rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

"Życie w przeciętności jest stratą czasu."

Z twórczością Colleen Hoover miałam okazję zapoznać się podczas lektury "Hopeless" oraz "Loosing Hope". Urzekła mnie swoim stylem oraz sposobem w jaki wzbudza w czytelniku wiele różnych emocji podczas czytania. Stanowczo jest jedna z moich ulubionych autorek. Długo czekałam na możliwość zapoznania się z "Maybe Someday" ale nadszedł w końcu ten długo wyczekiwany moment i w chwili obecnej jestem już po lekturze książki. Jakie zrobiła na mnie wrażenie?

"Czasami słowa mają większy wpływ na czyjeś serce niż pocałunki."

Sydney dla muzyki porzuciła studia prawnicze narażając na szwank swoje relacje z ojcem. Uwielbia przesiadywać na balkonie i słuchać jak nieznajomy z naprzeciwka gra na gitarze.
W dniu jej 22 urodzin całe pokładane życie lega w gruzach za sprawą dwóch najbliższych sercu osób.

"Wiele rzeczy mogę, powinnam i muszę zrobić, żadnej z nich jednak zrobić nie chcę."

Ridge pisze teksty piosenek, gra na gitarze i jest szaleńczo zakochany w swojej dziewczynie. Od jakiegoś czasu ma także blokadę twórczą. Nie jest w stanie napisać żadnej piosenki. Któregoś wieczoru zauważa na balkonie naprzeciw dziewczynę, która śpiewa do jego melodii. Postanawia ją poznać. Nie spodziewa się, że ta decyzja wywróci jego życie do góry nogami.

"Ktoś mi kiedyś powiedział, że cierpienie stanowi doskonałą inspirację. Niestety, miał rację."

"Maybe Someday" to jedna z tych książek, które wciągają od samego początku. Colleen Hoover świetnie wciągnęła czytelnika w wykreowany świat. Historia Sydney i Ridge wzbudziła we mnie wiele emocji. W połowie książki sama już nie wiedziałam, czy wolałabym, żeby zostali parą czy jednak przyjaciółmi. Ich relacja jest bardzo szczera. Całość zamknięta w świecie muzyki co dodało uroku książce.

"Jesteśmy tylko dwiema zagubionymi duszami przerażonymi perspektywą niechcianego rozstania."

Po książkę Colleen Hoover stanowczo powinien sięgnąć każdy. Nie jest to typowe romansidło. Jest to jedna z tych powieści, które zostają w sercu i myślach na długo po odłożeniu jej na półkę. Dodatkowo w środku "Maybe Someday" znajduje się link, który przeniesie nas do piosenek stworzonych specjalnie do niej. Sięgając więc po książkę, dostajemy nie tylko piękna opowieść o rodzącym się uczuciu dwojga ludzi w świecie ciszy i muzyki a także soundtrack. Jak dla mnie połączenie idealne.

"Nauczyłem się jednak, że sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma pokochać. Serce robi, co chce. Od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie dogonić serce."

"Życie w przeciętności jest stratą czasu."

Z twórczością Colleen Hoover miałam okazję zapoznać się podczas lektury "Hopeless" oraz "Loosing Hope". Urzekła mnie swoim stylem oraz sposobem w jaki wzbudza w czytelniku wiele różnych emocji podczas czytania. Stanowczo jest jedna z moich ulubionych autorek. Długo czekałam na możliwość zapoznania się z "Maybe Someday" ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Moja przygoda z kryminałami skandynawskimi zaczęła się całkiem niedawno. Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami na temat twórczości Jo Nesbo skusiłam się na pierwszą część przygód o Harrym Hole "Człowiek Nietoperz". Okazało się, że był to strzał w 10, poszłam więc za ciosem i tym oto sposobem mam za sobą "Karaluchy". Czy również podbiły moje serce?

"Młody funkcjonariusz był świeżo po szkole i każdego dnia uczył się czegoś nowego.
Tego popołudnia nauczył się na przykład, że głupio jest huśtać się na krześle, kiedy się kogoś
obraża, bo człowiek jest kompletnie bezbronny, jeśli ten, który został obrażony, nagle zrobi
krok w przód i zafunduje prawy prosty między oczy."

Harry Hole nie ma czasu na odpoczynek. Tym razem zostaje wysłany do Tajlandii, gdzie w jednym z domów publicznych znalezione zostało ciało ambasadora Norwegii. Bangkok to miasto pełne tajemnic. Przemierzając jego ulice Harry musi szybko odnaleźć mordercę. Najlepiej gdyby udało się przy tym uniknąć skandalu, tylko jak tego dokonać, skoro na każdym kroku pojawiają się dziwne powiązania i tajemnice?

"Zapewne trzeba być policjantem, by twierdzić, że człowiek znaleziony z wbitym w plecy nożem, którego ostrze weszło z lewej strony tuż przy kręgosłupie, przebiło lewe płuco
i dotarło do serca, został "prawdopodobnie" zamordowany."

Jo Nesbo po raz kolejny mnie oczarował i wykiwał jednocześnie. "Karaluchy" w mojej ocenie wypadły o niebo lepiej niż "Człowiek Nietoperz". Coraz bardziej autor odkrywa przed nami osobowość głównego bohatera, dzięki czemu łatwiej nam jest go zrozumieć. Uzależniony od alkoholu ale pomimo tego wybitny policjant. Połączenie wręcz niemożliwe a jednak!

"Harry zapalił papierosa. Żył w przekonaniu, że w pewnych sytuacjach nikotyna stymuluje myślenie. Na przykład wtedy, gdy człowiek ma ochotę zapalić."

"Karaluchy" to kryminał przy którym nie sposób się nudzić choć przez chwilę! Wraz z Harrym przemierzamy ulice i zakamarki Bangkoku starając się odnaleźć morderce nowskiego ambasadora. Wiele razy wydawało mi się nawet, że już jestem pewna na 100% kto za tym stoi... ale Jo Nesbo za każdym razem dawał mi pstryczka w nos udowadniając, że marny ze mnie śledczy. Cóż, pozostaje mi zbierać doświadczenie sięgając po kolejne części przygód Harrego.

"I moim zdaniem wzrost dla samego wzrostu to logika komórki rakowej."

Książki autorstwa Jo Nesbo powinny być obowiązkowe dla wszystkich. To nie jest zwykły kryminał. To kryminał skandynawski. Najlepszy z najlepszych. Żałuję, że tak długo zwlekałam z sięgnięciem po twórczość Jo Nesbo i cieszę się jednocześnie, że jakiś czas temu przełamałam swój upór. To była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć!

Moja przygoda z kryminałami skandynawskimi zaczęła się całkiem niedawno. Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami na temat twórczości Jo Nesbo skusiłam się na pierwszą część przygód o Harrym Hole "Człowiek Nietoperz". Okazało się, że był to strzał w 10, poszłam więc za ciosem i tym oto sposobem mam za sobą "Karaluchy". Czy również podbiły moje serce?

"Młody funkcjonariusz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Zróbcie coś dla mnie - nigdy się nie zmieniajcie."



Przez ponad 40 tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów New York Timesa. "Drżenie" to pierwsza część trylogii o "Wilkołakach

z Mercy Falls", która ukazała się w 34 krajach!



"Wielobarwna pajęcza sieć, zniszczona jak pęknięty lód, bezgranicznie smutna."



"Drżenie" to jedna z tych książek, których akcja promocyjna przed premierą ominęła mnie szerokim łukiem. Dowiedziała się o niej w momencie, kiedy Wydawnictwo YA! wydało trylogię w nowej szacie graficznej. Nie od dziś wiadomo, że są okładki, które przykuwają nasze spojrzenie bardziej od pozostałych. Moim zdaniem nowa oprawa jest o niebo lepsza od poprzedniej!


"Byłem jak przeciekające łono, nabrzmiałe obietnicą świadomych myśli: mroźny las daleko

za mną, dziewczynka na huśtawce, dźwięk palców na metalowych strunach gitary.

Przyszłość i przeszłość, obie były tym samym. Śnieg, a potem lato, a potem znowu śnieg."



Grace, gdy miała kilka lat została zaatakowana przez wilki. Uniknęła śmierci ponieważ uratował ją inny wilk. Zapamiętała jego złoty kolor oczu. Od tamtej pory, gdy nadchodzi zimna, Grace obserwuje te zwierzęta. Fascynują ją. Gdy pewnego razu okazuje się, że wilki zamordowały Jacka - znajomego Grace, mieszkańcy rozpoczynają polowanie na nie. Jak to polowanie wpłynie na życie dziewczyny i złotookiego wilka?



"Nie rozpoznałaby mojej twarzy, ale z pewnością poznałaby moje oczy."



