Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Kolejna antologia z cyklu Horus Heresy, chyba najsłabsza. Dużo tu krótkich zapychaczy stron, niektóre z nich, jak Wolf’s Claw są wręcz absurdalnie słabe. Jaśniejsze strony: „Brotherhood of the Storm” Wrighta całkiem przyjemnie wprowadzająca w powieść „Scars”; „Butcher’s Nails”, Dembskiego-Bowdena, czyli prolog do „Betrayer”; „Thief of Revelations”, McNeilla traktująca o 1000 Synów na wygnaniu; „The Eightfold Path” Reynoldsa o Kharnie tracącym złudzenia no i „Censure”, chyba pierwsza fajna literatura od Nicka Kyma jaką przeczytałem (epizod z Calth). Generalnie: przeczytać można, ale niekoniecznie.
5,5/10

Kolejna antologia z cyklu Horus Heresy, chyba najsłabsza. Dużo tu krótkich zapychaczy stron, niektóre z nich, jak Wolf’s Claw są wręcz absurdalnie słabe. Jaśniejsze strony: „Brotherhood of the Storm” Wrighta całkiem przyjemnie wprowadzająca w powieść „Scars”; „Butcher’s Nails”, Dembskiego-Bowdena, czyli prolog do „Betrayer”; „Thief of Revelations”, McNeilla traktująca o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To naprawdę spore tomisko (choć metaforycznie, bo czytałem na Kindlu) jest dla mnie objawieniem. To w fantasy ktoś jeszcze tak pisze? Nie ogranicza się do relacji zdarzeń? Ta książka to w jakimś sensie urocza ramotka z „opisami przyrody”, choć to nie przyroda jest zazwyczaj przedmiotem tych opisów tylko ludzie. Pełnokrwiści, że aż strach. Jest tu cudowny detal i momentami całkiem imponująca epika. I tylko szkoda, że nie mam drugiego tomu tej serii, bo z chęcią ciąg dalszy losów Kvothe poznałbym od razu.

To naprawdę spore tomisko (choć metaforycznie, bo czytałem na Kindlu) jest dla mnie objawieniem. To w fantasy ktoś jeszcze tak pisze? Nie ogranicza się do relacji zdarzeń? Ta książka to w jakimś sensie urocza ramotka z „opisami przyrody”, choć to nie przyroda jest zazwyczaj przedmiotem tych opisów tylko ludzie. Pełnokrwiści, że aż strach. Jest tu cudowny detal i momentami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kiedyś nuż to przeczytałem i jakoś nie dołączyłem do chóru zachwytów. Teraz, wiele lat później, zasiadłem do książki ponownie… i nadal mam ambiwalencję. „Malowanego” przeczytałem szybko, bo Peter Brett nie pisze źle - nie ma tu ozdobników, to literatura nastawiona na pchanie fabuły do przodu. Ciekawy jest świat przedstawiony, cała ta konstrukcja należącego do ludzi dnia i demonicznej nocy. Ale są też takie miejsca, gdzie się nadal krzywiłem - Peter Brett nie zna zasady „show, don’t tell” i często musi nam dokładnie wytłumaczyć, że Arlen chce tego, a Leesha poczuła tamto. No i większość tych bohaterów utworzona jest na jednej cesze charakteru, trudno tu znaleźć jakieś niuanse.
6,5/10

Kiedyś nuż to przeczytałem i jakoś nie dołączyłem do chóru zachwytów. Teraz, wiele lat później, zasiadłem do książki ponownie… i nadal mam ambiwalencję. „Malowanego” przeczytałem szybko, bo Peter Brett nie pisze źle - nie ma tu ozdobników, to literatura nastawiona na pchanie fabuły do przodu. Ciekawy jest świat przedstawiony, cała ta konstrukcja należącego do ludzi dnia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Całkiem dobry habek, co dziś nie jest takie częste. Guadalcanal jest bardzo ważną kampanią II wojny światowej o której w Polsce bardzo mało wiemy i to się nigdy nie zmieni, ale dla tych, którzy chcą się dowiedzieć o tych szalonych zmaganiach, ta książka jest całkiem dobrym punktem startowym. Choć jest tu jeden zgrzyt: prawie nie ma tu map, a Autor opisuje bitwy morskie tak, że nie zawsze można się w nich połapać (starć lądowych trochę też to dotyczy).
7/10

