-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać69
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2013-09-20
2010-04-18
Nie obrażając niczyich uczuć, Diuna jest dla mnie jak Biblia. Można ją czytać kilka razy i za każdym znajdzie się jakieś nowe przesłanie, drugie dno schowane pod filozoficznymi niekiedy rozważaniami Franka Herberta.
Książka ma niesamowity klimat, pomiędzy kartkami chrzęści wręcz piasek pustyni. Jest tu przygoda, jest walka, jest miłość, jest polityka, a wszystko podane niczym obiad na złotym półmisku w najlepszej restauracji.
Ktoś powie być może, że jest to ciężka pozycja, może nudna, napakowana filozoficznymi frazesami i trudną terminologią jak przystało na science-fiction. Też tak myślałem jak podchodziłem do niej na początku, dwa razy odkładałem w kąt po pierwszych 20 stronach.
Gdy byłem młodszy krzywiłem się na widok razowego ze smalcem i ogórkiem kiszonym, dziś takich pajd zjem 5 na raz, choć to niezdrowe:)Do tej książki trzeba po prostu dorosnąć.
Nie obrażając niczyich uczuć, Diuna jest dla mnie jak Biblia. Można ją czytać kilka razy i za każdym znajdzie się jakieś nowe przesłanie, drugie dno schowane pod filozoficznymi niekiedy rozważaniami Franka Herberta.
Książka ma niesamowity klimat, pomiędzy kartkami chrzęści wręcz piasek pustyni. Jest tu przygoda, jest walka, jest miłość, jest polityka, a wszystko podane...
2013-03-19
Co druga książka fantasy, na okładkach posiada zachęcające opinie ekspertów porównujących te kolejne "dzieła" do trylogii Tolkiena.
Tą jedną mogę z czystym sumieniem nazwać następcą Władcą Pierścieni. Ogromny świat, mnogość wątków, barwne postacie, niespodziewane zwroty akcji, kapitalny klimat.
Co druga książka fantasy, na okładkach posiada zachęcające opinie ekspertów porównujących te kolejne "dzieła" do trylogii Tolkiena.
Tą jedną mogę z czystym sumieniem nazwać następcą Władcą Pierścieni. Ogromny świat, mnogość wątków, barwne postacie, niespodziewane zwroty akcji, kapitalny klimat.
2000-01-01
2000-09-01
1998-01-18
Ciężko z perspektywy czasu opisać coś co zrobiło na tobie tak duże wrażenie w dzieciństwie. Pamiętam jak w czasie mojej długiej choroby ojciec w końcu namówił mnie na "Łowców...", co było sporym wyczynem, bo mieli rywalizować z nowym komputerem Amiga i przynajmniej setką gier. Jestem mu za to wdzięczny, książka mnie wciągnęła do tego stopnia, że chciałem chorować jak najdłużej aby nią się delektować.
Znalazłem w niej wszystko. Przygodę, która dla młodego chłopaka fajnym oderwaniem od codziennej rzeczywistości. Miłość, której wtedy bezskutecznie szukałem. Bohaterów, z którymi się utożsamiałem.
Ciężko powiedzieć jak bym odebrał tą powieść teraz. Chyba wolę ją pamiętać tak jak 15 lat temu, więc tak jak wtedy daję 10/10.
Ciężko z perspektywy czasu opisać coś co zrobiło na tobie tak duże wrażenie w dzieciństwie. Pamiętam jak w czasie mojej długiej choroby ojciec w końcu namówił mnie na "Łowców...", co było sporym wyczynem, bo mieli rywalizować z nowym komputerem Amiga i przynajmniej setką gier. Jestem mu za to wdzięczny, książka mnie wciągnęła do tego stopnia, że chciałem chorować jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2003-01-01
Drugie miejsce po Wiedźminie Sapkowskiego. Mimo, że bohaterką jest kobieta, facet też będzie miał radochę z czytania.
Mocna, brutalna, wciągająca.
Drugie miejsce po Wiedźminie Sapkowskiego. Mimo, że bohaterką jest kobieta, facet też będzie miał radochę z czytania.
Mocna, brutalna, wciągająca.
2017-09-12
Leżąc pod słońcem Toskanii wyrywaliśmy sobie z dziewczyną tą książkę jak tylko zobaczyliśmy że drugie przeczytało już ustalony przydział 20 stron. Wchodziła tak dobrze jak tamtejsze młode wino.
Pomysł niczym z serialu Black Mirror. Nasza przyszłość, czy raczej już teraźniejszość. Social media jako dominująca forma przekazu, powszechna znieczulica obywateli, kulawy system sądownictwa, wreszcie czerpiący z powyższych terroryzm, tutaj w nowej, żonglującej moralnością wersji.
