-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-03-07
2019-09-03
2021-08-04
2015-08-20
2015-10-07
Kominka myślę, że kojarzy każdy. A przynajmniej powinien kojarzyć każdy szanujący się bloger. Przyznam się szczerze, że sama o Tomku Tomczyku wiedziałam niewiele. Pseudonim na dobre zaczęłam kojarzyć dopiero, gdy rok temu zaczęłam studiować Marketing Internetowy. To wtedy dowiedziałam się o jego blogach (zamkniętych już zresztą) i o samej książce - mianowicie o Blogerze - poradniku dla blogerów.
Wiedziałam, że książka ta będzie dla mnie (jako studentki Mediaworkingu) pozycją obowiązkową. Jej lekturę jednak odkładałam przez kilka dobrych miesięcy. Z początku przyczyną było to, że jest praktycznie niedostępna. Gdy już ją zdobyłam, musiała jednak poczekać na swoją kolej. Aż w końcu udało mi się za nią zabrać i przeczytać łącznie w zaledwie kilka godzin.
Bloger - poradnik dla blogerów jest prawdziwą biblią blogowania. Autor radzi jak zacząć swoją przygodę z blogowaniem, tłumaczy też czym są blogi i kim tak naprawdę jest ten cały bloger. Same rozdziały można uznać jako blogowe wpisy - mają ciekawe nagłówki i niebanalne zakończenia. Wielokrotnie podczas lektury, znajdziecie również mnóstwo porad od innych znanych blogerów.
Tomek Tomczyk jednakże wszystkimi działaniami na blogu i w sieci nawiązuje do kwestii zarabiania poprzez pisanie, reklamowanie i promowanie. Jest to dla mnie jedyny minus książki. Nie każdy bowiem (jak ja), pisząc bloga, ma ochotę na nim zarabiać. Sama robię to z czystej pasji i nie chcę brać z tego powodu dóbr majątkowych. Dla Kominka blog jest jednak pracą i jedyną formą zarobku, więc głównie dla takich osób skierowany jest ten poradnik. Ale osoby piszące bloga z przyjemności i traktujące to jako urozmaicenie wolnego czasu, znajdą dla siebie wiele przydatnych porad, dotyczących przede wszystkim tego, jak pisać.
Bloger nie jest jednak przepisem na to, jak stać się popularnym w blogosferze. Popularność zależy od Was samych. Książka ma jedynie pomóc w tym, jak stać się profesjonalistą, a nie amatorem. Na co zwrócić uwagę przy zakładaniu bloga i przy jego pisaniu (systematycznym pisaniu).
Poradnik napisany jest potocznym stylem. Nie znajdziemy tutaj dziwnych i nic nie znaczących dla laika sformułowań, za co chwała Kominkowi. Autor wielokrotnie podkreślał, że nie zna się ani na SEO, ani na SEM, nie pozycjonuje też swoich stron. Korzysta jedynie z Google AdWords w celu mierzenia statystyk. Dla wielu te kwestie są również czarną magią. Więc nie bójcie się, bo nudnych laboratów na tematy natury czysto technicznej i informatycznej tutaj nie znajdziecie.
Bloger - poradnik dla blogerów uczy, bawiąc i bawi, ucząc. To obowiązkowa pozycja dla każdego blogera (choć trudno dostępna, ponieważ wycofana ze sprzedaży). Dla mnie to książka genialna, która powinna być przykładem dla każdego piszącego poradniki (to właśnie tak powinny one wyglądać!).
Recenzja wkrótce na blogu:
http://fadetoblack-books.blogspot.com/
Kominka myślę, że kojarzy każdy. A przynajmniej powinien kojarzyć każdy szanujący się bloger. Przyznam się szczerze, że sama o Tomku Tomczyku wiedziałam niewiele. Pseudonim na dobre zaczęłam kojarzyć dopiero, gdy rok temu zaczęłam studiować Marketing Internetowy. To wtedy dowiedziałam się o jego blogach (zamkniętych już zresztą) i o samej książce - mianowicie o Blogerze -...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-08-01
Cień doskonały nie można uznać za powieść. Książka jest bowiem krótką nowelą, której akcja toczy się w świecie znanej trylogii Nocnego Anioła.
