-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2018-02-15
2018-06-14
Kolejna książka z zadziwiająco niską oceną na naszym serwisie. Pierwszy raz jednak powiem, że coś mi się zdaję, iż wiele osób nie potrafi czytać między wierszami. Bardzo przyjemny klimat (oczywiście mroczny), interesująca fabuła, przewlekana naprawdę ciekawymi wymysłami autora i nawiązaniami do paru świetnych i znanych dzieł literackich (m.in. do "Raju Utraconego" czy Biblii). Ateiści nie mają się jednak czego obawiać, bo sam protagonista jest zapalonym ateistą. Książka staje się przez to przystępną dla każdego. Pościg za utraconym skarbem, z książki Pypera, stał się świetnym scenariuszem na film. Teraz tylko czekać. Z pewnością dałbym wyższą ocenę, gdyby nie pewna część, która mnie zawiodła.
PS: Dodam, że bardzo lubię, gdy autor potrafi odnieść się z humorem do pewnych dziennych rzeczy w życiu każdego człowieka. Tutaj jest tego naprawdę sporo, przez co tytuł nie odtrąca od siebie zbyt "nadętym" i "wyimaginowanym" światem.
Godna polecenia! RIP Vinnie!
Kolejna książka z zadziwiająco niską oceną na naszym serwisie. Pierwszy raz jednak powiem, że coś mi się zdaję, iż wiele osób nie potrafi czytać między wierszami. Bardzo przyjemny klimat (oczywiście mroczny), interesująca fabuła, przewlekana naprawdę ciekawymi wymysłami autora i nawiązaniami do paru świetnych i znanych dzieł literackich (m.in. do "Raju Utraconego" czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-13
Dobra, psychodeliczna pozycja grozy, oparta w głównej mierze na wampirach (upiorach) i duchach.
Dobra, psychodeliczna pozycja grozy, oparta w głównej mierze na wampirach (upiorach) i duchach.
Pokaż mimo to2017-11-05
Do bezdennej studni jaką jest tematyka gore, tutaj autorzy nie zagłębili wiader bardzo głęboko. Oczywiście, jak to w przypadku MordumaX, są tortury, brutalne morderstwa dzieci i ogólnie całość przedstawia się w czarnych kolorach (jak sutanny), ale porównując z innymi jego pozycjami, ta usadawia się gdzieś przy środku skali ocen. Przyznam szczerze, że przy podobnym stopniu brutalności, pozycja proponowana przez Dekstera Cuoco wypada nawet lepiej. Popełnia on o losach dziewczyny i jej patologicznej do szpiku kości rodziny, u której schematy zachowań zupełnie odchodzą od zwyczaju, a im dalej razem przy wózku, tym większe odchylenia psychiczne można z łatwością zaobserwować. Ten pierwszy opisuje zaś losy sierot przyjętych do domu miłosierdzia ks. Adama i siostry Beaty, którzy w swoich omamach gwałcą, upokarzają i mordują biedne dzieciaczki, przydzielone tutaj po utracie bliskich im osób. W obu historiach czuć słodki zapach perwersji, bez której trudno sobie wyobrazić ten gatunek. Przyznam, że mam nadzieję, iż druga część (która została zapowiedziana na końcu książki) okaże się nieco bardziej pomysłowa i przy okazji dopracowana. Nie ma co wieszać tu psów, bo koniec końców może to być i horror klasy Z, a i tak chodzi tutaj o bezczeszczenie godności, w którą zaopatrzona jest ludzka natura.
