OPINIE UŻYTKOWNIKÓW

Dodaliście już:
3
8
1
5
6
2
1
opinii o książkach

Najnowsze opinie

awatar WIKspace
480
27
Video-opinia Star Wars: Doktor Aphra Tom 2: Niezwykła maszyna Minkyu Jung, Alyssa Wong
7,0 / 10
13.05.2024
Opinia Beksa Marcin Grzelak
8,0 / 10
14.05.2024

Marcin Grzelak w swojej najnowszej powieści "Beksa" serwuje czytelnikom niebanalną mieszankę emocji, zbrodni i psychologicznej głębi. Książka, choć osadzona w ramach kryminału, szybko ujawnia swoje głębsze warstwy, analizując skomplikowane życie swoich bohaterów. Główni bohaterowie, Adam i Irek, choć różnią się od siebie, mają...

Czytaj więcej
Filtry

Opinie i Video-opinie [3 815 621]

Sortuj:
więcej

Na półkach:

“Od zera” Tembi Locke to opowieść, która porusza serce i kubki smakowe. Autorka serwuje nam z z niezwykłą wrażliwością i szczerością historię o miłości, stracie i odkrywaniu życia na nowo. Książka jest niczym włoska uczta dla zmysłów, pełna smaków, zapachów, kolorów i emocji, które przenoszą nad wprost do serca Sycylii.

Opowiada historię miłości Tembi i Saro, która przedstawiona jest jako siła zdolna pokonać wszelkie przeszkody, nawet te najbardziej bolesne. Ich związek, choć wystawiony na liczne próby przez chorobę i śmierć, pozostaje niezachwiany i niezwykle inspirujący. Temat żałoby Tembi po stracie Saro jest przedstawiony jako podróż pełna trudu, ale i odkryć zarazem. To podróż, która uczy akceptacji życia i daje nadzieję na nowy początek.

Autorka nie tylko opowiada swoją historię, ale również dzieli się przepisami kulinarnymi, które są dla niej mostem do wspomnień o ukochanym. Dlatego jeśli podczas lektury najdzie Was ochota na włoską kuchnię, koniecznie zajrzyjcie na koniec książki, gdzie znajdziecie przepisy 🍕🍝. Każdy z nich to nie tylko sposób na przygotowanie dania, ale również okazja do refleksji nad życiem i miłością, która przetrwała próbę czasu.

“Od zera” to lekcja odwagi i siły, która płynie z miłości i wsparcia bliskich. To również przypomnienie, że w życiu chodzi o to, aby celebrować każdą chwilę, zarówno tą szcześliwą, jak i tą smutną. Jest to pozycja obowiązkowa dla tych, którzy szukają pięknie napisanej, mądrej i emocjonalnej książki. Jestem przekonana, że Was również zachwyci!

Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od wydawnictwa @wydawnictwo.editio (współpraca reklamowa) 🩷.

“Od zera” Tembi Locke to opowieść, która porusza serce i kubki smakowe. Autorka serwuje nam z z niezwykłą wrażliwością i szczerością historię o miłości, stracie i odkrywaniu życia na nowo. Książka jest niczym włoska uczta dla zmysłów, pełna smaków, zapachów, kolorów i emocji, które przenoszą nad wprost do serca Sycylii.

