-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
Jestem pod wielkim wrażeniem. Tak prosty styl może tyle treści zawierać - podoba mi się niesamowicie.
Akcja pędzi na łeb na szyję. Sceny zmieniają się jak w kalejdoskopie, wywołując chwilowe poczucie zagubienia. Wydarzenia bieżące przeplatają się ze wspomnieniami, wydarzeniami wcześniejszymi, zmieniają się perspektywy, jedno zdarzenie widzimy oczami kilku osób – jak w filmie. Trup ściele się gęsto, lejącą się krew można liczyć hektolitrami – Chigurh zabija wszystkich, którzy staną na jego drodze. Bell jako relikt starych dobrych czasów, kiedy to dzielny stróż prawa zawsze zwyciężał i odjeżdżał na swym koniu opromieniony blaskiem zachodzącego słońca (scena nasuwająca skojarzenie z bohaterem dzieciństwa – kowbojem Lucky Luke’em), ma świadomość, że dawne wartości się nie liczą i przestaną istnieć, gdy tylko jego pokolenie ustąpi miejsca młodszym.
(więcej na: missfeather.wordpress.com/2013/11/16/cormac-mccarthy-to-nie-jest-kraj-dla-starych-ludzi)
Jestem pod wielkim wrażeniem. Tak prosty styl może tyle treści zawierać - podoba mi się niesamowicie.
Akcja pędzi na łeb na szyję. Sceny zmieniają się jak w kalejdoskopie, wywołując chwilowe poczucie zagubienia. Wydarzenia bieżące przeplatają się ze wspomnieniami, wydarzeniami wcześniejszymi, zmieniają się perspektywy, jedno zdarzenie widzimy oczami kilku osób – jak w...
Lektura „Ani z Zielonego Wzgórza” daje nam możliwość oderwania się od codziennych trosk i podróży do XIX-wiecznego świata, który obserwujemy z perspektywy głównej bohaterki. Może nieco naiwny (zwłaszcza w zestawieniu ze współczesnością), wyidealizowany, pozbawiony zła, ale jest to świat widziany oczyma dziecka, które zawsze stara się dostrzegać dobre strony życia i mówi nam, że „wszystko można zacząć od nowa, jutro jest zawsze świeże i wolne od błędów”.
Młodszy czytelnik zyska towarzyszkę, która będzie dorastała wraz z nim, starszy przypomni sobie czasy, w których sam chodził po drzewach, dokuczał pierwszym szkolnym miłościom i opowiadał wieczorami straszne historyjki, po których bał się wysunąć chociażby kawałek stopy spod kołdry… (wiele razy mi się to przytrafiło!)
Powieść czytałam kilka razy, w przyszłości przeczytam co najmniej drugie tyle – i za każdym razem będą mi towarzyszyły te same odczucia, co podczas pierwszej lektury tej niezwykłej książki. Że nie wspomnę o ekranizacji z 1985 roku, którą mogę oglądać non stop :)
Polecam!
Lektura „Ani z Zielonego Wzgórza” daje nam możliwość oderwania się od codziennych trosk i podróży do XIX-wiecznego świata, który obserwujemy z perspektywy głównej bohaterki. Może nieco naiwny (zwłaszcza w zestawieniu ze współczesnością), wyidealizowany, pozbawiony zła, ale jest to świat widziany oczyma dziecka, które zawsze stara się dostrzegać dobre strony życia i mówi...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-07-01
Richard Matheson zmierzył się z mitem wampira i wampiryzmu, przystosował go do współczesnych realiów, nadając mu cechy choroby i próbując wytłumaczyć zjawisko od wieków budzące trwogę. To, co zapewnia jego książce miejsce wśród powieści kultowych, to nowatorski pomysł na fabułę, realistyczne oddanie stanu psychicznego Roberta Neville’a oraz zakończenie, którego się absolutnie nie spodziewamy. „Jestem legendą” wydano po raz pierwszy ponad pół wieku temu, jednak jej treści są aktualne również dziś. Oprócz tematyki wampirów mamy tu także (a może przede wszystkim?) rozważania o samotności, istocie życia, tym, co tak naprawdę motywuje nas do codziennego wstawania z łóżka i wykonywania czynności umożliwiających nam dalszą egzystencję. A wszystko to opisane prostym stylem, za pomocą zwyczajnych słów i krótkich zdań. Aż kusi, aby myśl „utwór mający niewiele ponad 200 stron, skupiony wokół życia wewnętrznego bohatera a jednocześnie poruszający tak wiele uniwersalnych kwestii” ubrać w słowa.