Postanowiłam sięgnąć po nią, gdy tylko skończyłam czytać drugą część - Na krawędzi cienia. Żałuję tylko, że stało się to dopiero teraz, a przede wszystkim, że przeczytałam ją po rozpoczęcia czytania Trylogii. Jeśli jeszcze nie chwyciliście za Drogę cienia, poczekajcie i przeczytajcie najpierw tę nowelę. Wyjaśniła mi ona wiele sytuacji, których wcześniej mogłam się jedynie domyślać. Z drugiej jednak strony, gdybym nie przeczytała Trylogii, kilka wątków byłoby dla mnie niejasnych, ponieważ autor oszczędza w wyjaśnieniach.
Wydarzenia rozgrywają się kilka lat przed; zanim losy Durzo Blinta i Kylara złączą się oraz zanim Durzo zostanie tak właściwie Durzo Blintem.
W noweli tej (która równie dobrze może być prequlem), głównym bohaterem jest zwykły farmer - Gaelan Gwiezdny Żar. Poznajemy go jako szczęśliwego męża i ojca, ale także jako nieśmiertelnego. Z tego względu nie można więc powiedzieć, że są to początki historii człowieka o wielu nazwiskach, a raczej początki jego bycia siepaczem.
Głównym wątkiem jest pierwsze spotkanie Gaelana z Gwinvere Kireną(znaną jako Mamę K). To ona ma decydujący wpływ na przyszłość mężczyzny - posyła go na nauki zawodu u jednego z najlepszych płatnych zabójców - Wrable Szramy. Czytając książkę, mamy do czynienia z pierwszymi zabójstwami Gaelana oraz niewielkim stopniu poznajemy jego przeszłość, a także walki w obronie czarnego ka'kari. Dowiadujemy się, skąd wzięło się jego kolejne nazwisko - Durzo Blint oraz poznajemy kilka fragmentów historii cesarza Jorsina Alkestesa.
Jestem wielką fanką twórczości Brenta Weeksa. Uwielbiam jego styl, język jakim się posługuje, który, choć łatwy w odbiorze, nie jest banalny oraz świat, jaki potrafi stworzyć w swoich twórczościach. Wiedziałam, że pozycja ta mnie nie zawiedzie. Choć nowela jest krótka i zwięzła, sądzę, że więcej jej nie potrzeba. Nie pozostawia czytelnikowi niejasności, a mi nie pozostawiła niedosytu. To lektura dobra na jeden wieczór, bo czegóż mamy oczekiwać po 120 stronach?
Jeśli zaciekawiła Was postać Durzo Blinta czy chociażby Mamy K, sięgnijcie po ten prequel. Nie macie po co jej czytać ze zwględu na Kylara Sterna, bo bohater ów nie pojawia się w tej książce. Lektura ta jest, według mnie, dobrym uzupełnieniem trylogii Nocnego Anioła lub pozycją od której rozpoczniecię swoją przygodę z siepaczami i Sa'kage.
Moja opinia dostępna również na blogu:
http://fadetoblack-books.blogspot.com/2013/08/016-brent-weeks-cien-doskonay.html
Cień doskonały nie można uznać za powieść. Książka jest bowiem krótką nowelą, której akcja toczy się w świecie znanej trylogii Nocnego Anioła.
Postanowiłam sięgnąć po nią, gdy tylko skończyłam czytać drugą część - Na krawędzi cienia. Żałuję tylko, że stało się to dopiero teraz, a przede wszystkim, że przeczytałam ją po rozpoczęcia czytania Trylogii. Jeśli jeszcze nie...