Opowiada historię miłości Tembi i Saro, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Wielka wyprawa Felicji” to niewielkich rozmiarów książeczka autorstwa Tomasza Krupy, jednak myślę, że jest ona bardzo potrzebna. Autor poruszył w niej temat Kwadrantu przepływu pieniędzy, który myślę, większości dorosłym jest znany, choć może nie do końca pod właśnie tą nazwą. Pieniądze, bowiem są tematem powszechnym, obecnym w każdym domu. Niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy też nie. Zarabianie pieniędzy jest niezbędne w każdej rodzinie, gdyż to właśnie dzięki nim jesteśmy w stanie się utrzymać, zrobić zakupy, zjeść, czy się ubrać. Są każdemu potrzebne do egzystencji, w mniejszej, czy większej ilości mieć je musimy, abyśmy mogli przetrwać na tym świecie. Dlatego też pieniądze i ich zarabianie, to temat niezwykle ważny, w który należy wprowadzić także nasze maluchy! Niezwykle ważne jest, aby znały one również wartość pieniądza już od najmłodszych lat, gdyż mając świadomość, że nie wszystko jest za darmo, a na każdą kolejną zakupioną zabawkę rodzice muszą poświęcić swój czas i włożyć ciężką pracę, może pomóc im uszanować w przyszłym życiu zarobione pieniądze i rzeczy za nie kupione.
Kwadrant Przepływu Pieniędzy, którego temat został poruszony w książce, wyjaśnia dzieciakom różne spojrzenie na zarabianie i zarządzanie pieniędzmi, obrazując cztery kwadranty, do których zaliczamy pracownika, samozatrudnionego, przedsiębiorcę i inwestora. Każdy z nas, tak naprawdę znajduje się w jednym z nich. Oczywiście kwadranty są ściśle od siebie uzależnione, mogą wzajemnie się łączyć, czy współpracować, ale każde z nich ma swoje główne zadania, wyzwania i daje inne możliwości, a my musimy sobie z nimi radzić, w zależności od tego, w którym z nich się znajdziemy!
Książka zabiera nas w magiczną wyprawę, wraz z główną bohaterką, którą jest Felicja i wyrusza ona w świat, bo chce uratować swojego brata. Oczywiście taka wyprawa wiąże się z niezliczonymi przygodami, które przeżywa Felicja, ale również nowymi postaciami, które spotyka na swojej drodze. Felicja zaprzyjaźnia się ze zwierzakami, które są przedstawicielami różnych Kwadrantów Przepływ Pieniędzy. Właśnie w ten sposób autor postanowił przybliżyć czytelnikowi każdego, z czterech finansowych światów. Mamy możliwość zobaczenia jego zalet, ale również i wad. W ten sposób dzieciaki poznają świat pieniędzy ich zarabiania, ale również niezwykle cennej sztuki zarządzania swoimi środkami finansowymi.
Ta książka to idealne wprowadzenie, dla dzieciaków do świata finansowych starań człowieka, który jest niestety dla każdego z nas nieunikniony. Bez pieniędzy nie jesteśmy w stanie funkcjonować w świecie, dlatego fajnie poczytać dziecku przygody Felicji, która zdecydowanie ułatwi rodzicom wyjaśnianie finansowych możliwości, jakie stoją w przyszłości przed dzieckiem.
Myślę, że ta książka sprawdzi się do wspólnego czytania z dzieckiem, choć pewnie jak u mnie, mogą pojawiać się niezliczone pytania dodatkowe, na które przyjdzie rodzicowi z cierpliwością odpowiadać! Ale idealnie sprawdzi się także, a może i szczególnie, dla dzieci starszych, które mogą już same przebrnąć przez świat zarabiania pieniędzy i możliwości z tym związanych. Dodatkowym plusem książeczki jest jej piękne wydanie, a także wspaniałe ilustracje, które w znacznym stopniu, umilają czytanie, a w przypadku młodszych dzieciaków, przyciągają również ich uwagę.
Bardzo ważna, bardzo potrzebna i bardzo przyjemna książka, która nie skradnie czytelnikom dużo czasu, a pozwoli wiele się nauczyć i odkryć finanse w życiu, które niestety były, są i będą obecne.
Ja bardzo serdecznie polecam książeczkę!

„Wielka wyprawa Felicji” to niewielkich rozmiarów książeczka autorstwa Tomasza Krupy, jednak myślę, że jest ona bardzo potrzebna. Autor poruszył w niej temat Kwadrantu przepływu pieniędzy, który myślę, większości dorosłym jest znany, choć może nie do końca pod właśnie tą nazwą. Pieniądze, bowiem są tematem powszechnym, obecnym w każdym domu. Niezależnie od tego, czy tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podobał mi się mroczny klimat tej książki.
Elspeth żyje z Koszmarem w głowie od 11 lat, to jest jej magia. Koszmar jej pomaga, Koszmar ją chroni. Pewnym zbiegiem okoliczności Elspeth dołącza do ruchu oporu, który chce odnaleźć talię Kart Opatrzności i uwolnić miasto od mgły rozprzestrzeniającej się przez Duch Losu. Nikt nie spodziewał się tego co się wydarzyło. Po takim zakończeniu nie mogę się doczekać na kontynuację.