Ekranizowano ją kilkukrotnie, motyw żywych trupów toczonych dziwną chorobą wykorzystano w kulturze w każdy możliwy sposób, sam autor już za życia stał się legendą w świecie literatury i filmu. Książka Richarda Mathesona „Jestem legendą” w pełni zasługuje na miano kultowej. Zachęcam do zapoznania się z nią.
https://missfeather.wordpress.com/2013/07/04/richard-matheson-jestem-legenda/
Richard Matheson zmierzył się z mitem wampira i wampiryzmu, przystosował go do współczesnych realiów, nadając mu cechy choroby i próbując wytłumaczyć zjawisko od wieków budzące trwogę. To, co zapewnia jego książce miejsce wśród powieści kultowych, to nowatorski pomysł na fabułę, realistyczne oddanie stanu psychicznego Roberta Neville’a oraz zakończenie, którego się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czytelniku, który lubisz doszukiwać się drugiego (i każdego następnego) dna, z utworem Lewisa powinieneś zapoznać się czym prędzej. Jest na świecie tyle interesujących książek, że rzadko zdarza mi się po raz kolejny wracać do tytułu, który już przeczytałam. Nie ukrywam jednak, iż kilka takich pozycji jest. „Dopóki mamy twarze” czytałam dwa razy i wynikiem drugiego czytania jest odkrycie treści niedostrzeżonych wcześniej. Na pierwszy plan wysuwa się motyw odrzucenia wiary, oskarżenie kierowane w stronę bogów oraz ostateczne pojednanie się z nimi i stwierdzenie, że pewnych rzeczy nie da się jednak pojąć i lepiej zostawić je w sferze wiary – wynika to z osobistych przeżyć autora, ale to wątek na inny tekst, być może w innym czasie.
http://missfeather.wordpress.com/2013/05/10/clive-staples-lewis-dopoki-mamy-twarze/
Czytelniku, który lubisz doszukiwać się drugiego (i każdego następnego) dna, z utworem Lewisa powinieneś zapoznać się czym prędzej. Jest na świecie tyle interesujących książek, że rzadko zdarza mi się po raz kolejny wracać do tytułu, który już przeczytałam. Nie ukrywam jednak, iż kilka takich pozycji jest. „Dopóki mamy twarze” czytałam dwa razy i wynikiem drugiego czytania...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-01-08
Tolkien stworzył od podstaw całkiem nowy świat, z własną mitologią, legendami, krainami – jak to ma miejsce w literaturze fantasy – traktując go jak świat historyczny, który kiedyś istniał. W tym przebogatym świecie dzieje się historia prosta, pełna ciepła i uroku. „Hobbit” to opowieść o przygodzie, która może nas spotkać w najmniej oczekiwanym momencie życia i tylko od nas zależy, czy zdecydujemy się wyjść z przytulnej norki i mimo niesprzyjających okoliczności pokazać innym, na co nas stać. Jest to również opowieść o rodzącej się przyjaźni i zaufaniu, w które przeradzają się początkowe uprzedzenia. I o tym, że czasem odrobina przemyślności i inteligencji może nam pomóc o wiele bardziej niż broń (sceny rozmów Bilba z Gollumem i Smaugiem). „Hobbit, czyli tam i z powrotem” to napisana pięknym, bogatym językiem powieść drogi. Polecam każdemu – zwłaszcza jako prolog do sławetnego „Władcy Pierścieni”.