2012-12-03
2012-12-26
2015-07-06
Lauren Oliver i tym razem nie pozostawia złudzeń - pisarka ma naprawdę ogromny talent pisania o miłości, poświęceniu i cierpieniu w świecie, w którym najpiękniejsze uczucie traktowane jest jako chorobę. Czytelnik może poznać nieznane dotąd losy Annabel, Raven, Hany i Aleksa zawarte w krótkiej, bo zaledwie dwustustronicowej książce. "[delirium opowiadania]" pozostaje więc wspaniałym uzupełnieniem trylogii i miłym powrotem do świata, jaki wykreowała autorka. Jednak dla osób, które nigdy nie chwyciły po tę serię, wątki mogą stać się nieco niezrozumiałe, a bohaterowie nieznani.
Lauren Oliver i tym razem nie pozostawia złudzeń - pisarka ma naprawdę ogromny talent pisania o miłości, poświęceniu i cierpieniu w świecie, w którym najpiękniejsze uczucie traktowane jest jako chorobę. Czytelnik może poznać nieznane dotąd losy Annabel, Raven, Hany i Aleksa zawarte w krótkiej, bo zaledwie dwustustronicowej książce. "[delirium opowiadania]" pozostaje więc...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-08
2013-03-03
2013-09-14
Kolejna w mojej biblioteczce powieść dwójki, należących do ulubionych już, autorów. Droga do Woodbury jest drugą częścią trylogii osiągającej szczyty popularności amerykańskiej serii o tematyce żywych trupów.
Książka opowiada historię Lilly Caul - młodej dziewczyny, która przerwała studia i razem z innymi walczy o przeżycie w świecie opanowanych przez plagę zombie. Z początku jest ona strachliwą osobą, która sparaliżowana lękiem przed światem, skrywa się za plecami Josha Hamiltona - barczystego mężczyzny, który w swoim wielkim ciele skrywa dobre, potrafiące kochać tę słodką dziewczynę, serce. Razem z grupą ocalałych i przyjaciółką Lilly, Megan, mieszkają na polanie w środku lasu, w którym roi się od przegniłych zwłok spragnionych ludzkiego mięsa...
Czytając dalej, dowiemy się, że przeznaczenie zaprowadzi się Lilly do Woodbury - znanego przez wszystkich fanów serii miasteczka rządzonego przez Gubernatora. Miejsce to, mające być ostoją cywilizacji, naprawdę staje się równie zgniłe, co szwędacze, a Lilly wydaje się jedyną osobą, która potrafi dostrzeć ciążące nad każdym widmo klęski. Dziewczyna będzie musiała sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest w stanie stać się na tyle odważna, by na twardych nogach postawić się Phillipowi Blake'owi i zawalaczyć o własną przyszłość.
Ta część, tak samo jak poprzednia, jest równie rewelacyjna. Historia Lilly mnie urzekła. Choć tragiczna, patrząc na świat, w jakim przystało jej żyć, potrafi dać człowiekowi ogromną lekcję i kopniaka, aby zawalczyć przede wszystkim o przetrwanie jako człowiek. Walka o życie jest bowiem walką o człowieczeństwo. Wydaje się, że to tak niewiele, ale tak naprawdę człowieka niewiele dzieli od żywego trupa...
Miłą odskocznią było dla mnie uwolnienie się od Gubernatora. Historia jest opowiadana głównie z perspektywy Lilly, a dopóki bohaterka nie znajdzie się w miasteczku, o Blake'u czytelnik nie ma zielonego pojęcia. Przyejmnie czytało się książkę perspektywy bohaterki, choć narracje nie jest przecież pierwszoosobowa.
Dużym plusem jest również wartka akcja i wiele zwrotów akcji. Pod tym względem ta pozycja przebija o głowę swoją poprzedniczkę. Tym razem czytelnik nie ma czasu na nudę. Lekturę czytało się niezwykle szybko, aż niechętnie przekartkowywałam ostatnią stronę. Choć nie czuję niedosytu po tej historii, już nie mogę doczekać się kontynuacji. POLECAM!