Całkiem dobry habek, co dziś nie jest takie częste. Guadalcanal jest bardzo ważną kampanią II wojny światowej o której w Polsce bardzo mało wiemy i to się nigdy nie zmieni, ale dla tych, którzy chcą się dowiedzieć o tych szalonych zmaganiach, ta książka jest całkiem dobrym punktem startowym. Choć jest tu jeden zgrzyt: prawie nie ma tu map, a Autor opisuje bitwy morskie tak,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Napoleon” Adama Zamoyskiego nie dostarcza nam tak naprawdę odpowiedzi na pytanie, kim był człowiek schowany za napoleońskim mitem. To chyba zresztą niemożliwe: zbyt dużo energii poświęcił Bonaparte na tworzenie maski, za którą żył co najmniej od czasów pierwszej kampanii włoskiej. Ale książka dostarcza wielu poszlak, wyważonych podpowiedzi, jakich chyba tylko autor zawieszony w swym życiu między Wielką Brytanią a Polską mógł udzielić. Książka jest monumentalna, choć widać też chwile skrótu i przyspieszenia, szczególnie w momencie, gdy akcja przenosi się na Świętą Helenę. Może i dobrze dla mnie, bo moje bonapartystyczne serce mogłoby tego nie przetrwać. Polecam.

„Napoleon” Adama Zamoyskiego nie dostarcza nam tak naprawdę odpowiedzi na pytanie, kim był człowiek schowany za napoleońskim mitem. To chyba zresztą niemożliwe: zbyt dużo energii poświęcił Bonaparte na tworzenie maski, za którą żył co najmniej od czasów pierwszej kampanii włoskiej. Ale książka dostarcza wielu poszlak, wyważonych podpowiedzi, jakich chyba tylko autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Moją podróż po twórczości Naoki Urasawy domyka na razie pierwszy tomik serii Monster. I wyrzucę to z siebie od razu: „Chłopaki” i „Pluto” są, przynajmniej na razie dla mnie, seriami lepszymi.
Oczywiście, kreska jest tu fantastyczna, bez dwóch zdań. Nie czytałem na razie mangi z lepszą techniką rysunku, z większą dokładnością szczegółu, tu nic się nie zmienia. To, co mi nie pasuje, to główny bohater, doktor Tenma. Nie ma w sobie tej złożoności, tej charyzmy chłopaków z XX wieku czy robotów z Pluto. To, co o nim wiem, to fakt że jest idealistą i że jest afektowany, na cokolwiek niemal reagując niemym szokiem na twarzy. Nie potrafiłem go na razie polubić, zżyć się z nim. Główny przeciwnik jest intrygujący, ale na razie niespecjalnie jest eksponowany. Demoniczny policjant… no na razie też jakoś do mnie nie przemawia. Może gdyby nie miał tak oczywiście villainowej twarzy…
6,5/10

Moją podróż po twórczości Naoki Urasawy domyka na razie pierwszy tomik serii Monster. I wyrzucę to z siebie od razu: „Chłopaki” i „Pluto” są, przynajmniej na razie dla mnie, seriami lepszymi.
Oczywiście, kreska jest tu fantastyczna, bez dwóch zdań. Nie czytałem na razie mangi z lepszą techniką rysunku, z większą dokładnością szczegółu, tu nic się nie zmienia. To, co mi nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pluto tom 1 Osamu Tezuka, Naoki Urasawa
Ocena 8,0
Pluto tom 1 Osamu Tezuka, Naoki...