http://missfeather.wordpress.com/2013/01/15/john-ronald-reuel-tolkien-hobbit-czyli-tam-i-z-powrotem/
Tolkien stworzył od podstaw całkiem nowy świat, z własną mitologią, legendami, krainami – jak to ma miejsce w literaturze fantasy – traktując go jak świat historyczny, który kiedyś istniał. W tym przebogatym świecie dzieje się historia prosta, pełna ciepła i uroku. „Hobbit” to opowieść o przygodzie, która może nas spotkać w najmniej oczekiwanym momencie życia i tylko od...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ziemiomorze to świat stworzony za pomocą słowa – każda rzecz u początków istnienia została określona sobie tylko przypisaną nazwą. Poznać istotę danej rzeczy, to poznać jej prawdziwe imię, a poznanie jest równoznaczne ze zdobyciem władzy nad nazwanym. Dlatego ludzie posługują się tak zwanymi imionami użytkowymi (Ged jest powszechnie znany jako Krogulec), imiona prawdziwe wyznając tylko najbliższym w dowód zaufania. Poznanie imienia Cienia, uświadomienie sobie jego istoty i ostateczne zaakceptowanie go jako integralnej części stanowi kolejny przełom w życiu Geda. Od tej pory będzie on tylko silniejszy – po najważniejszej próbie zwycięsko wkroczył w dorosłość, pełen pokory i świadom tego, że im większą moc posiada, tym większa odpowiedzialność spoczywa na jego barkach.
Polecam „Czarnoksiężnika z Archipelagu” wszystkim razem i każdemu z osobna. Dla osób nazywających się miłośnikami literatury fantasy jest to pozycja absolutnie obowiązkowa.
Więcej zachwytów na:
http://missfeather.wordpress.com/2013/01/07/ursula-k-le-guin-czarnoksieznik-z-archipelagu/
Ziemiomorze to świat stworzony za pomocą słowa – każda rzecz u początków istnienia została określona sobie tylko przypisaną nazwą. Poznać istotę danej rzeczy, to poznać jej prawdziwe imię, a poznanie jest równoznaczne ze zdobyciem władzy nad nazwanym. Dlatego ludzie posługują się tak zwanymi imionami użytkowymi (Ged jest powszechnie znany jako Krogulec), imiona prawdziwe...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dla miłośników fantastyki naukowej pozycja obowiązkowa, niemalże kanoniczna. Motywy zawarte w „Wehikule czasu” przewijają się przez naszą kulturę od ponad 100 lat i mają się całkiem dobrze, biorąc pod uwagę ilość powstających powieści, komiksów, filmów w ten czy inny sposób podejmujących temat podróży w przyszłość lub przeszłość. Wells porusza w swej powieści wątek nieuchronnej zagłady świata – Podróżnik w Czasie mógł zobaczyć, jaki będzie świat w odległej przyszłości i jest to wizja dość pesymistyczna.
Nie wiem, jak jest w przypadku innych ludzi, ale ja chyba nie chciałabym odbyć takiej podróży w odległą przyszłość, wolę nie wiedzieć, co stanie się z ludźmi za setki lat – bieżące informacje ze świata, które do mnie docierają, nie rysują przyszłości w jasnych barwach. Czy wizja świata przedstawiona przez XIX-wiecznego pisarza straciła na aktualności? Nie wydaje mi się, mimo upływu tylu lat od publikacji powieści.
Przy okazji lektury warto zatrzymać się choć chwilę i zastanowić nad sobą samym – co robimy z miejscem, w którym żyjemy i czy możemy oddalić perspektywę ostatecznej zagłady? A może kiedyś doprowadzimy do tego, ze faktycznie ludzkość będzie musiała schronić się pod powierzchnią ziemi – co się wtedy z nami stanie? Moje wnioski z czytania nie napawają optymizmem – stary dobry Wells jednak zmusza do myślenia.