"Drżenie" to nic innego jak kolejna typowa młodzieżówka. Jest wilk, jest dziewczyna więc musi ich coś połączyć. Przewidywalne. Plus za to, że historię poznajemy z perspektywy obojga bohaterów. Dzięki temu poznajemy bliżej zarówno Grace oraz Sama. Przyznam, że czytanie rozdziałów z perspektywy wilka podobało mi się bardziej. Historia widziana jego oczami miała to coś czego brakowało mi u Grace. Nie zmienia to jednak faktu, że z bohaterami można się bardzo łatwo utożsamić, gdyż są bardzo "ludzcy" w tym co robią, jak próbują walczyć o siebie.



"Byłem nieokiełznany i poskromiony, rozdarty na strzępy i po raz pierwszy kompletny, zachłyśnięty byciem wszystkim tym jednocześnie."



Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej książki nadal nie rozumiem porównań do sagi Zmierzch. Spotkałam się nawet z zdaniem "Jeśli podobał Wam się Zmierzch, pokochacie Drżenie". Serio? Sagę Meyer uwielbiam i mogłabym czytać na okrągło, zaś początek trylogii Stiefvater nie spodobał mi się za bardzo. Te porównania pewnie wzięły się stąd, że zarówno w jednej jak i drugiej serii pojawia się wątek wilków oraz miłości między człowiekiem a wilkiem. Jestem na nie jeśli chodzi o promowanie książek porównując je do innych - najgorsze co może być!


"Ona, mocno zaciskająca usta, jakby chciała zatrzymać mój pocałunek wewnątrz siebie.
I ja, trzymający w dłoniach tę chwilę, ulotną niczym poranna mgła."

Książkę mogę polecić osobom, które lubią młodzieżówki i nie przeszkadza im powielanie non stop tego samego. Zaczynam dochodzić do wniosku, że ja potrzebuję już czegoś innego. Książkę przeczytałam ale jestem pewna, że do niej już nie wrócę. Nie wiem także, czy sięgnę po kontynuację

"Zróbcie coś dla mnie - nigdy się nie zmieniajcie."



Przez ponad 40 tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów New York Timesa. "Drżenie" to pierwsza część trylogii o "Wilkołakach

z Mercy Falls", która ukazała się w 34 krajach!



"Wielobarwna pajęcza sieć, zniszczona jak pęknięty lód, bezgranicznie smutna."



"Drżenie" to jedna z tych książek, których akcja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dotychczas Melisse de la Cruz kojarzyłam jedynie ze znanej na całym świecie serii "Błękitnokrwiści". Nie miałam jednak okazji jej czytać nad czym ubolewam, ponieważ pamiętam, że swego czasu mocna mnie zaintrygowała ta seria. Autorka mieszka wraz ze swoją rodziną w Los Angeles. Współpracuje m.in. z Cosmopolitan, Glamour oraz The New York Times.

Chłopak przyłożył z boków głowy dwa palce udające rogi.
Nie trzeba było długo mieszkać na wyspie, żeby się domyślić, o kim mówił.
Nikt nie śmiał wypowiedzieć jej imienia, o ile nie było to absolutnie konieczne.

Wyspa Potępionych - odludne miejsce, z którego nie ma ucieczki. Na Wyspę wypędzone zostały wszystkie czarne charaktery Królewstwa Auradonu. Najgorsi z najgorszych w jednym miejscu. Złoczyńcy bez swoich dotychczasowych magii nie są już tacy sami jak wcześniej. Jedyną szansą ucieczki jest Smocze Oko, lecz tylko najbardziej cwany i bezwzględny złoczyńca będzie w stanie je odnaleźć. Nadszedł czas by wykazali się Następcy. Kto znajdzie Oko i tym samym drogę ucieczki z Wyspy Potępionych?

Poza tym co złego było w siedzeniu w domu? Dom był, no cóż, domem. Prawda?
Może nie było tu miło, ale za to bezpiecznie. Względnie. Przytulnie.
W niezupełnie tradycyjny sposób.

Uwielbiam książki, które nawiązują do moich ulubionych baśni. Jako dziecko uwielbiałam je czytać. Sięgnięcie po "Wyspę Potępionych" nie było więc niczym dziwnym w moim przypadku. Czy spełniła ona jednak moje oczekiwania? Na pewno czytanie tej książki było przyjemnością. Sama historia została ciekawie przedstawiona i nie była w żaden sposób naciągana. Miejsce akcji autorka stworzyła w taki sposób, że nie trudno je sobie wyobrazić. Bohaterowie są różnorodni. Nie da się przy nich w żaden sposób nudzić.

(...) stała się jednym z najbardziej nikczemnych złoczyńców na Wyspie Potępionych.
W końcu nikt nie zostaje numerem jeden dzięki miłosierdziu czy rozsądkowi.
Nie, kiedy należy się do elity zła.


"Wyspa Potępionych" to jedna z ciekawszych książek z motywem baśniowym, które miałam okazję czytać. Z twórczością Melissy de la Cruz nie miałam wcześniej do czynienia więc muszę przyznać, że to pierwsze spotkanie uznaje za udane. Z pewnością sięgnę po jej inne pozycje. Jej styl pisania jest dla mnie przyjemny. Przy tej lekturze można odpocząć. Książka idealna na weekend.

Dotychczas Melisse de la Cruz kojarzyłam jedynie ze znanej na całym świecie serii "Błękitnokrwiści". Nie miałam jednak okazji jej czytać nad czym ubolewam, ponieważ pamiętam, że swego czasu mocna mnie zaintrygowała ta seria. Autorka mieszka wraz ze swoją rodziną w Los Angeles. Współpracuje m.in. z Cosmopolitan, Glamour oraz The New York Times.

Chłopak przyłożył z boków...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Przepaść między tym, co mówimy, a tym, co czujemy,
jest tak wielka i ciemna, że czasem myślę,
iż wpadnę w nią i będę już wiecznie spadała."

Ann Brashares znana jest czytelników z bijącej rekordy popularności serii Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów, którą czytałam kilkanaście razy jako nastolatka. Książki z dżinsami
na okładce robiły furorę w szkole za moich czasów! Każdy to czytał.

"Czuję, jak cała nadzieja i optymizm wyciekają ze mnie niczym krew z żył."

Kiedy na polskim rynku wydawniczym pojawiła się zapowiedź nowej powieści Ann Brashares wydawanej nakładem Wydawnictwa YA! wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać. Wiedziałam,
że trafi w mój gust. Nie od dziś wiadomo, że książki z motywem podróży w czasie to coś co sprawia, że moje oczka się radują i chcą czytać, czytać, czytać...

"Gdyby podróże w czasie były możliwe, zalałaby nas fala turystów z przyszłości"

Główną bohaterką jednotomowej powieści autorstwa Ann Brashares jest szesnastoletnia Prenna James. Do Nowego Jorku przybyła przed czterema laty. Nie jest ona jednak zwykłą nastolatką jaką można spotkać na każdym kroku. Przybyła tu z końcówki XXI wieku aby przetrwać i znaleźć sposób na powstrzymanie lub lekarstwo na zarazę roznoszoną przez komary. Wraz z grupą osób, z którą przybyła do przeszłości musi przestrzegać surowych zasad. Nikt nie może wiedzieć o podróży w czasie. Za złamanie którejkolwiek z reguł czeka kara. Jednak czy można racjonalnie myśleć i zachowywać pozory gdy na naszej drodze los stawia Ethana Jarvesa? Ich relacja nie może przerodzić się w nic więcej i Prenna doskonale o tym wie. Czy jednak jest szansa na ocalenie przyszłości jeśli tych dwoje połączy siły? Czy jest szansa na ratunek?

"Kiedy otwierasz się przed kimś i zaczynasz czuć do niego to, co czujesz, co wtedy robisz? Usiłujesz to zignorować, może nawet o tym zapomnieć,
ale nie możesz już tego unicestwić ani cofnąć."

Ann Brashares stworzyła kolejną lekką i wciągającą powieść dla młodzieży. Historia zamyka się
w 240 stronach więc można ją spokojnie przeczytać w dwa czy trzy popołudnia. Motyw podróży
w czasie jest tak popularny w chwili obecnej, że mogłoby się wydawać, że nie można już z niego
za dużo wycisnąć. Autorce "Tu i teraz" jednak udało się tak stworzyć historię, że czytelnik nie ma wrażenia, że "gdzieś to już było". Wykreowany przez autorkę świat poznajemy oczami Prenn więc to z nią mamy okazję najbardziej się zaprzyjaźnić. Autorka stworzyła postać bardzo realistyczną. Jest ona osobą interesującą, ma w sobie to coś. Jest stanowcza, wie do czego dąży
a zarazem w kontaktach damsko-męskich troszkę niezdecydowana. Jak na nastolatkę przystało!

