Владимир Николаевич Васильев (Władimir Wasiliew, Władimir Wasiljew),urodzony 8 sierpnia 1967 r. w Nikołajewie na Ukrainie. Debiutował w 1991 r., książką Bez strachu i wyrzutu (Biez stracha i uprieka). Wydał ponad 50 książek, w tym kilka napisanych w duecie z innymi znanymi rosyjskimi i ukraińskimi autorami: Siergiejem Łukianienką, Aleksandrem Gromowem, Anną Li. Jego twórczości nie da się łatwo zaszufladkować do jednego stylu. Można tu znaleźć zarówno powieści spod znaku SF, fantasy, space-opery jak również cyberpunka. W Polsce znany jest z opowiadań publikowanych w periodykach oraz jako autor Wiedźmina z Wielkiego Kijowa, w którym za zgodą Andrzeja Sapkowskiego umieścił wiedźmina o znajomo brzmiącym imieniu Geralt. W 2004 r. ukazała się w Polsce książka Dzienny patrol nagrodzona Zwiozdnyj mostem - nagrodą przyznawaną przez uczestników konwentu o tej samej nazwie. Nagrodę tę otrzymywał jeszcze czterokrotnie. Komponuje, gra na gitarze i perkusji. Pasjonuje go żeglarstwo i piłka nożna. Marzy o przejściu przez wszystkie kontynenty i przepłynięciu wszystkich oceanów.http://rusf.ru/boxa/english/
Książkę te polecam, głownie, miłośnikom względnie krótkich opowiadań; wydaje mi się, że do entuziastów "regularnych"/"zwyczajnych" książek, ta konkretna mogła by nie trafić (a to dlatego, że opowiadania, w większości nie mają nawet stu stron, a każde następne różni się diametralnie od poprzedniego).
Państwu Dębskim udało się zebrać kilka naprawdę wciągających, zaskakujących i zupełnie innych opowiadań od tych z którymi dotąd się spotykałem. Za sam przekład należą się ogromne gratulacje, ponieważ opowiadania czyta się bardzo przyjemnie, a na błędy językowe nie natknąłem się chyba ani razu. Na docenienie zasługują również tytuł jak i okładka, które to kryją za sobą pewien genialny zabieg, którego nie zdradzę.
Jednakże by nie było, że wyłącznie chwalę - od wręczenia "Mrocznemu Biesowi" dziesięciu gwiazdek dzieli go wstęp, który polecam absolutnie każdemu pominąć, ponieważ służy on wyłącznie temu, aby Pan Eugeniusz wypluł swoje żale odnośnie ciemiężniczego charakteru fantastyki rosyjskiej, której to ciemiężcą jest fantastyka z zachodu. Szczerze mówiąc to skąd pochodzi konkretny utwór nie ma dla mnie żadnego znaczenia (i wydaje mi się, że wiele osób myśli podobnie). Ważne jest to, jaki on będzie jakościowo, a to czy jego autorem jest Amerykanin, Rosjanin czy Polak jest naprawdę ostatnim moim zmartwieniem.
Dziwny eksperyment, ale o dziwo bardzo udany.Wiedźmin Geralt (oczywiście nie ten "nasz rodzimy", ale urodzony po wielu wiekach jego imiennik) w świecie, gdzie żyjącym zagrażają zdziczałe koparki, lokomotywy, a udomowione samochody marzą o nowym właścicielu... Odkładając bardzo żałuję, że nie ma więcej, bo te opowiadania mają w sobie całkiem pociągającą atmosferę.