Leżąc pod słońcem Toskanii wyrywaliśmy sobie z dziewczyną tą książkę jak tylko zobaczyliśmy że drugie przeczytało już ustalony przydział 20 stron. Wchodziła tak dobrze jak tamtejsze młode wino.
Pomysł niczym z serialu Black Mirror. Nasza przyszłość, czy raczej już teraźniejszość. Social media jako dominująca forma przekazu, powszechna znieczulica obywateli, kulawy system...
2002-01-05
2012-08-24
Kolejna pozycja z młodości. Kiedyś książek nie było tak dużo jak obecnie. Fantastyki nie było prawie w ogóle, kryminały także były rzadkością i nie ciekawiły tak jak dziś. Książki przygodowe były dla nas ucieczką od codziennych szkolnych problemów, za Verne'a nie raz brałem się gdy deszcz na dworze padał na tyle mocno, że nie szło iść na piłkę.
Kolejna pozycja z młodości. Kiedyś książek nie było tak dużo jak obecnie. Fantastyki nie było prawie w ogóle, kryminały także były rzadkością i nie ciekawiły tak jak dziś. Książki przygodowe były dla nas ucieczką od codziennych szkolnych problemów, za Verne'a nie raz brałem się gdy deszcz na dworze padał na tyle mocno, że nie szło iść na piłkę.
Pokaż mimo to2012-08-24
Drugi tom tak samo dobry jak pierwszy. Szkoda że teraz dzieciaki jeśli już sięgają po książki, to raczej w wersji audio. Słuchawki nie oddadzą tego co ma do zaoferowania papier. Ja miło wspominam zapach piwnicy, w której znalazłem na jednej z półek Dzieci Kapitana Granta.
Drugi tom tak samo dobry jak pierwszy. Szkoda że teraz dzieciaki jeśli już sięgają po książki, to raczej w wersji audio. Słuchawki nie oddadzą tego co ma do zaoferowania papier. Ja miło wspominam zapach piwnicy, w której znalazłem na jednej z półek Dzieci Kapitana Granta.
Pokaż mimo to2001-01-02
Najlepsza pozycja ze świata Gwiezdnych Wojen. To na niej powinien się oprzeć reżyser VII części sagi, a nie na późniejszych historyjkach o młodych Jedi.
Najlepsza pozycja ze świata Gwiezdnych Wojen. To na niej powinien się oprzeć reżyser VII części sagi, a nie na późniejszych historyjkach o młodych Jedi.
Pokaż mimo to2012-10-14
Podróże ponoć kształcą, człowiek poznaje nową kulturę i zwyczaje, zajada się miejscowymi potrawami jakich nie uraczy nigdzie indziej, na swoim Canonie EOS 600D wyposażonym
w obiektyw Carl’a Zeiss’a o ogniskowej 18-55 uwiecznia piękną architekturę tak bardzo odmienną się od rodzimej.
Z takich założeń wyszliśmy razem z moją dziewczyną decydując się pewnej słonecznej jesieni na podróż, do jeśli wierzyć przewodnikom, pięknego o tej porze roku Sztokholmu.
Nie zawiedliśmy się, miasto to bowiem posiada niepowtarzalny bajkowy niemalże klimat. Spacer po wąskich i nastrojowych uliczkach Gamla Stam, rajd po zakupach na Drottninggatan, nocne eskapady po knajpkach na Hornsgatan, słowem czas spędzony sympatycznie choć przy finalnie pustym portfelu.
Szwedzi to zazwyczaj elegancko ubrani i zadbani wysocy blondyni, utrzymujący dobrą kondycję dzięki codziennemu joggingowi oraz niepojętej jak dla mnie przesiadce z czterech kół na dwa. Ci sympatyczni faceci sprawiają jednak wrażenie zamkniętych w sobie, jakby ograniczonych przez nałożone im kajdany statecznego życia. Poranna kawa z kanapkami, potem rowerem do pracy, lunch w parku na ławce, odbiór dwójki małych szwedziątek ze szkoły, zakupy w 7 Eleven, klopsiki z Ikei na obiad, spacer z psem, wieczór w knajpie, a nocą… Nocą przeciętny Szwed nienawidzi kobiet.
Taki Sztokholm ukazuje nam Larsson w drugiej części Millenium. Sztokholm brutalny, mroczny, pełen zagadek, Sztokholm w którym niemal na każdym szczeblu władzy, na każdym stanowisku, w każdej grupie zawodowej można doszukać się osoby powiązanej z ukrytym
w podziemiu światkiem przestępczym. Handel bronią, narkotyki, morderstwa na zlecenie, porno biznes. Standard. Na tapetę wzięto tą ostatnią z poczytnych działalności, uczyniono ją jednym z głównych wątków przewodnich książki i zgrabnie powiązano z losami, a ściślej mówiąc z przeszłością Lisbeth Salander.
