rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

To nieprawdopodobne, że tak mizoginistyczna powieść, pełna "victim blaimingu", normalizująca molestowanie seksualne i przedmiotowe traktowanie kobiet została wydana w XXI wieku. Rozumiem, że opisuje czasy dawniejsze, ale brak elementarnej wrażliwości na ofiary gwałtu wyziera z każdej strony. Niedopuszczalne

To nieprawdopodobne, że tak mizoginistyczna powieść, pełna "victim blaimingu", normalizująca molestowanie seksualne i przedmiotowe traktowanie kobiet została wydana w XXI wieku. Rozumiem, że opisuje czasy dawniejsze, ale brak elementarnej wrażliwości na ofiary gwałtu wyziera z każdej strony. Niedopuszczalne

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam cykl o Wiedźminie dawno temu. Planujący ekranizację Netflix zmobilizował mnie do odświeżenia sobie tej "licealnej miłości". Podeszłam do lektury z obawą, srodze zawiedziona "Sezonem burz". Dwa tomy opowiadań przeczytałam z przyjemnością, choć bez zachwytu. "Krew elfów" dostarczyła mi to, czego chciałam: rozrywkę na poziomie, inteligentne dialogi, dowcip. Cieszę się :)

Czytałam cykl o Wiedźminie dawno temu. Planujący ekranizację Netflix zmobilizował mnie do odświeżenia sobie tej "licealnej miłości". Podeszłam do lektury z obawą, srodze zawiedziona "Sezonem burz". Dwa tomy opowiadań przeczytałam z przyjemnością, choć bez zachwytu. "Krew elfów" dostarczyła mi to, czego chciałam: rozrywkę na poziomie, inteligentne dialogi, dowcip. Cieszę się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie czytało mi się dobrze.
To czego Umberto Eco nigdy nie można odmówić to niezwykła erudycja. Żonglowanie autentycznymi postaciami, plastycznie przedstawione tło historyczne, piękny język i sugestywne opisy potraw należą do miezbywalnych walorów tej książki.
Niestety ilość paskudztw, przez które trzeba było przebrnąć, zwyczajnie zniechęcała. Przede wszystkim jednak nie lubię książek z tezą, które nie dają do myślenia, tylko przekonują przekonanych. Tak, Panie Pisarzu, zanim sięgnęliśmy po Pańskie dzieło, wiedzieliśmy już, że teorie spiskowe są głupie, a antysemityzm do tego obrzydliwy, nie trzeba było nas o tym przekonywać przez tyle stron, pokazując aż obraźliwie jednostronny i łopatologiczny obraz zjawiska.
Tyle. W związku z powyższym głównie się nudziłam, czytając "Cmentarz w Pradze"

Nie czytało mi się dobrze.
To czego Umberto Eco nigdy nie można odmówić to niezwykła erudycja. Żonglowanie autentycznymi postaciami, plastycznie przedstawione tło historyczne, piękny język i sugestywne opisy potraw należą do miezbywalnych walorów tej książki.
Niestety ilość paskudztw, przez które trzeba było przebrnąć, zwyczajnie zniechęcała. Przede wszystkim jednak nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Absolutnie doskonały! Na miarę Tolkiena i Lewisa. To powinna robić fantasy: obok fantastycznych światów, stworzeń i magii - dawać nadzieję, wiarę w ludzi, dobro, honor. Pokazywać dojrzewanie człowieka. Siłę, która tkwi w każdym z nas. Jak radzić sobie z własną słabością, z własną brzydotą, z tym, czego w sobie nienawidzimy.

To wszystko dostałam od Sandersona napisane w pięknym stylu, okraszone takimi wrotami akcji, że gryzłam paznokcie.
Jedyną wadą tej książki jest konieczność oczekiwania na kolejną część...

Absolutnie doskonały! Na miarę Tolkiena i Lewisa. To powinna robić fantasy: obok fantastycznych światów, stworzeń i magii - dawać nadzieję, wiarę w ludzi, dobro, honor. Pokazywać dojrzewanie człowieka. Siłę, która tkwi w każdym z nas. Jak radzić sobie z własną słabością, z własną brzydotą, z tym, czego w sobie nienawidzimy.