Na półkach: , , , ,

Mam aktualnie okres fascynacji twórczością Urasawy, Pluto jest jednym z trzech moich frontów owej fascynacji. Z trójki Chłopaki-Monster-Pluto, ten ostatni na razie plasuje się na drugim miejscu: jest to bardzo porządne czytadło, eksplorujące okolice odkrywane kiedyś przez Blade Runnera. Jest to swoją drogą remake, nie mam pojęcia jak wyglądał pierwowzór… ale sądząc po wizji Urasawy, wyglądał dobrze. Roboty marzące o człowieczeństwie robią to tu przeróżnie: wzruszająco, pompatycznie, zabawnie i czasem surrealistycznie, a ta różnorodność jest naprawdę ujmująca. Jak to u Urasawy - są tutaj przepiękne szkatułki zaklęte w fabule, jak ta o robocie, który chciał nauczyć się czuć muzykę. Polecam!

Mam aktualnie okres fascynacji twórczością Urasawy, Pluto jest jednym z trzech moich frontów owej fascynacji. Z trójki Chłopaki-Monster-Pluto, ten ostatni na razie plasuje się na drugim miejscu: jest to bardzo porządne czytadło, eksplorujące okolice odkrywane kiedyś przez Blade Runnera. Jest to swoją drogą remake, nie mam pojęcia jak wyglądał pierwowzór… ale sądząc po wizji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Chłopaki” po delikatnym zwolnieniu akcji… to rzucili się znowu do szaleńczego biegu. Narastająca katastrofa światowa która najcudowniej wygląda w tych kameralnych zbliżeniach w rodzaju tego z Niemiec, mnóstwo nowych, mylących tropów, kolejne momenty z napięciem niemal niemożliwym do wytrzymania (Przyjacieloland!)… Dla mnie pomnikowy tomik.

„Chłopaki” po delikatnym zwolnieniu akcji… to rzucili się znowu do szaleńczego biegu. Narastająca katastrofa światowa która najcudowniej wygląda w tych kameralnych zbliżeniach w rodzaju tego z Niemiec, mnóstwo nowych, mylących tropów, kolejne momenty z napięciem niemal niemożliwym do wytrzymania (Przyjacieloland!)… Dla mnie pomnikowy tomik.

Pokaż mimo to

Okładka książki Saga. Tom Trzeci Fiona Staples, Brian K. Vaughan
Ocena 7,9
Saga. Tom Trzeci Fiona Staples, Bria...

Na półkach: , , , ,

Więcej tego samego… czyli wszystko w porządku :) Saga nadal w wysokich lotach, polecam serdecznie!
8/10

Więcej tego samego… czyli wszystko w porządku :) Saga nadal w wysokich lotach, polecam serdecznie!
8/10

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pan Urasawa nie zwalnia, a gdy nawet wydaje się że zwalnia, to jest to tylko cisza przed burzą. Sposób, w który nagromadza napięcie przed finałowym strzałem w szkolnym laboratorium to po prostu czyste mistrzostwo i szczerze pisząc nie wiem, jak on udźwignie aż taki poziom w następnych tomach. Czapki z głów!
9/10

Pan Urasawa nie zwalnia, a gdy nawet wydaje się że zwalnia, to jest to tylko cisza przed burzą. Sposób, w który nagromadza napięcie przed finałowym strzałem w szkolnym laboratorium to po prostu czyste mistrzostwo i szczerze pisząc nie wiem, jak on udźwignie aż taki poziom w następnych tomach. Czapki z głów!
9/10

Pokaż mimo to

Okładka książki Essential: Wolverine #1 John Buscema, John Byrne, Chris Claremont, Peter David, Archie Goodwin
Ocena 7,0
Essential: Wol... John Buscema, John ...

