-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
„Rzeźnia numer pięć” zachwyciła mnie. Co takiego jest w tej powieści, że niemal od początku obdarzyłam ją ogromem ciepłych uczuć? Tak do końca nie mogę tego wytłumaczyć – ta niewielka książeczka, składająca się z krótkich, fragmentów, z pomieszanymi w niej wątkami wojny, podróży w czasie i przestrzeni, wizyty obcych, z przenikającymi się płaszczyznami, chaotyczna a jednocześnie uporządkowana, poruszyła odpowiednie obszary mego mózgu i nic na to nie mogę poradzić.
Billy Pilgrim jest taki rozlazły, że momentami zastanawiamy się, dlaczego tylu innych – o wiele „lepszych” ludzi – zginęło podczas II WW, a on akurat przeżył. I właśnie o to chodzi – o pokazanie bezsensu wojny, jej okrucieństwa, przypadkowości losów (sprawdzająca się teoria kosmitów). Billy jest całkowitym przeciwieństwem wzorcowego Amerykanina-żołnierza: wątły, niezdarny, niezbyt rozgarnięty, on NIE chce iść na wojnę, służba w wojsku i budowanie potęgi państwa kosztem odbieranych żyć nie stanowi głównego celu jego egzystencji. Jest to jedna wielka karykatura amerykańskiego etosu wojny. I pisze o tym osoba, która na własnej skórze doświadczyła wojennych dobrodziejstw.
Już na karcie tytułowej, w wyrażeniach: „Krucjata dziecięca” czy „Obowiązkowy taniec ze śmiercią” przejawia się stosunek autora do przedstawianego tematu – „Rzeźnia numer pięć” ma być powieścią antywojenną. I chyba ta prostota formy, niemal potoczny, dosadny język i oczywiste przesłanie, w jakiś sposób zbieżne z moimi poglądami sprawiły, że powieść wywarła na mnie aż takie wrażenie. Bo każda wojna to syf, krew, ekskrementy, mnóstwo bezsensownych śmierci i niemożność kierowania własnym losem – i nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej!
„Rzeźnia numer pięć” zachwyciła mnie. Co takiego jest w tej powieści, że niemal od początku obdarzyłam ją ogromem ciepłych uczuć? Tak do końca nie mogę tego wytłumaczyć – ta niewielka książeczka, składająca się z krótkich, fragmentów, z pomieszanymi w niej wątkami wojny, podróży w czasie i przestrzeni, wizyty obcych, z przenikającymi się płaszczyznami, chaotyczna a...
więcej mniej Pokaż mimo to
Rodzi się pytanie – czy Rushdie napisał o kryzysie kultury (nie tylko wschodniej, cywilizacja Zachodu okazuje się w powieści bezduszna, oparta na komercjalizacji i materializmie), religii i rychłym upadku świata, przedstawiając w „Szatańskich wersetach” własny, dość pesymistyczny punkt widzenia, czy uogólnił i wyraził w tekście bolączki człowieka żyjącego na przełomie wieków i w dobie powszechnej uniwersalizacji kultur?
(więcej na: http://missfeather.wordpress.com/2012/11/18/salman-rushdie-szatanskie-wersety/)
Rodzi się pytanie – czy Rushdie napisał o kryzysie kultury (nie tylko wschodniej, cywilizacja Zachodu okazuje się w powieści bezduszna, oparta na komercjalizacji i materializmie), religii i rychłym upadku świata, przedstawiając w „Szatańskich wersetach” własny, dość pesymistyczny punkt widzenia, czy uogólnił i wyraził w tekście bolączki człowieka żyjącego na przełomie...
więcej Pokaż mimo to