Najnowsze artykuły
-
Artykuły
„Trędowata” wraca na ekrany, a Herkules Poirot rusza tropem Agathy ChristieAnna Sierant9 -
Artykuły
„Pisanie towarzyszy mi od dzieciństwa”: rozmowa z Barbarą WysoczańskąSonia Miniewicz3 -
Artykuły
Nowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik3 -
Artykuły
„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[11]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2015-05-25
2015-05-25
Średnia ocen:
7,6 / 10
15029 ocen
Ocenił na:
10 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (9 plusów)
Czytelnicy: 26005
Opinie: 1322
Zobacz opinię (9 plusów)
Średnia ocen:
7,1 / 10
533 ocen
Ocenił na:
10 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1036
Opinie: 84
Średnia ocen:
5,2 / 10
327 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 589
Opinie: 9
Średnia ocen:
6,7 / 10
104 ocen
Na półkach:
Czytelnicy: 297
Opinie: 17
Średnia ocen:
5,9 / 10
13330 ocen
Na półkach:
Czytelnicy: 22443
Opinie: 452
Średnia ocen:
6,5 / 10
3996 ocen
Na półkach:
Czytelnicy: 6978
Opinie: 257
Średnia ocen:
6,5 / 10
19027 ocen
Na półkach:
Czytelnicy: 30548
Opinie: 828
Średnia ocen:
6,2 / 10
13951 ocen
Na półkach:
Czytelnicy: 24023
Opinie: 457
Średnia ocen:
6,0 / 10
11781 ocen
Na półkach:
Czytelnicy: 20819
Opinie: 454
Średnia ocen:
6,6 / 10
2109 ocen
Na półkach:
Czytelnicy: 4057
Opinie: 57
„ – Na Cmętarzu Zwierząt – wydusił z siebie młodzieniec i uśmięchnął się szeroko. Uśmiech ten niezwykle przypominał pozbawiony wesołości i histeryczny grymas praktykantyki, kóra niedawno zasunęła zasłony. (…)
– Co powiedziałeś? – szepnął.
I tym razem słowa zabrzmiały wyraźnie, niczym u tresowanej papugi albo kruka.
– To nie jest prawdziwy cmentarz… – Oczy patrzyły w pustkę, nie widząc, martwe i przekrwione. Usta wykrzywiły się w uśmiechu zdechłej ryby. (…)”
***
Dzieci to niezwykły dar od niebios lub owoc miłości dwojga ludzi. Louisowi Creedowi była bliższa ta druga teoria. Nie słynął wszak z pobożności. No i czemu się dziwić – będąc metodystą poślubił nie praktykującą Żydówkę. Miał ich dwójkę – rezolutną Ellie i ślicznego, dopiero co „upieczonego” mieszkańca Ziemi imieniem Gage.
Wszystko wreszcie zaczęło się układać! Nowy dom, nowa praca. Czego więcej potrzeba do szczęścia? Kota! Tak. Dlaczego więc niby Louis i Rachel Creed nie mieli sprawić sobie takiego? Przecież mała Ellie tak bardzo przepadała za tymi futrzakami! No i pojawił się. Pan Winston Churchil we własnej, kociej osobie. I to spojrzenie! „Church” – bo tak z czasem państwo Creed zaczęli go mianować – reprezentował „kocią” inteligencję. O tak. Był bardzo mądrym kotkiem.
Można by twierdzić, że państwo Creed żyli w spokoju i nic nie wróżyło armagedonu, który miał zawitać w ich życiu, od kiedy sprowadzili się do malowniczego Ludlow.
Stan Maine. Niedaleko stąd do malowniczego Portland czy Orrington. Wszędzie nie byle jakie widoki, wiatr muskający policzki i… przedziwny cmentarz znajdujący się w lasach.
I do tego tajemniczy sąsiad, z jankeskim akcentem - pan Jud Crandall. Partner do wieczornych rozmów z Louisem przy piwie z czasem nawiązując przyjaźń z młodym lekarzem. A gdy ten ratuje życie jego żonie Normie, staruch zdradza mu sekret. I to nie byle jaki! „Cmętarz Zwierząt” to magiczne, mroczne miejsce. O ile w miejscu przed wiatrołomem, lezącym tuż obok cmętarza owej mocy nie jest wiele, o tyle za nim aż powietrze wibruje od duchów i zjaw starszych aniżeli pierwsze szczepy Indian, zamieszkujących niegdyś te ziemie.
Cmętarz ożywia! Doprawdy ożywia! Gdy Chruch ginie na ruchliwej drodze, tuż obok posiadłości państwa Creed, następnego dnia dalej łasi się do nóg. Wystarczy pokonać trudną drogę na ukryty cmentarz, Cmętarz Micmaców, umieszczony daleko za wiatrołomem i Moczarami Małego Boga. Należy zakopać zwierzę, ułożyć z kamieni kopiec i gotowe! No… prawie. Bo TO co wróci nie będzie już naszym starym kotkiem, chomikiem czy papużką. Owszem – będzie łasiło się do nóg, czasem może wyda jakiś dźwięk. Da się to znieść. Ale smród ziemi… i ta dziwna… niezdarność. Z czasem właścicielowi może wydawać się, że zwierzę powróciło upośledzone.
