędziem do przekazania myśli. Stara się jedynie zasugerować czytelnikowi (a może również i sobie) kierunek intuicji niewyrażalnych. Unika podobieństw, wymyka się porównaniom, nie daje się zaklasyfikować do znanych nurtów i poglądów. Jego sentencje są enigmatyczne, złożone i nawet w obrębie własnej twórczości F. K. nie jest konsekwentny w posługiwaniu się symbolami i metaforami. W zasadzie każdy aforyzm, to odrębny obraz-szkatułka otwierany osobnym kluczem.
Dzieła Kafki, wraz z aforyzmami, tworzą dziwaczny świat człowieka tyleż skomplikowanego, co jasno rozumującego; świat nieskończenie niepoznawalny i zarazem dziecinnie śmieszny.
Niewątpliwie "Aforyzmy z Zürau" są przygodą intelektualną nie mniejszą, niż każde z trzech największych dzieł tego autora. Nad każdą stroną z króciutkim aforyzmem (czasem dłuższym aforyzmopodobnym tworem) siedziałem jak nad powiastką filozoficzną. To nie tylko błyskotliwe sformułowania, ale notatki z miejsca docelowego wybitnego intelektu.
Niesamowity zbiór aforyzmów. Kafka używa języka jakby był on niedoskonałym narzędziem do przekazania myśli. Stara się jedynie zasugerować czytelnikowi (a może również i sobie) kierunek intuicji niewyrażalnych. Unika podobieństw, wymyka się porównaniom, nie daje się zaklasyfikować do znanych nurtów i poglądów. Jego sentencje są enigmatyczne, złożone i nawet w obrębie własnej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to