-
Artykuły[QUIZ] Harry Potter. Sprawdź, czy nie jesteś mugolemKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik9
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać67
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant5
Biblioteczka
2022-12-28
2022-11-12
Fajne zwieńczenie trylogii. Wiem, że jest co najmniej jeszcze jedna część, ale tutaj jednak coś mocno się domyka fabularnie jednak. Trochę doskwiera tej książce syndrom wszechmocy głównych bohaterów, gdyby nie on, ocena byłaby oczko wyżej.
Fajne zwieńczenie trylogii. Wiem, że jest co najmniej jeszcze jedna część, ale tutaj jednak coś mocno się domyka fabularnie jednak. Trochę doskwiera tej książce syndrom wszechmocy głównych bohaterów, gdyby nie on, ocena byłaby oczko wyżej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-08-28
Ta książka ma wiele plusów i kilka minusów. Ale minusy są sporej wielkości.
Generalnie wiele jest tu rzeczy, które do mnie trafiają. Jest wielowątkowość, z czterema generalnie POV. Jest głębokie zakotwiczenie w historii uniwersum. Jest mocno zaplątana intryga z kilkoma mocnymi twistami (najlepszy ten na końcu). Jest mapa :) Pan Islington powybierał wiele pasujących mi cegiełek z innych cykli fantasy i użył ich u siebie… i w ogóle nie mam mu tego za złe. No, może sha’teth w czarnych kapturach są już naprawdę zbyt zgraną kartą.
…ale…
No nie mogę odpędzić myśli, że wiele kartek zapełnionychh jest jakąś tam niedojrzałością, cukierkowatością. Bohaterowie zachowują się zazwyczaj zgodnie z szablonową szlachetnością lub jej odwrotnością. O traumatycznych wydarzeniach potrafią beztrosko zapominać. Jeżeli już ktoś tu się zmienia, to pod wpływem magicznego nakazu. Trochę to jednak teen fantasy jest chyba :/ No i jeszcze taki drobiazg: no niby jest epicko, ale na mapie tylko pięć królestw i jedno wspomniane mimochodem jeszcze. No mnie to też uwiera :)
Ale chyba wezmę się za drugi tom, bo sama nić fabuły utkana jest ciekawie.
6,5/10
Ta książka ma wiele plusów i kilka minusów. Ale minusy są sporej wielkości.
Generalnie wiele jest tu rzeczy, które do mnie trafiają. Jest wielowątkowość, z czterema generalnie POV. Jest głębokie zakotwiczenie w historii uniwersum. Jest mocno zaplątana intryga z kilkoma mocnymi twistami (najlepszy ten na końcu). Jest mapa :) Pan Islington powybierał wiele pasujących mi...
2022-08-03
To druga część cyklu Bobiwersum, po „Nasze imię Legion…”. Ledwo skończyłem pierwszego ebooka (bo w tej postaci to czytałem), kupiłem i przeczytałem następnego. I nadal jestem bardzo zadowolony, choć zastrzeżeń trochę przybyło.
Nadal to jest wspaniała przygoda i zabawa w eksplorowanie Drogi Mlecznej (no, na razie bliskich okolic naszego układu). Transhumanizm, wojna w kosmosie, terraforming, kontaminacje kulturowe, androidy, no jest tu upchnięte mnóstwo motywów z klasycznego s-f… a z uwagi na strukturę narracji, to wszystko się tu nie gryzie, wszystko to znakomicie się uzupełnia.
Jest jednak kilka skaz na tym obrazie. Do tych, które opisałem wcześniej, dorzucę jeszcze dwie. Po pierwsze, autor beztrosko wiesza sobie na ścianie strzelby Czechowa i ich nie odpala. Jest taka jedna, zawieszona już na początku pierwszego tomu, która jest doskonale zapomniana: Bob miał przecież potężne nerwowe załamanie po katastrofie jego związku (z Jane? Tak chyba miała na imię dziewczyna, którą matka Boba chciała zabić). I nie ma po tym śladu na żadnej następnej stronie obu książek.
