-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2019-04-10
2019-07-26
2019-06-08
2019-02-03
2019-01-31
2019-06-23
2019-06-24
2019-07-05
2018-10-19
2018-10-25
2018-11-08
2018-04-07
2018-08-28
2017-12-10
„Terapia” Kathryn Perez porusza bardzo ważny temat, o którym powinno się mówić otwarcie na co dzień, a nie tylko szeptać po kątach. Doceniam to i starałam się to uwzględnić w ocenie. Ale więcej po prostu nie mogłam dać.
W warsztacie autorki, który zdecydowanie nie jest rewelacyjny, najbardziej leżą dialogi. Są po prostu KOSZMARNE. Szczególnie razi w oczy częstotliwość używania wykrzykników. Być może to wina tłumaczenia, brałam to pod uwagę. Niemniej jednak dialogi są sztuczne same w sobie. Człowiek aż się skręca i myśli: „Ale przecież nikt tak normalnie ze sobą nie rozmawia”. Żarty bohaterów są bardziej żałosne niż zabawne, typowy humor na siłę. Nie wspominając o przekleństwach. Zwykle mi one nie przeszkadzają w książkach, co więcej, dla mnie czynią powieść prawdziwszą, bardziej realistyczną. Ale są pewne granice, a średnio jedno przekleństwo na trzy zdania, to już lekka przesada. Szczególnie w połączeniu z wykrzyknikami... Brr.
KP stworzyła bohaterów, których nie za bardzo da się lubić. Ja osobiście nie darzyłam żadnego choćby lekką sympatią. Relacje między nimi wydawały mi się infantylne, a ich zachowanie wobec siebie impulsywne i nierozsądne. Głównej bohaterce wszystko trzeba wybaczyć, ponieważ jest chora psychicznie, choć przyznam, że kreacja jej postaci skutecznie zabiła we mnie współczucie, a nie sądziłam, że to możliwe. Jej wybuchy, upijanie się, przyklejanie samej sobie łatki dziwki, przyciąganie, to odpychanie osób, na których jej zależy... To wszystko konsekwencje jej choroby, tak? Starałam się o tym pamiętać. Jednakże trudno usprawiedliwiać zachowanie Jace’a, które bywało po prostu głupie. Prowadzenie nieustannej wewnętrznej walki, by zachować się w porządku, uleganie manipulacji matki, ciągłe użalanie się na sobą i dylematy, na które ja widziałam proste rozwiązania. Masz narzeczoną, ale kochasz inną kobietę? Rozstań się z nią, to chyba oczywiste. Tylko by robić z igły widły... Niektóre problemy bohaterów wydawały się wyssane z palca. Rzadko kiedy coś jest czarno-białe, ale czasami jednak jest.
Spodziewałam się wiele po tej historii, w końcu moja jedna z ulubionych autorek – Colleen Hoover – gorąco ją poleciła, a dostałam... coś takiego. Dlatego jestem ‘odrobinę’ rozgoryczona, bo czuję, jakbym straciła cenny czas. Wiadomo, że mogłam odłożyć książkę w połowie, ale robię to tylko w ostateczności. Przerwałam czytanie na tydzień i jakoś przebrnęłam przez resztę historii, ale zdecydowanie na siłę. Nie wiem, może jestem zbyt ograniczona i nieczuła, skoro oceny są tak niewiarygodnie wysokie, a powieść wzbudza prawie jednogłośny zachwyt, ale ja po lekturze jestem po prostu zmęczona i tylko zmęczona. Aha, jeszcze czuję ulgę, że ją skończyłam.
„Terapia” Kathryn Perez porusza bardzo ważny temat, o którym powinno się mówić otwarcie na co dzień, a nie tylko szeptać po kątach. Doceniam to i starałam się to uwzględnić w ocenie. Ale więcej po prostu nie mogłam dać.
W warsztacie autorki, który zdecydowanie nie jest rewelacyjny, najbardziej leżą dialogi. Są po prostu KOSZMARNE. Szczególnie razi w oczy częstotliwość...
2017-10-31
„#niewidzialna” autorstwa S. Huss Roat to powieść bardzo aktualna dla dzisiejszej młodzieży. Porusza ważne problemy, takie jak: samotność, wyobcowanie, niemożność dopasowania się do otoczenia i w końcu fobia społeczna. Niezwykle mnie cieszy, że coraz więcej książek przełamuje tematy tabu i obala stereotypy, bo to po prostu trzeba robić.
