-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyLiliana Więcek: „Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu wsparcia drugiego człowieka”BarbaraDorosz1
-
ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel34
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2021-01-01
2018-01-26
Dzięki Bogu że ta książka jest taka krótka!
Wiem, że autor jest fizykiem, filozofem a dopiero na końcu pisarzem, co widać w każdej jego powieści, ale w niniejszej noweli to już kapkę przesadził. Dlaczego?
Proszę bardzo:
A) pomysłów zastosowanych w "Córce łupieżcy" spokojnie starczyłoby na 3-4 książki s-f. Koncepcje z przedurodzonymi, pośmiertnymi, światem chtonicznym, idea eldżetu i wielowymiarowego Miasta, elfie Wodne Wieże, archeologia i pomysły nieskończenie wielu cywilizacji wstecz ufff... a do tego swoisty bełkot autora w nazewnictwie (przepraszam - "charakterystyczny styl i swoista nomenklatura porównywalna do stylu Lema", Lem to się chyba w grobie przewraca jak to słyszy!) - zdecydowany przerost, rozrost, womit pomysłów i stylów. mówię: NIE!
B) W książce jest jedna, może dwie "przygody" i zwroty akcji, poznajemy nijaką bohaterkę, nijakie postacie drugoplanowe, trzecioplanowe, czwartoplanowe które chodzą i bełgoczą na temat wielu wymiarów, fizyki, Obcych, eldżetów, przepisywaniu się na elel (sic!) i innych "rewelacji" w sposób nudny, egzaltowany i napakowany niezrozumiałą nomenklaturą. I kiedy już czujemy się trochę "wkręceni" w akcję (Zuzanna wkracza do Miasta, zostaje tam uwięziona, spotyka Upiora-Kosiarza - WOW!), autor serwuje nam kilkustronicowy monolog na temat... wielu wymiarów, fizyki, Obcych, eldżetów, przepisywaniu się na elel i tak w koło Macieju.
C) Dukaj a raczej jego wydawcy przyszykowali na czytelnika nie lada pułapkę, bowiem z okładkowej zajawki możemy przeczytać o całkiem fajnej książce fantastyczno-przygodowej a otrzymujemy... patrz podpunkty A i B
Bardzo przepraszam wszystkich miłośników prozy autora których "Córka łupieżcy" zachwyciła. Kompletnie nie rozumiem dlaczego. Powieść jest płaska, nudna, przebełkotana i równie dobrze możnaby przeczytać kilka monografii o multiwrzechświatach oraz parafizyce. Książka nie jest "trudna" ona jest po prostu kiepska i tyle. Uważam się za czytelnika inteligentnego, wymagającego i lubiącego prozę na równi z literaturą faktu a owe "dzieło" wyprowadziło mnie z równowagi kompletnie (co widać, słychać i czuć).
Na tym kończy się moja "Przygoda" z twórczością autora. Definitywnie i dokumentnie, choć "W kraju niewiernych" lubię i cenię.
Szkoda...
Dzięki Bogu że ta książka jest taka krótka!
Wiem, że autor jest fizykiem, filozofem a dopiero na końcu pisarzem, co widać w każdej jego powieści, ale w niniejszej noweli to już kapkę przesadził. Dlaczego?
Proszę bardzo:
A) pomysłów zastosowanych w "Córce łupieżcy" spokojnie starczyłoby na 3-4 książki s-f. Koncepcje z przedurodzonymi, pośmiertnymi, światem chtonicznym, idea...
2017-04-18
NIESAMOWITA!
ZMIENIA ŚWIATOPOGLĄD!
OTWIERA OCZY!
Te i inne pozytywne slogany starczyłyby za całą recenzję. Książkę czyta się znakomicie, każda strona to nowe, ciekawe, zabawne informacje ze świata naszych małych krewniaków, każdy rozdział to inny aspekt ich życia, oraz naszych korelacji. Autor to świetny gawędziarz, który z humorem opowiada o swojej pracy leśnika, przytacza garść potwierdzonych naukowo ciekawostek, zaskakuje czytelników, ucząc bawi i bawiąc uczy.
"Duchowe życie zwierząt" to pozycja na którą czekałem od lat. Po zakończonej lekturze jeszcze bardziej kochamy zwierzęta a ja osobiście jeszcze bardziej utwierdzam się w swoich ekologiczno-wegetariańskich przekonaniach.
Polecam!
NIESAMOWITA!
ZMIENIA ŚWIATOPOGLĄD!
OTWIERA OCZY!
Te i inne pozytywne slogany starczyłyby za całą recenzję. Książkę czyta się znakomicie, każda strona to nowe, ciekawe, zabawne informacje ze świata naszych małych krewniaków, każdy rozdział to inny aspekt ich życia, oraz naszych korelacji. Autor to świetny gawędziarz, który z humorem opowiada o swojej pracy leśnika, przytacza...
2003-11-01
Arcydzieło literackie, erudycyjne, eklektyczne, średniowieczne, malownicze, dydaktyczne, kontrowersyjne, dające do myślenia...piękne. Zmusiło mnie do dłuższego przystanku nad tematem religii w średniowieczu i zachęciło do kopania w materiałach źródłowych. Dzięki "Imieniu" na nowo pokochałem powieść historyczną. Panie Eco - Dziękuję!
