-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać55
Biblioteczka
2019-05-25
2019-03-18
2019-01-13
CO.JA.WŁAŚNIE.PRZECZYTAŁAM.
Jestem świeżo po lekturze książki i w stanie silnego szoku, więc zacznę od opisywania tego, co jest z nią nie tak poprzez cytaty. UWAGA SPOILERY:
O facecie, z którym na końcu książki zejdzie się jedna z bohaterek:
"spodnie rurki, różowa bluza z kapturem ledwie mieszcząca pękate brzuszysko i trampki"
"ostatnie dziesięc lat Krystek spędził nie martwiąc się o stałą pracę"
"o jego obecności w domu świadczyło tylko ubywające jedzenie lodówki i podrzucane cichcem do pralki brudne ubrania" (mieszka w piwnicy rodziców)
Yyyy no ok, nie każdy love interest musi być panem Darcym, ale są jakieś granice. ALE NAJLEPSZY FRAGMENT JEST TERAZ
Przyjaciółka tego faceta o tym, jak się sam wprosił do mieszkania z nimi:
"ale mijał kolejny tydzień, a ona najwyraźniej polubił chodzenie w jej majkach (z jednej strony dobrze, że nie cierpiała koronek. uniwersalne bokserki okazały się jednak jej zgubą, bo musiała je teraz dzielić z przyjacielem"
#goals ŻE COOOOOOOOOOOOOOOOOOO czy ja dobrze widzę? Czy to miał być element komiczny? CZy to miał być element rzygopędny?
Dobrze, teraz jak już to z siebie wyrzuciłam, to mogę przejść do innych rzeczy, które doprowadziły mnie do szewskiej pasji. Jak na książkę o trzech przyjaciółkach po 30-stce, które znajdują się na życiowych zakrętach, jest to opowieść niezwykle wręcz seksistowska. Jedna z kobiet, Rozalia, jest przestawiona jako ta najbardziej poukładana, z dobrą pracą, realizującą swoje pasje, jak to często pada w książce "kobieta sukcesu". Oczywiście Rozalia nie może być NAPRAWDĘ szczęśliwa, dopóki nie znajdzie sobie faceta, bo dopiero wtedy zaczyna "roztaczać dookoła ciepło" (??!?!?!?!?) i może wreszcie być spełniona.
W trakcie monologu wewnętrznego innej bohaterki, Łucji, pada zdanie "jeszcze się taki nie trafił, który by ją oswoił" ŻE SŁUUUCHAAAAM czy kobieta musi zostać oswojona jak jakieś zwierzę domowe?! O co tu chodzi
Alicja, trzecia z przyjaciółek, ma najgorzej, bo autorka wcisnęła jej za ukochanego tego faceta z powyższych cytatów. Przy czym początek jego zauroczenia nią jest piękny i jakby prosto wziety z poradnika "Jak poznać, że facet jest creepem i stalkerem i że już należy uciekać?" Otóż Alicja pracując na gazetą, zasnęła na podłodze i:
"spała na wznak (...). Niestety nic nie zakrywało części jej biustu (...) Widok ten najwidoczniej zahipnotyzował Krystka, bo stał nieczuły na czyhające za jego plecami niebezpieczeństwo (w sensie Łucję - przyp. własny). Na jego okrągłych policzkach wykwitły rumieńce, niczym u panny na wydaniu"
NO TRZYMAJCIE MNIE. Gdyby to nie była książka z biblioteki, to myślę, że zalałabym ją wszysytkimi butelkami z produktami do czyszczenia żeby zmyć to poczucie brudu, jakie na mnie spadło po przeczytaniu tego fragmentu.