To wszystko dostałam od Sandersona napisane w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Urocza opowiastka dla grzecznych dziewczynek. Prościusieńka jak konstrukcja cepa. Czytelnik prowadzony jak po sznurku - zero niepewności, wszelkie zagadki i tajemnice odkrywają się przed nim kartka po kartce. Postacie płaskie, czarno-białe. Relacje między nimi jednowymiarowe. Niby jest miłość, ale bez krztyny pasji. Sam pomysł Wyspy Sierot mi się podobał, dopóki zagadka nie zaczęła być stopniowo wyjaśniana.

Może się spodobać komuś, kto oczekuje nieskomplikowanego baśniowego klimatu.

Urocza opowiastka dla grzecznych dziewczynek. Prościusieńka jak konstrukcja cepa. Czytelnik prowadzony jak po sznurku - zero niepewności, wszelkie zagadki i tajemnice odkrywają się przed nim kartka po kartce. Postacie płaskie, czarno-białe. Relacje między nimi jednowymiarowe. Niby jest miłość, ale bez krztyny pasji. Sam pomysł Wyspy Sierot mi się podobał, dopóki zagadka nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No nie wiem... Niby wszystko było ok. Brak sztampy, nowe podejście do magii, tajemnica, ciekawe uniwersum. A coś sprawiało, że nie za bardzo interesowały mnie losy bohaterów. Wszystko było tak bezbarwne, bez polotu, brakowało lekkości, że męczyłam tę książkę ze trzy miesiące. Może to bohaterowie byli zbyt jednowymiarowi, nieemocjonalni, choć na szali było istnienie świata takiego, jaki znali? Może coś innego?
O ile dobrze się orientuję, to debiut tego autora. Pozwolę mu nie być absolutnym geniuszem od pierwszej publikacji i może kiedyś w przyszłości w braku czegoś lepszego po drugi tom sięgnę.

No nie wiem... Niby wszystko było ok. Brak sztampy, nowe podejście do magii, tajemnica, ciekawe uniwersum. A coś sprawiało, że nie za bardzo interesowały mnie losy bohaterów. Wszystko było tak bezbarwne, bez polotu, brakowało lekkości, że męczyłam tę książkę ze trzy miesiące. Może to bohaterowie byli zbyt jednowymiarowi, nieemocjonalni, choć na szali było istnienie świata...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam czasem wrażenie, że niektórzy pisarze wymyślają historie, niekiedy nawet całkiem zgrabne i przyjemne, po czym je opisują, a niektórzy przelewają na papier opowieści, które na jakimś świecie wydarzyły się naprawdę, przedstawiają nam postaci, prawdziwie gdzieś żyjące, kochające, cierpiące. Nawet jeśli dotyczy to powieści fantasy.
Robin Hobb należy do tej drugiej grupy. Czytając o przygodach Bastarda i Błazna, czuję się, jakbym obcowała z żywymi ludźmi z krwi i kości, a świat stworzony przez autorkę wydaje mi się chwilami bardziej spójny i rzeczywisty niż ten, w którym żyję.
Prawdziwe brawa dla tej pani za kolejną część kolejnej trylogii.

PS Dlaczego nie powstał jeszcze film ani serial osadzony w Królestwie Sześciu Księstw lub w Mieście Wolnego Handlu? Albo w Deszczowych Ostępach? Jakże ja bym chętnie zobaczyła takie na przykład żywostatki na ekranie. I Błazna. I smoki. I tak dalej...