Arcydzieło literackie, erudycyjne, eklektyczne, średniowieczne, malownicze, dydaktyczne, kontrowersyjne, dające do myślenia...piękne. Zmusiło mnie do dłuższego przystanku nad tematem religii w średniowieczu i zachęciło do kopania w materiałach źródłowych. Dzięki "Imieniu" na nowo pokochałem powieść historyczną. Panie Eco - Dziękuję!
Pokaż mimo to2017-06-18
Bardzo rzadko daję maksimum gwiazdek, ale tom finałowy i cała trylogia zasłużyła na hołdy, peany i oklaski na stojąco.
Autor posiada niezwykły dar kreowania wspaniałych postaci, kreślenia powiązań między nimi, umie zawieszać akcję i jak mało kto, prowadzić cały ten "bałagan" do wielkiego, wzruszającego, epokowego wręcz finału.
W "Jesiennej republice" wszystkie wątki splatają się idealnie. Tamas kończy kampanię na południu Adro, Taniel i Ka-Poel zmagają się z siłami ludzi i nie tylko, Nila uczy się kontrolować moc Uprzywilejowanej, Adamat wraca do stolicy i bada kolejne, niesamowite, tropy.
Mamy tu wszystko to, co książka tego typu, czyli militarna, epicka fantastyka, mieć powinna: wartką akcję, spójną fabułę, kochanych przez nas bohaterów, walkę, miłość, wzruszenie.
Polecam z czystym sumieniem i żal, że to już koniec.
Teraz pozostaje czekań na tom opowiadań. Tegoroczna Jesień będzie cudowna...
Bardzo rzadko daję maksimum gwiazdek, ale tom finałowy i cała trylogia zasłużyła na hołdy, peany i oklaski na stojąco.
Autor posiada niezwykły dar kreowania wspaniałych postaci, kreślenia powiązań między nimi, umie zawieszać akcję i jak mało kto, prowadzić cały ten "bałagan" do wielkiego, wzruszającego, epokowego wręcz finału.
W "Jesiennej republice" wszystkie wątki...
2021-04-14
Mitologia antycznej Grecji towarzyszyła mi już od wczesnego dzieciństwa. Dzięki niej tak naprawdę nauczyłem się czytać i pokochałem książki. To właśnie tę pozycję wypożyczałem po kilka razy do roku z lokalnej biblioteki, w różnych wydaniach, niekoniecznie dla dzieci. Czytając o antycznych bogach i bohaterach rozwijałem swój światopogląd (zdecydowanie inny niż ten stricte katolicki), przeżywając przygody z Heraklesem polubiłem wszelkiego rodzaju potwory a historie o herosach i półbogach zaowocowały zainteresowaniem komiksami o superbohaterach. Mitologia Grecka zapomniała, jednak o mnie na jakiś czas, a moja głowa zaprzątnięta była raczej fantastyką i literaturą popularnonaukową. Czas mijał…
Książka Pani Marciniak wyświetliła mi się jako reklama wydawnictwa na facebookowym pasku reklam i w przeciwieństwie do standardowych tytułów w stylu: „Mitologia Greków i Rzymian” , była opatrzona kulturowym słowem-kluczem: „Spotkania ponad czasem”. Niczym migający na ekranie komputera slogan: „follow the white Rabbit”, książka w mig obudziła we mnie ciekawość oraz uśpioną pasję do antycznych przygód. Kliknąłem, kupiłem, otworzyłem pierwszą stronę i, w przeciwieństwie do Neo, wybrałem niebieską pigułkę, zaproszenie do świata iluzji i ułudy, świata mitów i starożytnej magii.
Na wstępie do recenzji właściwej wspomnę tylko, że „Mitologia Grecka i Rzymska. Spotkania ponad czasem” to dla mnie książka roku, a mamy dopiero Kwiecień. Raczej nie trafię już na taką perłę co jest zarazem fajne (bo ją mam i mogę do niej wracać) a zarazem smutne (bo ją już przeczytałem i nic lepszego się raczej nie trafi). To co znajdziemy w książce to nie sucha, pełna treści i zawiłości mitologia rozpoczęta teogonią a zakończona końcem świata, gdzie przeplata się tysiące imion i mnogość wydarzeń i miejsc. Książka Pani Agnieszki to usystematyzowane opus magnum, gdzie każdy rozdział opowiada o innym bogu czy bohaterze oraz stanowi oddzielną, kompletną historię. Konstrukcja encyklopedyczna (czyli od A do Z) pomaga czytelnikowi odnaleźć się w monografii oraz „żywotach” postaci (rozpoczynamy od Achillesa a kończymy na ojcu bogów, Zeusie). Dużym plusem jest dowolność w wyborze rozdziału, możemy czytać od początku do końca, na wyrywki lub z doskoku, jak już mówiłem, brak chronologii w tego typu lekturach to najlepsza chronologia.