Jakby tego wszystkie było mało, ta kobieca przyjaźń, która miałą być siłą napędową całej książki trochę autorce nie wyszła. Dla przykładu: Alicja po wielu latach wraca do Torunia po tym, jak zdradził i porzucił ją mąż, z którym była w związku od kilkunastu lat (od liceum). No chyba każdy z nas może sobie wyobrazić, że jest to dość traumatyczne przeżycie i że taka osoba potrzebuje czasu i dużo wsparcia, żeby jakoś się otrząsnąć. No każdy poza przyjaciółkami Alicji. Cała scena, kiedy Alicja opowiada im co zaszło, zostaje zawarta w jednym zdaniu, że coś tam "długo rozmawiały i polały się łzy". No ok, mi też by się nie chciało rozpisywać na temat uczuć jednej z głównej bohaterek, które pomogłyby rozwinąć i rozbudować tę posatć, skoro w perspektywie są takie jajcarskie sceny jak zaprezentowane wyżej. Poza tym, kiedy Alicja po jakimś tygodniu ma doła i rozkleja się z powodu zdrady męża, "przyjaciółki" są zaskoczone, że znów o nim mówi, że powinan już zapomnieć XD no tak kilkanaście lat razem to nic w porównaniu do tygodnia z psiapsami w mieszkaniu z czasów studiów.
Związki związkami, ale reszta historii też nie trzyma się kupy. Dorosłe, inteligentne (autorka pisze, że takie są, bo ja bym nie powiedziała) kobiety żyjące w 2018 roku postanawiają, że najlepszym sposobem na wydanie oszczędności i zrobienie kariery to wydanie czasopisma o książkach XD. No powodzenia, sky's the limit i tak dalej.
Echhh lektura tej książki bardzo mnie sfrustrowała, wykończyła emocjonalnie i przypomniała mi, za co nie lubię większości polskich powieści romansowo-obyczajowych. Ludzie rozmawiają ze sobą jak roboty, chemii między bohaterami nie ma za grosz, historia jest pełna naiwności, a postaci mają po 2 cechy osobowości, które autorka powtarza z 500 razy, żebysmy nie zapomnieli. Rozalia lubi spokój i jest poukładana, Łucja lubi chaos i jest niepoukładana, Alicja jest, Krystek jest creepem itd.
Nie polecam.
CO.JA.WŁAŚNIE.PRZECZYTAŁAM.
Jestem świeżo po lekturze książki i w stanie silnego szoku, więc zacznę od opisywania tego, co jest z nią nie tak poprzez cytaty. UWAGA SPOILERY:
O facecie, z którym na końcu książki zejdzie się jedna z bohaterek:
"spodnie rurki, różowa bluza z kapturem ledwie mieszcząca pękate brzuszysko i trampki"
"ostatnie dziesięc lat Krystek spędził nie...
2018-11-06
2018-11-01
2018-10-20
2018-09-29
2018-08-06
2018-01-25
2017-12-25
2017-11-11
2017-09-13
2017-09-03
2017-08-30
2017-08-30
2017-08-30
2017-07-24
[EDIT] Wszystkim polecam ominąć tę pozycję i w zamian przeczytać "KSIĘGARNIĘ spełnionych marzeń" Katariny Bivald, zupełnie inna jakość, a miłość bohaterki do książek wydaje się naturalna i niewymuszona. + Rozumiem, że podobieństwo przypadkowe? ;) (Bivald Amber 2014), (Gąsiorowska Znak 2017)
Wypożyczyłam tę książkę, oczekując niezobowiązującej i relaksujacej lektury. Nic bardziej mylnego, ciśnienie podniosło mi się jak po jakimś poczwórnym espresso, a na dodatek mam czoło naznaczone fejspamami.