Na marginesie wspomnę tylko, iż moje dość wiekowe już wydanie „Wehikułu czasu” posiada bardzo dobry wstęp J.K. Palczewskiego, przedstawiający początki powieści fantastyczno-naukowej, co osobom zainteresowanym tematem może pomóc uporządkować posiadaną wiedzę z zakresu narodzin gatunku. Polecam z ręką na sercu.
Dla miłośników fantastyki naukowej pozycja obowiązkowa, niemalże kanoniczna. Motywy zawarte w „Wehikule czasu” przewijają się przez naszą kulturę od ponad 100 lat i mają się całkiem dobrze, biorąc pod uwagę ilość powstających powieści, komiksów, filmów w ten czy inny sposób podejmujących temat podróży w przyszłość lub przeszłość. Wells porusza w swej powieści wątek...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Rzeźnia numer pięć” zachwyciła mnie. Co takiego jest w tej powieści, że niemal od początku obdarzyłam ją ogromem ciepłych uczuć? Tak do końca nie mogę tego wytłumaczyć – ta niewielka książeczka, składająca się z krótkich, fragmentów, z pomieszanymi w niej wątkami wojny, podróży w czasie i przestrzeni, wizyty obcych, z przenikającymi się płaszczyznami, chaotyczna a jednocześnie uporządkowana, poruszyła odpowiednie obszary mego mózgu i nic na to nie mogę poradzić.
Billy Pilgrim jest taki rozlazły, że momentami zastanawiamy się, dlaczego tylu innych – o wiele „lepszych” ludzi – zginęło podczas II WW, a on akurat przeżył. I właśnie o to chodzi – o pokazanie bezsensu wojny, jej okrucieństwa, przypadkowości losów (sprawdzająca się teoria kosmitów). Billy jest całkowitym przeciwieństwem wzorcowego Amerykanina-żołnierza: wątły, niezdarny, niezbyt rozgarnięty, on NIE chce iść na wojnę, służba w wojsku i budowanie potęgi państwa kosztem odbieranych żyć nie stanowi głównego celu jego egzystencji. Jest to jedna wielka karykatura amerykańskiego etosu wojny. I pisze o tym osoba, która na własnej skórze doświadczyła wojennych dobrodziejstw.
Już na karcie tytułowej, w wyrażeniach: „Krucjata dziecięca” czy „Obowiązkowy taniec ze śmiercią” przejawia się stosunek autora do przedstawianego tematu – „Rzeźnia numer pięć” ma być powieścią antywojenną. I chyba ta prostota formy, niemal potoczny, dosadny język i oczywiste przesłanie, w jakiś sposób zbieżne z moimi poglądami sprawiły, że powieść wywarła na mnie aż takie wrażenie. Bo każda wojna to syf, krew, ekskrementy, mnóstwo bezsensownych śmierci i niemożność kierowania własnym losem – i nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej!
„Rzeźnia numer pięć” zachwyciła mnie. Co takiego jest w tej powieści, że niemal od początku obdarzyłam ją ogromem ciepłych uczuć? Tak do końca nie mogę tego wytłumaczyć – ta niewielka książeczka, składająca się z krótkich, fragmentów, z pomieszanymi w niej wątkami wojny, podróży w czasie i przestrzeni, wizyty obcych, z przenikającymi się płaszczyznami, chaotyczna a...
więcej mniej Pokaż mimo to
Sir Arthur Conan Doyle stworzył ponad 100 lat temu schemat powieści kryminalnej i wykreował bohatera, na których wzorują się również współcześni twórcy (niezależnie od dziedziny).