Na ponad 500 stronach (reszta to indeksy, przypisy i drzewa genealogiczne postaci) autorka zawarła niezwykle interesujący zbiór informacji o każdym z bohaterów Antycznej Grecji i Rzymu, każdy rozdział otwiera geneza postaci, jej „przygody”, powiązania z innymi bogami czy herosami, a przede wszystkim odniesienia do popkultury oraz tzw. kody kulturowe czyli zakodowane w naszej podświadomości symbole, słowa, zwroty i skojarzenia pochodzące bezpośrednio z mitologii Greckiej i Rzymskiej. I właśnie TEN element, oprócz usystematyzowania sylwetek postaci, jest największym atutem i swoistym creme de la creme książki. Gdy tylko zapoznamy się z pochodzeniem, czynami i nierzadko chwalebnym zgonem bohatera (lub boga) autorka przenosi nas kilka lat do przodu i przedstawia nawiązania do danej postaci w literaturze, rzeźbie, malarstwie (od średniowiecza po współczesność) a później filmie, grach komputerowych, serialach a nawet… reklamach czy współczesnych gadżetach. Jeśli jesteście ciekawi czy Ajaks wyczyści wam toaletę?, co ma wspólnego Herkules z Janem III Sobieskim lub dlaczego program kosmiczny nosił kryptonim Apollo a nie Artemis?, to „Mitologia. Spotkania ponad czasem” jest książką w sam raz dla was. Nie muszę chyba wspominać, że język którym posługuje się autorka zabierając nas w podróż poprzez czas i popkulturę jest piękny, zrozumiały i przystępny. No i te ilustracje…
Opisując wydanie nie będzie już tak cukierkowo. To co zrobiło z książką PWN to olbrzymia kropla dziegciu w beczce miodu antycznych bogów. Po pierwsze oprawa jest miękka, co w przypadku prawie 700 stron, owocuje pogięciem okładki, pęknięciami, zaginaniem rogów. Po drugie, format książki jest wyjątkowo nieporęczny, ciężko się to trzyma w dłoniach (again, 700 stron!), ciężko dopasować na półce, ciężko kartkować. Wiem, że twarda oprawa sprawiłaby automatycznie wzrost ceny, ale , nie oszukujmy się w takim wydaniu „Mitologia” byłaby zarówno mądra jak i piękna. Notabene, cena tego wydania jest bardzo wysoka jak na takiego „wydawniczego potworka”. Ale i tak kupić i przeczytać warto.
Reasumując: Książka na którą czekały pokolenia fanów mitologii, klarowna, zajmująca, pięknie ilustrowana. Gdyby wydano ją na zachodzie z pewnością nosiłaby tytuł „The Greek and Roman mythology bible", bo tym właśnie jest książka Pani Katarzyny Marciniak, biblią mitologii, kodów kulturowych a przede wszystkim doskonałą czytelniczą przygodą.
Mitologia antycznej Grecji towarzyszyła mi już od wczesnego dzieciństwa. Dzięki niej tak naprawdę nauczyłem się czytać i pokochałem książki. To właśnie tę pozycję wypożyczałem po kilka razy do roku z lokalnej biblioteki, w różnych wydaniach, niekoniecznie dla dzieci. Czytając o antycznych bogach i bohaterach rozwijałem swój światopogląd (zdecydowanie inny niż ten stricte...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-01-17
Z powodzeniem stwierdzam: Moja ulubiona książka!!!!
Z powodzeniem stwierdzam: Moja ulubiona książka!!!!
Pokaż mimo to2001-07-14
Mija właśnie dziesięć lat (z duuużym hakiem) od mojego pierwszego spotkania z białowłosym wiedźminem. Z tej okazji postanowiłem, nie wiem już który raz, odświeżyć sobie opowiadania Mistrza, co niczym kamyk powodujący lawinę, pociągnie za sobą, zapewne, lekturę całej sagi.
Opowiadania na przestrzeni dekady nie zmieniły się wcale. Nadal są WSPANIAŁE i JEDYNE w swoim rodzaju. Z drugiej strony, sam łapię się na tym, że czytając je wciąż od nowa, odnajduje w każdym z nich jakiś nowy, nie odkryty wcześniej element. Wiedźmin dojrzewa i ewoluuje razem ze mną i całym światem. Magia, kurczę, magia!
Na koniec powiem, że sięgając po zbiorek wciąż w głowie dudnił mi głos rozsądku, który, szepcząc, pytał "po cholerę czytasz to setny raz?". Odpowiadałem mu wtedy "Może po to, że wciąż szukam w fantastyce ziarna prawdy?". Nie wiem, czy mylę się, czy wybieram mniejsze zło, ale jedno jest pewne:jeśli spłonęłyby wszystkie księgi świata, ja szukałbym opowieści o Wiedźminie choćby na krańcu świata. Gdybym już je odnalazł, moim ostatnim życzeniem byłby zakup książki, pozostawałaby tylko... kwestia ceny.
Pozdrawiam wszystkich miłośników AS'a.