Moja opinia dostępna również na moim blogu:
http://fadetoblack-books.blogspot.com/2013/09/023-robert-kirkman-jay-bonansinga-zywe.html
Kolejna w mojej biblioteczce powieść dwójki, należących do ulubionych już, autorów. Droga do Woodbury jest drugą częścią trylogii osiągającej szczyty popularności amerykańskiej serii o tematyce żywych trupów.
Książka opowiada historię Lilly Caul - młodej dziewczyny, która przerwała studia i razem z innymi walczy o przeżycie w świecie opanowanych przez plagę zombie. Z...
2012-08-02
2020-07-25
2020-10-18
2021-04-15
2018-08-27
"Gdzie niebo mieni się czerwienią" urzekło mnie swoją minimalistyczną, ale nic mi nie mówiącą okładką. Dopiero, gdy skończyłam czytać, odkryłam, jak bardzo pasuje ona do treści. Bo o treści też za wiele z początku nie wiedziałam, ale już wtedy czułam, że ta pozycja mnie nie zawiedzie.
Ósa nigdy nie miała łatwo. Żyje na wyspie, którą rządzą magiczne siły. Raz na kilkanaście lat na niebie pojawiają się czerwone smugi zorzy polarnej, które oznaczają tylko najgorsze. Ósa urodziła się właśnie w takich czasach – gdy mieszkańców zabijała zaraza. To wtedy zmarła jej matka, a dziewczynę do teraz najbliżsi uznają za winną jej śmierci. Gdy niebo znów mieni się czerwienią, Ósa postanawia uratować mieszkańców…
Po raz pierwszy od bardzo dawna spotkałam książkę, w której główna bohaterka nie jest irytująca i płaska, pomimo młodego wieku. Lisa Lueddecke stworzyła siedemnastoletnią Ósę, dorosłą i silną kobietę, która nie boi się poświęcić nawet swojego życia dla mieszkańców wioski i bliskich, którzy nigdy nie okazali jej miłości. Kochani autorzy – od tej pisarki możecie się uczyć, jak konstruuje się postaci.
Akcja w książce nie porusza się do przodu w zastraszającym tempie. Tak naprawdę właściwie i najważniejsze wydarzenia dzieją się tutaj dopiero w drugiej połowie, o ile nie na samym końcu lektury. Mi nie przeszkadzało to jednak w czytaniu, bo językiem i fantastyczną konstrukcją głównych bohaterów (szczególnie Ósy) autorka nadrobiła wszystko. "Gdzie niebo mieni się czerwienią" nie czytałam z zapartym tchem, a mimo tego połknęłam ją w kilka godzin. Pisząc tę opinię kilka dni później, nadal czuję się otoczona jej urokiem i swoistą, północną atmosferą.
Pozycja ta jest opowieścią o silnej i niezależnej kobiecie, o odwadze i przeciwstawianiu się losowi. Na dodatek na każdej stronie czuć surowy i mroźny klimat Północy, bo sroga zima bohaterom naprawdę daje w kość.
"Gdzie niebo mieni się czerwienią" jest debiutem autorki, więc jeśli tak wygląda jej debiutancka powieść, to ja mogę powiedzieć tylko dwie rzeczy – pragnę więcej i z pewnością kupię w ciemno wszystko, co wyjdzie spod jej pióra.
"Gdzie niebo mieni się czerwienią" urzekło mnie swoją minimalistyczną, ale nic mi nie mówiącą okładką. Dopiero, gdy skończyłam czytać, odkryłam, jak bardzo pasuje ona do treści. Bo o treści też za wiele z początku nie wiedziałam, ale już wtedy czułam, że ta pozycja mnie nie zawiedzie.