Na półkach: , , ,

Jest ten album spotkaniem z klasyką, która ma delikatny urok ramoty, która się tak do końca nie zestarzała. Owszem, przez 2/3 tomu kreska jest taka mocno średnia, ale ubranie tego w czerń i biel sprawiło, że mocno to wyszlachetniało. Przygody Wolverina w Madripoor są zaś naprawdę znośne, najsłabiej chyba jest w tym arcu o Baalu, reszta podlana sosem noir czyta się naprawdę zacnie. Aż szkoda, że pod koniec Wolvie znowu ubiera swój strój, jako Muscle Marlow naprawdę dobrze się sprawdzał :)

Jest ten album spotkaniem z klasyką, która ma delikatny urok ramoty, która się tak do końca nie zestarzała. Owszem, przez 2/3 tomu kreska jest taka mocno średnia, ale ubranie tego w czerń i biel sprawiło, że mocno to wyszlachetniało. Przygody Wolverina w Madripoor są zaś naprawdę znośne, najsłabiej chyba jest w tym arcu o Baalu, reszta podlana sosem noir czyta się naprawdę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Gdybym miał oceniać wyłącznie walory literackie, Dałbym tej książce 10/10. Książka jest napisana absolutnie cudownie, co zresztą z uwagi na znajomość autora nie było dla mnie niespodzianką. Kampania 1815 rozwija się przed nami jak koherentna, spójna opowieść. Mnogość źródeł wspomnieniowych tylko to wrażenie podkreśla. Liczne mapy też pomagają.
Są jednak rysy na tym pomniku. Uwielbienie dla Wellingtona i wyraźna niechęć do Napoleona, która kazała Cornwellowi napisać, że cesarz pożądał wojny (podczas gdy w większości sam był obiektem wypowiedzeń takowych). No i działania Prusaków są tu jednak marginalizowane: o Ligny jest tu kilka stron, a o Quatre Bras cały rozdział (i jeszcze ta uwaga, że Blucher przegrał, bo Gneisenau zlekceważył radę Wellingtona…).
Tym niemniej: książka wspaniała, polecam.

Gdybym miał oceniać wyłącznie walory literackie, Dałbym tej książce 10/10. Książka jest napisana absolutnie cudownie, co zresztą z uwagi na znajomość autora nie było dla mnie niespodzianką. Kampania 1815 rozwija się przed nami jak koherentna, spójna opowieść. Mnogość źródeł wspomnieniowych tylko to wrażenie podkreśla. Liczne mapy też pomagają.
Są jednak rysy na tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przyjemna i zwięzła książka o umieraniu jednolitego imperium Aleksandra Wielkiego, narracja zaczyna się tu wraz z jego śmiercią, a kończy kilka lat po bitwie pod Kuropedion, gdy ustabilizowała się już klasyczna hellenistyczna triada: Antygonidzi - Seleukidzi - Lagidzi (tu nazywani Ptolemeuszami).
Ma jednak ta książka w moich oczach jedną wadę: skłonność do dygresji. Robin Waterfield miał chyba ambicje zrobienia z niej monografii, ostatecznie jednak tak jakby zatrzymał się przed realizacją tego ambitnego pomysłu. Zostało z niego kilka wtrętów i niektóre z nich, jak wzmianki o szkołach filozoficznych w Atenach, wyglądają jak ciała obce. Tym niemniej, lektury nie żałuję.
7,5/10

Przyjemna i zwięzła książka o umieraniu jednolitego imperium Aleksandra Wielkiego, narracja zaczyna się tu wraz z jego śmiercią, a kończy kilka lat po bitwie pod Kuropedion, gdy ustabilizowała się już klasyczna hellenistyczna triada: Antygonidzi - Seleukidzi - Lagidzi (tu nazywani Ptolemeuszami).
Ma jednak ta książka w moich oczach jedną wadę: skłonność do dygresji. Robin...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pierwszy raz chyba czytałem coś od Annandale’a w tym cyklu… i było to zaskakująco dobre! Tym bardziej, że „The Damnation of Pythos” nie cieszy się szczególną estymą wśród fanów WH40k. Opowieść o boju 111. Kompanii Iron Hands (wspieranej przez elementy Salamander i Raven Guard) na planecie Pythos w systemie Pandorax ma jednak w sobie takie miłe mi elementy tragicznego fatalizmu, obok których nie mogłem przejść obojętnie. W dodatku, prawdziwa rzadkość - co najmniej dwóch Astartes czymś się tu wyróżnia! Sierżant Galba ze swoim wewnętrznym konfliktem i dowódca kompanii Atticus ze swoim zimnym fanatyzmem są tu małymi ozdobami fabuły.