Po drugie, jest też kwestia samych głównych bohaterów. Oni się podobno różnią… ale tego za bardzo nie widać. Najbardziej boli mnie Mario: miał to być odludek i mizantrop. No, początek był obiecujący, ale w drugim tomie Mario jest znakomicie zsocjalizowany i nikt tej zmiany jakoś nie komentuje….
Tym niemniej: naprawdę gorąco polecam. To jest porządne, bardzo dobrze zaplanowane s-f.
7,5/10
To druga część cyklu Bobiwersum, po „Nasze imię Legion…”. Ledwo skończyłem pierwszego ebooka (bo w tej postaci to czytałem), kupiłem i przeczytałem następnego. I nadal jestem bardzo zadowolony, choć zastrzeżeń trochę przybyło.
Nadal to jest wspaniała przygoda i zabawa w eksplorowanie Drogi Mlecznej (no, na razie bliskich okolic naszego układu). Transhumanizm, wojna w...
2022-07-30
Książkę przeczytałem w trzy dni, co jest dla mnie obecnie naprawdę sporym osiągnięciem. Polecam ją więc gorąco, choć wcale nie jest ona pozbawiona wad. Największą z nich jest zakończenie - narracja nie kończy się żadną konkluzją, nawet cliffhangerem; wygląda to tak, jakby po zakończeniu rozdziału autor przypomniał sobie, że ma jakieś rachunki do zapłacenia i musi koniecznie szybko ją wydać. Czasem miałem też wrażenie, zawsze mnie irytujące, jakby bohaterom przezwyciężanie trudności szło za łatwo - nie jest to jednak nadmiernie częste. No i coś, co dla mnie wadą nie było, ale dla wielu może być: gwałtownych akcji jest tu mało, książka wypełniona jest… rozważaniami i swego rodzaju światotworzeniem.
Nie chcę tu pisać o fabule, mam zresztą pretensję do wydawców, że w swoich naokładkowych skrótach zdradzają za wiele. Bohaterem na początku książki jest Bob: jego startup właśnie niesamowicie wypalił i zrobił go bardzo, bardzo bogatym człowiekiem. Akcja jest na początku fantastyką bardzo bliskiego zasięgu: jedynym novum jest tu startująca właśnie technologia hibernacyjna. I nasz Bob właśnie powierzył jej swoją przyszłość. A potem jest oryginalnie, niesztampowo, zabawnie, eksploracyjnie i KOSMICZNIE.
Jestem zakochany.
Książkę przeczytałem w trzy dni, co jest dla mnie obecnie naprawdę sporym osiągnięciem. Polecam ją więc gorąco, choć wcale nie jest ona pozbawiona wad. Największą z nich jest zakończenie - narracja nie kończy się żadną konkluzją, nawet cliffhangerem; wygląda to tak, jakby po zakończeniu rozdziału autor przypomniał sobie, że ma jakieś rachunki do zapłacenia i musi koniecznie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-24
Pierwsza część „Rytmów wojny” mnie nie porwała, choć nie jest tu tak źle, jak w pierwszej części poprzedniego tomu, przy której prawie porzuciłem czytanie cyklu. Nie mogę napisać, że brakuje tu akcji: ona się zaczyna od pierwszego rozdziału od poważnej potyczki z siłami Odium która trwa chyba ponad 100 stron… a ostatnie 100 stron to już poważna bitwa. Tym niemniej jednak… no są tu duuże fragmenty wodolejstwa które nie jest chyba do końca usprawiedliwione potrzebami fabuły. Jest to porządny, nieporywający kawał literatury fantasy w stylu Brandona Sandersona, nic ponadto.
6,5/10
Pierwsza część „Rytmów wojny” mnie nie porwała, choć nie jest tu tak źle, jak w pierwszej części poprzedniego tomu, przy której prawie porzuciłem czytanie cyklu. Nie mogę napisać, że brakuje tu akcji: ona się zaczyna od pierwszego rozdziału od poważnej potyczki z siłami Odium która trwa chyba ponad 100 stron… a ostatnie 100 stron to już poważna bitwa. Tym niemniej jednak…...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-17
Zwięzła, poprawna, nieporywająca synteza historii II Rzeszy. Autorka nie posiada niestety porywającego pióra i stylistycznie jest tu średnio, ale i nie jakoś źle - mi po prostu te wszystkie krótkie zdania średnio pasują.