Mam czasem wrażenie, że niektórzy pisarze wymyślają historie, niekiedy nawet całkiem zgrabne i przyjemne, po czym je opisują, a niektórzy przelewają na papier opowieści, które na jakimś świecie wydarzyły się naprawdę, przedstawiają nam postaci, prawdziwie gdzieś żyjące, kochające, cierpiące. Nawet jeśli dotyczy to powieści fantasy.
Robin Hobb należy do tej drugiej grupy....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem ciekawy pomysł utopiony w nieumiejętnie prowadzonej pierwszoosobowej narracji oraz nachalnym, niewiarygodnym wątku romantycznym. Bohaterka dysponuje chyba darem czytania w myślach, bo bezbłędnie odgaduje komplementy w tekstach w stylu: "Widzę, że umyłaś włosy". Albo po napięciu mięśni swojego rozmówcy domyśla się, że ten martwi się właśnie wydarzeniem sprzed tygodni, choć kontekst sytuacji w ogóle na to nie wskazuje. Tego typu "kwiatków" zrobiło się mniej, gdy przebrnęło się już przez dwie trzecie powieści, pojawiła się pewna intrygująca postać (choć jej potencjał też nie został wykorzystany), czytało się nieco lepiej, ale nie na tyle, żebym skusiła się na kolejne części.

Całkiem ciekawy pomysł utopiony w nieumiejętnie prowadzonej pierwszoosobowej narracji oraz nachalnym, niewiarygodnym wątku romantycznym. Bohaterka dysponuje chyba darem czytania w myślach, bo bezbłędnie odgaduje komplementy w tekstach w stylu: "Widzę, że umyłaś włosy". Albo po napięciu mięśni swojego rozmówcy domyśla się, że ten martwi się właśnie wydarzeniem sprzed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pięknie napisana. Alegoria dojrzewania. Przypomina raczej baśń, niż współczesne fantasy.

Pięknie napisana. Alegoria dojrzewania. Przypomina raczej baśń, niż współczesne fantasy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię dramaty sądowe i prawnicze, więc na moje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem wybrałam "Kasację".
No i źle nie było, ale żeby mnie jakoś porwało...? Miałam wrażenie, że ja jako nałogowa oglądaczka seriali - również prawniczych i kryminalnych - nie popełniłabym kilku istotnych błędów, które popełniła wykształcona i doświadczona prawniczka w prestiżowej firmie oraz superwszechwładny i nieuchwytny mafiozo.
Niemniej, w stanie stresu, gdy nie umiałam skupić myśli okazała się całkiem przyzwoitym relaksem :)

Lubię dramaty sądowe i prawnicze, więc na moje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem wybrałam "Kasację".
No i źle nie było, ale żeby mnie jakoś porwało...? Miałam wrażenie, że ja jako nałogowa oglądaczka seriali - również prawniczych i kryminalnych - nie popełniłabym kilku istotnych błędów, które popełniła wykształcona i doświadczona prawniczka w prestiżowej firmie oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powrót po latach (prawie dwudziestu!) okazał się niewielkim rozczarowaniem. Wiedźmin wciąż cieszy, ale już nie zachwyca. Sapkowski ma swoje mocne momenty i jest to umiejętne korzystanie z ironii i sarkazmu, historie przez niego opowiadane są ciekawe i stopniowo a precyzyjnie przedstawiają złożony świat, w którym przyszło żyć bohaterom. Geralt natomiast zbyt często drażni, choć może jest dzięki temu bardziej wiarygodny. Zupełnie niewiarygodny za to jest jego związek z Yennefer. Pełen niepotrzebnego patosu i naiwny.

Powrót po latach (prawie dwudziestu!) okazał się niewielkim rozczarowaniem. Wiedźmin wciąż cieszy, ale już nie zachwyca. Sapkowski ma swoje mocne momenty i jest to umiejętne korzystanie z ironii i sarkazmu, historie przez niego opowiadane są ciekawe i stopniowo a precyzyjnie przedstawiają złożony świat, w którym przyszło żyć bohaterom. Geralt natomiast zbyt często drażni,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znam Robin Hobb na tyle, żeby nie spodziewać się wartkiej akcji w pierwszym tomie trylogii. Wiem, że rozkręca się powoli. Ale aż nazbyt często chciałam krzyknąć: "No dobra, już dobra, słyszeliśmy 10 razy, ze Bastard nie chce się mieszać w politykę oraz że kocha Sikorkę, nie musimy dowiadywać się tego po raz 11". Obracanie w kółko tych samych tematów bywało nużące.
Kilka dziwnych rozwiązań fabularnych też mnie rozczarowało np. Bastard wydaje się głupi i ślepy, skoro nie domyśla się natury swojego dziecka. O innych nie będę pisać, żeby nie spoilerować.
Kolejny minus: tłumaczenie. A może niechlujna korekta. Błędy językowe zmniejszały przyjemność czytania i odebrałam je jako brak szacunku do czytelnika.
A jednak z radością zagłębiłam się ponownie w historię Bastarda i Błazna. Senna atmosfera Białego Gaju przypominała bardziej jakąś sagę rodzinną niż przygodową powieść fantasy, ale DOBRĄ sagę rodzinną.
Akcja zaczyna się DZIAĆ dopiero pod sam koniec powieści, wcześniej jest spokojnie, ale nie nudno. Widzimy jakby końcówki sznureczków intryg, węzły pewnie ujrzymy w kolejnych tomach.
Cliffhanger podwójny i bezlitosny - cieszę się, że przeczytałam "Skrytobójcę Błazna" dopiero teraz, bo już za dwa tygodnie premiera kolejnej części - nie będę musiała czekać zbyt długo ;)

