-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-04-25
2024-04-16
2024-04-14
2024-04-10
Ta książka doprowadziła mnie do momentu, w którym łzy już nie chciały płynąć. Rozstrzaskała moje serce na milion kawałków i zmusiła mnie do myślenia o tym, jak życie potrafi być niesprawiedliwe i okrutne, a przede wszystkim nieprzewidywalne.
All in opowiada o historii Kacey - gitarzystki w popularnym zespole oraz Jonaha - kierowcy limuzyny i artyście, który posiada wybitne umiejętności dmuchania szkła. Ta dwójka przypadkowo poznaje się, gdy Kacey, po udanym koncercie, postanowiła mocno zaszaleć na imprezie - w wyniku czego skończyła nieprzytomna w limuzynie Jonaha. Kacey jeszcze nie wie, że bardzo szybko ich relacja szybko się rozwinie, ale i równie szybko zakończy. A wszystko to przez podupadające zdrowie, a raczej życie...
Ta lektura dosłownie mną wstrząsnęła. Niejednokrotnie myśląc o niej, czuję się jakby to było coś, co może przydarzyć się każdemu z nas. Coś, czego nie można przewidzieć, a często też temu zapobiec.
Po jej przeczytaniu, naszło mnie sporo refleksji i chęci większej wdzięczności za życie, które posiadam. Za zdrowie, bliskich, możliwości i za wszystko co dobre. Może to głupie, ale czytanie o takich rzeczach pomaga docenić to, co samemu się posiada, a inni o tym marzą.
Jestem pełna zachwytu nad tym, co udało się stworzyć Emmie Scott. Pokazała jak wygląda szczera, bezgraniczna miłość. Kacey i Jonah wiedzą, że została im ograniczona ilość czasu, więc robią wszystko by to celebrować i po prostu być ze sobą. A mnie doszczętnie zmiażdżyło wyobrażanie sobie jakie to uczucie, gdy wiesz, że najbliższa osoba niedługo umrze i robisz wszystko by jak najdłużej nacieszyć się pozostałym wam czasem. Dlatego jak możecie się domyślić, wyłam przeokropnie.
Nie wiem, co więcej mogę powiedzieć, dlatego po prostu czytajcie, czytajcie i jeszcze raz czytajcie! Najlepiej w ciszy i spokoju, absolutnie nie nadaje się do czytania w miejscach publicznych (chyba, że macie w nosie, że ludzie będą się patrzeć jak płaczecie).
Jestem oczarowana i wyczekuję na drugi tom.
Ta książka doprowadziła mnie do momentu, w którym łzy już nie chciały płynąć. Rozstrzaskała moje serce na milion kawałków i zmusiła mnie do myślenia o tym, jak życie potrafi być niesprawiedliwe i okrutne, a przede wszystkim nieprzewidywalne.
All in opowiada o historii Kacey - gitarzystki w popularnym zespole oraz Jonaha - kierowcy limuzyny i artyście, który posiada wybitne...
2024-04-02
To książka, do której byłam nastawiona bardzo, ale to bardzo entuzjastycznie. Znajdziecie tu motyw forced proximity, older brother's friend, second chance. Zamysł fabuły strasznie mi się spodobał i myślałam, że to będzie perełka. Ale niestety tak się nie stało.
Przez utratę bliskiej osoby, życie Harper wywraca się do góry nogami. Wszystko co do tej pory zaplanowała stanęło pod znakiem zapytania. W związku ze spadkiem, który otrzymała, otworzyły się przed nią nowe możliwości. Harper jednak słabo radzi sobie z podejmowaniem decyzji i nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji. Z pomocą przychodzi jej siostra, która wysyła ją na mini wakacje na pewnej wyspie, gdzie w spokoju będzie mogła przeanalizować, czego tak naprawdę pragnie od życia.
Tak więc, fabuła zapowiadała się obiecująco, ale z bólem serca muszę stwierdzić, że nie wyszło to zbyt dobrze.
Harper okazała się być typem bohaterki, których nie znoszę w literaturze. Jest niezdecydowana, niepewna siebie, łatwo ulega oczekiwaniom innych ludzi, a co za tym idzie, robi wszystko pod ich dyktando. Działa w sposób emocjonalny, brakuje jej chłodnego spojrzenia na rzeczywistość. Z tego powodu bardzo często się irytowałam i miałam ochotę potrząsnąć nią, kiedy podejmowała głupie decyzje.
Okazało się, że Harper jest miłośniczką Ani z Zielonego Wzgórza, z którą bardzo się utożsamia i było to widać po wyczerpujących opisach przeżyć wewnętrznych oraz ilości poetyckich opisów i porównań. Rozumiem zamysł, ale niestety było to nieprzyjemne w czytaniu i przyczyniło się do tego, że książka jest po prostu przegadana i rozwleczona. Dla przykładu, Harper tak przeżywała pocałunek z jej obiektem westchnień, że zajęło to całą stronę. Sam pocałunek!