Mija właśnie dziesięć lat (z duuużym hakiem) od mojego pierwszego spotkania z białowłosym wiedźminem. Z tej okazji postanowiłem, nie wiem już który raz, odświeżyć sobie opowiadania Mistrza, co niczym kamyk powodujący lawinę, pociągnie za sobą, zapewne, lekturę całej sagi.
Opowiadania na przestrzeni dekady nie zmieniły się wcale. Nadal są WSPANIAŁE i JEDYNE w swoim...
2020-10-13
Ostatnio bardzo rzadko daję "dyszkę", w sumie: wcale i nigdy.
Po lekturze "Paradoksu" paradoksalnie zmieniłem zdanie o ludzkiej naturze, psychologii oraz czasie, którego cofnąć się nie da. Paradoksalnie książka pochłonęła mnie bez reszty.
Autora lubię i cenię. Za świetne i zaskakujące "Gałęziste", za gotyckiego "Inkuba", za kontakt z ludźmi na fb, odpisywanie na maile, "ludzką" twarz, a teraz doceniłem za kolejny atut: psychologiczną głębie.
O tym o czym tak naprawdę jest "Paradoks" nie sposób pisać bez spoilerów. Mamy Maksa O. , jego wkurzające natręctwa, jego życie opisane z chirurgiczną precyzją niemalże dzień po dniu, mamy jego sobowtóra, który depcze mu po pietach i wreszcie mamy wielkie "objawienie" w drugiej części powieści, które składa "do kupy" wszystko to o czym dowiedzieliśmy się do tej pory. Każde dodatkowe słowo to spoiler - po prostu przeczytajcie powieść...
Za "Paradoks", autor powinien zgarnąć wszystkie Śląkfy i inne Zajdle 2020, bowiem stworzył kompletne i przemyślane dzieło z pogranicza s-f i horroru, którego nie napisaliby ani wielki grafoman Andrzej P, ani "wykształciuch" Jacek D, nie mówiąc już o miernym i wtórnym Michale G.
Artur Urbanowicz zgarnia, według mnie cała pulę z kategorii "powieść fantastyczno-naukowa roku".
Każdy fan gatunku znajdzie tu cos dla siebie: powoli rozwijająca się akcję, element grozy i tajemniczości, klasyczne wątki s-f a, przede wszystkim, psychologiczną głębię bohatera oraz kilka fundamentalnych pytań o nasze postrzeganie świata. W "Paradoksie" brzmią echa "Efektu motyla", "Terminatora", "Podwojenia" i wielu innych klasyków, a całości smaku dodaje fakt, iż akcja dzieje się współcześnie w naszym kraju.
Czytajcie, czytajcie, czytajcie bo po prostu warto.
Pozdrawiam autora bardzo gorąco i czekam na więcej...
Ostatnio bardzo rzadko daję "dyszkę", w sumie: wcale i nigdy.
Po lekturze "Paradoksu" paradoksalnie zmieniłem zdanie o ludzkiej naturze, psychologii oraz czasie, którego cofnąć się nie da. Paradoksalnie książka pochłonęła mnie bez reszty.
Autora lubię i cenię. Za świetne i zaskakujące "Gałęziste", za gotyckiego "Inkuba", za kontakt z ludźmi na fb, odpisywanie na maile,...
2016-12-12
"Opowiadanie historii to coś, co jesteśmy sobie winni" - te słowa, swoiste credo autora, o którym wspomina w przedmowie do opowieści/wiersza "Zamki", w sumie starczyłyby za całą recenzję. Ot, tyle i koniec.
Możemy również wysilić wodze wyobraźni, strzelić knykciami, wyłamać palce, wziąć głęboki oddech i rozpocząć.
Niniejszą recenzję postaram się napisać w duchu Gaimana. W hołdzie wszystkim bardom, gawędziarzom, skrybom, bajarzom, bajkopisarzom, rymopisom i rybałtom. Wszystkim obdarzonym darem snucia niekończącego się wątku opowieści. Zaczynajmy zatem, już późno.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, że opowieść to coś co w pewnym momencie zaczyna żyć własnym życiem i potrafi zaskoczyć samego autora, nie mówiąc już o czytelnikach? Zagłębiając się w lekturę kolejnych tomów miniatur Gaimana staje się to niezwykle widoczne. Autor ma niezwykły dar (tak, tak. Znowu o TYM darze. Ile jeszcze?!!!) kreowania wielowarstwowych ram rzeczywistości zaledwie w dwóch, trzech zdaniach. Jako jedyny znany mi (i wam zapewne również) pisarz wręcz żyje z wymyślania na każdym kroku coraz to nowych opowieści. Wysyła je jako kartki świąteczne, opisuje tracklisty z albumów znanych muzyków w formie miniatur, ożywia postaci z kart tarota, pisze na serwetkach, kartach urodzinowych. I takie właśnie opowieści zawiera niniejszy zbiór.