Znam Robin Hobb na tyle, żeby nie spodziewać się wartkiej akcji w pierwszym tomie trylogii. Wiem, że rozkręca się powoli. Ale aż nazbyt często chciałam krzyknąć: "No dobra, już dobra, słyszeliśmy 10 razy, ze Bastard nie chce się mieszać w politykę oraz że kocha Sikorkę, nie musimy dowiadywać się tego po raz 11". Obracanie w kółko tych samych tematów bywało nużące.
Kilka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Coś się dzieje ostatnio z portalem i nie mogę wstawić opinii... Postaram się napisać krótko: Hobb powala. Nie tempem akcji, nie zaskakującymi zwrotami, ale skupieniem się na swoich cudownych postaciach i klimatem stworzonego przez siebie świata. Jak nikt przeprowadza czytelnika przez proces dojrzewania i poszukiwania własnej tożsamości i swego miejsca w świecie przez bohaterów. Mądrze nakreślony rys feministyczny powieści dodaje jej charakteru. Jeśli dodać do tego pełen tajemnicy, klimatyczny świat, którego losy śledzimy w kulminacyjnym dla niego momencie, nie-ckliwie prowadzone wątki romantyczne, nieco polityki, dostajemy fantasy na najwyższym poziomie. Polecam gorąco!

Coś się dzieje ostatnio z portalem i nie mogę wstawić opinii... Postaram się napisać krótko: Hobb powala. Nie tempem akcji, nie zaskakującymi zwrotami, ale skupieniem się na swoich cudownych postaciach i klimatem stworzonego przez siebie świata. Jak nikt przeprowadza czytelnika przez proces dojrzewania i poszukiwania własnej tożsamości i swego miejsca w świecie przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje pierwsze spotkanie z Sarą Waters. Zaskakujący mroczny klimat, zwroty akcji, których nawet się nie domyślałam, perfekcyjna stylizacja na powieść "z epoki". I choć kryminały, nawet tak specyficzne, nie są moja bajką, wciągnęłam tę książkę jednym tchem i zapamiętam na długo. Polecam!

Moje pierwsze spotkanie z Sarą Waters. Zaskakujący mroczny klimat, zwroty akcji, których nawet się nie domyślałam, perfekcyjna stylizacja na powieść "z epoki". I choć kryminały, nawet tak specyficzne, nie są moja bajką, wciągnęłam tę książkę jednym tchem i zapamiętam na długo. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lepsza niż "Rozjemca", ale choć nieliczne uproszczenia fabularne nie przeszkadzały w lekturze, widać, że to "Droga Królów" jest "oczkiem w głowie" Sandersona.
Znów mamy nowy, ciekawy system magii, barwnych, charakterystycznych bohaterów, ale co ważniejsze niezwykle tajemniczy świat, w którym z nieba spada popiół, a rośliny mają kolor brązowy, nie zielony. I choć na końcu czeka nas satysfakcjonujące rozwiązanie akcji, wielu odpowiedzi nie otrzymamy w pierwszym tomie i zagadka historii tej krainy wciąż pozostaje do odkrycia. A to zaostrza apetyt na kolejne części.