"Wydaje mi się porażką języka, że to doświadczenie zawiera się w zwyczajnym zdaniu zbudowanym ze zwykłych słów. Zawiera się w jednym słowie."

"Tu i teraz" śmiało mogę polecić wszystkim fanom twórczości Ann Brashares. Jest to kolejna genialna książka, która wyszła spod pióra tej autorki Co prawda nie jest to żadna seria a historia zamknięta w jednym tomie lecz jest mega wciągająca. Motyw podróży w czasie pokazany
w bardzo nowoczesny sposób. Myślę, że nikt się nie zawiedzie siegając po tę książkę!

"Przepaść między tym, co mówimy, a tym, co czujemy,
jest tak wielka i ciemna, że czasem myślę,
iż wpadnę w nią i będę już wiecznie spadała."

Ann Brashares znana jest czytelników z bijącej rekordy popularności serii Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów, którą czytałam kilkanaście razy jako nastolatka. Książki z dżinsami
na okładce robiły furorę w szkole za moich czasów!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Ludzka natura jest jak wielki nieprzenikniony las, którego dogłębne poznanie nikomu nie jest dane. Nawet matka nie zna najgłębszych tajemnic własnego dziecka."

Jo Nesbo. Od dawna zastanawiałam się, czy zapoznać się z jego twórczością czy jednak skandynawskie kryminały nie są dla mnie. Chciałam coś zmienić ponieważ stałam się wybredna a do tego coraz trudniej było mnie zaskoczyć czymś nowym, niespotykanym w literaturze dla młodzieży czy też young adult. W pewnym momencie stwierdziłam, że spróbuje. Wszyscy zachwalają twórczość Jo Nesbo więc czemu ja bym nie miała się o tym przekonać?

"Przemoc jest jak coca-cola i Biblia.
Należy do klasyki."

Harry Hole zjawia się w Sydney aby rozwikłać zagadkę śmierci Inger Holter. Na miejscu współpracuje z Andrew Kensingtonem. W duecie przemierzają niebezpieczna zakątki miasta, trafiają do miejsc, o których człowiek o zdrowych zmysłach nawet nie pomyśli. Wszystko wskazuje na to, że za śmiercią Inger stoi seryjny morderca. Czy Harry Hole dorwie tego, kto zamordował jego rodaczkę?

"Mamy tu kolejkę trupów i wszyscy marudzą, że każdy ma być pierwszy. To znaczy, nie trupy marudzą, a śledczy. Ale każdy musi grzecznie czekać na swoją kolej."

Jo Nesbo wciągnął mnie w świat Harry'ego od pierwszej strony. Sam bohater od razu przypadł mi do gustu. Co prawda ma za sobą niezbyt ciekawą przeszłość i problemy z alkoholem ale sposób jego myślenia i łączenia różnych faktów spodobał mi się. Nie powiem, że książkę czyta się jakoś szybko bo trochę czasu mi zajęła ale to głównie ze względu na to, że jak jest za dużo opisów, historii to jakoś mi to czytanie oporniej idzie. Sama historia została opowiedziana dość ciekawie. Na pewno trzeba się było skupić, aby nie pominąć ważnych faktów i połączyć wszystko w jedną logiczną całość. Nie brak tu wskazówek prowadzących donikąd. W końcu to kryminał. Nie może być tak, że już na samym początku wiemy kto zabił. Nie wszystkie tropy muszą prowadzić do poszukiwanej osoby.

"Ludzka natura jest jak wielki, ciemny las, którego poznanie nikomu nie jest dane w ciągu jednego krótkiego życia."

Cieszę się niezmiernie, że dałam sobie szansę i sięgnęłam po książkę Jo Nesbo. Od dawna czułam, że popularność Jo Nesbo nie wzięła się znikąd i musiał sobie na to zapracować. Jestem pewna, że kwestią czasu pozostaje aż sięgnę po kontynuację kryminalnych przygód Harry'ego Holy. Prawda jest taka, że każdy powinien chociaż raz sięgnąć po książkę Jo Nesbo i przekonać się na własnej skórze, czy jego twórczość nam odpowiada czy nie. Jestem za poszerzaniem czytelniczych horyzontów. Nie powinniśmy zamykać się na jeden gatunek literacki. Czym prędzej więc sięgnijcie po "Człowiek nietoperz" i wraz z Harrym spróbójcie znaleźć mordercę Inger.

"Ludzka natura jest jak wielki nieprzenikniony las, którego dogłębne poznanie nikomu nie jest dane. Nawet matka nie zna najgłębszych tajemnic własnego dziecka."

Jo Nesbo. Od dawna zastanawiałam się, czy zapoznać się z jego twórczością czy jednak skandynawskie kryminały nie są dla mnie. Chciałam coś zmienić ponieważ stałam się wybredna a do tego coraz trudniej było mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na nowość Wydawnictw YA! zwróciłam uwagę krótko przed premierą. "Szaleństwo" zostało dość dobrze wypromowane
i z tego co się orientuję zbiera same pozytywne recenzje. Po prawdzie mnie to nie dziwi bo Wydawnictwo YA! zdarzyło nas już przyzwyczaić do tego, że wydają książki na poziomie
i potknięcia w tym temacie rzadko im się zdarzają. Przyszła więc pora abym i ja zapoznała się z "Szaleństwem". Czy przypadło mi do gustu?

Stan Kentucky. Miasto Never. Szpital psychiatryczny Lincolna. Miejsce prawie jak z horroru uznawane za nawiedzone. Ile jest prawdy w plotkach mieszkańców? Osiemnastoletnia Forest uznaje jednak, że szpital to idealne miejsce żeby zarobić trochę grosza. Kiedy pewnej nocy na korytarzu spotyka mężczyznę, który od wielu lat nie żyje, nie spodziewa się, że będzie musiała zmierzyć się z tajemnicami jakie kryje jej przeszłość.

"Chciałam tylko uciec od...od tego, co się właśnie zdarzyło, cokolwiek to było; chciałam wrócić do realnego świata. Ale nie znalazłam poczucia normalności. Tylko jeszcze większy obłęd."

Susan Vaught to mistrzyni! Ciary na plecach a w głowie obłęd po przeczytaniu "Szaleństwa". Dawno nie czytałam nic równie dobrego i trzymającego w napięciu. Mamy tu chyba całą plejadę zjaw rodem z horrorów a pośród nich czwórkę bohaterów, których łączy to upiorne miejsce. O ile za kreacje bohaterów Susan dostaje ode mnie minusa, tak nadrabia dużym plusem za stworzony klimat powieści.

"Z pewnością byliśmy prowadzeni. Pytanie brzmiało: dokąd?"

"Szaleństwo" to must-have dla osób lubiących książki z gatunku paranormal. Jest to jedna z lepszych powieści tego gatunku, które czytałam. Przyznam, że po opisie na okładce - nie sięgnęłabym po nią ponieważ mnie nie zaciekawił w żaden sposób. Los chciał jednak inaczej i gdy pojawiła się okazja aby zapoznać się z "Szaleństwem" to też uczyniłam. Nie żałuję ani jednej chwili poświęconej na czytanie pomimo faktu, że już raczej sięgam po troszkę inne pozycje. Był to genialny powrót do lat młodzieńczych kiedy to paranormale czytałam praktycznie cały czas. Na pewno jest to książka warta uwagi i polecam ją każdemu!

Na nowość Wydawnictw YA! zwróciłam uwagę krótko przed premierą. "Szaleństwo" zostało dość dobrze wypromowane
i z tego co się orientuję zbiera same pozytywne recenzje. Po prawdzie mnie to nie dziwi bo Wydawnictwo YA! zdarzyło nas już przyzwyczaić do tego, że wydają książki na poziomie
i potknięcia w tym temacie rzadko im się zdarzają. Przyszła więc pora abym i ja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ewa Nowak to autorka wielu powieści dla dzieci i młodzieży. W jej książkach znajdziemy wskazówki dotyczące tego jak radzić sobie w szkole, w domu, w kontaktach z rówieśnikami czy rodzicami a także w dobrych i złych chwilach w naszym życiu. Autorka znana jest między innymi z Serii Miętowej wydawanej nakładem Wydawnictwa Egmont lecz można ją kojarzyć też z takich pism jak "Cogito", "Victor Gimnazjalista", "Victor Junior", "Trzynastka" a także z "Twój Styl" czy "Przyjaciółka".

Ostatnio lubię łamać czytelnicze zasady. Nie lubiłam czytać kryminałów - teraz mi się podobają. Nie czytuje polskich autorów - sięgnęłam po "Pierwsze koty". Świat się kończy. Na prawdę. Nie miałam wcześniej styczności z dorobkiem Ewy Nowak pomimo tego, że w domowej biblioteczce mam jeszcze trzy książki jej autorstwa przywiezione z Sopotu ze spotkania blogerów. Postanowiłam nadrobić braki. Z jakim skutkiem?

