-
Artykuły
Nowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik3 -
Artykuły
„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński28 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać6
Biblioteczka
2019-09-17
2020-05-09
Początkowo książka nie wciągnęła mnie w ogóle. Fabuła ciągnęła się i jakoś, w moim mniemaniu, nie miała większego sensu. Oczywiście była romantyczna i pełna miłości, ale zabrakło mi tego czegoś. Po czym pojawiła się Blix. Kobieta jest nieco dziwaczna w naszym odczuciu, taka wiecie…. Starsza Pani wierząca w magię.
Po kilku rozdziałach zrozumiałam, że i ja zaczynam widzieć tę magię. Była ona ukryta w Brooklynie, w zachowaniu głównej bohaterki czy całej gamie osobowości, które mieszkały ze Staruszką.
Odnoszę wrażenie że zmylił mnie tytuł - liczyłam że bohaterka będzie miała etatową pracę jako swatka, a tak naprawdę okazuje się że to jej dodatkowa super moc, z którą nie zawsze potrafi sobie poradzić.
M. popełnia mnóstwo błędów, zachowuje się nieodpowiedzialnie, ale ryzykuje. Bada grunt. I lubi ludzi takimi, jakimi są. To było piękne w tej powieści i nie będę kłamać dopiero wtedy to dostrzegłam. Tą magię na każdej kartce, ukrytą w słowach czy zachowaniach bohaterów. W pogodzie i dziwnych zbiegach okoliczności.
Nie będę kłamać - rozczuliłam się na końcu tej historii.
Czasem oczekujemy, żeby wszystko miało sens, żeby całość miała swój ciąg przyczynowo-skutkowy. Ale tutaj tego nie odczułam. To jak zbiór pewnych sytuacji, które doprowadziły do finału.
Z racji tego że książka nie należy do gatunku "będę trzymać na półce, bo kiedyś do niej wrócę", a raczej "przeczytałam, było miło, ale na tym kończę" będzie brakować mi tej magii. Tej iskry, która była w mojej duszy na czas czytania powieści. Czasem nie dostrzegamy piękna w najprostszych rzeczach, nie czujemy wdzięczności za wszystko, co było dla nas dobre i piękne w życiu. Zdarza się, że jesteśmy złamani, a świat nas przytłacza. I tutaj główne skrzypce trzeba oddać Ciotce Blix. Każdemu życzę takiej osoby w życiu. Ekscentryczna, lekko szurnięta, ale ze światłem w sercu. Nie powiem, zeszyt z zaklęciami nie jest czymś co każdy z nas trzyma w kuchni, ale może właśnie powinniśmy?
Bo czy świat nie jest lepszy jeżeli uwierzymy, że magia jest po naszej stronie?
Książka podnosząca na duchu, zabawna, mająca w sobie iskrę, którą chcę zatrzymać jak długo się da. To magia na większości stron, pogodna opowieść o byciu odważnym i o podejmowaniu trudnych decyzji. Czasem zmiana, której potrzebujemy najbardziej, jest najtrudniejsza do wdrożenia.
Polecam ją wszystkim romantyczkom, a także tym, którzy wierzą w magię. Tym, którzy nawet w najbrzydszy dzień wierzą, że Słońce zaraz wyjdzie zza chmur.
Wiara w magię uzdrawia! Polecam cieplutko.
Początkowo książka nie wciągnęła mnie w ogóle. Fabuła ciągnęła się i jakoś, w moim mniemaniu, nie miała większego sensu. Oczywiście była romantyczna i pełna miłości, ale zabrakło mi tego czegoś. Po czym pojawiła się Blix. Kobieta jest nieco dziwaczna w naszym odczuciu, taka wiecie…. Starsza Pani wierząca w magię.
Po kilku rozdziałach zrozumiałam, że i ja zaczynam widzieć...
2020-04-20
Dawno już nie zdarzyło mi się pochłonąć książki w jeden wieczór. Czy to mała liczba stron? Większa niż standardowo czcionka? A może tak naprawdę fabuła była tak wciągająca, że dosłownie połknęłam powieść? Ciężko mi to obiektywnie stwierdzić, chociaż niewątpliwie dwie pierwsze cechy też miały znaczenie.
