-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Niestety po kilkumiesięcznych poszukiwaniach tegoż komiksu na papierze nie znalazłem go w żadnym sklepie internetowym, a aukcje osiagały zawrotne jak dla mnie sumy.
Więc go przeczytałem w sieci. I co ?
I uważam, że to lektura obowiązkowa dla każdego fana literatury obrazkowej, a nawet dla marvelofila który na dźwięk słowa Batman wzdryga się i wzywa Avengers.
Za stronę graficzną odpowiada znakomity Alex Ross. Człowiek ten tworząc komiks malowany, idealnie odzwierciedla emocje bohaterów. Tutaj chłodne spojrzenie Supermana czy usmieszek Captaina Marvela wyglądają jakby autor jakimś cudem trafił do uniwersum DC.
Podstarzali Batman i Lex Luthor prezentują się równie dobrze. Mroczny Rycerz mimo, iż chodzi w czymś w rodzaju nowoczesnego usztywniacza na kręgosłup ( zapewne niespodziewana wizyta Bane o której wspomniał... ), zaś główny antagonista Clarka Kenta nieco utył tym samym upodabniając się nieco do marvelowskiego Kingpina.
Kolory dają po oczach. W pozytywnym sensie. Stroje herosów mimo, iż róznią się od tych z obecnych ( majtasy na wierzch !! ) mają swój stary urok. Nie ma to jak trykoty. Niekiedy bywało aż nadto oldschoolowo, gdyz przyzyczajony do stroju Flasha z piorunkami na fłowie otrzymałem szybkonogiego w helmie a la Hermes czyli jego pierwotnej wersji. Co jednak podkreslilo wage i sile dawnych bohaterów.
Scenariusz opowiada o tym, że po wycofaniu sie Człowieka ze Stalo, dawna gwardia ( batman, Green Lantern, Flash itd ) również powoli odchodziła na emeryture. Na jej miejsce przyszli mlode superbohatery. Takie ktore zamiast z wujkobenowska maksyma posiadajac moc byc za nia odpowiedzialnym statystycznie rozpierdzielali pol miasta przy okazji kazdorazowej potyczki. Doszlo w koncu do nuklearnej katastrofy i wtedy good, old heroes return.
I na tym zakoncze bo zbyt pieknie sie robi. Podsumowujac - podobnie jak "Marvels" komiks ten jest arcydziełem, pozycja niezbedna jesli nawet nie na polce ( :( ) to chociaz do przeczytania.
Niestety po kilkumiesięcznych poszukiwaniach tegoż komiksu na papierze nie znalazłem go w żadnym sklepie internetowym, a aukcje osiagały zawrotne jak dla mnie sumy.
Więc go przeczytałem w sieci. I co ?
I uważam, że to lektura obowiązkowa dla każdego fana literatury obrazkowej, a nawet dla marvelofila który na dźwięk słowa Batman wzdryga się i wzywa Avengers.
Za stronę...
W tym komiksie Człowiek bez Strachu nie jest pokazany z perspektywy herosa zamiatającego ulicę przestępcami w hell's Kitchen. Oto jego bodajże największy wróg - Kingpin - dowiaduje się jego prawdziwej tożsamości. I wbrew temu co można sądzić nie wysyła na jego mieszkanie armii uzbrojonych po zęby gangsterów , lecz systematycznie podcina życie nie tyle Daredevila co prawnika Matta Murdocka.
Wilson Fisk czeka na okazję dosyć długo , układa plan niczym pajęczą sieć. Po pół roku od odkrycia Kingpin zaczyna od swoich wpływów w społeczeństwie. Niszczy życie zawodowe Murdocka , wysadza kamienicę w której mieszkał , ponadto dyskredytuje go w oczach społeczeństwa z pasają sadysty powstrzymując się aby nie zabić Daredevila. Doskonałe studium zemsty i podłości. zarówno daredevil miotający się w sidłach Króla przestępców jak i on sam są perfekcyjnie przedstawieni. Superbohater który upada na samo dno po to by powoli i ociężale sie podnosić i superłotr który delektuje się upadkiem swego wroga.
Komiks to oldschoool. Wydarzenia dzieją się na długo przed Civil War. W pewnym momencie pojawiają się Avengers w swym najbardziej charakterystycznym bodaj składzie.
Zastanawia mnie również fakt iż Kingpin był tak zawzięty na Murdocka. Pamiętajmy że daredevil jedynie nadszarpywał imperium Fiska . Była to nienawiść czysto ambicjonalana. Oto okazuje sie bowiem ze nieznosny heros i jeszcze bardziej nieznośny prawnik to jedna persona. Co prawda Punisher bardziej dawal sie we znaki lecz polaczenie dwoch aspektow dzialalnosci Czlowieka bez Strachu bylo gorsze niz krwawe laznie w wykonaniu Franka castle,
Konczac. Komiks ma swoj niepowtarzalny klimat. daredevil w moim prywatnym rankingu gerosów oscylowal w klasie średniej. ten komiks pokazał że Murdock to nie prawniczyna który hasa po pracy w czerwonym kombinezoniku z różkami i pałka w łapie, lecz bohater z krwi i kosci jak wolverine czy spidey. Nie bedacy idealem , majacy swe namietnosci ,strachy , zdolny do calkowitej porazki. Rysunki Mazzucchelliego oasuja idelanie do stylu narracji Millera. Ciekawostka sa pierwsze strony poszczegolnych zeszytow obrazujace upadek heros. Od cieplego lozeczka po smietnik...
PS : przy okazji Kapitan Ameryka sostal kolejny plus. Lubie tego patriotycznego hamerykanca rozkazujacego bogowi piorunow, miliarderowi w ultranowoczesnej zbroi i najsliniejszej i najzielenszej istocie na ziemi.
W tym komiksie Człowiek bez Strachu nie jest pokazany z perspektywy herosa zamiatającego ulicę przestępcami w hell's Kitchen. Oto jego bodajże największy wróg - Kingpin - dowiaduje się jego prawdziwej tożsamości. I wbrew temu co można sądzić nie wysyła na jego mieszkanie armii uzbrojonych po zęby gangsterów , lecz systematycznie podcina życie nie tyle Daredevila co prawnika...
więcej Pokaż mimo to