Podobał mi się mroczny klimat tej książki.
Elspeth żyje z Koszmarem w głowie od 11 lat, to jest jej magia. Koszmar jej pomaga, Koszmar ją chroni. Pewnym zbiegiem okoliczności Elspeth dołącza do ruchu oporu, który chce odnaleźć talię Kart Opatrzności i uwolnić miasto od mgły rozprzestrzeniającej się przez Duch Losu. Nikt nie spodziewał się tego co się wydarzyło. Po takim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za intrygującym tytułem powieści "Plecy, które chcę kopnąć" kryje się opowieść o samotności i niedopasowaniu - uczuciach, które tak często towarzyszą ludziom podczas dorastania. Główna bohaterska, Hatsu, zmaga się z dwoma sprzecznymi uczuciami, które wywołują w niej frustrację i tytułową chęć kopnięcia pewnej osoby w plecy: z jednej strony Hatsu nie może dopasować się do nowej klasy, znaleźć "przyjaciół", nawet jeśli byłaby to pobieżna relacja; z drugiej zaś strony pragnie pasować, nie chce być niewidzialna. Jej irytację potęguje znajomość z innym klasowym wyrzutkiem, któremu jednak ta sytuacja zdaje się wcale nie przeszkadzać: Ninagawa żyje w świecie własnych fantazji skupionych wokół modelki Ori-chan, nie przejmując się rzeczywistością naokoło niego.

"Samotność dźwięczy. Brzęczy i rezonuje brzmieniem dzwoneczka, wchodzącego w tak wysokie rejestry, że aż uszy bolą i miażdży pierś swoim naciskiem, więc już choćby po to, by nikt dookoła mnie tego nie słyszał, darłam palami wydruk na kawałki. W dłuuugie, wąziutkie paski. Nieprzyjemny odgłos darcia papieru zagłuszał dźwięk samotności."

"Plecy, które chcę kopnąć" to w zasadzie nowela - stustronicowa powieść, mająca jednak w sobie spory ładunek emocjonalny, związany ze wspomnianą frustracją. Siła tej powieści tkwi w autentyczności - nie ma tu miejsca na romantyzowanie dorastania, które jest trudnym okresem. Risa Wataya, laureatka Nagrody im. Akutagawy, doskonale ujęła te sprzeczne uczucia. Opisy odczuwania samotności potrafią mieć w sobie coś poetyckiego, by zaraz pojawiły się zdania pełne języka potocznego - świetnie to ze sobą współgra, oddając "huśtawki" emocji.

"(...) i pozostał mi tylko wstyd osoby, która na pytanie: 'Czy ktoś został bez przydziału?' podnosi rękę."

Hatsu i Ninagawa to niezwykle ciekawe postacie; podobne, a tak różne. Oboje są wyrzutkami, przy czym dziewczyna nie może dopasować się do grupy - czuje się źle z tym, że musiałaby kogoś udawać, zachowywać się tak, jak się od niej oczekuje. Ninagawa zaś to otaku, osoba wręcz obsesyjnie interesująca się jakimś elementem popkultury. W kontekście Japonii, otaku to często osoba uciekająca od społecznych oczekiwań w świat swej obsesji: osoba, której przypisuje się brak umiejętności społecznych. Zamiast nawiązywać kontakty z innymi, ucieka w świat fantazji - porzucając także zamartwianie się, co inni o nim pomyślą. Zaś głowa Hatsu pełna jest takich myśli: ciągle dręczy ją niepokój, że inni zauważą jej samotność, stara się więc odgrywać osobę, której nie zależy.

"Nie mogłam zdecydować, które z nas wyglądało dziwaczniej - ja, jedząca porcje degustacyjne na śniadanie, czy Ninagawa strzelający zdjęcia jak oszalały. Nie znosiłam przegrywać, ale w tej konkurencji nie miałam ochoty wygrywać."

Interesująca jest także relacja Hatsu i Ninagawy: choć znajdują nić porozumienia, to czy możliwa jest między nimi przyjaźń? Co dziewczyna czuje do tego wyobcowanego chłopaka - czy jest w stanie go zrozumieć, czy raczej gardzi jego zachowaniem? A może jest zazdrosna o to, że udało mu się odrzucić społeczne normy i przestać się przejmować tym, co inni o nim myślą?

"Ta prosta wymiana zdań wsiąkła w moje wyschnięte, spragnione serce niczym woda - może dlatego, że dawno z nikim tak nie rozmawiałam."

Słysząc "opowieść o wyobcowaniu w szkole" od razu może kojarzyć się nękaniem. Jednak w tej powieści Hatsu sama się wyobcowuje - napięcie budowane jest przez wspomniane rozdarcie dziewczyny, która z jednej strony chce być sobą, a z drugiej strony pasować do rówieśników, co nie zawsze jest możliwe. Nad powieścią wisi jednak pytanie, czy to nie Hatsu - nie mogąca znaleźć sobie miejsca i w zasadzie uważająca siebie za lepszą (a za razem gorszą przez samotność) - odnajdzie poczucie siły w nękaniu, tytułowym kopnięciu w plecy?

