-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać2
Biblioteczka
Czytanie tego w 2024 daje niebywałe wręcz uczucie czytania sprawozdania z tylko trochę alternatywnej wersji naszej rzeczywistości. Clancy, po kilku nietrafionych prognozach w książkach (a może po prostu źle osadzonych na linii czasu, bo póki co, agresja ze strony chin nie nastąpiła), i kolejnym soft reboocie serii (pierwszy był gdy wprowadził Jacka Ryana juniora jako jednego z głównych bohaterów serii, seniora odstawiając na trzeci plan, a także pozbywając się jednej z postaci dość zdawkowym opisem i skromnymi napomknięciami) gdzie, być może dzięki Markowi Greaneyowi, wyleczył się z pozytywnego stosunkowi do rosji i zmian jakie zachodzą w tym kraju, trafia bardzo blisko w rzeczywistość 2024, tylko dekadę wcześniej. Prezydent rosji, wołodin, to oczywista kalka z putina, zgadza się własciwie wszystko, do tego stopnia, że pewne jego schematy zachowań można przełożyć 1:1 na dzisiejszego putina. Szkoda że to z tego co wiem, była jego ostatnia książka. Clancy, szczególnie po zamachach 11 września, był oskarżany jako żródło inspiracji dla terrorystów, a może po prostu był dobrym analitykiem, który z puzzli informacji o zmianach na świecie i nastrojach społecznych, potrafił ułożyć wiarygodną prognozę punktu do którego to wszystko dąży?
Czytanie tego w 2024 daje niebywałe wręcz uczucie czytania sprawozdania z tylko trochę alternatywnej wersji naszej rzeczywistości. Clancy, po kilku nietrafionych prognozach w książkach (a może po prostu źle osadzonych na linii czasu, bo póki co, agresja ze strony chin nie nastąpiła), i kolejnym soft reboocie serii (pierwszy był gdy wprowadził Jacka Ryana juniora jako...
więcej mniej Pokaż mimo toJako nastolatek chłonąłem właściwie wszystko z półki SF w bibliotece, więc i Asimov został zaliczony, zapamiętałem go dość pozytywnie, na tyle, żeby uznać że niczego już z tych książek nie pamiętam, więc można wrócić. I tu nastąpiły dwa zdziwienia, pierwsze, że moja pamięć jest o wiele lepsza niż zakładałem, bo większość intrygi pamiętałem, i drugie, jak to jest fatalnie napisane. Fantastyka naukowa która może funkcjonować w odarciu od tych wszystkich dekoracji nie jest fantastyką naukową, i tu mamy do czynienia raczej z marną baśnią w futurystycznych dekoracjach. Z całego cyklu fundacji tak naprawdę jedyne co się broni to sam koncept psychohistorii, cała reszta to gniot, oczywiście to moje zdanie, ale zapewniam że po przeczytaniu książek czy to Clarke, czy Herberta, będziecie patrzeć na Asimova jak na karykaturę pisarza.
Jako nastolatek chłonąłem właściwie wszystko z półki SF w bibliotece, więc i Asimov został zaliczony, zapamiętałem go dość pozytywnie, na tyle, żeby uznać że niczego już z tych książek nie pamiętam, więc można wrócić. I tu nastąpiły dwa zdziwienia, pierwsze, że moja pamięć jest o wiele lepsza niż zakładałem, bo większość intrygi pamiętałem, i drugie, jak to jest fatalnie...
więcej mniej Pokaż mimo toSzkoda że Tom Clancy już nie żyje od ponad dekady, ciekawe co by powiedział o swojej książce dziś. Inni recenzenci utyskują nad tym, że książka jest nierealna, naiwna i bez sensu, że rosja to dzicz itp. Owszem, z dzisiejszej perspektywy można tak sądzić, ale książka została wydana w roku 2000, a napisanie jej zajęło niemniej rok, a to czas, ostatni, w którym można było wierzyć w to, że rosja się będzie cywilizować, po objęciu władzy przez putina zaczął się tam carat 2.0. Z dzisiejszej perspektywy książka stoi w rozkroku pomiędzy naszą rzeczywistością, a prostym chciejstwem Clancy`ego żeby rosja po latach komunizmu weszła na drogę cywilizacji zachodu. Piszę że są tu fragmenty naszej rzeczywistości, bo jednak chiny, mimo że zdecydowanie bardziej powściągliwe w temacie używania siły, to jednak ciągle są traktowane jako jeden z czynników zapalnych na pacyfiku.