Whitney G. napisała typowego harlequina, a jednak udało jej się przykuć moją uwagę. Może to standardowa (ale wciąż urocza) fabuła sekretarki i zaborczego szefa, może to nieudolne wysyłanie maili, a może tak naprawdę bycie nieugiętą przez główną bohaterkę, niezależnie od powodu - usiadłam, zaczytałam się i skończyłam historię w jeden wieczór. To już samo w sobie jest niesamowite.
Gdybym miała powiedzieć coś o fabule, to niestety na myśl przychodzi mi tylko - przewidywalna. Urocza? Owszem. Gorąca? I to jak. Niestety jednak historia ta nie była tak zaskakująca, jak mogłaby być.
Historia nie przebije się nawet odrobinę przez te naprawdę dobre, nie utkwi w mojej pamięci, na dłużej niż kilka miesięcy. Jest jednak wspaniałym wypełniaczem czasu, rozpraszaczem natrętnych myśli. Idealnie nadaje się jako książka na ukojenie swoich romantycznych uczuć przez wszystkie panie, panowie nawet nie mają po co tu sięgać.
Opowieść łatwa, szybka, przyjemna i na raz. Mam już zamówioną kolejną część, bo jak większość kobiet w dzisiejszych czasach uważam, że dobry erotyk nie jest zły, te jednak jest przeciętny. Zabawy i lekki, ale przeciętny.
Polecam tym z Was, które potrzebują jakoś zająć swój umysł, a czytanie jest o niebo lepsze dla naszego mózgu niż oglądanie seriali, nawet takich książek jak ta.
Nie zrozumcie mnie źle, uważam że książka jest miła i przyjemna, cieszę się, że ją przeczytałam. Niemniej jednak do niej nie wrócę, bo mnie nie zachwyciła. Polecam jednak tym, którzy lubią takie krótkie oderwanie od rzeczywistości, księcia w lśniącej zbroi i dziewczynę walczącą o swoje. To był naprawdę udany wieczór, czekam jednak na książkę, która wbije mnie w fotel i nie pozwoli wstać przez dłuższy czas. Tutaj tego się nie doczekałam.
Niemniej, polecam, na deszczowy wieczór. Sprawdzi się idealnie.
Dawno już nie zdarzyło mi się pochłonąć książki w jeden wieczór. Czy to mała liczba stron? Większa niż standardowo czcionka? A może tak naprawdę fabuła była tak wciągająca, że dosłownie połknęłam powieść? Ciężko mi to obiektywnie stwierdzić, chociaż niewątpliwie dwie pierwsze cechy też miały znaczenie.
Whitney G. napisała typowego harlequina, a jednak udało jej się przykuć...
2020-01-22
Na książkę natknęłam się przypadkiem na jednym z moich ulubiony Facebookowych forów, gdzie codziennie miłośnicy fantastyki wrzucają tytuły a ja, jako licencjonowana ksiazkoholiczka, zapisuję, szukam, i modlę się do Mojego Konta Bankowego, by w tym miesiącu było mnie stać na kolejną książkę.
Tym razem przyciągnęły mnie nie tylko pochlebne recenzje, ale także ogromne zaangażowanie pod postem oraz umiejscowienie historii powieści w czasach łudząco podobnych do starożytnego Rzymu. Czy mogłam chcieć więcej?
Okazuje się że, nawet jeżeli niczego więcej się nie spodziewałam, to i tak dostałam wspaniały prezent.
Bo mamy dwóch bohaterów, którzy różnią się jak ogień i woda. Pierwszy z nich, Damianos lub też Damien, to człowiek o prawym sercu, ogromnej dumie, niezłomnej odwadze i skłonnościach przywódczych. Laurent z kolei to chłodno osadzający sytuację mężczyzna. Przebiegły, bardzo inteligentny, lecz w dużej mierze nieufny, niezłomny i aż nadto sprytny. Rzekłabym nawet, że w tym tomie potrafi być nikczemny i barbarzyński, co świetnie wpływa na dynamikę historii.