"Chciałabym go kopnąć w te nieosłonięte, zgarbione żałośnie plecy. Chciałam widzieć (...) zwijającego się z bólu. To zupełnie nowe, nagle rozkwitłe pragnienie oślepiło mnie na moment jak promień słońca."

"Plecy, które chcę kopnąć" to powieść, która najbardziej trafi do osób młodych, a także tych, którzy pamiętają jak to było być wyrzutkiem, jak to jest czuć, że nie pasuje się do rówieśników. Risa Wataya perfekcyjnie oddała rozdarcie, mieszankę emocji towarzyszącą dorastaniu - Hatsu może jednocześnie odrzucać, jak i lgnąć do ludzi; wywyższać się i umniejszać; tęsknić za przyjaciółką i odrzucać ją bez powodu. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie! Przy tej całej huśtawce całość ma w sobie jakąś lekkość, choć wyraża młodzieńczą frustrację. Rozwój relacji między bohaterami jest zaskakujący - i jedyne czego można by się przyczepić to brak wyraźniejszej puenty. Jednak chyba o to chodziło - o to, aby ta historia rezonowała w nas, a nie miała oczywiste zakończenie. Kto nie doświadczył samotności, wyobcowania, poczucia, że nie pasuje się do grupy - i nie ma się siły odgrywać ciągle roli, by się dostosować, by być ciągle miłym; kto zapomniał jak to jest być nastolatkiem - ten może odbić się od tej powieści. Uznać ją za historię o niczym. Jeśli jednak macie takie doświadczenia to zdecydowanie warto pochylić się nad tą krótką, ale pełną tak sprzecznych emocji książką!

"Jednak mimo iż tak starałam się, by moje istnienie zostało wymazane z tego świata, bałam się sprawdzić, czy faktycznie już całkiem znikłam."

Za intrygującym tytułem powieści "Plecy, które chcę kopnąć" kryje się opowieść o samotności i niedopasowaniu - uczuciach, które tak często towarzyszą ludziom podczas dorastania. Główna bohaterska, Hatsu, zmaga się z dwoma sprzecznymi uczuciami, które wywołują w niej frustrację i tytułową chęć kopnięcia pewnej osoby w plecy: z jednej strony Hatsu nie może dopasować się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kamienica Schopenhauerów" to najnowsza powieść Anny Sakowicz, która ukazała się w pięknej edycji z barwionymi brzegami nakładem Wydawnictwa Flow. 📝☕🌷
Ponieważ do tej pory żadna z powieści Autorki mnie nie zawiodła, z wielką przyjemnością przystąpiłam do czytania.
I nie będę Was trzymać w niepewności i napiszę od razu, że była to prawdziwa uczta czytelnicza!
🌷🌷🌷
Pisarka przenosi nas do osiemnastowiecznego Gdańska, które wówczas nosiło nazwę Danzig. Poznajemy młodziutką dziewczynę Friedę, która po śmierci mamy, aby wspomóc finansowo ojca i brata, znajduje pracę jako pomoc kucharki w kamienicy należącej do rodziny Schopenhauerów. Na szczęście trafia pod opiekuńcze skrzydła swojej ciotki Anny, która postanawia wyuczyć dziewczynę trudnego fachu gotowania.
Nie jest to łatwe zadanie, bo u państwa Schopenhauerów bywają różni zacni goście o delikatnych podniebieniach.
Niestety, jak to w życiu bywa, zdarza się nieszczęście i Anna pada ofiarą morderstwa...
To tylko zarys fabuły, w powieści dostaniecie o wiele więcej!💙💙💙

Ach, cóż to była za książka! Anna Sakowicz z pietyzmem i niezwykłym kunsztem odmalowuje osiemnastowieczny Gdańsk. Wraz z bohaterami zaglądamy do kamienic bogatych mieszczan, obskurnych mieszkań biedaków, do karczm, dworu Artusa i pod pręgierz, gdzie kat ostrzy swój miecz....
Przygotowując się do pisania Autorka wykonała naprawdę kawał ciężkiej pracy, a efekt wyszedł oczywiście mistrzowski!
W "Kamienicy Schopenhauerów" czeka na Was ciekawa fabuła, pełnokrwiści bohaterowie, zbrodnia, kipiące uczucia i oczywiście wielkie emocje! 🌷
A to wszystko we wspaniałym mieście - Gdańsku, które uwielbiam. 😊
Koniecznie przeczytajcie!
Wielbiciele książek z historią w tle będą ukontentowani! 💙😘