Lepsza niż "Rozjemca", ale choć nieliczne uproszczenia fabularne nie przeszkadzały w lekturze, widać, że to "Droga Królów" jest "oczkiem w głowie" Sandersona.
Znów mamy nowy, ciekawy system magii, barwnych, charakterystycznych bohaterów, ale co ważniejsze niezwykle tajemniczy świat, w którym z nieba spada popiół, a rośliny mają kolor brązowy, nie zielony. I choć na końcu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Rozjemca" jest najsłabszą pozycją Sandersona, z tych, które dotąd przeczytałam. Co nie znaczy, że mi się nie podobała. Jego postaci są jak zawsze pełnokrwiste i nigdy nie pozstają w miejscu, podlegają rozwojowi i zmieniają nie tylko świat, ale również siebie - dojrzewają. Na szczególną uwgagę zasługuje Powracający bóg Dar Pieśni - napisany po mistrzowsku, jednocześnie spełnia oczekiwania i zaskakuje, najbardziej chyba samego siebie. Gdybym jeszcze chodziła do szkoły, napisałabym chetnie jego charakterystykę, ale tutaj tego nie zrobię, aby nie spoilerować ;)
Czytałam jednym tchem, z niekłamanym uśmiechem na ustach, rozkoszując się wreszcie wakacyjnym wolnym czasem. Z zainteresowaniem poznawałam tajniki nowego systemu magii, zawiłości polityczne nowego świata. Aczkolwiek dostrzegłam również wady konstrukcji fabuły: przynajmniej jeden zwrot akcji był kalką z samego siebie, i to w tej samej historii. Główne bohaterki historii, mimo że starały się działać na swój sposób, okazały się zupełnie nieistotne dla rozwiązania akcji. Świat został uratowany przez wielkie (bardziej nawet dosłowne niż przenośne) deus ex machina. Gdyby w ogóle nie znalazły się w tej historii, straciłaby może na kolorycie, ale skończyłaby się tak samo.

"Rozjemca" jest najsłabszą pozycją Sandersona, z tych, które dotąd przeczytałam. Co nie znaczy, że mi się nie podobała. Jego postaci są jak zawsze pełnokrwiste i nigdy nie pozstają w miejscu, podlegają rozwojowi i zmieniają nie tylko świat, ale również siebie - dojrzewają. Na szczególną uwgagę zasługuje Powracający bóg Dar Pieśni - napisany po mistrzowsku, jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ zainteresował mnie temat. Nie wiedziałam wiele o sytuacji chrześcijan na Bliskim Wschodzie - właściwie nic, poza pobieżnymi doniesieniami medialnymi. Może dlatego początkowo czytało mi się bardzo trudno - nie rozumiałam pewnych polityczno-społecznych zawiłości (sam tekst, bądźmy szczerzy, też zbyt wiele nie wyjaśnił), gubiłam wątek co pół strony. Myślę, że rozpoczęcie reportażu od Szwecji nie było dobrym pomysłem - nie pomogło w umieszczeniu historii w odpowiednim kontekście. Udało się autorowi przykuć moją uwagę w Libanie, odtąd już jej nie utracił. Wnioski, do których doszłam po lekturze były dla mnie zaskakujące, trochę się wzruszyłam, na pewno poszerzyłam horyzonty.

Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ zainteresował mnie temat. Nie wiedziałam wiele o sytuacji chrześcijan na Bliskim Wschodzie - właściwie nic, poza pobieżnymi doniesieniami medialnymi. Może dlatego początkowo czytało mi się bardzo trudno - nie rozumiałam pewnych polityczno-społecznych zawiłości (sam tekst, bądźmy szczerzy, też zbyt wiele nie wyjaśnił), gubiłam wątek co pół...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako wierząca i religijna osoba od dawna przez różnych znajomych byłam zachęcana do przeczytania "Chaty". Ostatecznie do sięgnięcia po nią przekonała mnie zbliżająca się premiera filmu - jak wielu, przed obejrzeniem ekranizacji, lubię znać książkę.