Akcja zaczyna się od uwięzienia tego pierwszego i zesłania do wrogiego kraju w roli nałożnika księcia.
Książka, bardzo w klimatach komiksów yaoi, trzyma wartką akcję , a jednak przede wszystkim wywołuje burzę emocji. Od pierwszej strony czułam jak napięcie sięga zenitu, by po chwili dodać coś zupełnie niespodziewanego lub też skrajnie niezgodnego z Naszym sumieniem.
Historia oparta jest na tak wielu intrygach, że co niektórzy mogą odnaleźć tutaj nie tylko zabiegi taktyczne, ale i całe batalie, które świetnie sprawdziłyby się na szachownicy lub polu bitewnym. I o ile zazwyczaj stroniłam od tego typu powieści, tutaj już po kilku stronach nie miałam wątpliwości, że zakocham się w bohaterach.
Co ciekawe, w żadnym momencie nie da się odczuć, że mężczyźni są idealni. Każdy z nich ma swoje grzechy na sumieniu, a i tak kibicujemy im od pierwszej chwili.
Na plus oceniam także dialogi. Zdecydowanie, gdybym miała stanąć do wyboru dialogi czy opisy sytuacji, to w każdej innej sytuacji powiedziałabym, że te pierwsze bezsprzecznie wygrywają. I chociaż tutaj dialogi, momentami świetne, nie dają rady w obliczu fantastycznych opisów scen, zwłaszcza emocjonalnych. Powieść wzrusza, łamie stereotypowe myślenie, pokazuje jak emocje wpływają na osąd. Tutejsze Uniwersum wprawdzie łudząco podobne, różni się w kilku dość znaczących dla fabuły faktach, które rządzą naszym życiem. Uważam jednak, że to ogromna zaleta i P. C. Pacat spisała się doskonale.
Czy uwielbiam tą serię? Zdecydowanie. Czy pokochałam bohaterów? Jak najbardziej. Całym sercem i to tak bardzo, że nie mogłam się odnaleźć po zakończeniu tomu. Chciałam więcej i więcej.
Powieść to prawdziwy majstersztyk. Nie mogłam się oderwać od fabuły, ale bałam się czytać za szybko. To jedna z tych książek, które specjalnie czytasz wolno, żeby dłużej delektować się historią. Na szczęście okazało się że to trylogia, co oznacza że jeszcze dwie przede mną.
Damien i Laurent zasługują na najlepszych czytelników, a Wy, Czytelnicy, zasługujecie by poznać naszych bohaterów.
Polecam z całego serca, świat, który tutaj zastaniecie, podbije Wasze umysły i dusze. Przepadniecie.
Na książkę natknęłam się przypadkiem na jednym z moich ulubiony Facebookowych forów, gdzie codziennie miłośnicy fantastyki wrzucają tytuły a ja, jako licencjonowana ksiazkoholiczka, zapisuję, szukam, i modlę się do Mojego Konta Bankowego, by w tym miesiącu było mnie stać na kolejną książkę.
Tym razem przyciągnęły mnie nie tylko pochlebne recenzje, ale także ogromne...
2019-09-15
Zdarzyło Wam się kiedyś czytać książkę tom po tomie? Oczywiście że tak! Autorzy nie raz wypluwają z siebie mnóstwo dzieł i nim człowiek się obejrzy już jest w plecy z kilkoma powieściami.
"Jej Wisienki" to już druga książka Penelope Bloom. I o ile w pierwszej mieliśmy do czynienia z jednym z braci bliźniaków - Brucem - tak w tej części skupiamy się na Williamie i jego kleptomani. Mężczyzna jest Gagatkiem - tak nazywam tych, którzy nie dość że są nieprzewidywalni, ale też sarkastyczni i do tego lubią płatać figle.