"Kamienica Schopenhauerów" to najnowsza powieść Anny Sakowicz, która ukazała się w pięknej edycji z barwionymi brzegami nakładem Wydawnictwa Flow. 📝☕🌷
Ponieważ do tej pory żadna z powieści Autorki mnie nie zawiodła, z wielką przyjemnością przystąpiłam do czytania.
I nie będę Was trzymać w niepewności i napiszę od razu, że była to prawdziwa uczta czytelnicza!
🌷🌷🌷
Pisarka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kryminał od drugiej strony - z perspektywy siostry seryjnej zabójczyni. Rozterki głównej bohaterki, dochodzenie dlaczego siostra znowu zabiła, niepokój o jutro, rewelacyjnie się czytało.

Kryminał od drugiej strony - z perspektywy siostry seryjnej zabójczyni. Rozterki głównej bohaterki, dochodzenie dlaczego siostra znowu zabiła, niepokój o jutro, rewelacyjnie się czytało.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Nie anioł" Mieczysław Gorzka

Marcin Zakrzewski powrócił.
Nie jest tajemnicą, że Marcin Zakrzewski to jeden z moich ulubionych śledczych i za każdym razem, gdy pojawia się kolejna książka Mieczysława Gorzki to wypatruję w niej właśnie Zakrzewskiego.

Może nie ma takiej samej werwy jak w "Cieniach przeszłości", i mam wrażenie, że się trochę zestarzał, ale i tak lubię jego sposób bycia, indywidualizm i podejście do prowadzonych śledztw. No i to jego j-jasne. Ostatnia książka Mieczysława Gorzki trafiła w mój gust idealnie.

I również tym razem autor mnie nie zawiódł. Postarał się o kolejne interesujące śledztwa, którymi zajmują się policjanci z wrocławskiej komendy. Już na wstępie mamy brutalne morderstwo ich dawnego kolegi, "Parola" Szawczaka, a tajemniczy Anioł Stróż ujawnia Zakrzewskiemu swoje zamiary. Rozkłada nad nim swoje ochronne skrzydła.
Ale czy na pewno?

Początek był może trochę zbyt powolny, ale z biegiem stron akcja nabierała tempa i trzymała w napięciu. Było tu to co lubię u Gorzki: dynamika, nowe tropy, zwroty akcji, zaskakujące zakończenie i wyraziste postaci. Marcin Zakrzewski, zawsze nieco kontrowersyjny i uparty, tym razem zmuszony był zmierzyć się z przeciwnikiem, który znał jego najgłębsze sekrety. Były też powroty do przeszłości. Pojawił się wątek sprzed lat, z czasów beztroskiej młodości Zakrzewskiego. Nie brak tu również głębszych przemyśleń nad ludzką naturą. Autor bardzo dobrze ukazał skomplikowane relacje między bohaterami, ich traumami i zmagania z własnymi demonami.

Co ja będę Wam więcej pisać.
Po prostu bierzcie i czytajcie!

Fajnie by było, gdybyście już znali choć trochę inne książki z Zakrzewskim, bo jest sporo nawiązań do jego przeszłości. I warto tę przeszłość poznać.

"Nie anioł" Mieczysław Gorzka

Marcin Zakrzewski powrócił.
Nie jest tajemnicą, że Marcin Zakrzewski to jeden z moich ulubionych śledczych i za każdym razem, gdy pojawia się kolejna książka Mieczysława Gorzki to wypatruję w niej właśnie Zakrzewskiego.

Może nie ma takiej samej werwy jak w "Cieniach przeszłości", i mam wrażenie, że się trochę zestarzał, ale i tak lubię jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nawet nie wiem co mogłabym napisać o tej pozycji, po prostu zbieram szczękę z podłogi. Sami dobrze wiecie, że książka musi oferować coś niezwykłego, by w moim mniemaniu zasługiwała na ocenę 10/10 ⭐, tak też się stało tutaj. Wahałam się pomiędzy soczystą 9 i arcynajważniejszą 10. Zadecydowało to, że się wzruszyłam, a to już musi mieć w sobie to nieopisane coś, co sprawia, że pozycja zajmie najważniejsze miejsce na mojej półce i od teraz, Jay Kristoff staje na pierwszym miejscu moich ulubionych autorów Ex aequo z Brandonem Sandersonem.

