-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-05-05
2024-03-18
Dość długo męczyłam się z tą książką, mimo że wiele wątków naprawdę i szczerze bardzo mnie zaciekawiło.
To porządne, encyklopedyczne kompendium na temat kariery Anny Dymnej - zarówno tej czynnej, aktorskiej jak i obok - "zawodowej" twórczyni profesjonalnych saloników poezji, wykładowczyni, a w końcu prezeski-wolontariuszki fundacji "Mimo wszystko".
Książka okraszona jest wieloma fotografiami komentowanymi przez aktorkę. Zabrakło mi jednak "duszy" tej biografii. To poprawne dzieło, ale bardzo sztampowe i niczym się nie wyróżniające.
Być może sięgając po nią, miałam większą nadzieję na wywiad-rzekę (jeden z podrozdziałów ma taki charakter), a niestety czegoś takiego nie dostałam. W ogóle wypowiedzi Dymnej jest tu jak na lekarstwo.
Czy polecam?
Fanom i miłośnikom talentów oraz dobrego serca aktorki TAK, choć nie wiem czy znajdzie się tu cokolwiek więcej niż na stronach i forach internetowych.
Zdecydowany plus stawiam opisom kontekstów, czasów i realiów, w jakich dorastała, budowała swą karierę i w końcu pracowała aktorka. Mamy tu panoramę teatru, filmografii oraz wymagań reżyserskich, które wówczas stanowiły kanon.
Dość długo męczyłam się z tą książką, mimo że wiele wątków naprawdę i szczerze bardzo mnie zaciekawiło.
To porządne, encyklopedyczne kompendium na temat kariery Anny Dymnej - zarówno tej czynnej, aktorskiej jak i obok - "zawodowej" twórczyni profesjonalnych saloników poezji, wykładowczyni, a w końcu prezeski-wolontariuszki fundacji "Mimo wszystko".
Książka okraszona jest...
2024-02-19
Muszę przyznać, że bardzo polubiłam słowiańskie antologie, choć jak na wstępie zaznacza Aneta Jadowska, słowiańszczyzna wyszła z autorek tych czterech opowiadań przypadkiem. Bardzo spodobała mi się koncepcja stworzenia zbioru oscylującego wokół czterech pór roku.
Wiosnę reprezentuje Milena Wójtowicz, ze swoją "Cichą wodą" i jest to opowiadanie, które podobało mi się najmniej. Brakowało tego "czegoś", co przyciągnęłoby moją uwagę. Rozpraszałam się. Humor nie trafił w moje gusta, postacie wydawały się nijakie, ogólnie cała fabuła była mocno naciągana... Bałam się, że jeśli pozostałe trzy opowiadania też trącą czymś podobnym, znów będę się męczyć bezskutecznie poszukując czegoś, co sprawi, że oczy rozbłysną, a książki nie będę potrafiła odłożyć.
Na szczęście Jadowska (tu nie było zaskoczenia), Kisiel i Kubasiewicz (tu BARDZO się zdumiałam, bo z książkami tych autorek po prostu się nie polubiłam) stanęły na wysokości zadania.
"Żar i wicher" (lato, M. Kubasiewicz), które było niezwykle liryczne, piękne i przywodzące na myśl sielskie krajobrazy południc z Wiedźmina (gry komputerowej, tej pierwszej) totalnie kupiło moje serce, tym bardziej, że klimatem odbiegało od dowcipnego stylu Jadowskiej, Kisiel i Wójtowicz. Pokochałam czarownicę Sarę i jej nieodłącznego towarzysza i wsiąknęłam w intrygę, którą przyszło jej rozwikłać.
Aneta Jadowska w swoich jesiennych "Listopadowych dzieciach" zabiera nas do Thornu i opowiada kolejną przygodę Dory Wilk. Mroczną, ciężką i lepką jak listopadowa pogoda. Choć nie brak tu oczywiście typowych dla niej dowcipnych wstawek i ciętego języka Dory.
Dużym zaskoczeniem była dla mnie Marta Kisiel z zimowym "Jak trawi lew", bo poza kilkoma momentami wywracania gałkami ocznymi na wszystkie strony (nabijanie wersów niepotrzebnymi powtórzeniami), bawiłam się naprawdę świetnie. Opowieść o trzech niezwykłych przyjaciółkach i planowanym przez nie morderstwie ubawiła mnie całkiem nieźle :)
Antologię oczywiście polecam! Świetna lektura na każdą porę roku.
Muszę przyznać, że bardzo polubiłam słowiańskie antologie, choć jak na wstępie zaznacza Aneta Jadowska, słowiańszczyzna wyszła z autorek tych czterech opowiadań przypadkiem. Bardzo spodobała mi się koncepcja stworzenia zbioru oscylującego wokół czterech pór roku.
Wiosnę reprezentuje Milena Wójtowicz, ze swoją "Cichą wodą" i jest to opowiadanie, które podobało mi się...