Przez większość lektury, nie wiedziałam do czego to wszystko zmierza, ale na szczęście zakończenie podreperowało troszkę tę powieść. Było genialne i obudziło tę historię, więc za to muszę pochwalić.
Ale jeszcze muszę wspomnieć w sumie o najważniejszych kwestiach, czyli o samej budowie tekstu, już pomijając fabułę.
Autorka przyświeciła sobie za cel opis dni, a nie konkretnych wydarzeń. Więc wiemy praktycznie co bohaterka robiła w każdy dzień tygodnia od rana do wieczora, a to jest po prostu nudne i toporne w czytaniu. Już dawno z czymś takim się nie spotkałam.
Na dodatek nie pomaga fakt, że w tekście brakuje jakiegoś rodzaju łączników, tak by płynąć przez każde słowo. A tutaj tekst był po prostu niespójny i często musiałam wracać okiem do poprzednich zdań, by zrozumieć co w ogóle czytam. Do tego ostrzegam przed licznymi literówkami i błędami w czasownikach osobowych. Ale podejrzewam, że to wszystko leży już po stronie redakcji/tłumaczenia.
Podsumowując, zawiodłam się, bo liczyłam na o wiele więcej... Nie mogę powiedzieć, że jest to zła książka, po prostu jest przeciętna.
To książka, do której byłam nastawiona bardzo, ale to bardzo entuzjastycznie. Znajdziecie tu motyw forced proximity, older brother's friend, second chance. Zamysł fabuły strasznie mi się spodobał i myślałam, że to będzie perełka. Ale niestety tak się nie stało.
Przez utratę bliskiej osoby, życie Harper wywraca się do góry nogami. Wszystko co do tej pory zaplanowała stanęło...
2024-03-29
2024-03-20
Ta książka należy do rodzaju tych, których nie powinno oceniać się metodą gwiazdkową (ja oceniłam na 10, ze względu na system lubimyczytać i by nie ujmować wartości książce). A najlepiej w ogóle jej nie oceniać.
Jest to zbiór esejów osoby czarnoskórej, która jest też osobą queer i przedstawia w nim swoje doświadczenia związane z dyskryminacją rasową, homofobią, walką z nienawiścią i toksyczną męskością.
Uważam, że jest to pozycja obowiązkowa, dla osób, które czują, że mogą się nią utożsamić. W szczególności, gdy wy lub ktokolwiek z waszych bliskich doświadcza podobnych przykrości - to ta książka będzie wsparciem, przewodnikiem i zapewnieniem, że nie jesteście w tym sami.
George niezwykle szczerze opisuje swoje doświadczenia, różne sytuacje, które sprawiały, że czuł się źle, a także te dobre momenty, gdy otrzymywał wsparcie od rodziny i przyjaciół oraz płynące z tego wnioski.
Jestem pełna podziwu, że autor zdobył się na odwagę, by jego często bardzo prywatne przeżycia ujrzały światło dzienne. Są to kwestie, które wiele osób chciałoby usłyszeć lub o nie zapytać. I sam George przyznaje, że chciałby być w tym drogowskazem dla młodych dorosłych.
Z całego serca polecam przeczytać tę lekturę każdemu (z zaznaczeniem, że książka przeznaczona jest dla osób 18+!!l). Nawet jeśli temat was nie interesuje, to ważna jest świadomość.
Ta książka należy do rodzaju tych, których nie powinno oceniać się metodą gwiazdkową (ja oceniłam na 10, ze względu na system lubimyczytać i by nie ujmować wartości książce). A najlepiej w ogóle jej nie oceniać.
Jest to zbiór esejów osoby czarnoskórej, która jest też osobą queer i przedstawia w nim swoje doświadczenia związane z dyskryminacją rasową, homofobią, walką z...
2024-03-13
[współpraca reklamowa z @odyseya.books ]
"Nie poddam się. Jeśli chcesz mojej krwi, będziesz musiała sama ją wziąć."
Dziś premiera Damy autorstwa Evelyn Skye. Ja już jestem o lekturze i jestem nią zachwycona! Uwielbiam czytać historie o silnych i odważnych głównych bohaterkach, a Elodie właśnie taką jest.
Dama to historia Elodie, księżniczki Inophe, która aby ocalić swój kraj od ubóstwa i głodu zgadza się na małżeństwo z księciem Aurei. Warunki tej umowy wydają się jednak zbyt piękne by były możliwe, ale Elodie zagłusza swoje wątpliwości, bo najważniejsze jest dla niej dobro swojego ludu. A wkrótce wszystkie jej głosy z tyłu okażą się słuszne...