"Teraz rozumiem, że na tym to polega.
Kochasz kogoś i żeby on był największym głupkiem,
i tak pozostaje twoim ukochanym.
Ale z boku zawsze słabo to wygląda."

Bohaterką, której historię poznajemy jest Ada. Nastolatka, jak większość osób w jej wieku ma różne problemy. W domu się nie układa. Ojciec ogląda kilka razy jedną złotówkę zanim ją wyda. W szkole też nie ma lekko. Ada nie należy do grona tych osób, które otaczają się wianuszkiem przyjaciół. Ada ma jednak chłopaka - Konrada. Czy jest to miłość na dobre i na złe i Ada znajdzie w nim oparcie?

Przyznam szczerze, że sięgając po "Pierwsze koty" z Serii Miętowej byłam pełna obaw o to czy nie jestem "za stara" na taką książkę dla młodzieży i czy fabuła mnie wciągnie. Co się okazało? Autorka napisała tak wciągająca książkę, tak bardzo życiową i poruszająca problemy życia codziennego, że nie sposób było się oderwać! Są tu rozterki miłosne, problemy szkolne, rodzinne, finansowe, towarzyskie... Dosłownie wszystko to co otacza człowieka! Słyszałam już wcześniej, że Ewa Nowak pisze książki, które trafiają w serca tym jak bardzo są prawdziwe lecz nie sądziłam, że tyle w tym prawdy!

"Wszyscy cierpimy na maniakalną potrzebę kontrolowania rzeczywistości."

"Pierwsze koty" to książka przede wszystkim o życiu, problemach, wzlotach, upadkach, pierwszych miłościach itp. Z tego też powodu kierowana jest przede wszystkim do młodzieży aby mogła zobaczyć, że z każdym problemem można sobie jakoś poradzić oraz, że nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej. Sądząc jednak po mojej skromnej osobie, która do młodzieży raczej się już nie zalicza to nawet tym troszkę starszym osobom książka przypadnie do gustu!

Polecam!

Ewa Nowak to autorka wielu powieści dla dzieci i młodzieży. W jej książkach znajdziemy wskazówki dotyczące tego jak radzić sobie w szkole, w domu, w kontaktach z rówieśnikami czy rodzicami a także w dobrych i złych chwilach w naszym życiu. Autorka znana jest między innymi z Serii Miętowej wydawanej nakładem Wydawnictwa Egmont lecz można ją kojarzyć też z takich pism jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nigdy nie lubiłam historii. Gdy chodziłam do szkoły to zawsze najgorsze oceny miałam właśnie z tego przedmiotu. Zapamiętanie dat i wydarzeń historycznych to było dla mnie nie lada wyzwanie.

Sięgając po książkę Moniki Kowaleczko - Szumowskiej doskonale zdawałam sobie sprawę, że tematyką nawiązywać ona będzie do Powstania Warszawskiego. Czemu więc zdecydowałam się ją przeczytać? Odpowiedź jest prosta. Uwielbiam wątki fantastyczne a podróże w czasie wręcz kocham. Sami rozumiecie, że musiałam sięgnąć po "Galop '44" mimo, iż wiedziałam, że będę miała do czynienia z historią.

"- Od jakiegoś czasu chciałem ci powiedzieć...-spojrzał zrezygnowany w rozgwieżdżone niebo - ...że chcę być... twoim przyjacielem - wyrzucił z siebie i zerknął badawczo na Mikołaja,
który wybałuszył oczy. - I że cię bardzo... ale to bardzo... - poczerwieniał z wysiłku - kocham.
-To miłe - skwitował wyznanie brata. - Ale i tak zostaję."

Mikołaj i Wojtek jako bracia są kompletnie różni. Trzynastoletni Mikołaj to wulkan energii, wszędzie jest go pełno. Z kolei siedemnastoletni Wojtek jest bardzo spokojny i zrównoważony. W czasie trwania obchodów państwowych związanych z rocznicą Powstania Warszawskiego Mikołaj w pewnym momencie przenosi się w czasie. Trafia w sam środek wydarzeń, które miały miejsce w '44 roku. Starszy brat czym prędzej udaje się w ślad za bratem... Jak bracia poradzą sobie w przeszłości?

"-Jak leci? - krzyknął Wojtek[...]
-Prosto z nieba! - odkrzyknął niewiele starszy od niego chłopak. - Równo co piętnaście minut."

Przyznam szczerze, że "Galop '44" to jedna z bardziej specyficznych książek o podróżach w czasie, jakie miałam okazje czytać. Z jednej strony wiedziałam, że podróż do przeszłości itp. to fantastyka ale z drugiej zdawałam sobie sprawę, że wydarzenia roku '44 na prawdę miały miejsce. Z tego powodu strasznie ciężko ocenić mi tę książkę.

Na duży plus tej książki należy uznać fakt, że Monika Kowaleczko - Szumowska napisała tę książkę opierając się na faktach, co jest niezwykle trudne! Tak opisać autentyczną historię aby przyciągnąć czytelnika a go nie odstraszyć umieją nieliczni. Nawet w rozmowach bohaterów dało się wyczuć atmosferę tamtych czasów, bohaterowie używali słownictwa z okresu Powstania Warszawskiego.

"Galop '44" to książka dla wszystkich tych osób, które interesują się okresem Powstania Warszawskiego oraz dla tych, co lubią książki z motywem podróżowania w czasie. Akcja goni akcję więc książkę czyta się bardzo szybko!

Polecam z całego serca!

Nigdy nie lubiłam historii. Gdy chodziłam do szkoły to zawsze najgorsze oceny miałam właśnie z tego przedmiotu. Zapamiętanie dat i wydarzeń historycznych to było dla mnie nie lada wyzwanie.

Sięgając po książkę Moniki Kowaleczko - Szumowskiej doskonale zdawałam sobie sprawę, że tematyką nawiązywać ona będzie do Powstania Warszawskiego. Czemu więc zdecydowałam się ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kiedy zło się do Ciebie uśmiecha, odpowiedz mu tym samym."

Doskonale pamiętam dzień, w którym z wypiekami na twarzy zaczytywałam się w pierwsze strony trylogii autorstwa Michelle Hodkin. Dziś jest dzień, kiedy pora napisać parę słów o tym jak zakończyła się moja przygoda z Marą Dyer.

"Wierzę, że każdy z nas ma obowiązek zostawić świat lepszym niż ten, który zastał."

Budzisz się w pokoju pełnym luster i jedyne co pamiętasz, że coś się stało. Wspomnienia o bliskich stają się odległe, tracisz zdolność racjonalnego myślenia a leki, którymi jesteś naszpikowana sprawiają, że jesteś bezbronna. Co zrobisz gdy pomoc zaoferuje Ci ktoś, kogo do tej pory uważałaś za największego wroga? Czy jesteś w stanie mu zaufać?

"Chyba nie zdajesz sobie sprawy, kim dla niego jesteś. Maniakalnym ideałem, wymarzoną elfką albo czymś w tym stylu. - Zastanowił się przez chwilę. - Albo raczej psychotycznym demonem z sennego koszmaru. Rozumiesz, te klimaty."

Michelle Hodkin od początku miała świetny pomysł na trylogie i konsekwentnie go realizowała.
Po pierwszym tomie, który wciągnął czytelników w historię przyszedł czas na rozwinięcie całej historii, wprowadzenie zamieszania, wielu pytań bez odpowiedzi. Czy koniec historii rozwiał wątpliwości czytelników? Moje niekoniecznie do czego zaczynam się przyzwyczajać. Moim zdaniem "Mara Dyer. Zemsta" to najsłabsza część z całej trylogii. Należy jednak oddać autorce to, że pomimo słabszej końcówki cała historia utrzymana jest na wysokim poziomie.

"Kocham cię. Dzisiaj. Tej nocy. Jutro. Zawsze. Nawet gdybym miał żyć tysiąc lat. Przez wszystkie te lata byłbym twój.. Nawet gdybym miał mieć tysiąc żyć, chciałbym abyś była
w każdym z nich."

Moja przygoda z Mara Dyer była udana. Nie żałuje, że poświęciłam jej swój czas. Na pewno nie raz jeszcze wrócę do niej. Zachęcam każdego, kto lubi historie z pogranicza horroru, fantasy z odrobiną romansu do sięgnięcia po trylogię. Jest to na prawdę udany debiut Michelle Hodkin.
Z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnych tytułów jakie wyjdą spod jej pióra!

"Kiedy zło się do Ciebie uśmiecha, odpowiedz mu tym samym."