2024-02-10
Bardzo lubię wracać do Bielin i ponownie przeżywać przygody z mieszkańcami tej niezwykłej wioski. Kwiat Paproci Katarzyny B. Miszczuk to jedna z moich ulubionych, lightowych serii, przy których po prostu odpoczywam. A seria o Jadze irytuje mnie mniej niż ta o Gosławie, nie tylko ze względu na bardziej charakterystyczną i arogancką naturę tytułowej bohaterki, ale także ze względu na to, że widać tutaj rozwój warsztatu pisarskiego autorki.
W "Mszczuju", tytułowego kapłana nie ma za wiele, choć przyznam, że otrzymuje on urocze wątki i momenty. Duży plus za ciekawą interpretację podania o Dziadku Mrozie. Miszczuk po raz kolejny wplotła w swoją opowieść mityczną postać lelenia - słowiańskiego demona, jednak tu, w "Mszczuju" jest to zrobione o niebo lepiej niż w opowiadaniu, zamieszczonym w antologii "Kwiat Paproci i inne legendy słowiańskie". Zapowiada się też na to, że nie powiedziała ostatniego słowa i jeszcze będzie nam dane przeczytać kolejną powieść o Jadze. Zacieram więc ręce :)
Bardzo lubię wracać do Bielin i ponownie przeżywać przygody z mieszkańcami tej niezwykłej wioski. Kwiat Paproci Katarzyny B. Miszczuk to jedna z moich ulubionych, lightowych serii, przy których po prostu odpoczywam. A seria o Jadze irytuje mnie mniej niż ta o Gosławie, nie tylko ze względu na bardziej charakterystyczną i arogancką naturę tytułowej bohaterki, ale także ze...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-31
No i kolejna książka z serii trudnych do oceny... Bo o ile faktycznie końcowe rozdziały mają sens i wiele mówią o tym co się dzieje współcześnie i jak bardzo to szkodzi relacjom, nie tylko tym damsko-męskim, ale relacjom w ogóle, o tyle początkowe rozdziały sprawiały, że miałam ochotę tę książkę odłożyć i dać sobie spokój.
Bardzo podobał mi się "Powrót z Bambuko" Nosowskiej, lubię jej słuchać, lubię rozmyślać nad jej argumentami. Jednak "Nie mylić z miłością" jest dla mnie książką nieco obrzydliwą w wymowie, momentami bardzo organiczną i naturalistyczną, choć oczywiście rozumiem zamysł jaki miała autorka.
Nie sądzę, by była to niezbędna pozycja do zaczerpnięcia wiedzy na temat miłości i różnych jej objawów. Można sobie spokojnie ją podarować. Ja się wymęczyłam. Cieszę się, że ostatnie trzy rozdziały odrobinę wynagrodziły mi cierpliwość.
No i kolejna książka z serii trudnych do oceny... Bo o ile faktycznie końcowe rozdziały mają sens i wiele mówią o tym co się dzieje współcześnie i jak bardzo to szkodzi relacjom, nie tylko tym damsko-męskim, ale relacjom w ogóle, o tyle początkowe rozdziały sprawiały, że miałam ochotę tę książkę odłożyć i dać sobie spokój.
Bardzo podobał mi się "Powrót z Bambuko"...
Do książki podeszłam ostrożnie i długo się rozkręcałam, żeby przeniknąć w historię Pa Salta. Nie ukrywam, że były momenty, gdy książka mi się dłużyła. Nie do końca potrafiłam też zrozumieć motywacje głównego bohatera, choć były wytłumaczone bardzo przejrzyście i ukazywały także rozterki, z jakimi borykał się Atlas adoptując sześć córek z różnych stron świata.
Bałam się też, jak książka będzie wyglądać, gdy współpracował przy niej syn Lucindy Riley. Wyszło bardzo dobrze. Czuć styl autorki, fabuła w żadnym stopniu nie ucierpiała, a wszystkie wątki zostały zamknięte - czasem dość zaskakująco dla mnie samej. Choć były też intrygi, które od początku dało się przejrzeć i nie stanowiły większego zaskoczenia.
Książkę jak i cały cykl oczywiście polecam. Balansująca na granicy baśni i obyczajówki opowieść o Siedmiu Siostrach to podróż po Amerykach, Australii, Afryce i Europie, poznawanie różnych, rdzennych kultur tych kontynentów z zachowaniem szacunku dla każdej z nich. Mnie bardzo urzekła i jest to jedna z lepszych serii, z jakimi przyszło mi się spotkać.
Do książki podeszłam ostrożnie i długo się rozkręcałam, żeby przeniknąć w historię Pa Salta. Nie ukrywam, że były momenty, gdy książka mi się dłużyła. Nie do końca potrafiłam też zrozumieć motywacje głównego bohatera, choć były wytłumaczone bardzo przejrzyście i ukazywały także rozterki, z jakimi borykał się Atlas adoptując sześć córek z różnych stron świata.
więcej Pokaż mimo toBałam się...