Bez spojlerów:
Już po jakichś 14 stronach zaprawiony gracz w Bingo: Edycja Polska Powieść Romansowo Obyczajowa zapełni sobie większość okieniek:
+ postacie zwracające się do siebie w wołaczu co drugą linijkę dialogu- SĄ
+ nadużywanie zaimków ossobowych - JEST
+ na siłę udziwnione imiona/zdrobnienia - SĄ
+ zwracanie się do rodziców po imieniu - JEST
+ starsza rozczulająca osoba, która chce zeswatać główną bohaterkę - JEST
+ rozpustna przyjaciółka femme fatale, która pomimo powodzenia u mężczyzn nie może znaleźć prawdziwej miłości - JEST
+ bohaterowie wyznający sobie miłość, pomimo że NIC o sobie nie wiedzą - SĄx2
BINGO - nagroda główna to wypranie mózgu, żeby zapomnieć o tej książce
A teraz spojlery (dobra, tu i tak nie ma ani fabuły, ani postaci, więc w sumie nie ma czego zaspojlerować)
Główna bohaterka (Emilka) poza byciem nimfą eteryczną niezwykle i piękną jakże wielce, jest TĘPĄ BEZMÓZGĄ AMEBĄ (nie to żeby mogłyby być mózgie ameby (?)). Tak więc jej najlepsza przyjaciółka (Iga) wysyła na konkurs pisarski książkę Emilki, ALE POD SWOIM NAZWISKIEM. Oczywiście książka konkurs tenże wygrywa, o czym Emilia się szybko dowiaduje I NIE ROBI KURNA NIC, NADA. Naprawdę to nie jest ściagnięcie wypracowania na polski, tylko prawdziwy, karalny plagiat, za który Iga dostałaby pieniądze (oczywiście ktoś chce tę książkę wydać). Jedyne co ratuje tę idiotkę, to to że w Idze obudziło się sumienie. Co gorsze, po tej całej okrutnej, chorej akcji dziewczyny się godzą, GODZĄ.
*przerwa na melisę/whiskey*
Obiekty uczuć.
1. Mikołaj - podwozi bohaterkę jakiś miliard razy, grafik, przystojny mężczyzna. Zgodnie ze wszystkimi shcematami romansowymi to ma być ta "dobra partia", porządny i pomocny facet, który jednak na koniec przegrywa z siłą gorącego uczucia. TYLKO ŻE ON JEST NIENORMALNY. Po spotkaniu się z bohaterką dwa razy (za pierwszym razem nie pogadali za bardzo, bo Mikołaj przyszedł ze sprawą do jej szefa; za drugim w ogóle nie porozmawiali, bo był natłok klientów w antykwariacie) mówi jej, cytuję, "Jesteś najlepszą osobą, jaką poznałem." (s123) CZY TY BYŁEŚ PRZETRZYMYWANY W JAKIEJŚ PIWNICY JAKIEGOŚ KULTU I ONA JEST PIERWSZYM CZŁOWIEKIEM, KTÓREGO SPOTKAŁEŚ PO WYJŚCIU. W sumie z takim wątkiem przyanjmniej coś by się w tej książce działo. Na szczęście po odrzuceniu jego zalotów przez Emilkę, Mikołaj znika na jakieś pół książki (chyba że musi szoferować) i potem sobie kogoś tam znajduje.
2. Szymon - pisarz, pustelnik/latarnik (?), były ksiądz (??) syn macochy Emilii (ale to dopiero na koniec) (???)
Strzeszczenie romansu:
Emilia (siedzi na schodach przed latarnią morską)
Szymon (mieszka w latarnii)
Sz: O elo, chcesz wejść na śniadanie?
E: No spoko
Sz: Emilio, nalej sobie tej oto kawy zbożowej. Jutro spotkajmy się na kolację.
E: No spoko
(Wieczorem)
Sz: Och, Emilio, czemu kąpałaś się Bałtyku, jest zimno hehehe wygladasz jak bogini wiatru. Masz tu moje ubrania
E: No spoko *scena pocałunku*
(Emilia chce mu zwrócić nazajutrz ubrania, ale Szymona ani śladu)
Później spotykają się w Krakowie, okazuje się, że Szymon jest chłopakiem Igi, potem wyjeżdża do Szwajacarii na chwilę, wraca, wyznaje uczucia bohaterce, całują się (teoretycznie on wciąż jest z Igą), on wyjeżdża znowu, ale pisze jej na kartce, że ją kocha, wraca i są szczęśliwi. To ja już wolę "Latarnika" Sienkiewicza, tam przynajmniej naprawdę jest pokazana miłość do książek. Bo bohaterka KOCHA KSIĄŻKI (tak jest napisane z tyłu okładki) co ogranicza się do książek Szymona (NO RACZEJ NIE INACZEJ) i jakiejś dennej książki aforyzmów napisanych przez autorkę, które są och straszne. Przykład:
"Jesteś silna i mądra. Dasz radę przejść ten odcinek drogi. Nie patrz tylko w dół, bo stąpać będziesz nad przepaścią. Ale tylko wtedy możesz powrócić do przeszłości" Wyślij teraz SMSa o treści "Przepaść" na numer 7226, a wróżka Magnecja przepowie Tobie Twoje przeznaczenie. (koszt smsa to 34,90).