Doskonale pamiętam dzień, w którym z wypiekami na twarzy zaczytywałam się w pierwsze strony trylogii autorstwa Michelle Hodkin. Dziś jest dzień, kiedy pora napisać parę słów o tym jak zakończyła się moja przygoda z Marą Dyer.

"Wierzę, że każdy z nas ma obowiązek zostawić świat lepszym niż ten, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Była sobie raz dziewczynka, której nie było. "

"Czarne jak heban" to ostatnia część przygód Lumikki Andersson. Jak zakończy się ta popularna fińska trylogia kryminalna dla młodzieży? Czy autorka dała radę utrzymać poziom tak jak to robiła w poprzednich częściach?

"Można założyć maskę, pod którą inni nic nie zobaczą."

W ostatnim czasie Lumikki na każdym kroku musiała rozwiązywać kryminalne zagadki, najpierw w Tampere a potem na wakacjach w Pradze. Nic więc dziwnego w tym, że bohaterka chciała w końcu odpocząć. Ukojenie znalazła w ramionach Sampsy. Lumikki dostaje główną rolę
w spektaklu o Królewnie Śnieżce. Wszystko układa się idealnie do czasu gdy przeszłość daje
o sobie znać. Nagle zaczyna dostawać tajemnicze listy od kogoś, kto zdaje się znać jej wszystkie sekrety. Lumikki musi rozwiązać kolejna zagadkę. Zanim będzie za późno.

"Wszystkie uderzenia, ciosy i kopniaki powinny trafiać przeciwnika, istotnie osłabiając jego zdolność do walki. Wykonywanie niepełnych ruchów nie ma sensu. Traci się na nie siłę,
a nie pomagają w zwyciężeniu wroga."

Przyznam szczerze, że sięgając po zakończenie trylogii byłam pełna obaw, czy Salla Simukka napisała takie zakończenie, które by mnie satysfakcjonowało. Bałam się, że zostawi jakieś nierozwiązane tajemnice. Moje obawy zostały rozwiane wraz z przeczytaniem ostatniego zdania. Po raz kolejny autorka udowadnia, że jest genialna w tym co robi a właściwie pisze. Jestem
w stanie pokusić się o stwierdzenie, że "Czarne jak heban" to najlepsza część z całej trylogii.

"Jak wiele może znieść człowiek? Ile jeszcze będzie musiała wytrzymać? Gdzie jest granica,
po której przekroczeniu człowiek po prostu się rozpada?"

Dzięki tej trylogii odkryłam, że kryminały mogą mi się jednak podobać (choć wcześniej byłam innego zdania). Lumikki stworzyła wciągającą historię z mnóstwem zagadek, która czyta się z taką łatwością, że strony same znikają i nagle okazuje się, że to już koniec. Dawno nie czytałam takiej trylogii, która przez wszystkie części trzymałaby tak wysoki poziom. Do tego autorka tak dokładnie opisywała miejsca, w których działa się akcja, że można je było sobie bardzo dokładnie wyobrazić co znacząca wpływało na odbiór trylogii.

"Człowiek potrafi chyba wymyślić wspomnienia, jeżeli tylko bardzo tego chce."

"Była sobie raz dziewczynka, której nie było. "

"Czarne jak heban" to ostatnia część przygód Lumikki Andersson. Jak zakończy się ta popularna fińska trylogia kryminalna dla młodzieży? Czy autorka dała radę utrzymać poziom tak jak to robiła w poprzednich częściach?

"Można założyć maskę, pod którą inni nic nie zobaczą."

W ostatnim czasie Lumikki na każdym kroku musiała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Każdy jest trochę szalony. Jedyna różnica pomiędzy nami a nimi jest taka, że oni lepiej się maskują."

Trylogii o przygodach Mary Dyer nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. Wydawnictwo YA! ma to do siebie, że perełki wydawane jego nakładem promuje dość mocno i książkoholikom na pewno nie umknął fakt, że do listy must have trzeba dopisać kolejną pozycję. Ze mną nie było inaczej! Po przeczytaniu pierwszego tomu wiedziałam, że sięgnięcie po kontynuację będzie naturalnym odruchem!

"Zniszczysz go swoją miłością."

Przeszłość - nie da się o niej zapomnieć ani tym bardziej przed nią uciec. Nie ważne jak bardzo byśmy tego chcieli. Ona zawsze nas dopadnie w najmniej odpowiednim momencie. Wyobraź sobie, że spotykasz nagle na swojej drodze swojego byłego, a co gorsza martwego chłopaka. Na domiar złego, nikt Ci nie wierzy. Zostajesz uznana za wariatkę i wysłana na leczenie. Czy może być coś gorszego? Jak udowodnić, że jest się zdrowym, gdy tak na prawdę nie wie się wszystkiego o sobie samym?

"Jeżeli spodziewasz się po ludziach najgorszego, dostaniesz od nich to, co najgorsze."

Przyznam szczerze, czytając wiele serii spodziewałam się, że w tym przypadku ponowi się schemat dotyczący tego, że po dobrym początku serii jej kontynuacja pozostawia wiele do życzenia. Na szczęście nie ma to tu miejsca! Sama historia była nawet ciekawsza niż w pierwszej części. Czytało się ja równie dobrze, co poprzednią część. Autorka ma bardzo przyjemny styl pisania. Cała lektura książki zajęła mi raptem 3 dni co przy moim trybie dnia jest na prawdę niezłym osiągnięciem.

"Ludzie, na których nam zależy, są dla nas warci więcej niż inni. Tak po prostu jest."

Muszę przyznać, że okładka robi wrażenie! Co prawda na zdjęciu jak tak patrzę to nie wygląda ona zbyt okazale, jednak w rzeczywistości jest o niebo lepiej! Nie wiem czemu ale okładki książek wydawanych nakładem Wydawnictwa YA! bardzo mi się podobają. Wykonane są z dbałością o każdy szczegół, znaczenie ma tu dosłownie wszystko.

"Potrząsnęli moją klatką, żeby zobaczyć, czy potrafię ugryźć. Kiedy mnie wypuścili, przekonali się, że odpowiedź brzmi "tak"."

Po książkę powinny sięgnąć te osoby, które mają za sobą pierwszą część przygód Mary Dyer. Ci, którzy jeszcze nie znają tej bohaterki koniecznie powinni nadrobić zaległości! Trylogia autorstwa Michelle Hodkin to absolutny must have dla wszystkich książkoholików!

"Każdy jest trochę szalony. Jedyna różnica pomiędzy nami a nimi jest taka, że oni lepiej się maskują."

Trylogii o przygodach Mary Dyer nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. Wydawnictwo YA! ma to do siebie, że perełki wydawane jego nakładem promuje dość mocno i książkoholikom na pewno nie umknął fakt, że do listy must have trzeba dopisać kolejną pozycję. Ze mną nie było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem czy wiecie ale jestem maniaczką wszelkich horrorów. Uwielbiam filmy o tej tematyce, książki. Nie może dziwić więc fakt, że gdy dowiedziałam się o "Wypowiedz jej imię" James'a Dawson'a to od razu zapragnęłam mieć tą książkę! Czułam, że czas przy niej spędzony nie będzie nawet przez moment stracony.

"Bobbie przyszło do głowy, że może tak właśnie powinno się mierzyć faktyczną długość czyjegoś życia – do momentu śmierci ostatniej pamiętającej cię osoby; dopóki ludzie nie przestaną składać kwiatów na twoim grobie."

Każdy pewnie zna opowieści o Krwawej Mary. Próbowaliście kiedyś sprawdzić czy są prawdziwe? Grupa znajomych w Piper's Hall postanowili przekonać się o tym na własnej skórze! Wybrali nawet idealny moment na to - noc Halloween. Nie przypuszczali nawet, że wypowiadając przed lustrem pięć razy "Krwawa Mary" sprowadzą na siebie klątweę. Od tej pory mają tylko 5 dni, krótkie 5 dni na rozwikłanie tajemnic z przeszłości. Czy im się to uda? Przekonacie się sięgając po "Wypowiedz jej imię". Jedno jest pewne - zegar tyka.

"Jeśli miała być całkowicie szczera, to w tym tygodniu po raz pierwszy poczuła, że naprawdę żyje. Zrozumiała, że jej starania mające na celu wmieszanie się w tłum i bycie niezauważaną sprawiały,
iż wiodła bezbarwną egzystencję, której monotonię rekompensowała jej jedynie fikcja literacka.
Była fikcyjną dziewczyną."

Tak jak można było się spodziewać, od tej książki nie można było się oderwać! "Wypowiedz jej imię" to jedna z tych pozycji, która wciąga czytelnika praktycznie od pierwsze strony. Mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że już nawet sam projekt okładki przyciąga uwagę czytelnika i zachęca do zapoznania się z historią.