Jud ostrzega jednak pana Creeda. Na Cmętarzu Zwierząt nie może być pochowany człowiek! Już kiedyś, tuż po wojnie wskrzeszono poległego w walce z Hitlerem Tima Batermana. Ojciec – Ben – nie wytrzymał. Zabił syna po raz drugi, a potem siebie.
Z początku Louisowi prawdopodobnie nigdy nie przyszłoby do głowy, żeby użyć Cmentarza więcej niż tej jeden jedyny raz, kiedy ukochany kot córki zginął w niezasłużonej śmierci. Ale co, kiedy jego syn – jedyny i prawowity dziedzic nazwiska – ginie w wypadku samochodowym? Kiedy niczego nieświadomy wybiega na ulicę, tuż pod koła rozpędzonej do diabelskiej prędkości ciężarówki? Chyba każdy rodzic wybrałby inną drogę niż pochowanie syna, pogodzenie się z losem, jeśli było inne wyjście. W istocie – odrobinę szalone, mroczne, ale jednak! Znów ujrzeli by synka, usłyszeli śmiech i jego urokliwe: „Co?”.
Niestety… pan Creed nie miał pojęcia jaki kataklizm sprowadzi na siebie i bliskich pogrzebanie Gage’a na Cmentarzu Micmaców, miejsca za Cmętażem Zwierząt, za starym wiatrołomem.
„– Gage – powiedział i zaczął kołysać synka w ramionach. Włosy Gage’a opadły na przegub Louisa, pozbawione życia jak druty. – Gage, wszystko będzie dobrze. Przysięgam ci, Gage, wszystko będzie dobrze. Wszystko się skończy. Jeszcze tylko ta noc. Proszę, Gage. Kocham cię. Tatuś cię kocha.
Louis kołysał swojego syna.”
Pan King po raz kolejny serwuje nam kolejną porcję świetnego dreszczowca. Dreszczowca, który łączy w sobie doskonale dobrane elementy powieści obyczajowej, romansu i dramatu. Doprawdy – istnej tragedii, która rozegrała się w Ludlow.
Przenosi nas w przemyślany, dobrze wykreowany świat. Może i nie ma tutaj soczystych opisów, rodem z Tolkiena, lecz rekompensata jest zadowalająca. Świetnie zbudowane napięcie. I wyraźne postacie. Każdy z charakterów jest inny. Lubi coś innego, ma inne zdanie i inny sposób patrzenia na świat. W addycji, nie są to postacie idealne. To nie Mary Sue. Jud Crandall korzystał z usług prostytutek, Rachel Creed w przeszłości oczekiwała śmierci swej siostry. Czy to jednak czyni z nich złe postacie? Wręcz w przeciwnie. Nadają tylko tempa powieści.
Historia wciąga. Kilka wieczorów i niestety musimy odłożyć przeczytaną powieść na półkę. Chociaż tak bardzo chcemy znaleźć się tam po raz wtóry. Na nowo pragniemy sycić się opowieściami sprzed wojny wyżej wspomnianego Crandalla, no nowo pragniemy przeżywać grozę sytuacji i postaci.
Powieść odczułem w sposób… spersonalizowany. Sam mam bratanka w wieku Gage’a. Już od pierwszej strony począłem utożsamiać się z bohaterem, wchodzić w algorytm jego myślenia.
Kolejny przykład tego, że King to król horroru. Nie ma nikogo w świecie, kto mógłby dorównać jego piórze. Niestety – niektóre wrażenia zniszczyło mi przedwczesne obejrzenie ekranizacji (nie w całości, zaledwie kilka fragmentów). Proponuję zatem odłożyć ekranizację na „po przeczytaniu”. Będziemy mogli wówczas porównać oba dzieła. Przeżyć historię z dwóch perspektyw.
Podziękowania należą się także polskiemu wydawnictwu „Prószynśki i S-ka”. Okładka jest naprawdę świetna! Ponadto duża czcionka zachęca do dalszej „konsumpcji” dzieła. Wkradło się parę literówek w końcowej części.
Polecam tą książkę każdemu laikowi horrorów (którym jestem i ja). Świetnie nadaje się na wieczorne leżakowanie w łóżku, czy też zarywanie nocy. Mogę poręczyć głową, że przy tej powieści sen jest ostatnią rzeczą, o której można by pomyśleć!
„ – Na Cmętarzu Zwierząt – wydusił z siebie młodzieniec i uśmięchnął się szeroko. Uśmiech ten niezwykle przypominał pozbawiony wesołości i histeryczny grymas praktykantyki, kóra niedawno zasunęła zasłony. (…)
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to– Co powiedziałeś? – szepnął.
I tym razem słowa zabrzmiały wyraźnie, niczym u tresowanej papugi albo kruka.
– To nie jest prawdziwy cmentarz… – Oczy patrzyły w...