Natomiast Hailey jest cukiernikiem, która próbuje wiązać koniec z końcem. Jej piekarni grozi bankructwo, a jej samej eksmisja. Lecz czego nie robi się dla marzeń.
Drogi naszych bohaterów przecinają się, gdy William wchodząc do cukierni Hailey postanawia ukraść… Jej Wisienki. A dokładniej tartę z owocami kupił, ale ukradł kwiaty.
Cała książka fabułą przypomina swoją poprzedniczkę. Nie jest zbyt wymagająca dla czytelnika, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest łatwa i przyjemna. Człowiek po jej lekturze może czuć się jednak ogłupiony, lekko rozczarowany (jeżeli liczył na coś ambitniejszego) lub też usatysfakcjonowany (jeżeli nie liczył na nic więcej poza no cóż… Harlequinem).
To co jednak naprawdę wyszło autorce to fakt, że podkreśliła to, że się nie komunikujemy. Odnoszę wrażenie, że to jedno z największych problemów dzisiejszego świata. Przyjmujemy coś za pewnik, nie sprawdzając danych u źródła. Dokładnie tak jak William, który słuchając rady rodziców, zamiast najpierw porozmawiać ze swoją dziewczyną, wolał uznać że jest oszustką.
Na minus powieści składają się nie zamknięte wątki, chociaż kto wie, może to był celowy zabieg autorki, w końcu już niedługo jej kolejna część ma się ukazać, także nie traćmy nadziei…
Książkę oceniam na 6/10. Lekka, przyjemna, idealna na wakacje. Jednakże po takim odmóżdżeniu nie mogę się doczekać jakiegoś naprawdę ciekawego wyzwania czytelniczego, który zmusi mnie do myślenia.
Niemniej, polecam fanom Pani Bloom, fanom literatury nie najwyższych lotów oraz tym, którzy bujają w obłokach. Może nie przestaną bujać, ale przynajmniej sobie poczytają.
Zdarzyło Wam się kiedyś czytać książkę tom po tomie? Oczywiście że tak! Autorzy nie raz wypluwają z siebie mnóstwo dzieł i nim człowiek się obejrzy już jest w plecy z kilkoma powieściami.
"Jej Wisienki" to już druga książka Penelope Bloom. I o ile w pierwszej mieliśmy do czynienia z jednym z braci bliźniaków - Brucem - tak w tej części skupiamy się na Williamie i jego...
2017-12-14
Mimo usilnych zdań redaktorów oraz osób promujących ta książkę jako nie-harlequin, muszę niestety stwierdzić, że niczym się książka nie różni od przeciętnego czytadła. Sama fabuła jest bardzo przewidywalna, emocje raczej też. Nic co by tak mocno rozdrażniło/zaskoczyło/zbulwersowało.
Bohaterowie są standardowymi osobowościami, niezbyt złożonymi, o dobrym sercu, ze swoimi celami i pragnieniami. I choć nie chcą się w sobie zakochać, koniec końców i tak nie mają na to wpływu. Osobiście liczyłam na to, że w międzyczasie będzie jakieś wielkie bum....
Niestety bum nie było, ale książkę czytało się łatwo i przyjemnie.
Polecam fanom romansideł albo jeżeli ktoś potrzebuje się wyluzować :):)
Pozostali mogą się wynudzić.
:)
Mimo usilnych zdań redaktorów oraz osób promujących ta książkę jako nie-harlequin, muszę niestety stwierdzić, że niczym się książka nie różni od przeciętnego czytadła. Sama fabuła jest bardzo przewidywalna, emocje raczej też. Nic co by tak mocno rozdrażniło/zaskoczyło/zbulwersowało.
Bohaterowie są standardowymi osobowościami, niezbyt złożonymi, o dobrym sercu, ze swoimi...
2019-03-11
2016-04-30
Kolejna już książka Alice Clayton, którą całkiem dobrze się czyta. Nie jest to mistrzostwo - nie doznacie tu olśnienia, rodem z Biblii.
Jest jednak pełna humoru, fabuła też zazwyczaj jest. No i gorące sceny - chociaż te z każdą kolejną książką mam wrażenie, że są coraz słabsze.
