-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2024-01-28
2023-08-28
Gdybym miał oceniać wyłącznie walory literackie, Dałbym tej książce 10/10. Książka jest napisana absolutnie cudownie, co zresztą z uwagi na znajomość autora nie było dla mnie niespodzianką. Kampania 1815 rozwija się przed nami jak koherentna, spójna opowieść. Mnogość źródeł wspomnieniowych tylko to wrażenie podkreśla. Liczne mapy też pomagają.
Są jednak rysy na tym pomniku. Uwielbienie dla Wellingtona i wyraźna niechęć do Napoleona, która kazała Cornwellowi napisać, że cesarz pożądał wojny (podczas gdy w większości sam był obiektem wypowiedzeń takowych). No i działania Prusaków są tu jednak marginalizowane: o Ligny jest tu kilka stron, a o Quatre Bras cały rozdział (i jeszcze ta uwaga, że Blucher przegrał, bo Gneisenau zlekceważył radę Wellingtona…).
Tym niemniej: książka wspaniała, polecam.
Gdybym miał oceniać wyłącznie walory literackie, Dałbym tej książce 10/10. Książka jest napisana absolutnie cudownie, co zresztą z uwagi na znajomość autora nie było dla mnie niespodzianką. Kampania 1815 rozwija się przed nami jak koherentna, spójna opowieść. Mnogość źródeł wspomnieniowych tylko to wrażenie podkreśla. Liczne mapy też pomagają.
Są jednak rysy na tym...
2023-07-01
Miałem ją 40 lat prawie na półce, trzeba było wreszcie przeczytać :) Nie żałuję, całkiem ok synteza Risorgimento.
Miałem ją 40 lat prawie na półce, trzeba było wreszcie przeczytać :) Nie żałuję, całkiem ok synteza Risorgimento.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-28
Całkiem porządny przedstawiciel podupadłej niestety serii Historyczne Bitwy. Niestety, nie jest pozbawiony wad - nie mam pojęcia na przykład, po co jest tam wstawiony początkowy, obszerny rozdział o podróży Lewisa i Clarka. Wiem, że doszło wtedy do pierwszego kontaktu Amerykanów z Nez Perce, ale czy nie wystarczyłaby tylko wzmianka?
7/10
Całkiem porządny przedstawiciel podupadłej niestety serii Historyczne Bitwy. Niestety, nie jest pozbawiony wad - nie mam pojęcia na przykład, po co jest tam wstawiony początkowy, obszerny rozdział o podróży Lewisa i Clarka. Wiem, że doszło wtedy do pierwszego kontaktu Amerykanów z Nez Perce, ale czy nie wystarczyłaby tylko wzmianka?
7/10
2023-06-03
Mam duży kłopot z tą książką.
Z jednej strony, napisana jest znakomicie. Nie jest to niespodzianką, czytałem już Gettysburg Grzegorza Swobody i było tam porównywalnie dobrze. Plastyczność opisu bitwy (i kilku innych z Wielkiej Wojny Dakotów) jest oszałamiająca, podparta przy tym (w większości) solidnymi źródłami. To zresztą chyba największy habek jaki czytałem.
Ale…
Pan Swoboda jest (i tego nie ukrywa) zafascynowany postacią Custera i daje się tej fascynacji ponieść nieco zbyt mocno. I to „nieco” to niedopowiedzenie. Książka jest tak stronniczo antyindiańska, jak to tylko możliwe. To dobrze, że autor narusza mit szlachetnych wojowników żyjących w zgodzie z naturą. Gorzej, że nie wykazuje żadnego umiaru w usprawiedliwianiu działań wojska i atakowaniu tubylców. Nie chcieli zrezygnować ze swoich ziem? Tym gorzej dla nich, stali na drodze postępu i cywilizacji. Grzegorz Swoboda ani przez chwilę nie zadał sobie pytania, z czego wynikał wzrost agresji między plemionami indiańskimi w XIX wieku, co sprawiało że plemiona takie jak Dakoci czy Czejenowie migrowali na zachód. Wounded Knee to dla niego BITWA. Na koniec książki pozwala sobie na niedopuszczalną drwinę ze współczesnych Lakotów: komentując ich obecną nędzę stwierdza, że może jednak ich przodkowie powinni przyjąć od USA te 6 milionów dolarów za Czarne Góry … i że teraz żądają pieniędzy, poniewczasie. Jakoś nie zauważył, że Dakotowie w latach osiemdziesiątych odrzucili od Waszyngtonu ofertę opiewającą na 120 milionów…
Trochę słabo.
6/10
Mam duży kłopot z tą książką.