Jesteście fanami klasycznego fantasy, s-f? Lubicie zdecydowane pisarstwo z twardymi bohaterami posiadającymi nakreślony modus operandi, lubicie wstęp, rozwinięcie akcji i grande finale? Kochacie epickie walki, zdumiewające opisy lub magię ewentualnie technologię? Natychmiast odłóżcie tą książkę! Ja owych ostrzeżeń nie posłuchałem. Działo się to dekadę temu, na kolejny po "Dymie i lustrach" tom fantazji Gaimana napaliłem się, niczym szczerbaty na paczkę sucharów i zawiodłem się na całej linii. Książkę czem prędzej sprzedałem i wymazałem z pamięci. Ale jak wiadomo, opowieści raz napisane, żyją własnym życiem i nie dają spać spokojnie. "Rzeczy ulotne" poleżakowały, dojżały, doszły a może to ja dorosłem? Grunt, że teraz doceniłem ich jakość i oceniłem jako literacki majstersztyk.
O czym, więc są te opowieści, spytacie? Jeśli już musicie wcisnąć je w ramy lub ogarnęło was, tak jak Mistrza z Piemontu, szaleństwo katalogowania to wiedzieć musicie, że po otwarciu książki:
- zawitacie do mrocznego i posępnego świata powieści gotyckiej ("Zbłąkane oblubienice...", "Ukryta komora")
- zajrzycie wgłąb powieści szkatułkowej snującej opowieść w opowieści ("Październik w fotelu", "Pora zamykania")
- odświeżycie znajomość historii i mitologii ("Smak goryczy", "Pamiątki i skarby" , "Władca górskiej doliny")
- odwiedzicie Strefę Mroku ("Kamyki z alei wspomnień", Na grzecznych chłopców czekają dary")
- wyśnicie niejeden dziwny i makabryczny sen ("Problem Zuzanny", "Jak myślisz jakie to uczucie?")
i wiele, wiele innych atrakcji. Zapraszamy, bilety jedynie po 35zł a i tak gardło sobie podrzynam!
W tym miejscu zawsze tworzę listę swoich ulubionych, subiektywnych opowiadań z danego zbioru. Tym razem jednak z owego zabiegu zrezygnuję. W "Rzeczach ulotnych" opowieści są ni mniej ni więcej tylko... ulotne. Są niczym eteryczne zjawiska o których albo w mig zapominamy albo pielęgnujemy w sercu i pamięci. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nie ważne, czy kochacie fantastykę czy obyczaj, czy sięgacie po prozę czy poezję. Lektura Gaimana to prawdziwa uczta wyobraźni, skrawki naprawdę dobrej literatury. Historie Gaimana są tak fenomenalnie skonstruowane, że przepaliłyby obwody nawet trulrowemu Elektrybałtowi.
A na koniec zamiast tradycyjnego "reasumując" słów kilka od samego autora:
"Historie, podobnie jak ludzie, motyle (...) ludzkie serca i sny to także rzeczy ulotne. Składa się na nie zaledwie dwadzieścia sześć liter alfabetu i garść znaków przystankowych. (...) miło jest zebrać je razem i znaleźć dla nich dom, gdzie będą czytane i pamiętane."
Polecam.
"Opowiadanie historii to coś, co jesteśmy sobie winni" - te słowa, swoiste credo autora, o którym wspomina w przedmowie do opowieści/wiersza "Zamki", w sumie starczyłyby za całą recenzję. Ot, tyle i koniec.
Możemy również wysilić wodze wyobraźni, strzelić knykciami, wyłamać palce, wziąć głęboki oddech i rozpocząć.
Niniejszą recenzję postaram się napisać w duchu Gaimana....
2007-09-01
Swoiste universum i kopalnia informacji o literaturze Fantasy. Czytałem kilkakrotnie i co jakiś czas wracam do tej świetnej pozycji w dorobku autora. Jest to literatura faktu a wciąga jak najlepsza powieść. W chwilach, gdy nie wiem co przeczytać sięgam właśnie po "Rękopis..." i tam, podążając za licznymi tropami i wskazówkami mistrza Sapkowskiego, znajduje kolejne "perełki" gatunku, sięgam po nie i prawie zawsze (niewypał w postaci rekomendowanej powieści "Małe, duże") jestem usatysfakcjonowany. To właśnie "Rękopis..." zainspirował mnie do sięgnięcia po "Fionavarski Gobelin", "Harfistę na wietrze", "Czarną kompanię" czy "Księgi mieczy". Rzecz kanoniczna i jedyna w historii polskiej literatury. Pierwsza piątka ulubionych!
Swoiste universum i kopalnia informacji o literaturze Fantasy. Czytałem kilkakrotnie i co jakiś czas wracam do tej świetnej pozycji w dorobku autora. Jest to literatura faktu a wciąga jak najlepsza powieść. W chwilach, gdy nie wiem co przeczytać sięgam właśnie po "Rękopis..." i tam, podążając za licznymi tropami i wskazówkami mistrza Sapkowskiego, znajduje kolejne "perełki"...
więcej mniej Pokaż mimo to1998-01-01
2021-03-28
Jedyna na polskim rynku tak obszerna i profesjonalna publikacja na temat japońskich potworów.
Do tej pory yokai kojarzyłem jedynie jako adwersarzy w licznych grach komputerowych z "Nioh" na czele.