W drugiej odsłonie trylogii bohaterka funduje sobie tym razem gigantyczne kłopoty. Prawo jest nieubłagane, wątpliwym jest, że znajdzie okoliczności łagodzące dla czynów, które popełniła. Postawiona przeciwko całej Szwecji. W pojedynkę tego starcia wygrać nie ma szans.
„Dziewczyna, która igrała z ogniem” posiada wszystko czego potrzebuje dobry kryminał. Jest zabójstwo dziennikarza pracującego nad ujawnieniem niewygodnych faktów, jest tajemnica zamknięta w rządowych teczkach „Top Secret”, jest śledztwo prowadzone przez poczciwego nieskorumpowanego policjanta, są zwroty akcji nagłe niczym w filmach Guy’a Ritchiego, są dobrzy i źli bohaterowie, gościnnie nawet sam Rocky Balboa i Dolpf Lundgren.
Książka tak jak i poprzedniczka posiada zarówno mocne jak i słabe momenty, te pierwsze znacznie jednak przewyższają drugie.
Zaletą jest niewątpliwie klimat, dosłownie czuć jakąś nieopisaną, wręcz namacalną
i przerażającą tajemnicę skrytą w murach Sztokholmu. Intrygująca akcja trzyma
w napięciu i pochłania do tego stopnia, że kończąc czytanie ze zdumieniem rejestrujemy migającą kontrolkę rezerwy informującą o konieczności zjechania na stację.
Czas na in minus. Już zaczynając przygodę z Millenium odnosiłem wrażenie jakoby autor dostawał procent od każdej rzeczy jaką reklamował w swojej powieści. W drugiej części product placement pojawia się nachalnie prawie co stronę. Podobnie jak kawa, której bohaterowie wypijają hektolitry, nie wiem, może to taka szwedzka słabostka, aczkolwiek po takich ilościach mniej już mnie dziwi fakt, że nocy nie spędzają w łóżkach.
Generalnie bardzo, bardzo polecam.
Podróże ponoć kształcą, człowiek poznaje nową kulturę i zwyczaje, zajada się miejscowymi potrawami jakich nie uraczy nigdzie indziej, na swoim Canonie EOS 600D wyposażonym
w obiektyw Carl’a Zeiss’a o ogniskowej 18-55 uwiecznia piękną architekturę tak bardzo odmienną się od rodzimej.
Z takich założeń wyszliśmy razem z moją dziewczyną decydując się pewnej słonecznej...
2013-12-05
Dużo mroczniejsza, bardziej pogmatwana, balansująca na granicy mistycyzmu i rzeczywistości. Postacie odpowiedzialne za ZŁO, kojarzą mi się z filmami Lyncha i jego wizją Diabła.
Książka ani gorsza ani lepsza od Cienia Wiatru, do którego jest preludium. Urzeka tak samo i czyta się jednym, zapartym tchem. Ach ta Barcelona...
Dużo mroczniejsza, bardziej pogmatwana, balansująca na granicy mistycyzmu i rzeczywistości. Postacie odpowiedzialne za ZŁO, kojarzą mi się z filmami Lyncha i jego wizją Diabła.
Książka ani gorsza ani lepsza od Cienia Wiatru, do którego jest preludium. Urzeka tak samo i czyta się jednym, zapartym tchem. Ach ta Barcelona...
Bardzo lubię podróże. Bardzo też lubię powieści które oddają duszę miast, w których toczy się akcja.
Cień wiatru to piękny obraz namalowany na płótnie tajemniczej, trochę mrocznej Barcelony z okresu przed i po wojnie.
Książkę tą czytałem nawet wracając piechotą w nocy po imprezie, za światło mając jedynie uliczne latarnie. Zagadka obyczajowa będąca jej głównym wątkiem może nie jest wybitnie skomplikowana, mimo to trzyma w napięciu do końca.
Zastrzeżenia mam do tłumaczenia, a zwłaszcza do powtarzania tych samych wyrazów zdanie po zdaniu. Polecam.
Bardzo lubię podróże. Bardzo też lubię powieści które oddają duszę miast, w których toczy się akcja.
więcej Pokaż mimo toCień wiatru to piękny obraz namalowany na płótnie tajemniczej, trochę mrocznej Barcelony z okresu przed i po wojnie.
Książkę tą czytałem nawet wracając piechotą w nocy po imprezie, za światło mając jedynie uliczne latarnie. Zagadka obyczajowa będąca jej głównym wątkiem może...