Melisa się kończy, a ja tylko podsumuję tę powieść. Wszystko tutaj jest takie mdłe jak zapach z szafy z futrami mojej babci. Opisy skutecznie usypiają, Kraków ma jakieś trzy lokacje na krzyż, Gdańsk dwie. Wszystkie postaci mają jedną cechę i jedną rolę do wypełnienia w książce i nawet nie irytują, bo taki obraz radosnej i nieskalanej myślą ameby bardzo uspokaja.
P.s. Jedynym półplusem tej książki jest postać Pani Sary. Jako jedyna okazuje jakieś emocje i wydaje się mniej sztampową bohaterką, ale ostatecznie służy tylko po to, żeby dodać jakiś łzawy akcent i stać się love interestem pana Franciszka. + To, jak Emilia bezczelnie nalega i wręcz zmusza Sarę do opowiadania o tragicznych wydarzeniach z czasów wojny sprawiło, że czekałam aż starsza pani strzeli ją w końcu w twarz.
[EDIT] Wszystkim polecam ominąć tę pozycję i w zamian przeczytać "KSIĘGARNIĘ spełnionych marzeń" Katariny Bivald, zupełnie inna jakość, a miłość bohaterki do książek wydaje się naturalna i niewymuszona. + Rozumiem, że podobieństwo przypadkowe? ;) (Bivald Amber 2014), (Gąsiorowska Znak 2017)
Wypożyczyłam tę książkę, oczekując niezobowiązującej i relaksujacej lektury. Nic...
2017-08-05
2017-07-28
2017-07-11
Kilka razy musiałam sprawdzać, czy ten reportaż na pewno pochodzi z 2013, a nie 1983 roku. Na zupełny margines zepchnięte zostały kwestie takie jak terroryzm, strzelaniny w szkołach, internetowy bullying i w ogóle wpływ internetu, fake newsów i politycznej propagandy, które to czynniki mają ogromny wpływ na to, jak oraz w jakim celu ludzie posługują się bronią. Poza tym autor zupełnie pominął przypadek kraju, w którym delegalizacja większości rodzajów broni zakończyła się sukcesem i wywarła realnie pozytywny wpływ na statystyki zabójstw. Mowa tu oczywiście o Australii. Co więcej oczekiwałam, że autor przedstawi problem z bardziej różnorodnych punktów widzenia, a tak to miałam wrażenie, że czytam ciągle ten sam rozdział o tych samych osobach. Na koniec dodam jeszcze, że pod koniec książki już strasznie męczyły mnie opisy kolejnych bajeranckich spluw i jakie to one nie są hiper-duper, bo o ile rozumiem, że pokazuje to niezwykłą pasję, jaką autor żywi do broni, to osobiście sięgnęłam po tę pozycję, żeby poczytać o psychologii i socjologii stojącej za bronią, a nie o broni per se. Oczywiście rozumiem, że ten reportaż jest przede wszystkim skierowany do Amerykanów, czyli narodu obytego z bronią, którym takie nagromadzenie opisów różnych modeli może wydać się bardziej atrakcyjne.
Na plus można zaliczyć bardzo lekki i przyjemny język z dużą dozą poczucia humoru oraz momenty autorefleksji autora.
Kilka razy musiałam sprawdzać, czy ten reportaż na pewno pochodzi z 2013, a nie 1983 roku. Na zupełny margines zepchnięte zostały kwestie takie jak terroryzm, strzelaniny w szkołach, internetowy bullying i w ogóle wpływ internetu, fake newsów i politycznej propagandy, które to czynniki mają ogromny wpływ na to, jak oraz w jakim celu ludzie posługują się bronią. Poza tym...
więcej Pokaż mimo to