Z jednej strony, napisana jest znakomicie. Nie jest to niespodzianką, czytałem już Gettysburg Grzegorza Swobody i było tam porównywalnie dobrze. Plastyczność opisu bitwy (i kilku innych z Wielkiej Wojny Dakotów) jest oszałamiająca, podparta przy tym (w większości) solidnymi źródłami. To zresztą chyba największy habek jaki czytałem.
Ale…
Pan...
2022-07-17
Zwięzła, poprawna, nieporywająca synteza historii II Rzeszy. Autorka nie posiada niestety porywającego pióra i stylistycznie jest tu średnio, ale i nie jakoś źle - mi po prostu te wszystkie krótkie zdania średnio pasują.
6,5/10
Zwięzła, poprawna, nieporywająca synteza historii II Rzeszy. Autorka nie posiada niestety porywającego pióra i stylistycznie jest tu średnio, ale i nie jakoś źle - mi po prostu te wszystkie krótkie zdania średnio pasują.
6,5/10
2022-07-03
Nie wiem, dlaczego tak długo zwlekałem z przeczytaniem tej książki. Jest znakomita, błyskotliwa. Opis związków intelektualnego klimatu początku XX wieku z Wielką Wojną i jej następstwami został tu zmieniony we wspaniałą literacką podróż, silnie zakotwiczoną w historii relacjami jej aktorów. Jedyny minus to jej za mała objętość - nie starczyło tu miejsca na wskazanie zderzenia się głównych bohaterów Wiosny z Wojną; zrywamy znajomość z Diagilewem, Niżyńskim i Strawińskim po przesławnej premierze by spotykać się z nimi już tylko incydentalnie. Ale to tylko drobiazg. Polecam!
Nie wiem, dlaczego tak długo zwlekałem z przeczytaniem tej książki. Jest znakomita, błyskotliwa. Opis związków intelektualnego klimatu początku XX wieku z Wielką Wojną i jej następstwami został tu zmieniony we wspaniałą literacką podróż, silnie zakotwiczoną w historii relacjami jej aktorów. Jedyny minus to jej za mała objętość - nie starczyło tu miejsca na wskazanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-08-08
Co to jest za przedziwna książka…
Roman Warszewski ma z pewnością talent, czyta się jego książki bez szczególnego znużenia, tematy które podejmuje są fascynujące… ale… Ale nie potrafię dobrze ocenić Choluli. Trochę za irytujące mnie zabawy z czasem (większość napisał w czasie przeszłym, w pewnym momencie wskakuje mu jednak teraźniejszy i jedzie z nim chyba cały rozdział. Bardziej za te wszystkie jego rekonstrukcje rozmów i wydarzeń (pan Roman powinien pisać książki przygodowe), które nijak się mają do książki habekowej. Najbardziej za to, że 1/5 książki… jest nie na temat, bo nagle z Meksyku przeskakujemy do starcia… w Cajamarce :D
Niedostrzeżenie ospy w gronie przyczyn triumfu konkwisty też nie pomaga.
Co to jest za przedziwna książka…
Roman Warszewski ma z pewnością talent, czyta się jego książki bez szczególnego znużenia, tematy które podejmuje są fascynujące… ale… Ale nie potrafię dobrze ocenić Choluli. Trochę za irytujące mnie zabawy z czasem (większość napisał w czasie przeszłym, w pewnym momencie wskakuje mu jednak teraźniejszy i jedzie z nim chyba cały rozdział....
2021-03-28
Zacznę od drobnego zarzutu: to nie jest historia rodu Hohenzollernów, wbrew tytułowi. Dzieje dynastii przed Wielkim Elektorem streszczone są w jednym rozdziale, liczącym sobie 19 stron. Potem jednak jest już lepiej, choć często miałem wrażenie, że autor momentami był już znużony i dokonywał wielkich przeskoków (największy widać w rozdziale o Fryderyku Wilhelmie II, gdzie całe dziesięciolecia jego panowania po śmierci królowej Luizy zbyto trzema bodaj stronami). Tym niemniej: bardzo dobrze mi się to czytało, szczególnie ze względu na tych schowanych w cieniu historii władców Prus między Fryderykiem II a Fryderykiem Wilhelmem IV. No i rozdział dotyczący Wilhelma II to naprawdę znakomita analiza tej zawikłanej postaci z okresu zmierzchu Hohenzollernów.