Jako miłośnik mitologii i bestiariuszy w mig po książkę sięgnąłem i jakież było moje zaskoczenie - Yokai są znane powszechnie i zakorzenione w folklorze Nipponu od setek lat.
Książka Fostera ani na chwilę nie nudzi, choć w części pierwszej autor opisuje wiele historycznych, kulturowych, społecznych a nawet psychologicznych aspektów yokai o nich samych wspominając zdawkowo. Druga część to już stricte bestiariusz (czyli wisienka na torcie), w którym przedstawiony jest cały panteon japońskich stworów z podziałem na miejsce ich występowania. Książka oprócz tekstu zawiera czarno-białe ilustracje, grafiki autorstwa Shinonome Kijina.
Co więcej, Foster nie skupia się tylko na sztandarowych przedstawicielach yokaiskiej popkultury (Kappie, Tengu, Oni czy Kitsune) ale również przedstawia czytelnikowi kilka zapomnianych lub istniejących lokalnie potworów.
Reasumując: choć książka jest typową pracą naukową, nie sposób się przy niej nudzić, przedstawia kulturę Japonii w przejrzysty, zrozumiały sposób a opisane w niej yokai dają kolejny dowód na to, że folklor na całym świecie zawiera wiele cech wspólnych a wszyscy jesteśmy jedną, globalną wioską. No bo czy piorąc kolejnego Oni w grze komputerowej wpadlibyśmy na pomysł, że bali się go już prawie dwa tysiące lat temu...?
Jedyna na polskim rynku tak obszerna i profesjonalna publikacja na temat japońskich potworów.
Do tej pory yokai kojarzyłem jedynie jako adwersarzy w licznych grach komputerowych z "Nioh" na czele.
Jako miłośnik mitologii i bestiariuszy w mig po książkę sięgnąłem i jakież było moje zaskoczenie - Yokai są znane powszechnie i zakorzenione w folklorze Nipponu od setek lat....
2015-06-17
Wspaniałe studium życia artysty, którego podziwiam od lat oraz jego syna, o którym nie wiedziałem kompletnie nic. Autorka z chirurgiczną precyzją (ukłony i szacun za przekopanie się przez tony materiałów i dotarcie do tych wszystkich osób)prezentuje życie sanockiego Mistrza, niemniej jednak nie brakuje jej duszy prawdziwej literatki i malarki słowami. Książka to monument na skalę biografii wydanych w Polsce, napisanych przez Polkę o Polakach. Bardzo trudno przestać czytać dalej a to pisarski wyczyn. Polecam i żałuję że mieszkam prawie 400 km od Sanoka.
Wspaniałe studium życia artysty, którego podziwiam od lat oraz jego syna, o którym nie wiedziałem kompletnie nic. Autorka z chirurgiczną precyzją (ukłony i szacun za przekopanie się przez tony materiałów i dotarcie do tych wszystkich osób)prezentuje życie sanockiego Mistrza, niemniej jednak nie brakuje jej duszy prawdziwej literatki i malarki słowami. Książka to monument na...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-04
Kolejna w dorobku autora książka z serii "Bestiariusze - legendarze". Tym razem, Witold Vargas bierze na warsztat potwory i monstra z kraju kwitnącej wiśni, oddalonego o tysiące kilometrów od słowiańskiego matecznika, począwszy od dobrze znanych Oni, Tengu czy Kitsune, poprzez lokalne duchy i zjawy a kończąc na narodowych legendach i mitach Nipponu.
Nie jest to jednak sucha monografia o Yokai opatrzona ilustracjami autora, ale cale kompendium wiedzy o kulturze i tradycjach Japonii opatrzone przypisami, odniesieniami oraz mini-rycinami. Autor pokusił się, również, po raz pierwszy o tzw. "bestiariusz kontrastywny", ponieważ japońskie monstra opisał w zestawieniu porównawczym z naszymi, słowiańskimi potworami (np. Kappa - wodnik, utopiec, Yamamba - baba Jaga, Oni - diabły). Czyta się cudownie!
Reasumując: kolejny świetny bestiariusz dla wszystkich miłośników potworów, kultury japońskiej oraz anime i gier komputerowych w stylu "Nioh" czy "Sekiro".
Polecam!
Kolejna w dorobku autora książka z serii "Bestiariusze - legendarze". Tym razem, Witold Vargas bierze na warsztat potwory i monstra z kraju kwitnącej wiśni, oddalonego o tysiące kilometrów od słowiańskiego matecznika, począwszy od dobrze znanych Oni, Tengu czy Kitsune, poprzez lokalne duchy i zjawy a kończąc na narodowych legendach i mitach Nipponu.
Nie jest to jednak...
2022-05-13
Świetne wydanie, duży format, historyczne i socjologiczne ciekawostki o autorze i jego czasach. Do tego symbolika, no i tytułowe zbliżenia, kadry, których nie zobaczymy na reprodukcji o mniejszym formacie. Polecam!
Świetne wydanie, duży format, historyczne i socjologiczne ciekawostki o autorze i jego czasach. Do tego symbolika, no i tytułowe zbliżenia, kadry, których nie zobaczymy na reprodukcji o mniejszym formacie. Polecam!