Pierwszy raz chyba czytałem coś od Annandale’a w tym cyklu… i było to zaskakująco dobre! Tym bardziej, że „The Damnation of Pythos” nie cieszy się szczególną estymą wśród fanów WH40k. Opowieść o boju 111. Kompanii Iron Hands (wspieranej przez elementy Salamander i Raven Guard) na planecie Pythos w systemie Pandorax ma jednak w sobie takie miłe mi elementy tragicznego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Miałem ją 40 lat prawie na półce, trzeba było wreszcie przeczytać :) Nie żałuję, całkiem ok synteza Risorgimento.

Miałem ją 40 lat prawie na półce, trzeba było wreszcie przeczytać :) Nie żałuję, całkiem ok synteza Risorgimento.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Całkiem porządny przedstawiciel podupadłej niestety serii Historyczne Bitwy. Niestety, nie jest pozbawiony wad - nie mam pojęcia na przykład, po co jest tam wstawiony początkowy, obszerny rozdział o podróży Lewisa i Clarka. Wiem, że doszło wtedy do pierwszego kontaktu Amerykanów z Nez Perce, ale czy nie wystarczyłaby tylko wzmianka?
7/10

Całkiem porządny przedstawiciel podupadłej niestety serii Historyczne Bitwy. Niestety, nie jest pozbawiony wad - nie mam pojęcia na przykład, po co jest tam wstawiony początkowy, obszerny rozdział o podróży Lewisa i Clarka. Wiem, że doszło wtedy do pierwszego kontaktu Amerykanów z Nez Perce, ale czy nie wystarczyłaby tylko wzmianka?
7/10

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nie jest to szczególnie porywająca książka, nie jest też zupełny gniot. Indomitus to część kampanii promocyjnej otaczającej wprowadzanie IX edycji gry bitewnej Warhammer 40000, a wobec takich książek nie mam wygórowanych oczekiwań. Zderzają się tu z sobą armie Ultramarines i Nekronów i jest ta opowieść poprowadzona sprawnie. O dziwo, autorowi udało się wykrzesać odrobinę głębi nawet z tak jednowymiarowych postaci jak Astartes z chapteru Guillimana, choć oczywiście nie jest to nic oszałamiającego. Ciekawsze są w sumie postacie Nekronów - ciągły pojedynek między Overlordem a Plazmancerką to jedna z najlepszych cech książki.
6,5/10

Nie jest to szczególnie porywająca książka, nie jest też zupełny gniot. Indomitus to część kampanii promocyjnej otaczającej wprowadzanie IX edycji gry bitewnej Warhammer 40000, a wobec takich książek nie mam wygórowanych oczekiwań. Zderzają się tu z sobą armie Ultramarines i Nekronów i jest ta opowieść poprowadzona sprawnie. O dziwo, autorowi udało się wykrzesać odrobinę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mam duży kłopot z tą książką.
Z jednej strony, napisana jest znakomicie. Nie jest to niespodzianką, czytałem już Gettysburg Grzegorza Swobody i było tam porównywalnie dobrze. Plastyczność opisu bitwy (i kilku innych z Wielkiej Wojny Dakotów) jest oszałamiająca, podparta przy tym (w większości) solidnymi źródłami. To zresztą chyba największy habek jaki czytałem.
Ale…
Pan Swoboda jest (i tego nie ukrywa) zafascynowany postacią Custera i daje się tej fascynacji ponieść nieco zbyt mocno. I to „nieco” to niedopowiedzenie. Książka jest tak stronniczo antyindiańska, jak to tylko możliwe. To dobrze, że autor narusza mit szlachetnych wojowników żyjących w zgodzie z naturą. Gorzej, że nie wykazuje żadnego umiaru w usprawiedliwianiu działań wojska i atakowaniu tubylców. Nie chcieli zrezygnować ze swoich ziem? Tym gorzej dla nich, stali na drodze postępu i cywilizacji. Grzegorz Swoboda ani przez chwilę nie zadał sobie pytania, z czego wynikał wzrost agresji między plemionami indiańskimi w XIX wieku, co sprawiało że plemiona takie jak Dakoci czy Czejenowie migrowali na zachód. Wounded Knee to dla niego BITWA. Na koniec książki pozwala sobie na niedopuszczalną drwinę ze współczesnych Lakotów: komentując ich obecną nędzę stwierdza, że może jednak ich przodkowie powinni przyjąć od USA te 6 milionów dolarów za Czarne Góry … i że teraz żądają pieniędzy, poniewczasie. Jakoś nie zauważył, że Dakotowie w latach osiemdziesiątych odrzucili od Waszyngtonu ofertę opiewającą na 120 milionów…
Trochę słabo.
6/10