Wciągnęłam się w fabułę jakoś po około 80 stronach i później już czytałam z zapartym tchem nie zwracając uwagi na ilość przeczytanych stron. W tej historii jest bardzo dużo cierpienia, waleczności, odwagi, siły, bólu, zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią.
Elodie jest bohaterką, którą od samego początku polubiłam. Kieruje nią empatia i chęć niesienia pomocy. Poznajemy także jej młodszą siostrę, Florię. Ich relacja bardzo przypominała mi tę u Katniss i Prim z Igrzysk Śmierci, które darzę niezwykłą sympatią, dlatego bardzo miło czytało mi się o Elodie i Florii.
Poczułam tutaj także taki bajkowy/baśniowy vibe, z tego też powodu nie ma w tej historii nieprzewidywalnych zwrotów akcji, a zakończenie określiłabym jako takie poprawne, łatwe w odgadnięciu. Jednak nie odebrało mi to radości z czytania.
Na duży plus zasługuje konstrukcja książki, mamy kilka perspektyw, w większości jest to Elodie, ale wchodzimy także w skórę innych ciekawych postaci. Do tego krótkie rozdziały, więc czyta się meeega szybko i przyjemnie.
Z czystym sumieniem polecam! Mam nadzieję, że was zachęciłam.
P.S. Dama jest też na Netflixie, ja jeszcze nie oglądałam, ale na pewno się skuszę!
[współpraca reklamowa z @odyseya.books ]
"Nie poddam się. Jeśli chcesz mojej krwi, będziesz musiała sama ją wziąć."
Dziś premiera Damy autorstwa Evelyn Skye. Ja już jestem o lekturze i jestem nią zachwycona! Uwielbiam czytać historie o silnych i odważnych głównych bohaterkach, a Elodie właśnie taką jest.
Dama to historia Elodie, księżniczki Inophe, która aby ocalić swój...
2024-03-10
"To dlatego ludzie stają się źli. Ponieważ cały wszechświat wmawia im, że są beznadziejni w byciu dobrymi"
Sztuka kłamania jest dla mnie ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem. Nawet nie wiem jak to się stało, bo jakoś do 150 strony byłam nastawiona sceptycznie i byłam bliska odłożenia jej na bok. Cieszę się, że tego nie zrobiłam, bo teraz trafia ona w topkę moich ulubionych książek.
Jest to historia, która zmiecie Was z planszy i dla której zarwiecie nockę, bo fabuła nie pozwoli Wam oderwać się choćby na minutę.
Jeśli miałabym wyróżnić najmocniejsze strony, to z pewnością będą to dialogi i wnikliwe wchodzenie w psychikę bohaterów. Autorka zadbała również o to, by żadne słowo nie było przypadkowe, dlatego czyta się to tak dobrze. Nie znajdziecie tutaj bezsensownych dialogów, każde zdanie wypowiedziane przez bohatera ma swoje późniejsze konsekwencje - czyli jest to coś, czym cechuje się dobra powieść. Więc gdy już to wyczaiłam, moje skupienie podczas czytania się wzmogło.
Ciężko jest określić kto tutaj jest protagonistą, a kto antagonistą. Na początku kibicowałam Lucowi, później Brooke, a potem już byłam do tego stopnia zmanipulowana, że nie wiedziałam, kto jest dobry, a kto zły. A ten zabieg sprawił, że zakochałam się bez opamiętania. Uwielbiam książki nieoczywiste, które za główny cel obierają dyskusję na temat moralności. Dla wielu osób nudne, ale zaręczam Wam, że nie w tym przypadku. Całość opatrzona jest intensywną akcją i wysokim napięciem wywoływanym u czytelnika.
Julia Kubicka trafia do listy moich ulubionych autorek, pokochałam jej styl pisania. Ilość cytatów, które sobie zapisałam na czytniku jest oszałamiająca i wiem, że będę musiała kupić tę książkę w papierze, bo mam ochotę przeczytać ją kolejny raz, by znów przeżyć te emocje na nowo. Dodatkowo wspomnę, że nałogowo słucham playlisty dołączonej do książki, przypominając sobie sceny z książki. Myślę, że to wystarczająco oddaje moją miłość do tej trylogii (za mną już również drugi tom oraz wyczekuję na trzeci, który niedługo ma premierę).
"To dlatego ludzie stają się źli. Ponieważ cały wszechświat wmawia im, że są beznadziejni w byciu dobrymi"
więcej Pokaż mimo toSztuka kłamania jest dla mnie ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem. Nawet nie wiem jak to się stało, bo jakoś do 150 strony byłam nastawiona sceptycznie i byłam bliska odłożenia jej na bok. Cieszę się, że tego nie zrobiłam, bo teraz trafia ona w topkę moich ulubionych...