"Bobbie nie była do końca pewna, ale wydawało jej się, że doświadczyła właśnie pierwszego w życiu romantycznego uniesienia. To znaczy, jeśli uczucie owe przypomina tsunami z shake'a truskawkowego, powstałe gdzieś w stopach, a następnie równające z ziemią wszystko po drodze
do głowy."

Nie jest tajemnicą, że najlepszym miejscem od osadzenia akcji, w której ma być pełno tajemnic, zagadek i sytuacji, po których człowiek ma gęsią skórę na ręce jest szkoła. Nie może to być jednak byle jaka szkoła. Musi być stara, mieć pełno zakamarków, sekretnych przejść. Wtedy jest pewność, że dobra historia + idealne miejsce dla niej da pełen sukces. Tak jak w tym przypadku.

"Najpierw przetrwanie, potem całowanie."

Po "Wypowiedz jej imię" powinni sięgnąć wszyscy fani horrorów! Jest to hit czytelniczy w tej kategorii! Czyta się łatwo, nie raz i nie dwa serce stanie w gardle! Nie pożałujecie!

Nie wiem czy wiecie ale jestem maniaczką wszelkich horrorów. Uwielbiam filmy o tej tematyce, książki. Nie może dziwić więc fakt, że gdy dowiedziałam się o "Wypowiedz jej imię" James'a Dawson'a to od razu zapragnęłam mieć tą książkę! Czułam, że czas przy niej spędzony nie będzie nawet przez moment stracony.

"Bobbie przyszło do głowy, że może tak właśnie powinno się mierzyć...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rok z Ewą Chodakowską. Twój dziennik fitness Ewa Chodakowska, Lefteris Kavoukis
Ocena 6,5
Rok z Ewą Chod... Ewa Chodakowska, Le...

Na półkach: , ,

Odkąd zaczęłam chodzić na siłownię i na poważnie wzięłam się za swoją figurę zaczęłam rozglądać się za czymś w czym mogłabym notować swoje postępy. Zwykły notes odpadał bo mam tendencje do gubienia ich. Zwykły kalendarz to też nie było to. Potrzebowałam czegoś co będzie jednocześnie mnie motywować, zachęcać do systematycznych pomiarów, będzie przykuwać moją uwagę oraz z czego będę mogła czerpać inspiracje na kolejne treningi. Drogą selekcji wybór padł na "Rok z Ewą Chodakowską". Na pewno wpływ na wybór miało też to, że od dłuższego czasu śledzę uważnie poczynania Ewy oraz to jakie metamorfozy przechodzą osoby, które zdecydowały się na ćwiczenia wraz z jej programami.


"Każdy koniec to nowy początek!
Otwierasz czystą kartę i zapisujesz ją od nowa.
Tym razem tak, jak chcesz!"

Dziennik został wydany z dbałością o każdy szczegół. Już na pierwszy rzut oka widać, że ma się do czynienia z czymś wyjątkowym. Przynajmniej ja miałam takie odczucie. Okładka nie jest taką typową sztywną, rzekłabym raczej, że jest ona półsztywna. Mimo to, nie ma mowy o pozaginanych rogach czy innym zniszczeniu oprawy książki.


Sam dziennik wykonany jest z śliskiego papieru co strasznie mi się podoba. Podzielony jest jak widzicie na zdjęciu na miesiące. Dodatkowo do każdego miesiąca przydzielona jest określona partia ciała, którą trenujemy. Ja osobiście tego podziału nie stosuję, ponieważ treningi ustalam z trenerką. Wykorzystuję za to ćwiczenia zawarte w książce bo przyznam szczerze nieraz brak mi pomysłu na ćwiczenia a nie chcę iść na siłownię bez planu.


Najbardziej w "Rok z Ewą Chodakowską" podoba mi się to, że prócz samych ćwiczeń, tabel do planów treningowych i miejsc do zapisywania pomiarów mamy możliwość poznania odpowiedzi na najczęściej zadawane Ewie pytania. Kolejną bardzo przydatną rzeczą są porady i wskazówki dotyczące m.in. zdrowego stylu życia, diet itp.


"Świat da Ci wszystko, o czym marzysz, jeśli tylko odważysz się wykorzystać daną Ci szansę, a następnie podzielisz się swoim doświadczeniem!"

Myślę, że ten dziennik powinien zainteresować wszystkie osoby, które mają w planach regularne treningi i chcą mieć wszystko pod kontrolą. Ja wiem, że jeszcze przez parę miesięcy ta książka będzie dla mnie pomocna i będę z niej często korzystać.

Odkąd zaczęłam chodzić na siłownię i na poważnie wzięłam się za swoją figurę zaczęłam rozglądać się za czymś w czym mogłabym notować swoje postępy. Zwykły notes odpadał bo mam tendencje do gubienia ich. Zwykły kalendarz to też nie było to. Potrzebowałam czegoś co będzie jednocześnie mnie motywować, zachęcać do systematycznych pomiarów, będzie przykuwać moją uwagę oraz z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Trenuj z nami! Uniwersalny trening personalny Ewa Chodakowska, Tomasz Choiński, Lefteris Kavoukis
Ocena 6,3
Trenuj z nami!... Ewa Chodakowska, To...

Na półkach: , ,

Zachwycona pierwszą książką Ewy Chodakowskiej, która zasiliła moją biblioteczkę
czyli "Rok z Ewą Chodakowską. Twój dziennik fitness" na kolejny cel zakupów w Empiku obrałam nowość wydawniczą "Trenuj z nami! Uniwersalny trening personalny".

Kupiłam tę książkę ze względu na pokazaną bardzo dużą liczbę różnorodnych ćwiczeń. Jednak z biegem czasu i lektury okazało się, że zestawy ćwiczeń na których mi tak zależało to tak na prawdę dodatek! Przynajmniej dla mnie, ponieważ w mojej ocenie cenniejsze okazały się początkowe rozdziały. Stanowią one kompendium wiedzy dla osób trenujących!

Już od pierwszych stron byłam zachwycona książką. Po raz pierwszy byłam w 100% pewna, że dokonałam idealnego zakupu. Dzięki tej książce dowiedziałam się co jeść przed, w trakcie i po treningu. Nie spodziewałam się, że takie znaczenie ma to co jemy przed treningiem! Ewa, Lefteris i Tomek opisali także sprzęt, który będzie potrzebny do ćwiczeń, jego zastosowanie i wpływ na nasz organizm. Tu spodobały mi się punkty dotyczące piłki, hantli czy kettlebella. Na siłowni najczęściej prócz ćwiczeń na maszynach wykonuję serie ćwiczeń przy pomocy tego właśnie sprzętu. Dzięki tej książce i zawartych w niej ćwiczeniom będę mogła urozmaicić swoje treningi.

Skoro przeszliśmy już do treningów to od razu muszę dodać,że w książce znajdziemy kilka ułożonych treningów, które można wykorzystać i przećwiczyć nawet w domu pod warunkiem, że posiadamy odpowiedni sprzęt. Treningi są również podzielone na poszczególne partie ciała (czyli tak jak ja trenuję) więc bez problemu mamy gotowy zestaw np. na uda czy pośladki. Dodatkowo na końcu książki mamy dostępne puste tabele treningowe, dzięki którym możemy ułożyć własny spersonalizowany plan treningowy. Jednak tu mam dobrą rade. Jeśli ktoś planuje zakup to radze skserować te puste tabele niż uzupełniać je w książce z prostego powodu, z czasem nabieramy większej siły, tkanka mięsniowa wzrasta, poprawia się nasza kondycja dzięki czemu z biegem czasu nasze treningi będą bardziej intensywne a szkoda by było nie mieć w czym ich układać.

Na własnym przykładzie śmiało mogę powiedzieć, że ta książka jest idealna dla osób początkujących w kwestii treningów. Zawiera mnóstwo istotnych informacji, ćwiczeń itp. Cieszę się, że mam tę książkę na własność ponieważ nie raz już okazała się przydatna a dzięki niej moja wiedza na temat tego co się dzieje z naszym organizmem podczas treningów jak i po nich znacznie wzrosła!

Zachwycona pierwszą książką Ewy Chodakowskiej, która zasiliła moją biblioteczkę
czyli "Rok z Ewą Chodakowską. Twój dziennik fitness" na kolejny cel zakupów w Empiku obrałam nowość wydawniczą "Trenuj z nami! Uniwersalny trening personalny".

Kupiłam tę książkę ze względu na pokazaną bardzo dużą liczbę różnorodnych ćwiczeń. Jednak z biegem czasu i lektury okazało się, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Powiem wam coś o umieraniu: wcale nie jest takie straszne, jak powiadają. Dopiero wracanie do życia tak naprawdę boli."