Opowieść o tym, jak Uciekająca Panna Młoda chce sobie ułożyć życie od nowa i zakłada schronisko dla psów w mieścinie dość małej, chociaż malowniczej. I tam poznaje pewnego rudowłosego, niebieskookiego weterynarza.
Tak, dokładnie możecie przewidzieć jaki będzie koniec tej powieści.
Ponieważ to kolejna część czuję się lekko zawiedziona, bo nic mnie nie zaskoczyło. Żadnej adrenaliny, zero skoków napięcia. Nic.
Dlatego 6/10 to i tak moim zdaniem wygórowana ocena, patrząc na to, że to zwyczajny harleqin, z większa dozą pikanterii.
Polecam fanom, reszta - według własnego uznania. Bez szału.
Kolejna już książka Alice Clayton, którą całkiem dobrze się czyta. Nie jest to mistrzostwo - nie doznacie tu olśnienia, rodem z Biblii.
Jest jednak pełna humoru, fabuła też zazwyczaj jest. No i gorące sceny - chociaż te z każdą kolejną książką mam wrażenie, że są coraz słabsze.
Opowieść o tym, jak Uciekająca Panna Młoda chce sobie ułożyć życie od nowa i zakłada schronisko...
2016-03-15
Pierwsza część serii "Nie dajesz mi spać", a jednak przeze mnie przeczytana jako druga z kolei.
Niesamowicie ciepła i pełna humoru opowieść o tym, jak to kobieta poszukuje swojego O - a mam na myśli dorosłego O, za który większość kobiet dałaby się porwać i uwieść.
Mamy Simona - sąsiada naszej bohaterki, który codziennie przyprawia ja o zawrót głowy, ponieważ oddając się harcom ze swoimi kobietami (tak!! ma ich kilka!), uderza łóżkiem w ścianę. I to nie w byle jaką ścianę - otóż jest to główna ściana sypialni, zarówno po jednej jak i po drugiej stronie.
I tak zaczyna się przygoda -Walącego w ścianę i Dziewczyny w różowej Piżamce.
Obje są dosyć niekonwencjonalni, mają swoje wzloty i upadki. Oboje jednak nie spodziewają się, co się kryje za ścianą.
Książkę polecam gorąco, jest zabawna, pełna humoru i ciekawych dialogów. Może nie ma tu wielkich odkryć, ale jest seks, miłość, podróże i muzyka. A to chyba lubią wszyscy.
Polecam w 100%
Pierwsza część serii "Nie dajesz mi spać", a jednak przeze mnie przeczytana jako druga z kolei.
Niesamowicie ciepła i pełna humoru opowieść o tym, jak to kobieta poszukuje swojego O - a mam na myśli dorosłego O, za który większość kobiet dałaby się porwać i uwieść.
Mamy Simona - sąsiada naszej bohaterki, który codziennie przyprawia ja o zawrót głowy, ponieważ oddając się...
2016-02-14
2015-12-30
Książka, która oprócz dobrego podejścia do makijażu i opisu dość szalonej rodzinki, intrygi z udziałem najbardziej kolorowego psa świata, jest lekka, łatwa i przyjemna.
Nie ma w sobie nic, co by sprawiło, że chciałabym ja przeczytać drugi raz, aczkolwiek raz przeczytana daje miłego kopa.
Nie do końca przypadła mi do gustu - jeżeli chodzi o tolerancyjność to jest wspaniała, jeżeli chodzi o kosmetyki - to jest genialna, jeżeli natomiast chodzi o romans to jest strasznie słaba.
Książka przypomina typowy harlequin, aczkolwiek bez rewelacji.
Dałam jej 5/10, bo czasem mnie bawiła, ale polecam tylko tym, którzy akurat nic nie robią i mają czas na takie luźne klimaty.
Książka, która oprócz dobrego podejścia do makijażu i opisu dość szalonej rodzinki, intrygi z udziałem najbardziej kolorowego psa świata, jest lekka, łatwa i przyjemna.