Mam duży kłopot z tą książką.
Z jednej strony, napisana jest znakomicie. Nie jest to niespodzianką, czytałem już Gettysburg Grzegorza Swobody i było tam porównywalnie dobrze. Plastyczność opisu bitwy (i kilku innych z Wielkiej Wojny Dakotów) jest oszałamiająca, podparta przy tym (w większości) solidnymi źródłami. To zresztą chyba największy habek jaki czytałem.
Ale…
Pan...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Opowieść o Herezji Horusa powróciła na pokład Mściwego Ducha i jest to powrót godny. Graham McNeill był dla mnie zawsze autorem tuż za Wielką Dwójką Black Library (tzn ADB i Abnettem), tutaj jednak wchodzi na ich poziom. Tu jest wszystko, co powinno być w opowieści o galaktycznej wojnie domowej w trzydziestym tysiącleciu: pełne rozmachu starcia w przestrzeni kosmicznej, kolosalna bitwa lądowa, odkrywanie kolejnych tajemnic settingu, gorycz walki z byłymi towarzyszami broni, a nawet drobny rzut oka na cywilów, których życie miażdżone jest przez walczące strony.
Loken prowadzi specgrupę mającą@wytyczyć szlak ataku na Vengeful Spirit dla nadchodzącego Russa. Horus rozpoczyna inwazję na Molech, by dotrzeć do portalu, który niegdyś przekroczył jego Ojciec. Uniemożliwić chce mu to kolejny perpetual na scenie, Alivia. Wszystko to w cieniu kroczących tytanów.
8/10

Opowieść o Herezji Horusa powróciła na pokład Mściwego Ducha i jest to powrót godny. Graham McNeill był dla mnie zawsze autorem tuż za Wielką Dwójką Black Library (tzn ADB i Abnettem), tutaj jednak wchodzi na ich poziom. Tu jest wszystko, co powinno być w opowieści o galaktycznej wojnie domowej w trzydziestym tysiącleciu: pełne rozmachu starcia w przestrzeni kosmicznej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To mój pierwszy Baranowski od… chyba „Antresolki profesorka Nerwosolka”. Czyli od strasznie dawna. Wiedziałem, na co się piszę i początkowo byłem wniebowzięty. Te szalone, surrealistyczno-secesyjne światy tworzone przez Autora nadal nie zawodziły, a i bon moty wywoływały uśmiech na mojej twarzy (ten o strasznej sytuacji wampirów pozaziemskich najbardziej). Niestety, im dalej, tym słabiej. Za bardzo Szlurp i Burp zaczęli być komentarzem do polskiej rzeczywistości, za mało tej nieskrępowanej zabawy. W dodatku, w drugiej połowie zbioru i kreska się moim zdaniem zaczęła psuć, stała się niedbała. Oczywiście polecam fanom „Na co dybie…”, ale reszcie… raczej nie.
5,5/10

To mój pierwszy Baranowski od… chyba „Antresolki profesorka Nerwosolka”. Czyli od strasznie dawna. Wiedziałem, na co się piszę i początkowo byłem wniebowzięty. Te szalone, surrealistyczno-secesyjne światy tworzone przez Autora nadal nie zawodziły, a i bon moty wywoływały uśmiech na mojej twarzy (ten o strasznej sytuacji wampirów pozaziemskich najbardziej). Niestety, im...

więcej Pokaż mimo to