Po zakończeniu serii Delirium pewnie jak większość czułam niedosyt. Zakończenie przyniosło więcej pytań niż odpowiedzi. Nie chodzi tu już o to, kogo wybrała główna bohaterka lecz też o inne, ważne postaci, które miały znaczący wpływ na historię. Bardzo chciałam poznać ich historię. Wiedziałam, że są dostępne krótkie opowiadanka dotyczące Hany, Annabel, Raven i Aleksa, jednak ze względu na mój słaby angielski nie byłam w stanie ich przeczytać. Wydawnictwo Otwarte bardzo długo kazało nam czekać na wydanie tych opowiadań po polsku. Jednak już są! Od wczoraj można je kupić i zatopić się w lekturze!

"Nie mam nic do powiedzenia o miesiącach, które tam spędziłem. Spróbujcie to sobie wyobrazić, później wyobraźcie sobie coś gorszego,a potem darujcie sobie i przyznajcie, że tego nie można sobie wyobrazić. Wydaje wam się może, że chcecie się dowiedzieć, ale uwierzcie mi - nie chcecie."

Sięgając po "Delirium. Opowiadania" obawiałam się, czy przypadkiem nie upłynęło za dużo czasu odkąd zakończyłam czytanie tej serii i czy będę jeszcze pamiętała główne wątki na tyle aby móc umiejscowić w odpowiednim miejscu historie opowiedziane przez czwórkę bohaterów. Na szczęście nie miałam z tym żadnych problemów i nic tak na prawdę nie przeszkadzało mi w lekturze. Co prawda ten dodatek nie rozwiał moich pytań i wątpliwości, które miałam po zakończeniu "Requiem" ale stanowią mimo wszystko doskonałe uzupełnienie.

"Czy możliwe jest mówienie prawdy w społeczeństwie zbudowanym na kłamstwach? Czy też zawsze, z konieczności, trzeba stać się kłamcą? A jeśli okłamujesz kłamcę, czy grzech ten zostaje w jakiś sposób zanegowany lub zmazany?"

"Delirium. Opowiadania" to obowiązkowa lektura dla wszystkich fanów trylogii Lauren Oliver. Jestem strasznie szczęśliwa, że opowiadania zostały wydane w Polsce i wreszcie mogłam powrócić do świata w którym [miłość] uznawana jest za chorobę.

"Powiem wam coś o umieraniu: wcale nie jest takie straszne, jak powiadają. Dopiero wracanie do życia tak naprawdę boli."

Po zakończeniu serii Delirium pewnie jak większość czułam niedosyt. Zakończenie przyniosło więcej pytań niż odpowiedzi. Nie chodzi tu już o to, kogo wybrała główna bohaterka lecz też o inne, ważne postaci, które miały znaczący wpływ na historię. Bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nawet nie wiecie jak ja czekałam na zakończenie tej serii! Jestem oczarowana to za mało powiedziane. C.J.Daugherty powaliła mnie na łopatki, wdeptała w ziemie.

"Przypomnij mi jutro, żebym ci pokazał, że niebo jest niebieskie, a trawa jest zielona. Myślałem, że nie trzeba ci tłumaczyć oczywistości."

Allie to buntowniczka, która po ucieczce brata zmienia się ni do poznania. Rodzice wysyłają ją do Akademii Cimmeria. Allie nie dość, że poznaje tam prawdę o swojej rodzinie to jeszcze zaczyna brać udział w treningach Nocnej Szkoły. Wszystko po to by wygrać walkę z Nathanielem. Kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku? Czy Akademia Cimmeria przetrwa?

"Osoba bez temperamentu nie zajdzie daleko. Wielkie osobowości mają pasję. A pasja często idzie ręka w rękę z gniewem. Można próbować go w sobie zdusić albo zaakceptować i wykorzystać w walce o słuszną sprawę."

Ostatnia część przygód Allie i jej przyjaciół zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zakończył się poprzedni tom. Dziewczyna bezpiecznie dociera do Akademii. W wyniku wydarzeń ostatniej nocy straciła babcię a Carter wpadł w niepowołane ręce. Nie wiadomo co się z nim dzieje, ani gdzie przebywa. Nocna Szkoła wznawia działalność aby jak najlepiej przygotować się do decydującego starcia. Jeśli chcecie się dowiedzieć, kto zwyciężył i jak zakończyły się przygody Allie to koniecznie sięgnijcie po zakończenie serii!

"Sprawa była przerażająco oczywista. Najprostszy plan udaremniono w najprostszy sposób. Najbardziej misterny projekt na świecie może zostać zniszczony w ciągu kilku sekund zwyczajnym młotkiem."

Jako, że jest to ostatni tom serii, to muszę po raz ostatni przyznać, że Wydawnictwo Otwarte postarało się jeśli chodzi o projekty okładek "Nocnej Szkoły". Z tych 5 części tak na prawdę to chyba tylko jeden projekt podobał mi się mniej od pozostałych. Co do jakości i trwałości okładek to muszę przyznać, że moja opinia może odbiegać od stanu faktycznego. O ile jakościowo wydaje mi się, że jest ok to o tyle trwałość i odporność na wszelkie zagięcia itp. wypada u mnie marnie ale to tylko i wyłącznie z tego względu, że wożę książki w torebkach więc siłą rzeczy niszczą mi się bardziej niż u innych.

"Cimmeria to po grecku "miejsce pełne sekretów"."

C.J.Daugherty stworzyła niezwykle ciekawą serie dla młodzieży i nie tylko. Styl autorki nie jest skomplikowany dzięki czemu przy czytaniu "Wybranych" można się zrelaksować. Mamy tu nie tylko intrygi, tajemnice lecz także różne relacje międzyludzkie, jedne mniej lub bardziej skomplikowane lecz tworzące spójną całość. Bohaterowie dojrzewali z tomu na tom, podejmowali coraz trudniejsze decyzje, czasem zaskakujące dzięki czemu nigdy nie można było być pewnym co za chwilę nastąpi.

"Ale każdy odważny człowiek musi być głupcem, prawda? Trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby wyskakiwać z samolotu albo wspinać się na górski szczyt."

Serie C.J.Daugherty czytało się bardzo szybko. Jestem szczęśliwa, że miałam okazje poznać przygody Allie i jej przyjaciół. Książki zajmują honorowe miejsce na mojej półce i na pewno doczekają się momentu, kiedy ponownie po nie sięgnę.

Nawet nie wiecie jak ja czekałam na zakończenie tej serii! Jestem oczarowana to za mało powiedziane. C.J.Daugherty powaliła mnie na łopatki, wdeptała w ziemie.

"Przypomnij mi jutro, żebym ci pokazał, że niebo jest niebieskie, a trawa jest zielona. Myślałem, że nie trzeba ci tłumaczyć oczywistości."

Allie to buntowniczka, która po ucieczce brata zmienia się ni do poznania....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Strach przed nieznanym to największy strach."

"Cienie Ziemi" to ostatnia cześć kosmicznej trylogii Beth Revis. Poprzednie tomy podobały mi się na tyle, że postanowiłam sięgnąć po zakończenie historii. Sięgając po tę część miałam nadzieje, że wszystkie moje pytania, wątpliwości i tajemnice zostaną rozwiane. Czy tak było w rzeczywistości?

"Jeśli wybuchnie wojna, będziemy walczyć. Ja będę walczyć. Nigdy więcej nie zrezygnuję z własnego domu."

W końcu po wielu trudnościach "Błogosławiony" dociera do celu. Wszyscy mają nadzieje na nowe życie. Niestety. Ich nowy dom okazuje się nie być do nich zbyt przychylnie nastawiony. Znowu natrafiają na kolejne problemy z którymi muszą się zmierzyć. Czy starczy im jeszcze sił aby walczyć?

"Obróciłam się tak szybko, że straciłam niepewne wsparcie na krawędzi kapsuły i z metalicznym łoskotem spadłam na skrzydło. Podźwignęłam się, spoglądając gorączkowo w stronę, z której usłyszałam głos. Spomiędzy drzew wyłoniła się postać. Wysoka, o ciemnobrązowej skórze, ciemnych włosach, ciemnych, migdałowych oczach, wysokich kościach policzkowych i pełnych ustach. I chociaż całe moje ciało krzyczało, że to niemożliwe, serce wypowiadało śpiewnie tylko jedno imię:

Starszy."

Wielkie brawa należą się autorce za wykreowanie postaci oraz emocji i uczuć, które między nimi się rodziły. Starszy od samego początku starał się dbać o ludzi z pokładu. Amy z jednej części na drugą dorastała. Wątek miłosny między głównymi bohaterami to majstersztyk! Idealnie poprowadzony. Nie wybijał się na pierwszy plan tylko zawsze był gdzieś z boku choć nie był zapomniany. Beth Revis to autorka od której mogliby się uczyć autorzy wielu topowych książek!