Do bezdennej studni jaką jest tematyka gore, tutaj autorzy nie zagłębili wiader bardzo głęboko. Oczywiście, jak to w przypadku MordumaX, są tortury, brutalne morderstwa dzieci i ogólnie całość przedstawia się w czarnych kolorach (jak sutanny), ale porównując z innymi jego pozycjami, ta usadawia się gdzieś przy środku skali ocen. Przyznam szczerze, że przy podobnym stopniu...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-06
Do książki podchodziłem trzy razy. Dopiero za tym ostatnim udało mi się przetrwać nużący początek i wczuć się w fabułę. Bardziej znaczących bohaterów jest sporo, ale tą główną jest didżejka Heidi, która jako jedna z wielu kobiet pada ofiarą klątwy rzuconej wieki temu przez wiedźmy zamieszkujące Salem. Klątwa zostaje rozesłana przez metalowy zespół "Panowie". Ich muzyka obrzydza mężczyzn, ale ma w sobie coś co w dziwny sposób jednoczy kobiety w ostatecznym rozrachunku... między sobą. Szczerze podoba mi się ten motyw. [Nie żebym był szowinistą]. Samodestrukcja jest tutaj dobrym stwierdzeniem. Dużo gore, pojawiają się momenty, w których dreszcze przechodzą po ciele, ale nie jest to horror najwyższej klasy. Z pewnością lepsza od filmu na podstawie, stworzonego zresztą przez samego autora, który jest także muzykiem metalowym. Cóż, film pokazuje, że nie da się być we wszystkim znakomitym, ale dzieło pisane jest przyzwoite.
***
+ Oczywiście za okładkę :)
Do książki podchodziłem trzy razy. Dopiero za tym ostatnim udało mi się przetrwać nużący początek i wczuć się w fabułę. Bardziej znaczących bohaterów jest sporo, ale tą główną jest didżejka Heidi, która jako jedna z wielu kobiet pada ofiarą klątwy rzuconej wieki temu przez wiedźmy zamieszkujące Salem. Klątwa zostaje rozesłana przez metalowy zespół "Panowie". Ich...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-03
Deprecjonujący wpływ Edbrook na Dawida Asha jest tak samo duży jak dobra jest ta książka! Ten wpływ jest naprawdę duży.
Deprecjonujący wpływ Edbrook na Dawida Asha jest tak samo duży jak dobra jest ta książka! Ten wpływ jest naprawdę duży.
Pokaż mimo to2017-05-26
Zbiór opowiadań jak to zbiór opowiadań, dzieli się na lepsze i gorsze. Niektóre były naprawdę przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe. Inne, w większości uznanych już autorów grozy, wypadły całkiem dobrze. Dwa opowiadania Radeckiego, tj. "Kat" i "Satellite 15", dały radę w 100%. MordumX, mimo ostatniego, niby lichego "Possesion", wyszedł całkowicie obronną ręką, ale do tego mnie przyzwyczaił; Tomasz Czarny również z niezłym opowiadaniem pt. "Brzytwa". Do najlepszych historii autorów mniej znanych zaliczam "Ultimatum" Pauliny Król, "Historię Edwina" Bartosza Słowińskiego oraz "Nie Moją Bajkę" Krzysztofa Pakuły. Całość książki to 12 opowiadań, więc mała szansa, że ktoś nie znajdzie swojej ulubionej pracy. Nie ma co się tutaj rozpisywać, bo to tylko recenzja otoczki tego zbioru. Jeśli ktoś znajdzie, tradycyjnie polecam przeczytać.