Ósa nigdy nie miała łatwo. Żyje na wyspie, którą rządzą magiczne siły. Raz na kilkanaście...
2016-01-02
http://fadetoblack-books.blogspot.com/2016/10/159-ed-sheeran-phillip-butah-graficzna.html
Nie pamiętam dokładnie momentu, w którym pojawił się w moim życiu Ed Sheeran i muzyka, jaką tworzył ten wykonawca. W jakiś sposób każda jego piosenka, która trafiała do moich uszu, zostawała pokochana i co najważniejsze - zapamiętana. Nie byłam jednak jakąś wielką fanką tego piosenkarza. Do teraz zupełnie nie wiem dlaczego. W przypadku HIMu, zwariowałam do reszty - wiecie, dreszcze i gęsia skórka na ramionach, Ville Valo na tapecie i pierwszy tatutaż - heartagram na nadgarstku, a w marzeniach wyjazd na koncert. W tym przypadku moje zamiłowanie do Sheerana obyło się bez większego echa. Na wieść o wydawanej w Polsce biografii nie pędziłam więc biegiem do księgarni w dniu premiery. Do końca sama nie byłam pewna, czy chcę ją przeczytać. A potem spacerowałam po jednym z poznańskich Empików i moim oczom ukazała się rażąca zielona okładka, a rzut oka na zawartość wystarczył, bym tego samego dnia zamówiła tę pozycję jako prezent gwiazdkowy.
"Graficzna podróż" to biografia, a właściwie autobiografia Eda. Czytelnik ma okazję poznać jego przygody związane z chęcią zostania piosenkarzem, początki kariery, a także odkryć wszystkie uczucia i emocje towarzyszące Sheeranowi przy odnoszeniu pierwszych sukcesów. Narracja pierwszoosobowa naprawdę pozwala zbliżyć się nam do jego osoby, a w moim przypadku nawet nieco utożsamić. Pokochałam jego osobowość - zabawną i pracowitą - całym sercem.
Ale obok nazwiska Eda, widnieje również tajemniczy Phillip Butah, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam, ale którego styl tworzenia wydaje mi się zaskakująco znajomy. Jest on przyjacielem i jednocześnie współpracownikiem piosenkarza, a w dodatku naprawdę utalentowanym rysownikiem i twórcą. To jego prace zdobią strony "Graficznej podróży" i jestem pewna, że całkowicie oddają charakter i dają ducha książce. Bez nich ta pozycja nie byłaby taka sama. Jakby tego było mało, możemy i o nim nieco informacji pozyskać w ostatnim właściwym rozdziale "jak pracuje artysta".
Dzięki "Graficznej podróży" doceniłam Eda jako piosenkarza już tak naprawdę, a co więcej zrozumiałam jego twórczość. Nadal pozwalam sobie jego piosenki interpretować pod siebie, utożsamiać się z nimi, ale w dodatku teraz wiem, co kierowało ich autorem, gdy je tworzył. Właśnie za tę wiedzę całym sercem dziękuję za wydanie "Graficznej podróży".
Polecam każdemu. O dziwo, nawet tym, którym muzyka Eda Sheerana nie przypada do gustu - ten piosenkarz jest przede wszystkim wspaniałym człowiekiem, więc czytając tę książkę poznacie głównie jego. A może przy okazji też polubicie jego twórczość. "Graficzna podróż" według mnie cieszy i oko, i duszę, więc dlaczego odmawiać sobie takiej przyjemności? Ja z dumą trzymam ją już prawie rok na swojej półce i chętnie wracam co jakiś czas do jej fragmentów.
http://fadetoblack-books.blogspot.com/2016/10/159-ed-sheeran-phillip-butah-graficzna.html
Nie pamiętam dokładnie momentu, w którym pojawił się w moim życiu Ed Sheeran i muzyka, jaką tworzył ten wykonawca. W jakiś sposób każda jego piosenka, która trafiała do moich uszu, zostawała pokochana i co najważniejsze - zapamiętana. Nie byłam jednak jakąś wielką fanką tego...