Mimo oczekiwań moich znajomych, nie zakochałam się w tej książce bez pamięci i nie wielbię jej bezkrytycznie, ale dostrzegam kilka dość mocnych plusów.

Pierwszy plus za podjęcie tematu: jak można sądzić po reakcjach czytelników i ilościach sprzedanych egzemplarzy, zdecydowanie brakuje nam poważnie potraktowanego pierwiastka duchowego (zarówno w literaturze jak i w życiu), a książka ta wyraźnie wypełniła jakąś niszę.
Drugi plus za to, że kwestie wiary i religii zostały opisane po prostu, bez zadęcia, bez "lukru".
Trzeci za nieortodoksyjne przedstawienie postaci Boskich.
Czwarty za rzetelną, w miarę kompletną wiedzę teologiczną przedstawioną w prosty i atrakcyjny sposób (autor jest zapewne protestantem, ja katoliczką, więc z niektórymi jego tezami nie do końca się zgadzałam, ale to nie jest wada powieści, tylko różnica opinii - zresztą większość zasadniczych prawd poruszanych w książce jest uniwersalna dla różnych wyznań).
Piąty za to, że opowiedziana historia inspiruje do przemyślenia własnego życia, relacji, religijności.
Szósty za postać Macka - konkretnego, "swojego chłopa", niepozbawionego inteligencji, poczciwego, choć też mającego swoje wady i grzechy.

Nie spodobał mi się pomysł na to, jak Mack zdecydował się jechać do chaty: wg mnie, zupełnie niewiarygodny... Ale to drobiazg. Znacznie bardziej raziła mnie dosłowność w przedstawieniu Trójcy Świętej. Takie odarcie z tajemnicy. Wiem, że chodziło o przybliżenie Boga człowiekowi, ale dla mnie było to zbyt ziemskie. O wiele bardziej przemawia do mnie niewymuszona alegoryczność C. S. Lewisa. Taka nachalna personifikacja boskości chcąc nie chcąc musi uwypuklać pewne aspekty, a inne pomijać - będzie więc postać Boga redukować do naszych wyobrażeń.
Druga poważna sprawa, która psuła odbiór całości to przegadanie. Miałam wrażenie, że Bóg Younga ciągle mówi. Ciągle o sobie opowiada. Mam wrażenie, że ten biblijny więcej działa, mniej gada. I więcej tego działania chciałabym też doświadczyć w powieści.

Jako wierząca i religijna osoba od dawna przez różnych znajomych byłam zachęcana do przeczytania "Chaty". Ostatecznie do sięgnięcia po nią przekonała mnie zbliżająca się premiera filmu - jak wielu, przed obejrzeniem ekranizacji, lubię znać książkę.

Mimo oczekiwań moich znajomych, nie zakochałam się w tej książce bez pamięci i nie wielbię jej bezkrytycznie, ale dostrzegam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No. Nie czytam na ogół romansów, więc nie wiem, jak wypada na tle gatunku. Historia prosta, do bólu przewidywalna, ale przyjemna. Postać głównego bohatera nieco zbyt bajkowa, ale jego relacja z bratem ukazana bardzo ładnie. Napisana sprawnie, ładnym językiem. Dobra na relaks po ciężkim dniu.

No. Nie czytam na ogół romansów, więc nie wiem, jak wypada na tle gatunku. Historia prosta, do bólu przewidywalna, ale przyjemna. Postać głównego bohatera nieco zbyt bajkowa, ale jego relacja z bratem ukazana bardzo ładnie. Napisana sprawnie, ładnym językiem. Dobra na relaks po ciężkim dniu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaskakująco piękna. Opowiada o miłości nieziemskiej, bo pełnej niewyobrażalnej wolności.
Toczy się powoli, ale momentami szokuje, kiedy indziej wzrusza. Mój pierwszy Wharthon - na pewno poczytam go jeszcze.

Zaskakująco piękna. Opowiada o miłości nieziemskiej, bo pełnej niewyobrażalnej wolności.
Toczy się powoli, ale momentami szokuje, kiedy indziej wzrusza. Mój pierwszy Wharthon - na pewno poczytam go jeszcze.

Pokaż mimo to