Vicky Decker to z pozoru zwyczajna nastolatka, będąca ‘na czasie’, ale nielubiąca się wyróżniać. W rzeczywistości dziewczyna ma poważne problemy społeczne – już samo przywitanie się z nieznajomą osobą jest dla niej wyzwaniem nie do przejścia. Wszelki kontakt, nie tylko z rówieśnikami, ale też z nauczycielami czy ludźmi spotykanymi na ulicach, paraliżuje ją, doprowadza do hiperwentylacji, ataku paniki, bądź słowotoku. Poza tym Vicky jest bardzo świadoma wszystkich swoich reakcji, nadmiernie analizuje własne zachowanie i nieustannie zamartwia się opinią innych. Główną bohaterkę poznajemy w chwili, gdy znajduje się w bardzo ciężkiej dla niej sytuacji. Jenna, jej jedyna przyjaciółka, przeprowadziła się do innego stanu i dziewczyna została całkiem sama w szkole, co jest przerażające dla wielu przeciętnych ludzi, a co dopiero dla nastolatki z fobią społeczną. Vicky zupełnie nie radzi sobie w pojedynkę. Przy zdrowych zmysłach utrzymuje ją codzienna wymiana wiadomości z Jenną, która akceptuje wszelkie jej dziwactwa i jest dla niej nieopisanym wsparciem. Jednak odległość, nowo co poznani znajomi i chęć dopasowania się do nich sprawiają, że przyjaciółki urywają kontakt. Vicky, pragnąc udowodnić swoją wartość, stwarza anonimowy profil na Instagramie, który nieoczekiwanie zyskuje coraz większą popularność...
„#niewidzialną” przeczytałam jednym tchem. Młodzieżowy styl, prosty i konkretny, sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie. Akcji jest tu tyle co nic, autorka bardziej skupiła się na ukazaniu relacji Vicky z rodzicami, nauczycielami i rówieśnikami, na jej osobistych problemach i budowaniu przez nią nowej, wirtualnej tożsamości. I bardzo dobrze, właśnie o to chodzi – o dokładne przedstawienie problemu, z którym boryka się wielu nastolatków. Samotność. Wyobcowanie. Depresja. Większość młodych ludzi ukrywa to wszystko pod maską wyluzowania, wesołego sposobu bycia (Marvo), wymuszonych uśmiechów i oklepanych formułek (Ray) czy otacza się gronem znajomych i stara się być tak idealnym, jak to tylko możliwe (Marissa), albo też udaje obojętność na wszelkie przykrości ze strony rówieśników (Hallie), podczas w gdy w środku, w swoich głowach czują się... nieadekwatnie. Nieswojo. Niedopasowani. Nielubiani. Vicky, dzięki wirtualnej tożsamości dokonuje przełomu – odkrywa morze ludzi podobnych do niej, zaczyna pomagać im na swój sposób, zachęcając fanów jej profilu do zwracania uwagi na wyobcowanych samotników, krzyczących bezgłośnie o pomoc, zainteresowanie... o przyjaźń. Jednocześnie dziewczyna przezwycięża swoje lęki i krok po kroku odnajduje się w świecie, którego dotychczas unikała.
„#niewidzialna” każe czytelnikowi zatrzymać się, rozejrzeć wokół i dostrzec innych ludzi, szczególnie tych ukrytych w ‘cieniu’. Uświadamia mu, by nie bagatelizował ich problemów, tylko dlatego, że nie mówią o nich otwarcie lub trzymają się na dystans. Czasem wystarczy zwykły uśmiech czy głupawo uniesiony kciuk, by poprawić komuś nastrój, rozjaśnić mroczne myśli. Nie można się także odwracać od przyjaciół, bo nawet jeśli nas zranili, to wciąż mogą nas potrzebować.
Powieść S. Huss Roat jest także pełna humoru. Głównie bawią wszelkie ‘wpadki’ Vicky, które ona uważa za żenujące, co oczywiście wyolbrzymia. W rzeczywistości dziewczyna potrafi być naprawdę zabawna na swój niezdarny, urokliwy sposób. Nie pozostaje to niezauważone... ;)
Sharon Huss Roat stworzyła książkę, po którą powinien sięgnąć każdy nastolatek, czujący się wyobcowany czy wciśnięty na margines. Właśnie dla nich ta historia jest dedykowana. Myślę, że powieść mógłby także przeczytać niejeden rodzic, by lepiej zrozumieć świat swoich dorastających pociech. Ich świat i jego prawa. ;)
„#niewidzialna” autorstwa S. Huss Roat to powieść bardzo aktualna dla dzisiejszej młodzieży. Porusza ważne problemy, takie jak: samotność, wyobcowanie, niemożność dopasowania się do otoczenia i w końcu fobia społeczna. Niezwykle mnie cieszy, że coraz więcej książek przełamuje tematy tabu i obala stereotypy, bo to po prostu trzeba robić.
Vicky Decker to z pozoru zwyczajna...