Kwestią czasu było dla mnie sięgnięcie po Biorąc oddech. Po przeczytaniu zaledwie kilku stron pierwszej części serii Oddechy, stałam się jej nieodpartą fanką. Nie jest może ona wyjątkowa pod względem tematyki, bo takich książek jest od groma na księgarnianych i bibliotecznych półkach, a wydawnictwa co róż serwują to nowe pozycje. Pod względem emocji Oddechy są jednak majstersztykiem. Sięgnijcie po nią, a z pewnością poprzecie moją opinię.
Po przeżyciach związanych z okrutną ciotką i własną matką, Emma postanawia się odciąć od wszystkiego, co jest związane z jej dotychczasowym życiem. Wyjeżdża na studia do Kalifornii, zostawiając za sobą wszystkiego. Również samą siebie. Ma nowych przyjaciół, a także pewnego znajomego. Nie rzadko sięga też po alkohol. Wspomnienia jednak nie chcą odejść, męcząc dziewczynę w koszmarach. Jak Emma sobie z nimi poradzi? Co stało się z Evanem? Na te dwa i jeszcze więcej pytań, które błądziły mi w głowie po przeczytaniu drugiego tomu, odpowiedź znaleźć będzie można w Biorąc oddech.
Nie będę tutaj oceniać zachowania Emmy, które w większości, choć było dla mnie zrozumiałe, pozostawało zwyczajnie głupie i nierozsądne. Pozostanę więc przy zdaniu, że ostatnia część była przesycona emocjami tak bardzo, jak żadna poprzednia. Opisy autodestrukcji dziewczyny (bo tylko tak potrafię to nazwać) były niepokojące i dręczące czytelnika. Przyznaję, że sama nie widziałam dla niej nadziei, choć w gruncie rzeczy wiedziałam, że pani Donovan jakoś z tej sytuacji musiała wybrnąć. No i czekałam na spotkanie z Evanem, modląc się, by to jego wybrała bohaterka.
Do gustu bardzo przypadła mi nowa narracja (której zapowiedzią była już końcówka Oddychając z trudem). Wydarzenia naprzemiennie opisywane były ze stron dwojga głównych bohaterów. Z jednej strony - tak jak wcześniej - z punktu widzenia Emmy, a z drugiej - z punktu widzenia Evana. Ani trochę nie przeszkadzał mi taki zabieg autorki, choć nijak miał się on do poprzednich części. Zdaję sobie sprawę, że tym pisarka nieco ułatwiła sobie zadanie, bo trudno byłoby opisywać wydarzenia poprzez dziewczyną pogrążoną w rozpaczy i nie wychodzącą z pokoju przez kilka dni.
Książka jednak to nie tylko cierpienie, rozpacz i brak nadziei. To również potwierdzenie tego jak wielka jest siła miłości i przyjaźni (nie tylko między głównymi bohaterami), a co za tym idzie - jest to opowieść o wybaczaniu, i niepoddawaniu się mimo przeciwnościom losu.
Opis na obwolucie mówi wszystko: to ostatnia szansa na to, by wsiąść do kolejki górskiej i wstrzymać oddech aż do ostatniej strony. Bo Biorąc oddech, a także reszta serii to jeden wielki rollercoaster, do którego przeczytania ja serdecznie Was zapraszam. Nie zawiedziecie się.
Kwestią czasu było dla mnie sięgnięcie po Biorąc oddech. Po przeczytaniu zaledwie kilku stron pierwszej części serii Oddechy, stałam się jej nieodpartą fanką. Nie jest może ona wyjątkowa pod względem tematyki, bo takich książek jest od groma na księgarnianych i bibliotecznych półkach, a wydawnictwa co róż serwują to nowe pozycje. Pod względem emocji Oddechy są jednak...
więcej Pokaż mimo to