Nie ma w sobie nic, co by sprawiło, że chciałabym ja przeczytać drugi raz, aczkolwiek raz przeczytana daje miłego kopa.
Nie do końca przypadła mi do gustu - jeżeli chodzi o tolerancyjność to jest wspaniała,...
2015-05-02
Jedne z lepszych jakie czytałam.
No dobra, jako znawczyni harleqinów stwierdzam, że bywają lepsze.
"Dobrana para" - całkiem całkiem. Akcja nie dzieje się na "hurra" więc jest jakaś przyjemność z czytania.
"Tajemnicza randka" - ta powieść mnie urzekła swoja prostota i prawdziwością. Chociaż drażniąca może być naiwność głównej bohaterki. Ale wiadomo - ciastko musi mieć lukier.
No i ostatnia i najgorsza, bo totalnie mi się nie spodobała "Ślub w Petersburgu" - za szybko, zbyt oczywiste, zbyt na "ok, już, zaraz". I jeszcze ta bliźniaczka...
Polecam pierwsze dwie.
Komu?
Oczywiście fanom harleqiunów ;)
Jedne z lepszych jakie czytałam.
No dobra, jako znawczyni harleqinów stwierdzam, że bywają lepsze.
"Dobrana para" - całkiem całkiem. Akcja nie dzieje się na "hurra" więc jest jakaś przyjemność z czytania.
"Tajemnicza randka" - ta powieść mnie urzekła swoja prostota i prawdziwością. Chociaż drażniąca może być naiwność głównej bohaterki. Ale wiadomo - ciastko musi mieć...
2015-01-29
Kolejna całkiem nie najgorsza książka z serii Harlequin.
Niezaprzeczalnie podobała mi się charyzma głównego bohatera - tylko dlatego 6/10.
Polecam miłośniczkom harlequinów, lub - jak w każdym innym przypadku - osobom czytającym to tylko w celach czysto naukowych ;)
Kolejna całkiem nie najgorsza książka z serii Harlequin.
Niezaprzeczalnie podobała mi się charyzma głównego bohatera - tylko dlatego 6/10.
Polecam miłośniczkom harlequinów, lub - jak w każdym innym przypadku - osobom czytającym to tylko w celach czysto naukowych ;)
2015-01-04
Jak każdy z harlequinów, całkiem ciekawa, całkiem zabawna i odmóżdżająca.
Idealne oderwanie się na chwilę.
Podobał mi się główny bohater, ale chwila - nie można mieć wszystkiego!
Polecam koleżankom po fachu - kobietom, które czytają to, ale jednak dalej potrafią żyć w rzeczywistości.
Jak każdy z harlequinów, całkiem ciekawa, całkiem zabawna i odmóżdżająca.
Idealne oderwanie się na chwilę.
Podobał mi się główny bohater, ale chwila - nie można mieć wszystkiego!
Polecam koleżankom po fachu - kobietom, które czytają to, ale jednak dalej potrafią żyć w rzeczywistości.
2014-12-15
Można posiadać ekscentrycznego dziadka, który chce zaaranżować Tobie małżeństwo. Można mieć szefa, który proponuje Ci rękę swojej wnuczki a w posagu daje firmę. Ale XXI wieku można mieć też rozum, trochę uporu i twardy tyłek.
Można mieć swoje zdanie oraz być przy tym stanowczym.
Głowna bohaterka niestety tego nie umie, co jest skutkiem tego, że przez większość czasu jej nie lubię. Właściwie to cały czas. Zachary ma może trochę charyzmy, ale nic więcej.
Czytałam książki lepsze ale czytałam też gorsze.
4/10
Polecam tylko tym, których książki niszowe interesują tylko ze względów czysto psychologicznych i nie wpływają szkodliwie na ich psychikę.
Można posiadać ekscentrycznego dziadka, który chce zaaranżować Tobie małżeństwo. Można mieć szefa, który proponuje Ci rękę swojej wnuczki a w posagu daje firmę. Ale XXI wieku można mieć też rozum, trochę uporu i twardy tyłek.
