-
Artykuły„Trędowata” wraca na ekrany, a Herkules Poirot rusza tropem Agathy ChristieAnna Sierant9
-
Artykuły„Pisanie towarzyszy mi od dzieciństwa”: rozmowa z Barbarą WysoczańskąSonia Miniewicz3
-
ArtykułyNowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik3
-
Artykuły„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1
Biblioteczka
2015-11-01
2015-01-26
2014-11-10
2014-02-21
Cóż... zastanawiałem się co tutaj napisać przez cały dzień.
Syreni Śpiew to nie tylko dobry kryminał. To także wzruszająca opowieść o kimś, kto pomimo dobrego wykształcenia, pieniędzy i spełniania marzeń ma problem. Owy problem ma zaledwie sześć liter, a potrafi dostarczyć tyle emocji: mianowicie "miłość".
McDermid pokazuje, że ktoś taki jak Handy Andy w naszym dzisiejszym świecie nie ma miejsca. Że stereotypy potrafią w istocie niszczyć.
Autorka tworzy solidny, przemyślany w każdym calu świat. Miasto Bradfield tętni w istocie życiem. Szkotka wspaniale kreuje bohaterów. Są wyraźni, każdy ma inne maniery, sposób bycia. A wszystko to jest ubrane w całkiem znośną narrację.
Minusem polskiego przekładu jest ździebko nieprzemyślane tłumaczenie. Owszem - w niektórych momentach tłumaczka robi naprawdę swoje (chociażby owe wtrącenie, że "Santa Claus" i "Santa Claws" oznaczają inne rzeczy, całkowicie odmienne, pomimo, że zmieniono literę)), ale do szału doprowadzała mnie narracja z perspektywy mordercy. W języku angielskim czasowniki odmienia się tak samo - zarówno mężczyzna i kobieta powie tak samo: "I bought, I saw" itp. I właśnie dlatego angielski to dobry język do pisania kryminałów, bo nie wiemy czy mamy do czynienia z kobietą, czy mężczyzną. A tłumaczka od początku pisze z perspektywy mężczyzny. Dlatego byłem przekonany, że morderca to jednak mężczyzna i pozbawiało mnie to rozmyślań nad bohaterem. Oczywiście pomijam fantastyczne zakończenie, ale jednak to strasznie wkurzało. Zabrakło podobnego wstępu co ja wymieniłem wyżej.
Syreni Śpiew to według mnie nie powieść na raz. Książką należy rozkoszować się wieczorami, zwłaszcza teraz kiedy wieje jak stąd do Antypodów.
Cóż... zastanawiałem się co tutaj napisać przez cały dzień.
Syreni Śpiew to nie tylko dobry kryminał. To także wzruszająca opowieść o kimś, kto pomimo dobrego wykształcenia, pieniędzy i spełniania marzeń ma problem. Owy problem ma zaledwie sześć liter, a potrafi dostarczyć tyle emocji: mianowicie "miłość".
McDermid pokazuje, że ktoś taki jak Handy Andy w naszym...
2013-12-05
2014-01-01
2013-12-29
Książka właściwie bardziej obyczajowa, niż zawierająca wątki "psychologiczne". Raczej mi się nie spodobała. Nie do końca spełniła oczekiwani.
Książka właściwie bardziej obyczajowa, niż zawierająca wątki "psychologiczne". Raczej mi się nie spodobała. Nie do końca spełniła oczekiwani.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-12-18
Sięgnąłem tylko dlatego, że to klasyk. Typowa tragedia, napisana dobrym piórem, choć zakończenie mnie niewątpliwie rozczarowało.
Mnóstwo motywów romantycznych, utwór ocieka fantastyką wzdłuż i wszerz. Romantyzm to epoka grozy. To właśnie ona jest dziejami narodzin horroru. Muszę przyznać, że spodziewałem się brutalnym morderstw (typu gore ;]), a Słowacki mnie zaskoczył.
Balladyna i Alina to typowe bohaterki kontrastowe. Główna z nich to przykład mordercy - psychopaty, który jest żądny władzy i zrobi wszystko by ją zdobyć.
Atut stanowią rymy, które ułatwiają czytanie i pozwalają się wbić w czytanie, pochłonąłem szybko, króciutka lekturka licząca zaledwie 156 stron + epilog.
Najbardziej urzekła mnie wdowa "matka". Mimo, że miała wyrodną córkę bez serca wolała zginąć, niźli wyjawić jej imię. Czyn zaprawdę godny i zacny. Taki jakiego tylko matka może dokonać.
Przywara utworu to głównie licznie natężenie archaizmów, które utrudniają czytanie, lecz dodaje to klimatu, a zastąpione archaizmy nie byłyby już tym samym.
Niemniej uważam, że dramat jest godny przeczytania, z lekkim dreszczykiem pozwala się wedrzeć w umysł osoby młodej, lecz zepsutej niczym owy nóż czarownicy, którym pokrojono chleb...
Sięgnąłem tylko dlatego, że to klasyk. Typowa tragedia, napisana dobrym piórem, choć zakończenie mnie niewątpliwie rozczarowało.
Mnóstwo motywów romantycznych, utwór ocieka fantastyką wzdłuż i wszerz. Romantyzm to epoka grozy. To właśnie ona jest dziejami narodzin horroru. Muszę przyznać, że spodziewałem się brutalnym morderstw (typu gore ;]), a Słowacki mnie zaskoczył....
Książkę dosłownie połknąłem - zapomniałem o jedzeniu, spaniu... C.L Taylor wprowadza nas w intrygujący świat, tak bardzo realny i nie odbiegający od dzisiejszej rzeczywistości. Autorka pokazuje nam jak wygląda życie kobiety, która była ofiarą przemocy domowej - jej lęki, zmartwienia.
Charlotte to córka Sue - żony polityka, która niegdyś w młodości uciekła od swego narzeczonego - tyrana Jamesa. Charlotte wydaje się zwykłą nastolatką - ma przyjaciół, chłopaka i brak zmartwień. No właśnie. WYDAJE SIĘ. Bo przecież szczęśliwa nastolatka nie rzuca się pod autobus i nie zapada w śpiączkę.
Taylor stworzyła przemyślany, dopięty na ostatni guzik świat. Postacie są wyraźne, wiemy o nich naprawdę dużo (chociażby akcent - pochodzenie). Mi do gustu najbardziej przypadła postać Keishy i Sue.
Ileż emocji towarzyszyło mi w czasie lektury! Cały czas coś się w istocie działo. Ponadto dialogi są dokładnie opracowane - wypowiedzi bohaterów ani na cal nie tracą ze swego realizmu.
Książka dobra. Fabuła ciekawa i dzisiejsza, aktualna. Dlatego wg nie zasługuje na owe "arcydzieło", mimo że w swym życiu czytałem książki znacznie lepsze...
Książkę dosłownie połknąłem - zapomniałem o jedzeniu, spaniu... C.L Taylor wprowadza nas w intrygujący świat, tak bardzo realny i nie odbiegający od dzisiejszej rzeczywistości. Autorka pokazuje nam jak wygląda życie kobiety, która była ofiarą przemocy domowej - jej lęki, zmartwienia.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCharlotte to córka Sue - żony polityka, która niegdyś w młodości uciekła od swego...