6,5/10
Zwięzła, poprawna, nieporywająca synteza historii II Rzeszy. Autorka nie posiada niestety porywającego pióra i stylistycznie jest tu średnio, ale i nie jakoś źle - mi po prostu te wszystkie krótkie zdania średnio pasują.
6,5/10
2022-07-13
Wreszcie udało mi się przeczytać książkę, która fabularnie otwierała w uniwersum 40k erę po otwarciu się Cicatrix Maledictum. Nie jest to niestety najlepsza książka spod znaku Czarnej Biblioteki. Generalnie wygląda trochę jak zlepek kilku pomysłów, w dodatku niestety niedokończonych. Najciekawiej wyglądał wątek na Iax, ale ten został porzucony już w połowie książki. Dialogi są słabe, postacie się nie rozwijają… ale jest tu całkiem pocieszny moment z Wielkimi Demonami Nurgla, jest sporo informacji o fundamentalnych wydarzeniach po otwarciu się Wielkiej Wyrwy, nie potrafię więc odrzucić tej książki totalnie. Spodoba się jednak chyba tylko fanom uniwersum.
Wreszcie udało mi się przeczytać książkę, która fabularnie otwierała w uniwersum 40k erę po otwarciu się Cicatrix Maledictum. Nie jest to niestety najlepsza książka spod znaku Czarnej Biblioteki. Generalnie wygląda trochę jak zlepek kilku pomysłów, w dodatku niestety niedokończonych. Najciekawiej wyglądał wątek na Iax, ale ten został porzucony już w połowie książki. Dialogi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-03
Nie wiem, dlaczego tak długo zwlekałem z przeczytaniem tej książki. Jest znakomita, błyskotliwa. Opis związków intelektualnego klimatu początku XX wieku z Wielką Wojną i jej następstwami został tu zmieniony we wspaniałą literacką podróż, silnie zakotwiczoną w historii relacjami jej aktorów. Jedyny minus to jej za mała objętość - nie starczyło tu miejsca na wskazanie zderzenia się głównych bohaterów Wiosny z Wojną; zrywamy znajomość z Diagilewem, Niżyńskim i Strawińskim po przesławnej premierze by spotykać się z nimi już tylko incydentalnie. Ale to tylko drobiazg. Polecam!
Nie wiem, dlaczego tak długo zwlekałem z przeczytaniem tej książki. Jest znakomita, błyskotliwa. Opis związków intelektualnego klimatu początku XX wieku z Wielką Wojną i jej następstwami został tu zmieniony we wspaniałą literacką podróż, silnie zakotwiczoną w historii relacjami jej aktorów. Jedyny minus to jej za mała objętość - nie starczyło tu miejsca na wskazanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTrochę już czasu minęło, ale moje odświeżanie cyklu malazańskiego nadal trwa. Tym razem za mną pierwsza część Domu Łańcuchów, która sama w sobie składa się z dwóch mniejszych etapów. Pierwszy z nich jest totalnie nową opowieścią o genezie Karsy Orlonga, opowieści która afaik nie spodobała się kiedyś fanom serii, bo (niesłusznie) kojarzyła im się z heroic fantasy spod znaku pewnego Cymmeryjczyka. Prawda jest taka, że po słabym poprzednim tomie, marsz Karsy był odświeżający, wraz z tymi ciągłymi pogłębieniami jego osoby. Etap drugi to już ciąg dalszy historii ze Sznura Psów zmieszanej z opowieścią o Heboriku - to też czyta się całkiem nieźle. Nie utknę więc i podążę dalej, może tym razem uda mi się przeczytać cały cykl?
Trochę już czasu minęło, ale moje odświeżanie cyklu malazańskiego nadal trwa. Tym razem za mną pierwsza część Domu Łańcuchów, która sama w sobie składa się z dwóch mniejszych etapów. Pierwszy z nich jest totalnie nową opowieścią o genezie Karsy Orlonga, opowieści która afaik nie spodobała się kiedyś fanom serii, bo (niesłusznie) kojarzyła im się z heroic fantasy spod znaku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNo cóż, dalszy ciąg odświeżania sobie jednego z ulubionych cyklów fantasy z licealnych czasów nadal odbrązowuje Feista. Nadal jest naiwnie (to całe zamieszanie Lyam/Martin... straszne), nadal mamy płaskich bohaterów i jakąś taką średnią stylistykę... Na plus jednak dalsze rozwijanie świata, wątek Milambera w Tsuranuanni (pomysł, że będzie teraz wierny Imperium uważam za całkiem zacny). Dlatego ciut lepiej niż wcześniej.