Można mieć swoje zdanie oraz być przy tym stanowczym.
Głowna bohaterka niestety tego nie umie, co jest skutkiem tego, że przez większość czasu jej...
2014-12-14
Kolejny ciekawy i dobry harlequin. Dobry na deszczowy, wietrzny wieczór, przy lampce wina lub kubku kawy.
Poprawia nastrój.
Polecam fanom ;)
Kolejny ciekawy i dobry harlequin. Dobry na deszczowy, wietrzny wieczór, przy lampce wina lub kubku kawy.
Poprawia nastrój.
Polecam fanom ;)
2014-12-02
Kolejna z powiastek Anderson, szczerze powiedziawszy liczyłam na coś lepszego. Śmiałe sceny, śmiałe zachowanie głównej bohaterki i powściągliwość Jacka było czymś co mnie zaciekawiło.
Niemniej autorka miewała lepsze pomysły i lepsze realizacje.
5/10
Polecam tylko fanom, którzy chcą przeczytać całą twórczość.
Kolejna z powiastek Anderson, szczerze powiedziawszy liczyłam na coś lepszego. Śmiałe sceny, śmiałe zachowanie głównej bohaterki i powściągliwość Jacka było czymś co mnie zaciekawiło.
Niemniej autorka miewała lepsze pomysły i lepsze realizacje.
5/10
Polecam tylko fanom, którzy chcą przeczytać całą twórczość.
2014-11-25
Książka "Znowu randka..." jest idealnym przykładem tego, jak można zbyt poważnie podchodzić do miłości i jak to sprawia, że miłość się nas nie trzyma.
Desperacja nigdy nie była pociągająca i szczerze powiedziawszy wcale się nie dziwię tym facetom, że uciekali gdzie pieprz rośnie!! Też bym tak zrobiła.
Książka prawdopodobnie chce pokazać, że samotność nie jest zła, ale autorka przedobrzyła, co dało tylko skutek taki, że odniosłam wrażenie iż nie wolno być samym, bo to "strasznie niewłaściwe".
Dla wszystkich którzy myślą podobnie - puknijcie się w czoło.
Książka sama w sobie nie jest zła, porusza ciekawe tematy (randki w ciemno czy też cienkie ściany w budownictwie Nowego Jorku), co jednak nie zmienia całości książki.
Dałam jej na wyrost 5 gwiazdek, ponieważ mimo że literatura jak najbardziej kobieca, tak bardzo brzmiała jak harlequin, że aż nie mogłam się oprzeć i szukałam księcia z bajki - który oczywiście się pojawił.
Nie jestem zafascynowana emancypacją kobiet, do feministek też nie należę, ale troszkę szacunku naszej głównej bohaterce do samej siebie by nie zaszkodziło.
Bo z tego co było opisane w tej książce przy każdym niepowodzeniu powinnam iść zapalić i się upić - co za mistrzowskie rozwiązanie.
5/10, na wyrost, bo potencjał był, ale zmarnowany.
Polecam tylko tym kobietom, które wierzą w siebie i dla których będzie to raczej lektura lekko prześmiewcza a nie taka, którą zapamiętają na dłużej.
Książka "Znowu randka..." jest idealnym przykładem tego, jak można zbyt poważnie podchodzić do miłości i jak to sprawia, że miłość się nas nie trzyma.
Desperacja nigdy nie była pociągająca i szczerze powiedziawszy wcale się nie dziwię tym facetom, że uciekali gdzie pieprz rośnie!! Też bym tak zrobiła.
Książka prawdopodobnie chce pokazać, że samotność nie jest zła, ale...
2014-07-25
Kolejna fajna książka Nory, mimo że najbardziej podobało mi się ostatnich 10 stron. Niesamowicie ubolewałam nad tym jaka kiedyś była główna bohaterka i niezmiernie cieszyło mnie, że się zmieniła.
Elementy fantastyki bardzo mi się podobały, nie było ich niestety bardzo dużo, ale może to dało trochę więcej realności tej książce.