Szkoda że Tom Clancy już nie żyje od ponad dekady, ciekawe co by powiedział o swojej książce dziś. Inni recenzenci utyskują nad tym, że książka jest nierealna, naiwna i bez sensu, że rosja to dzicz itp. Owszem, z dzisiejszej perspektywy można tak sądzić, ale książka została wydana w roku 2000, a napisanie jej zajęło niemniej rok, a to czas, ostatni, w którym można było...
więcej mniej Pokaż mimo to
Clancy jaki jest każdy wie, a jak nie wie, to w sumie powinien się dowiedzieć, bo biorąc poprawkę na jego amerykańskie skrzywienie, to są całkiem nieźle skonstruowane książki. Czytam gdzieś niżej że trzeba nie mieć pojęcia o bliskim wschodzie, żeby uwierzyć w jakiś sojusz iranu i iraku. Tak się składa że o bliskim wschodzie wiem niewiele, ale wydaje mi się, i będę obstawał przy tym że mam rację, że autor sam o tym nie raz w książce wspomina i pokazuje jakie jest to małżeństwo z rozsądku.
Dekret jest inny niż wcześniejsze tomy cyklu, więcej tu real politik, mniej strzelania, a sam Ryan jest postawiony w nowej roli. Mi się ten kierunek podoba, bo zazwyczaj podczas scen batalistycznych w książkach nudzę się jak mops, nawet nie próbując wyobrażać sobie tych wszystkich manewrów. Książka ma też elementy gore, opisy postępującego zarażenia ebolą są bardzo obrazowe, lojalnie ostrzegam.
Clancy jaki jest każdy wie, a jak nie wie, to w sumie powinien się dowiedzieć, bo biorąc poprawkę na jego amerykańskie skrzywienie, to są całkiem nieźle skonstruowane książki. Czytam gdzieś niżej że trzeba nie mieć pojęcia o bliskim wschodzie, żeby uwierzyć w jakiś sojusz iranu i iraku. Tak się składa że o bliskim wschodzie wiem niewiele, ale wydaje mi się, i będę obstawał...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzyznaję że takie historie sf to moja słabość, jest tu wszystko co uwielbiam w komiksach Leo, ale w mniej "wakacyjnej" formie, bo mimo że jego komiksy potrafią być brutalne, to mimo wszystko jest tam dużo z kina nowej przygody i młodzieżowej beztroski. Tu jest poważniej, jest trochę tajemnicy rodem z stareńkich komiksów Gillona, ale bez szaleństwa w które "zagubiony w czasie" lubił odpływać. Rysunki są gorsze niż u Gillona, ale to żaden zarzut, Gillon był absolutnym mistrzem w swoim fachu, tu jest dobrze, ale czasem coś tam nie wyjdzie. Komiks kończy się jak pilot dobrego serialu, z uczuciem niedosytu i milionem otwartych watkow, wiec moje czekam na kolejne tomy.
Przyznaję że takie historie sf to moja słabość, jest tu wszystko co uwielbiam w komiksach Leo, ale w mniej "wakacyjnej" formie, bo mimo że jego komiksy potrafią być brutalne, to mimo wszystko jest tam dużo z kina nowej przygody i młodzieżowej beztroski. Tu jest poważniej, jest trochę tajemnicy rodem z stareńkich komiksów Gillona, ale bez szaleństwa w które "zagubiony w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Spodziewałem się raczej popłuczyn i jechaniu na marce, jak w przypadku cyklu Millenium, gdzie Lagercrantz zupełnie nie udźwignął ani stylu, ani fabuły oryginalnej trylogii Larssona. Tutaj mamy dość równy poziom w porównaniu do Clancy`ego, choć wydaje się że trochę zmieniono tempo książki, która jest o wiele bardziej dynamiczna, zachowując jednak charakter cyklu. Widać że autor odrobił lekcje, nawiązując do prequela Ryanverse, tzn. bez przebaczenia, gdzie głównym bohaterem jest John Clark, i jako postać 2planowa przewija się ojciec Jacka Ryana. Szkoda że z jakiegoś powodu, nikt w polsce od lat nie wydaje tych książek, a sama "Władza i Imperium" jest wydane poza numeracją, gdzie po angielsku pomiędzy "Z pełną mocą i skutkiem" a ""władza i imperium" jest dziura 5 tomów, a po nim na dzień w którym to pisze, 5 kolejnych. Szkoda.
Spodziewałem się raczej popłuczyn i jechaniu na marce, jak w przypadku cyklu Millenium, gdzie Lagercrantz zupełnie nie udźwignął ani stylu, ani fabuły oryginalnej trylogii Larssona. Tutaj mamy dość równy poziom w porównaniu do Clancy`ego, choć wydaje się że trochę zmieniono tempo książki, która jest o wiele bardziej dynamiczna, zachowując jednak charakter cyklu. Widać że...
więcej Pokaż mimo to