Zbiór opowiadań jak to zbiór opowiadań, dzieli się na lepsze i gorsze. Niektóre były naprawdę przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe. Inne, w większości uznanych już autorów grozy, wypadły całkiem dobrze. Dwa opowiadania Radeckiego, tj. "Kat" i "Satellite 15", dały radę w 100%. MordumX, mimo ostatniego, niby lichego "Possesion", wyszedł całkowicie obronną ręką, ale do tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-01
Słuchając mistrza Burtona wraz z kolegami z zespołu, przyswajając ciągle nutki z ulubionej piosenki z ich drugiego longplaya, naszła mnie ochota na coś z dzwonem w tle. Jako, że znalazłem sobie w stercie z phantomowymi horrorami "Dzwon śmierci", wziąłem z przekonaniem i nadzieją na dobrą historię. I nie zawiodłem się. Poniekąd nawet żałowałem, iż jest ona taka krótka, ale z drugiej strony, jest to cały urok tych wydań z lat 90. Od początku nie problem wczuć się w klimat. Nie ma momentów, w których akcja zostaje na dłużej przerwana. W zasadzie, to wszędzie panuje śmierć. Im głębiej wchodzimy w tekst tym bardziej chcemy się dowiedzieć, co tak dokładnie za tym stoi. Bo to, że dzwon to wiadome już z tytułu. Żeby nie przyćmić tego dobrego horroru kryminalną mgiełką dopowiem, że dostarcza on nam także sporej dawki gore, czyli nie ma cackania. Apodyktyczny właściciel Caelogy Hall, jego żona, służąca, pastor, dzieciaki w szkole czy seksowna pani dyrektor- każdy chce przeżyć... pytanie tylko, For Whom the Bell Tolls?
Słuchając mistrza Burtona wraz z kolegami z zespołu, przyswajając ciągle nutki z ulubionej piosenki z ich drugiego longplaya, naszła mnie ochota na coś z dzwonem w tle. Jako, że znalazłem sobie w stercie z phantomowymi horrorami "Dzwon śmierci", wziąłem z przekonaniem i nadzieją na dobrą historię. I nie zawiodłem się. Poniekąd nawet żałowałem, iż jest ona taka krótka, ale z...
więcej mniej Pokaż mimo to2016
Pierwsza część OLS jest odważnym wejściem na głębokie wody literackich mórz. Gazeta podzielona jest na opowiadania i sporo naukowego podejścia do różnych rodzajów grozy. Ponadto występują felietony o tematyce czysto związanej z grozą w naszym życiu codziennym, takie jak praca w kostnicy. Jeśli chodzi o opowiadania, to większość jest naprawdę z górnej półki. Np. opowiadanie o wampirze czy wyprawie do dziwnego portowego miasta napisane w formie e-maili. Mają one swoisty humor, poczucie zagrożenia, wykazują niekiedy ekspresję autorów oraz walczą z naszymi myślami. Ogólnie jest to połączenie groteski z formalnie nieszkodliwą alternatywną rzeczywistością. I to w opowiadaniach cenimy najbardziej. Przynajmniej miłośnicy dobrej grozy. Wisienką na torcie działu beletrystyczno-publicystycznego jest tekst Wojciecha Gunii pt. Droga bez nazwy, który zaczyna się trudno dla czytelnika, ciężko przeprawia się przez kolejne wersy, aż do momentu kiedy nie chcesz oderwać się od czytadła. It's a cheap magic, parafrazując Stephena Kinga. Dosłownie, bo pismo nie jest bardzo drogie jak na taką masę ciekawych tekstów, a opowiadanie Pana Wojtka jest naprawdę magiczne. Znajdziemy tam także, jak już pisałem felietony naukowe na temat rozwoju pewnych gatunków sztuki pisanej oraz tego, co sprawia, że tak w zasadzie się boimy. Ukłon ode mnie w stronę Sebastiana Sokołowskiego i całej redakcji OkoLicy Strachu.
Pierwsza część OLS jest odważnym wejściem na głębokie wody literackich mórz. Gazeta podzielona jest na opowiadania i sporo naukowego podejścia do różnych rodzajów grozy. Ponadto występują felietony o tematyce czysto związanej z grozą w naszym życiu codziennym, takie jak praca w kostnicy. Jeśli chodzi o opowiadania, to większość jest naprawdę z górnej półki. Np. opowiadanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-31
Moja sympatia do tej książki, szczególnie do protagonistki, była tym większa im dalej wciągałem się w lekturę. Pierwsza wydana powieść niewątpliwie uznanego króla horroru. Stephen King pokazuje tutaj swoją wyobraźnię w sposób iście groteskowy. Losy dziewczyny przeplatają momenty usadowienia w domu przez do bólu wierzącą matkę z momentami ośmieszenia przez swoich rówieśników, przemiany z dojrzewającej dziewczyny w diabła. Nietypowa umiejętność opisana w książce jako TK (telekineza) ujawnia się w pełni swoich możliwości kiedy nastolatka Carrie zaczęła zmieniać się w kobietę, czyli dostaje pierwszej, spóźnionej miesiączki.