Wprawdzie nic nie może pobić Kwartetu Weselnego, ale Nora ma wiele ciekawych książek i chyba... chyba przeczytam je wszystkie.
Polecam.
Kolejna fajna książka Nory, mimo że najbardziej podobało mi się ostatnich 10 stron. Niesamowicie ubolewałam nad tym jaka kiedyś była główna bohaterka i niezmiernie cieszyło mnie, że się zmieniła.
Elementy fantastyki bardzo mi się podobały, nie było ich niestety bardzo dużo, ale może to dało trochę więcej realności tej książce.
Wprawdzie nic nie może pobić Kwartetu...
2014-06-30
Krótkie ale bardzo ciekawe opowiadanie bardziej niż książka, poruszające kilka ciekawych problemów - kolor skóry, wiek, środowisko pracy.
Głównym tematem jest jednak TABU - wybujała fantazja erotyczna.
Kolejna bardzo ciekawa twórczość. Fanom Evangeline Anderson gorąco polecam.
;)
Krótkie ale bardzo ciekawe opowiadanie bardziej niż książka, poruszające kilka ciekawych problemów - kolor skóry, wiek, środowisko pracy.
Głównym tematem jest jednak TABU - wybujała fantazja erotyczna.
Kolejna bardzo ciekawa twórczość. Fanom Evangeline Anderson gorąco polecam.
;)
"Nie ma tego złego" to książka, którą poleciła mi przesympatyczna osoba na Instagramie. Usłyszałam, że zdecydowanie bardzo mi się spodoba, więc ufając intuicji, powieść zamówiłam i zabrałam się do czytania w trakcie powrotu z wakacji.
Dzieło to jest ciekawą odskocznią. Na początku mamy tło sytuacyjne - winnice, winobranie, rodzinny interes. Bajkowy wystrój, trochę szczegółów, jednakże nie tyle by nas znudzić. Chwilę później dowiadujemy się (w ciekawie zbudowanych retrospekcjach co któryś rozdział), że główna bohaterka zakochana w swoim chłopaku i stojąc przed ołtarzem, o mały włos nie popełniła błędu życia, ponieważ, jej przyszły niedoszły mąż okazuje się być gejem.
Oczywiście uświadomić musiał ją w tym jego najlepszy przyjaciel - przez połowę książki jej główny "wróg".
Jak to w tego typu książkach, między bohaterami dochodzi do starć, spotkań, kłótni a nawet seksu. I coś co spodobało mi się w tej powieści: żadne z nich nie było idealne. Cechy charakteru, które denerwowały czytelnika, zachowania godne momentami przedszkolaka, tak bardzo prawdziwe i realne, że odnosiło się wrażenie, że mamy do czynienia z naszymi własnymi znajomymi. Ponadto problem komunikacyjny między ludźmi - tutaj był tylko jednym z nierówności ich wspólnej wyboistej drogi, a nie głównym powodem kulminacji akcji. Ogromny plus za to!
Książka bawi, wzrusza, uspokaja i napawa nadzieją. Momentami jest zbyt naiwna, kiedy indziej urocza i zabawna. Bardzo cieszę się że udało mi się ją przeczytać!
Liczę że będziecie dawać mi znać odnośnie książek, które Waszym zdaniem mógłby mi się spodobać.
7/10. Polecam tym, którzy lubią dobre zakończenia. Dla tych, którzy tracą wiarę w miłość. Dla tych, którzy wierzą, ale czasem potrzebują sobie przypomnieć.
Miłość istnieje i ostatecznie… zawsze nas znajdzie! :)
"Nie ma tego złego" to książka, którą poleciła mi przesympatyczna osoba na Instagramie. Usłyszałam, że zdecydowanie bardzo mi się spodoba, więc ufając intuicji, powieść zamówiłam i zabrałam się do czytania w trakcie powrotu z wakacji.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDzieło to jest ciekawą odskocznią. Na początku mamy tło sytuacyjne - winnice, winobranie, rodzinny interes. Bajkowy wystrój, trochę...