“Pies Baskerville’ów” to jeden z najsłynniejszych utworów należących do cyklu przedstawiającego perypetie detektywa z Baker Street. Powieść podzielona jest na dwie (w zasadzie na trzy) części. W pierwszej z nich poznajemy historię straszliwej klątwy, gnębiącej od dwóch stuleci szlachecki ród Baskerville’ów. Za grzechy popełnione przez przodka, pokutują jego spadkobiercy, którzy giną w tajemniczych okolicznościach. Plotki głoszą, iż bezpośredni związek ze zgonami kolejnych hrabiów ma grasująca po okolicznych wrzosowiskach bestia, będąca wysłannikiem samego szatana. Wszystkiego tego dowiadujemy się za pośrednictwem doktora Mirtimera, który odwiedza siedzibę Holmesa i Watsona, zwracając się do bohaterów z prośbą o pomoc. Niedawno bowiem zginął sir Charles Baskerville, a teraz zagrożone jest życie ostatniego z dziedziców majątku i tytułu – sir Henry’ego.
W kolejnej części powieści towarzyszymy doktorowi Watsonowi, oddelegowanemu przez genialnego przyjaciela do rodowej siedziby Baskerville’ów, aby czuwać nad jedynym ocalałym spadkobiercą majątku oraz w zastępstwie za Holmesa, którego zatrzymały ważne obowiązki, rozwikłać tajemnicę morderstwa. Poszczególne etapy śledztwa poznajemy poprzez korespondencję doktora, który zdaje szczegółowe raporty przyjacielowi. Razem z bohaterem zbieramy kolejne informacje dotyczące okoliczności śmierci hrabiego, poznajemy okolicznych mieszkańców, stajemy się świadkami rodzącego się uczucia, a wieczorami słyszymy niesamowite odgłosy dochodzące z zasnutych mgłą wrzosowisk Devonshire.
Niby mamy świadomość, że okoliczności śmierci sir Charlesa da się wyjaśnić jak najbardziej racjonalnie, jednakże ciągle towarzyszą nam wątpliwości: a może tym razem faktycznie bohaterowie mają do czynienia z siłami metafizycznymi? Wrażenie potęguje mroczny klimat spowitego gęstą mgłą wrzosowiska, ponury wygląd Baskerville Hall – wielkiego gmaszyska ze skrzypiącymi podłogami, pajęczynami i wiatrem hulającym po niezamieszkanych pokojach oraz świetnie poprowadzona narracja z wkomponowanymi elementami niesamowitymi, które dodatkowo kołują czytelnika. Ostatnia część powieści to szczegółowe wyjaśnienie zagadki.
“Pies Baskerville’ów” to idealna pozycja dla miłośników zagadek, kryminałów, powieści detektywistycznych, lubiących dreszczyk emocji towarzyszący lekturze. Nie ma tu nowoczesnych narzędzi, wyspecjalizowanych laboratoriów, zaawansowanej techniki, ułatwiających badanie śladów niedostrzegalnych dla ludzkiego oka, jest natomiast dążenie do rozwiązania zagadki wyłącznie za pomocą logicznego łączenia faktów i wyciągania wniosków z dokonanych obserwacji. Jedynym mankamentem powieści jest to, że tak szybko się kończy. W utworze nie znajdziemy ani jednego zbędnego akapitu, jest skondensowany do granic możliwości i po przeczytaniu czułam lekki niedosyt, że to już koniec. Całe szczęście, że A.C. Doyle napisał jeszcze kilka powieści o przygodach Sherlocka Holmesa :)
Sir Arthur Conan Doyle stworzył ponad 100 lat temu schemat powieści kryminalnej i wykreował bohatera, na których wzorują się również współcześni twórcy (niezależnie od dziedziny).
“Pies Baskerville’ów” to jeden z najsłynniejszych utworów należących do cyklu przedstawiającego perypetie detektywa z Baker Street. Powieść podzielona jest na dwie (w zasadzie na trzy) części. W...
2005-03-10
Ukochana książka mego dzieciństwa. Przepłakałam chyba kilka nocy po zakończeniu lektury. Piękna, mądra, wzruszająca.
Ukochana książka mego dzieciństwa. Przepłakałam chyba kilka nocy po zakończeniu lektury. Piękna, mądra, wzruszająca.
Pokaż mimo to