Do tego czasu, zdarzyło się już zrzucić kamienie na swój dom i powybijać okna. Były to pierwsze oznaki nienormalności. Matka, żałująca swojego grzechu nieczystości wcale nie chciała córki. Mimo wszystko zdecydowała się wychować ją na zelotkę swojego pokroju. Do pewnego momentu nawet jej się to udawało. Do momentu, aż stała się dojrzała. Wtedy zmieniło się wszystko. Krew zaczęła lecieć nie tylko z pochwy.
***
Subiektywnie dałbym większą ocenę, ale chcę podejść do tego obiektywnie.
Jednakże zarówno subiektywnie jak i obiektywnie polecam.
Moja sympatia do tej książki, szczególnie do protagonistki, była tym większa im dalej wciągałem się w lekturę. Pierwsza wydana powieść niewątpliwie uznanego króla horroru. Stephen King pokazuje tutaj swoją wyobraźnię w sposób iście groteskowy. Losy dziewczyny przeplatają momenty usadowienia w domu przez do bólu wierzącą matkę z momentami ośmieszenia przez swoich...
więcej mniej Pokaż mimo to
W "Dziewczynie z sąsiedztwa" nie znajdziemy bezpośrednio wyraźnie zarysowanych elementów horroru, takiego jaki stereotypowo nasuwa nam się do głowy. Empiryczność jest tutaj nektarem dla ran. Jest ona złowieszczo przepełniona ludzkim cierpieniem, które pobudzane jest dodatkowym faktem, jakoby tytułowa dziewczyna miała być naprawdę śliczna, a przez to bezduszność bohaterów boli jeszcze bardziej. Myślę, że szczególnie na płeć mniej piękną, może to działać jako forma afrodyzjaku. Chęć pomocy, chęć wspólnej ucieczki, chęć zemsty.
Nieprzypadkowo, oczywiście, narratorem jest chłopiec, który mimo tego, że czuje coś do Megan (t. dziewczyna), jest rozerwany pomiędzy sympatią a chęcią poznania zakazanego owocu. Chce on pomóc, chce walczyć za nią, ale bezpruderyjny, a wręcz perwersyjny sposób, w jakim odbywa się "Gra", niemiłosiernie rozrywa jego paradygmat postrzegania życia. Jest to pozycja mocno ocierająca się o psychologiczne rozważania. Wbrew pozorom, najtrudniejsza do prawidłowego i obiektywnego stwierdzenia jurysdykcja, pochodzi od siebie samego. Mimo, że David (protagonista) ma przyjaciół, to tak jakby ich nie miał. Stwarza to uczucie braku wiedzy lub braku znajomości otoczenia, a przez to ma
też wpływ na bezsilność chłopca. Bezsilność wobec świata, tego dużego, jak i tego małego- fizycznego i astralnego. Godna polecenia pozycja!
R.I.P. Jack Ketchum.
W "Dziewczynie z sąsiedztwa" nie znajdziemy bezpośrednio wyraźnie zarysowanych elementów horroru, takiego jaki stereotypowo nasuwa nam się do głowy. Empiryczność jest tutaj nektarem dla ran. Jest ona złowieszczo przepełniona ludzkim cierpieniem, które pobudzane jest dodatkowym faktem, jakoby tytułowa dziewczyna miała być naprawdę śliczna, a przez to bezduszność bohaterów...
więcej Pokaż mimo to