No cóż, dalszy ciąg odświeżania sobie jednego z ulubionych cyklów fantasy z licealnych czasów nadal odbrązowuje Feista. Nadal jest naiwnie (to całe zamieszanie Lyam/Martin... straszne), nadal mamy płaskich bohaterów i jakąś taką średnią stylistykę... Na plus jednak dalsze rozwijanie świata, wątek Milambera w Tsuranuanni (pomysł, że będzie teraz wierny Imperium uważam za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-01-10
W czasach licealnych to był jeden z moich ulubionych cyklów fantasy. Wielowątkowość, dosyć duży świat przedstawiony, ciekawy pomysł na międzywymiarową wojnę…
Po trzydziestu latach przyszło mocne otrzeźwienie. To jednak jest literatura młodzieżowa chyba. Bohaterowie wyglądają jak manekiny poruszane płaskimi archetypami, akcja pędzi jak szalona przeskokami do przodu, wątki są tworzone i beztrosko porzucane… Nie jest zupełnie dramatycznie, ale… średnio. Tylko dla tych, którzy naprawdę kochają fantasy i chcą liznąć kanon, bo to jednak przecież kanon (no i jaka cudowna gra cRPG z tego powstała)…
W czasach licealnych to był jeden z moich ulubionych cyklów fantasy. Wielowątkowość, dosyć duży świat przedstawiony, ciekawy pomysł na międzywymiarową wojnę…
Po trzydziestu latach przyszło mocne otrzeźwienie. To jednak jest literatura młodzieżowa chyba. Bohaterowie wyglądają jak manekiny poruszane płaskimi archetypami, akcja pędzi jak szalona przeskokami do przodu, wątki...
2022-01-04
To znakomita książka, która nie jest znakomitą biografią Augusta. Tak naprawdę, to opowieść o wojnie domowej która wyniosła go na szczyt - opowieść o niej zajmuje 220 z 320 jej stron. Trochę szkoda, że zagadką charakteru pierwszego cesarza Imperium autor zajął się dopiero w końcówce książki, nawet tych kilka stron zdradza, jak niezwykłym człowiekiem był ten wiecznie młody cezar patrzący na nas z tak wielu posągów.
To znakomita książka, która nie jest znakomitą biografią Augusta. Tak naprawdę, to opowieść o wojnie domowej która wyniosła go na szczyt - opowieść o niej zajmuje 220 z 320 jej stron. Trochę szkoda, że zagadką charakteru pierwszego cesarza Imperium autor zajął się dopiero w końcówce książki, nawet tych kilka stron zdradza, jak niezwykłym człowiekiem był ten wiecznie młody...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Trochę tu widać taki smak fantasy dla prawie dorosłych nastolatków… ale to jest naprawdę niezłe fantasy dla dorastających nastolatków. OK, czasem fakt, że główni bohaterowie mają circa 20 lat uwiera, czasem te zabawy w odniesienia do wojen Chin z Japonią, Europejczykami a nawet Kuomintangu z KPCh bywają męczące, czasem to ciągłe zmaganie się Rin samej ze sobą bywa męczące, szczególnie w momentach, gdy z tych zmagań wynikają mocno irracjonalne wybory, ale… to wszystko dobrze się czyta, zwroty akcji nie zawsze są oczywiste, ogarnięte wojną Nikan bywa fascynujące. Nadal polecam!
7,5/10
Trochę tu widać taki smak fantasy dla prawie dorosłych nastolatków… ale to jest naprawdę niezłe fantasy dla dorastających nastolatków. OK, czasem fakt, że główni bohaterowie mają circa 20 lat uwiera, czasem te zabawy w odniesienia do wojen Chin z Japonią, Europejczykami a nawet Kuomintangu z KPCh bywają męczące, czasem to ciągłe zmaganie się Rin samej ze sobą bywa męczące,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to