Pokaż mimo to2001-09-18
Po kolejnym (trzecim już) spotkaniu z przechodzącymi chrzest bitewnego ognia bohaterami Sapkowskiego powoli zauważam, że tom trzeci zyskuje dla mnie wartość NAJLEPSZEJ części całej sagi.
Atuty powieści to:
- Mistrzowskie dialogi (trochę przydługie dysputy o wampiryzmie i genealogii Ciri równoważą teksty i powiedzonka kompanii Zoltana ze sztandarowym już "Na pohybel skurwysynom" oraz aluzją do góry Montsalvat i tajemniczym kielichu odnalezionym ponoć przez gnoma Percivala :-))
- Dużo więcej "Wiedźmina w Wiedźminie" niż w tomie poprzednim gdzie Geralta było jak na lekarstwo
- Formowanie się drużyny vel. kompanii w składzie cudownym i niepowtarzalnym
- Ponadczasowe przesłanie przyjaźni ponad podziałami
- Dosadne, makabryczne czasami, bitewne obrazy a'la ryciny Goi
- Przygoda, akcja, humor
Minusy:
- brak
Polecam (kolejny raz)
Po kolejnym (trzecim już) spotkaniu z przechodzącymi chrzest bitewnego ognia bohaterami Sapkowskiego powoli zauważam, że tom trzeci zyskuje dla mnie wartość NAJLEPSZEJ części całej sagi.
Atuty powieści to:
- Mistrzowskie dialogi (trochę przydługie dysputy o wampiryzmie i genealogii Ciri równoważą teksty i powiedzonka kompanii Zoltana ze sztandarowym już "Na pohybel...
2024-01-14
Monumentalne dzieło analizujące prawie wszystkie aspekty trudnego, wiejskiego życia w początkach XX wieku. Autorka wykonała tytaniczną pracę przekopując się przez sterty monografii, zapisków, pamiętników a także rozmawiając z ludźmi którzy znali ludzi żyjących w tamtych czasach. Każdy rozdział to inny element życia w tamtych czasach (niech nie zmylą was ich dziwne, czasem niezrozumiale tytuły) i tak mamy tu np. opisy zabobonów, emigracji na saksy, służby u "panów" czy w mieście, patologicznych pasionek czy edukacji wiejskich dzieci. Pomimo tytułu i zamysłu książki, którym było skupienie uwagi czytelnika na roli kobiet, ta prawie 500 stronicowa reporterska "epopeja" opisuje tak naprawdę wspomniane w moim pierwszym zdaniu trudy życia, biedę a nawet skrajne ubóstwo, ciemnotę, przemoc oraz pogardę wobec ludzi niższego stanu. Najgorsze jest to, że na polskiej wsi zmieniło się wszystko (status materialny, kultura, edukacja) ale w sumie nie zmieniło się zbyt wiele (mentalność, wpływ kleru, zabobony).
Zdecydowanie polecam, zasłużone pierwsze miejsca w rankingach.
Monumentalne dzieło analizujące prawie wszystkie aspekty trudnego, wiejskiego życia w początkach XX wieku. Autorka wykonała tytaniczną pracę przekopując się przez sterty monografii, zapisków, pamiętników a także rozmawiając z ludźmi którzy znali ludzi żyjących w tamtych czasach. Każdy rozdział to inny element życia w tamtych czasach (niech nie zmylą was ich dziwne, czasem...
więcej mniej Pokaż mimo to2001-08-14
"Czas pogardy" jest tym z pięcioksięgu sagi, który zawsze pamiętam najmniej. Teraz, gdy czytam ten tomik po raz trzeci, staram się zapamiętać całą fabułę na kilka kolejnych lat.
Właściwie zgadzam się z przedmówcami, a w szczególności z frodo. Powieść kanoniczna, wspaniała, ach i och. W końcu o swojej ulubionej serii nie mógłbym powiedzieć niczego negatywnego. No bo mamy tu wszystko, czego w rasowej powieści fantasy z jajem i biglem powinniśmy się spodziewac: majestatyczne, gwarne grody (Gors Velen), wyspy (Thanned), pustynie (Korath), fantastyczne zwierzęta ("Konik", Wiwerna, Mantykora), nietuzinkowe postacie (Rayla, Aplegatt, Profesor, Vilgefortz, Fenn) intrygi i knowania (pucz na Thanedd, początek Wielkiej Wojny na Północy, podstawiona Ciri), wspaniałe spotkania po latach (Geralt-Yennefer, Geralt-Ciri) oraz tragedię, rozpacz i całkowity rozpad nakreślonej wcześniej sielanki (Ciri na Korath, Geralt vs. Vilgerortz part I, nadejście "Czasu Pogardy").
Kto czytał ten wie. Napisałem powyższe przykłady dla samego siebie, gdybym za cztery lata znowu zapomniał o co biega w drugim tomie mojej ulubionej sagi ever.
Oczywiście polecam!!!!
"Czas pogardy" jest tym z pięcioksięgu sagi, który zawsze pamiętam najmniej. Teraz, gdy czytam ten tomik po raz trzeci, staram się zapamiętać całą fabułę na kilka kolejnych lat.