"Kiedyś sądziłam, że moja miłość do Starszego się nie liczy. Przecież w zasadzie nie miałam innego wyboru. A teraz zjawił się Chris, zaledwie kilka lat starszy ode mnie, bystry, silny i odważny - i zdałam sobię sprawę, że miałam wybór przez cały ten czas."

Nie żałuję żadnej minuty poświęconej tej trylogii. Żałuję teraz, że tak późno sięgnęłam po jej kontynuację. Beth Revis od początku miała świetny pomysł na fabułę i konsekwentnie go realizowała. Ciężko nawet powiedzieć, że było tu coś przewidywalnego. Nic co zakładałam, ze może się wydarzyć się nie sprawdziło. Właśnie dlatego tą kosmiczną trylogię będę wspominać z przyjemnością i przy jakiejś wolnej chwili na pewno do niej powrócę.

Polecam z całego serca!

"Strach przed nieznanym to największy strach."

"Cienie Ziemi" to ostatnia cześć kosmicznej trylogii Beth Revis. Poprzednie tomy podobały mi się na tyle, że postanowiłam sięgnąć po zakończenie historii. Sięgając po tę część miałam nadzieje, że wszystkie moje pytania, wątpliwości i tajemnice zostaną rozwiane. Czy tak było w rzeczywistości?

"Jeśli wybuchnie wojna, będziemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Dzięki gwiazdom czułam się jak normalny człowiek."

"Milion słońc" to drugi tom kosmicznej trylogii wydanej nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego, które należy do Grupy Wydawniczej Publicat S.A. Z pierwszą częścią miałam przyjemność zapoznać się zanim na polskim rynku wydawniczym pojawiła się kontynuacja. Trzeba przyznać, że na długo potem zapomniałam o tej serii. Dopiero niedawno przypomniałam sobie, że mam jeszcze do dokończenia tę historię.

"Nie widziałem już nic prócz ciemności."

Nowym przywódcą na pokładzie "Błogosławionego" zostaje Starszy. Niestety statek skrywa jeszcze wiele sekretów. Sprawa pogarsza się gdy narasta bunt wśród załogi statku. Z czasem Amy trafia na wskazówki, które mogą doprowadzić do rozwiązania tajemnic. Wraz ze Starszym musi się jednak śpieszyć, ponieważ na statku dochodzi do kolejnych morderstw. Czy uda im się dotrzeć cało do celu?

"Gwiazdy nie wyglądały już jak słońca - wyglądały jak oczy. Jak roześmiane, mrugające oczy,
które ze mnie kpiły, wirując w wiecznym tańcu daleko poza zasięgiem."

Starszy stara się stawić czoła zaistniałej sytuacji. Wszystko co się dzieje na statku sprawiło, że musiał przejść szybki kurs dojrzewania. W końcu był przywódcą i to głównie od jego decyzji zależy powodzenie misji. Za to zachowanie Amy praktycznie nie uległo zmianie. Tak jak w pierwszym tomie często zachowuje się lekkomyślnie. Mam jednak nadzieję, że z czasem jej zachowanie stanie się bardziej odpowiednie do zaistniałych sytuacji.

"(...) A my byliśmy pośrodku, zanurzeni w morzu gwiazd. Morzu miliona słońc."

Przyznam szczerze, że od czasu gdy czytałam pierwszą część zdarzyłam zapomnieć niektóre wątki, na szczęście jednak autorka stara się wpleść w historię przypomnienie tego co wydarzyło się wcześniej. Nie mniej nie było to na tyle skuteczne aby przypomnieć sobie wszystko. Jestem przekonana, że o niebo lepiej czytałoby mi się te historię gdybym po kontynuacje sięgnęła od razu a nie musiała tyle czekać. Styl autorki nie uległ zmianie. Nadal pisze wciągająco, prostym językiem a sama książka podzielona jest na rozdziały opisywane raz z punktu widzenia Amy a raz z punktu Starszego. Jest to ciekawy zabieg, gdyż dzięki temu mamy możliwość poznać historię z dwóch stron.

"Nie chce być z tobą tylko dlatego, że nie ma nikogo innego,
z kim mogłabym być."

Na minus uznaję oprawę graficzną książki. Pierwsza wersja, którą widzicie z boku podobała mi się o wiele bardziej. Miała w sobie to coś, co przykuwało uwagę. Finalna okładka jest nijaka. Mimo, iż w rzeczywistości prezentuje się lepiej niż na zdjęciu to nie zmienia to faktu, że nie pasuje do pozostałych części. Szkoda, że Wydawnictwo nie wypuściło dwóch wersji książki, tak aby każdy mógł wybrać sobie tą wersję, która mu się bardziej podoba.

"Mógłbym cię ochronić (...) Mogłabyś ze mną zamieszkać..."

"Milion słońc" to obowiązkowa lektura dla wszystkich fanów kosmicznej trylogii. Jestem z tych czytelników, którzy twierdzą, że każdej serii czy trylogii trzeba dać szansę i dokończyć ją czytać więc już wiecie co macie zrobić, prawda?

"Dzięki gwiazdom czułam się jak normalny człowiek."

"Milion słońc" to drugi tom kosmicznej trylogii wydanej nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego, które należy do Grupy Wydawniczej Publicat S.A. Z pierwszą częścią miałam przyjemność zapoznać się zanim na polskim rynku wydawniczym pojawiła się kontynuacja. Trzeba przyznać, że na długo potem zapomniałam o tej serii. Dopiero...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powracamy do lat dzieciństwa! Dziś na tapetę bierzemy powieść, którą czytałam już ponad 10 lat temu a do której postanowiłam powrócić przy okazji jej wznowienia przez Wydawnictwo YA! Pamiętam, że gdy czytałam "Stowarzyszenie wędrujących dzinsów" po raz pierwszy to książka bardzo mi się podobała. Było wtedy szaleństwo na punkcie czytania książek z dżinsami na okładce. Czy teraz, po latach ta powieść budzi we mnie pozytywne emocje?

Końcem lata cztery panie, które wcześniej uczęszczały na te same zajęcia dla kobiet w ciąży urodziły córeczki. Nic więc dziwnego, że ich córki od małego tworzyły zgraną paczkę, która nie rozstawała się ze sobą nawet w czasie wakacji. Wkrótce miało to jednak ulec zmianie. Po raz pierwszy stanęła przed nimi wizja spędzenia wakacji osobno. Wiadomo, że dla każdej przyjaźni jest to wielki egzamin. W życiu dziewczyn pojawiła się jednak pewna magiczna para spodni. Magiczna ponieważ dziwnym zbiegiem okoliczności pasowała ona na każda z nich. Wspólnie założyły więc Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów. Od tej pory przez całe wakacje dżinsy miały być łącznikiem pomiędzy przyjaciółkami. Takim sposobem dżinsy towarzyszą Bridget w czasie obozu piłkarskiego, Lenie, która wakacje spędza w Grecji u dziadków, Carmen, która pojechała do ojca oraz Tibby, która pozostała w Waszyngtonie i przez okres wakacji pracuje w sklepie.

Chwile, które spędziłam na czytaniu "Stowarzyszenia Wędrujących Dżinsów" z pewnością mogę uznać za udane. Były momenty, że dało się odczuć, że jest to książka dla trochę młodszego ode mnie czytelnika ale nie było ich na tyle dużo, aby mogło mi to popsuć ogólne wrażenie. Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Autorka wciąga nas w wakacyjny klimat i letnie przygody każdej z dziewczyn. Przyznam, że ciężko byłoby mi wybrać która z dziewczyn i jej przygody przykuły moją uwagę tak na 100%. Każda historia na swój własny niepowtarzalny sposób była wciągająca. Jak pod uwagę weźmiemy fakt, że historie poznajemy także dzięki listom to książka zyskuje duży plus biorąc pod uwagę, że w obecnych czasach moda na pisanie listów między przyjaciółmi już zanikła.

Z czystym sumieniem mogę polecić "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów" zarówno osobom młodszym jak i tym trochę starszym. Jedni poznają historię od nowa a inni znajdą w niej na pewno coś nowego, czego nie odkryli czytając tę książkę w latach dziecięcych. Jest to pozycja, która wprowadzi nas w zbliżający się letni klimat.

Polecam!

Powracamy do lat dzieciństwa! Dziś na tapetę bierzemy powieść, którą czytałam już ponad 10 lat temu a do której postanowiłam powrócić przy okazji jej wznowienia przez Wydawnictwo YA! Pamiętam, że gdy czytałam "Stowarzyszenie wędrujących dzinsów" po raz pierwszy to książka bardzo mi się podobała. Było wtedy szaleństwo na punkcie czytania książek z dżinsami na okładce. Czy...

więcej Pokaż mimo to