Zacznę od drobnego zarzutu: to nie jest historia rodu Hohenzollernów, wbrew tytułowi. Dzieje dynastii przed Wielkim Elektorem streszczone są w jednym rozdziale, liczącym sobie 19 stron. Potem jednak jest już lepiej, choć często miałem wrażenie, że autor momentami był już znużony i dokonywał wielkich przeskoków (największy widać w rozdziale o Fryderyku Wilhelmie II, gdzie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-18
To pierwsza książka hagiograficzna, jaką udało mi się przeczytać.
Hagiografia. Na początek mała uwaga: uwielbiam Napoleona. Jestem bonapartystą od czasów, gdy po raz pierwszy zacząłem czytać „Empirowy pasjans” Łysiaka, jestem jednym z tych, których mózg jest słabo uodporniony na jego białą legendę. Tym niemniej...
...tym niemniej tutaj Vincent Cronin udowodnił mi, że ja o bonapartyzmie nie wiem nic. Ta biografia wypełniona jest stwierdzeniami udowadniającymi napoleońską świętość. Kochający syn, kochający mąż (również wtedy, gdy zdradza albo się rozwodzi), genialny administrator, niezrównany wódz (choć paradoksalnie akurat na tym najmniej kontrowersyjnym polu Cronin ma do Napoleona kilka zastrzeżeń), szczery demokrata i republikanin (NAWET JAKO CESARZ; autor przedstawia karkołomną tezę, że nawet cesarska Francja była tworem na wskroś demokratycznym i republikańskim), bezinteresowny idealista (w książce wielokrotnie znajdziemy fragmenty o tym, że Napoleon nie dbał o siebie tylko o Francję i honor). I jestem pewien, że o wielu jego przymiotach bijących z co drugiej kartki książki nasze oczy zapomniałem.
Ta książka powinna mieć spiżową, nie papierową okładkę.
Napoleon opierał się przed przyjęciem cesarskiego tronu. Napoleon NAKŁONIŁ Austrię do pokoju w Luneville (ani słowa o kampanii zakończonej pod Marengo; co zaskakujące, samo Marengo chyba dwukrotnie pojawia się później na kartach książki). Napoleon został właściwie ZMUSZONY do przeprowadzenia zamachu 18 brumaire’a. To taki drobny wybór.
A podczas swojej pierwszej kampanii włoskiej Napoleon walczył z armią austro-węgierską. A Paryż nie chciał walczyć za Napoleona, bo był „zniewieściały”.
Ma ta książka kilka walorów. Autor prezentuje nam wiele ciekawostek z życia cesarza, choć akurat to, jakiej wielkości był jego penis i jądra średnio pasuje do poważnej biografii. Ciekawe są dwa ostatnie rozdziały, poświęcone pobytowi na Świętej Helenie: tutaj Cronin wychodzi trochę ze swych hagiograficznych ram. Tym niemniej: czytajcie tę książkę tylko w ostateczności. Chyba, że cesarza kochacie jeszcze mocniej, niż ja.
To pierwsza książka hagiograficzna, jaką udało mi się przeczytać.
Hagiografia. Na początek mała uwaga: uwielbiam Napoleona. Jestem bonapartystą od czasów, gdy po raz pierwszy zacząłem czytać „Empirowy pasjans” Łysiaka, jestem jednym z tych, których mózg jest słabo uodporniony na jego białą legendę. Tym niemniej...
...tym niemniej tutaj Vincent Cronin udowodnił mi, że ja...
„Napoleon” Adama Zamoyskiego nie dostarcza nam tak naprawdę odpowiedzi na pytanie, kim był człowiek schowany za napoleońskim mitem. To chyba zresztą niemożliwe: zbyt dużo energii poświęcił Bonaparte na tworzenie maski, za którą żył co najmniej od czasów pierwszej kampanii włoskiej. Ale książka dostarcza wielu poszlak, wyważonych podpowiedzi, jakich chyba tylko autor zawieszony w swym życiu między Wielką Brytanią a Polską mógł udzielić. Książka jest monumentalna, choć widać też chwile skrótu i przyspieszenia, szczególnie w momencie, gdy akcja przenosi się na Świętą Helenę. Może i dobrze dla mnie, bo moje bonapartystyczne serce mogłoby tego nie przetrwać. Polecam.
„Napoleon” Adama Zamoyskiego nie dostarcza nam tak naprawdę odpowiedzi na pytanie, kim był człowiek schowany za napoleońskim mitem. To chyba zresztą niemożliwe: zbyt dużo energii poświęcił Bonaparte na tworzenie maski, za którą żył co najmniej od czasów pierwszej kampanii włoskiej. Ale książka dostarcza wielu poszlak, wyważonych podpowiedzi, jakich chyba tylko autor...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to