Właściwie zgadzam się z przedmówcami, a w szczególności z frodo. Powieść kanoniczna, wspaniała, ach i och. W końcu o swojej ulubionej serii nie mógłbym powiedzieć niczego negatywnego. No bo mamy tu...
2015-04-30
Mówią czasem, że pisarz stanął na wysokości zadania. W przypadku niniejszego zboru, autor przystawił obok zadania niebotyczną drabinę, wspiął się na nią i pomachał radośnie zadaniu które było już dla niego ledwo widoczna kropką. "Drażliwe tematy" to majstersztyk literacki wyprzedzający o lata świetlne miniaturzystów współczesnych a także zbiory poprzednie ("Dym i lustra", "Rzeczy ulotne"). Gaiman po raz kolejny udowadnia, że potrafi stworzyć arcydzieło fantazji pisząc zaledwie cztery, pięć zdań. Niemal każde opowiadanie i miniatura literacka zawarta w tym zbiorze to zalążek bestselerowej powieści lub serii wydawniczej a nawet filmu z gwiazdorską obsadą. Oczywiście są tu, jak zawsze, opowiadania gorsze i mniej udane, ale jest ich niewymiernie mało za co dziękujemy autorowi i wydawcom.
Ad rem, pisać trzeba o konkretach. Zaczynamy subiektywną listę czyli de gustibus...
Numero uno - "Kalendarz opowieści" ( projekt Gaimana związany ze współpracą z internautami i grafikami zwieńczony dwunastoma tematycznymi miniaturami na każdy miesiąc roku. Tylko Neil mógł wpaść na tak genialny pomysł)
Numero dos - "Prawda to jaskinia w czarnych górach" (ciekawa konstrukcyjnie i tematycznie ni to legenda ni to przypowieść, bogata w niedomówienia i wątek zemsty po latach)
Numero tres - "Godzina nic" (hołd Gaimana dla brytyjskiej S-f opery "Doktor Who" napisana w szalonym stylu Pratchetta)
Numero quarto - "Śmierć i miód" (emerytowany Sherlock Holmes i zagadka wiecznej młodości. Cud i tytułowy miód)
Pozostałe opowiadania są nieco gorsze ale wyróżnić tu trzeba: "Klik-klak grzechotkę" (króciutka ale wyjątkowo przerażająca "opowieść w opowieści"), "Pomarańcz" (historia napisana w formie odpowiedzi na pytania śledczego) oraz "Inwokację indyferencji" (osadzona w świecie "Umierającej Ziemi" Vance'a opowieść o ucieczce przed zagładą)
Tom genialny, będę do niego wracać.
Polecam wszystkim!
Mówią czasem, że pisarz stanął na wysokości zadania. W przypadku niniejszego zboru, autor przystawił obok zadania niebotyczną drabinę, wspiął się na nią i pomachał radośnie zadaniu które było już dla niego ledwo widoczna kropką. "Drażliwe tematy" to majstersztyk literacki wyprzedzający o lata świetlne miniaturzystów współczesnych a także zbiory poprzednie ("Dym i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Obowiązkowa pozycja na półce każdego miłośnika literatury, bibliofila, erudyty lub, po prostu, czytelnika lubiącego pięknie wydane książki popularnonaukowe.
Czym są kurioza wydawnicze? Ano wszystkim tym, czego nie znajdziecie na półce w przeciętnym Empiku. Chociaż, ekskluzywne wydanie "Milczenia owiec" spisane krwią, oprawione w ludzką skórę a do tego zaszyfrowane, to by było coś!
Kurioza wydawnicze, odnalezione i zilustrowane na kartach "Biblioteki szaleńca", to m.in rarytasy introligatorstwa antropodermicznego, magiczne grymuary, szyfry, księgi - giganty oraz liliputy a także cała masa innych niespotykanych i zdumiewających pozycji literackich.
"Bibliotekę szaleńca" czyta się wyśmienicie, język jest zrozumiały, tematyka ani przez chwilę nie nudzi a piękne zdjęcia oraz ilustracje dopełniają dzieła.
Jest to książka którą czyta się niespiesznie, delektuje każdym rozdziałem oraz do której, z pewnością, wracać się będzie nie raz. Z powodzeniem można postawić ją na półce, gdzies pomiędzy "Szaleństwem katalogowania" Eco i "Bestiariuszem słowiańskim' Zycha / Vargasa.
Polecam i daje notę najwyższą z możliwych.
Teraz czas na pozostałe propozycje autora, bo jak widzę, ma on ogromny potencjał.
Obowiązkowa pozycja na półce każdego miłośnika literatury, bibliofila, erudyty lub, po prostu, czytelnika lubiącego pięknie wydane książki popularnonaukowe.
więcej Pokaż mimo toCzym są kurioza wydawnicze? Ano wszystkim tym, czego nie znajdziecie na półce w przeciętnym Empiku. Chociaż, ekskluzywne wydanie "Milczenia owiec" spisane krwią, oprawione w ludzką skórę a do tego zaszyfrowane, to by...