2018-07-20
2018-07-15
2018-05-08
2018-06-29
2018-07-01
Tak jakoś się zdarzyło, że ostatnio przeczytałam trzy książki o bardzo podobnej i jakże ważnej tematyce. Wszystkie traktowały o małżeństwie u kresu rozpadu bądź o rozwodzie, o prawdziwej miłości, o poronieniach, które były przyczyną kryzysu małżeńskiego. Były to: ,,Disgrace’’ Brittainy C. Cherry, ,,Dane’s Storm’’ Mii Sheridan oraz właśnie “All Your Perfects” Colleen Hoover. Wszystkie mają swoje wady i zalety, jedne podobały mi się bardziej od innych, jak widać po moich ocenach, ale najlepiej do tych trudnych tematów, według mnie, podeszła CH. ,,All Your Perfects” to zresztą jej najdojrzalsza powieść ze wszystkich; pod tym względem przebija nawet ,,It Ends With Us’’.
“If you only shine light on your flaws, all your perfects will dim.”
Ta przepiękna opowieść o przeznaczeniu, prawdziwej, jednej na milion, miłości, losach małżeństwa w szczęściu i kryzysie, podkreśla wagę dawanych obietnic, w tym przysięgi małżeńskiej. Przedstawia powolny rozpad tego, co z tej pięknej miłości zostało, a robi to w tak niekiedy dosadny sposób, że czytelnik czuje ucisk w sercu przez połowę powieści. Prostota stylu i języka CH, za pomocą których autorka opisuje najtrudniejsze z emocji, kilkakrotnie potęguje wydźwięk rozpaczy, jakiej doznają bohaterowie. Ciągłe napięcie i niepewność, co do kolejnych wydarzeń, sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie, a gdy się jej nie czyta, to myśli się o niej nieustannie.
Powieść jest podzielona na dwie części: ,,Teraz’’, przedstawiającą pogłębiający się kryzys małżeństwa, i ,,Wtedy”, która opowiada historię miłości Quinn i Grahama, od samego początku ich znajomości do pierwszego roku małżeństwa. Taki sposób prowadzenia fabuły sprawia, że gorzkie przeplata się ze słodkim, co także niezwykle wpływa na emocje. Poza tym historia przedstawiona jest jedynie z perspektywy głównej bohaterki, Quinn, co powoduje, że Graham staje się enigmą i przez większość powieści nie wiadomo, co o nim myśleć. Dlatego czytanie listów Grahama przez Quinn to jeden z najbardziej emocjonalnych momentów w całej książce.
To, co w szczególności podoba mi się w ,,All Your Perfects” to przedstawienie dojrzałej relacji między głównymi bohaterami. Quinn i Graham to małżeństwo z siedmioletnim stażem, które, mimo bardzo trudnej sytuacji, w jakiej się znalazło, trwa i wciąż walczy, do ostatków sił. Nawet kiedy bohaterowie myślą o rozwodzie, czepiają się wszystkiego i wszystkich, by do niego nie dopuścić. Tego mi u Mii Sheridan zabrakło, mimo że zdaję sobie sprawę o innym przesłaniu tej historii. A o powieści Brittainy C. Cherry to już nie ma w ogóle o czym mówić...
Moja reakcja na ostatnie strony tej książki: OMFG!!! Po prostu uwielbiam, co CH zrobiła na końcu, do czego nawiązała, z czego, jak się okazuje, ta niezwykle piękna historia powstała. A najlepsze jest to, że Ci, co nie czytali pewnego ebooka (chyba jedynego w twórczości autorki), nie zaznają tej radości co ja i inni miłośnicy Hoover. To pierwsza książka Hoover, która splata się ze światem innych przez nią napisanych (chyba, że coś mi umknęło...) i robi to w absolutnie cudowny sposób. Dzięki zakończeniu dałam gwiazdkę więcej. Dzięki zakończeniu pisnęłam i momentalnie zalałam się łzami. To jedno z najlepszych zakończeń, jakich przyszło mi ostatnio doświadczyć (z naciskiem na ,,doświadczyć”). Dobra, wystarczy. ;D
Ps. Ten ebook to ,,Szukając Kopciuszka’’, jakby ktoś nie ogarnął. ;)
Tak jakoś się zdarzyło, że ostatnio przeczytałam trzy książki o bardzo podobnej i jakże ważnej tematyce. Wszystkie traktowały o małżeństwie u kresu rozpadu bądź o rozwodzie, o prawdziwej miłości, o poronieniach, które były przyczyną kryzysu małżeńskiego. Były to: ,,Disgrace’’ Brittainy C. Cherry, ,,Dane’s Storm’’ Mii Sheridan oraz właśnie “All Your Perfects” Colleen Hoover....
więcej Pokaż mimo to