Jay Kristoff, cóż mogę powiedzieć, robisz to świetnie. Nie jestem w stanie chyba opisać, jak wiele cytatów mam zaznaczonych - cały bok książki jest kolorowy od znaczników.


"-Nie zrobili ze mnie lwa, zimnokrwisty. Jak powiedziała moja matka, lew od zawsze był w mojej krwi. - Zamknął powoli dłoń i westchnął. - Oni tylko pomogli mi go uwolnić."

Oczywiście Wampirze cesarstwo leżało na półce nieodpakowane od premiery, czyli od 2021, ale by sięgnąć po taką cegłę musi wszystko dojrzeć, a więc gdy powoli na horyzoncie widziałam majówkę, a wiadomości o zbliżającej się premierze drugiego tomu dotarły moich uszu, wiedziałam, że to właściwy moment, by zacząć wojnę z wampirami.

Historia, a w szczególności jej początek ma dość banalną formę, bo przypomniał mi się Wywiad z wampirem Anne Rice, czyli wspomnienia mają moc opowiedzenia historii. Oczywiście to tylko ziarenko piasku w formie podobieństw, bo autor wszystko idealnie dopracował. Wampiry są w miarę podobne do wyobrażeń, które już znamy z literatury, są one dobrze wykreowane i zaskakującą rzeczą jest przynależność do rodów i dzięki temu dodatkowe zdolności. Jednak zwracając uwagę na całą książkę, to nie do końca "prawdziwe" wampiry grają tu pierwsze skrzypce, a srebrnoświęci i nie tylko.

Pokochać tą historię to za mało, ja ją chyba ubóstwiam i mogę to śmiało napisać - nie dostrzegam w niej żadnych minusów. Historia płynęła lekko i z zaciekawieniem przewracałam każda kartkę, dzięki wspomnieniom i podziałem na księgi, całe życie Gabriela było przeplatane w różnych czasach, nie wszystko było opowiedziane chronologicznie, dużo więc trzeba było się zastanawiać, a i tak jak sprawy najważniejsze wyszły na jaw, to siedziałam z otwartą buzią.

"Żaden grzech nie jest tak niebezpieczny jak ten popełniony z wyboru. "

Jay Kristoff potrafi zaskoczyć, złamać serce czytelnika, rozśmieszyć go dobrze skonstruowanymi dialogami, ukazać wampirów w najgorszym i najlepszym świetle, bohaterów uformować w tak dobry sposób, że z wieloma przyspieszyło serce nie raz, a wielu miałam ochotę przebić mieczem nienawiści.

Wiele z was, którzy stronią od takich cegieł, i ma jakiekolwiek wątpliwości do tego, jak można opisać historię na tak wielu stronach, powiem wam jedno - musicie się przekonać na własnej skórze. Każdy fan wampirów, mocnej fantastyki, nie może przejść obok niej obojętnie.

"To jest w tym okropne: najgorsze dni twojego życia zaczynają się tak samo jak każdy inny."

Nawet nie wiem co mogłabym napisać o tej pozycji, po prostu zbieram szczękę z podłogi. Sami dobrze wiecie, że książka musi oferować coś niezwykłego, by w moim mniemaniu zasługiwała na ocenę 10/10 ⭐, tak też się stało tutaj. Wahałam się pomiędzy soczystą 9 i arcynajważniejszą 10. Zadecydowało to, że się wzruszyłam, a to już musi mieć w sobie to nieopisane coś, co sprawia, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Tak jak narkoman w końcu decyduje się na wyjście z uzależnienia, tak samo ona postanowiła naprawić swoje życie. Chociaż jej zdaniem z narkomanii łatwiej wyjść. Można przejść terapię, brać leki, które złagodzą głód narkotykowy, ma się wsparcie psychologów. A ona musiała poradzić sobie z tym sama. Nie ma leków dla ofiar przemocy domowej. Nie ma magicznej pigułki, po której zapomina się o siniakach i ranach na psychice”.

Piotr Kościelny





O patologii mówimy w sytuacji, gdy któreś z rodziców dopuszcza się czynów karalnych wobec domowników – jest sprawcą przemocy fizycznej, psychicznej lub seksualnej oraz nadużywa substancji uzależniających. Generalnie dziś, patologia jest szerzej rozumiana, zwłaszcza przez osoby, które w ogóle nie rozumieją jej definicji. W dobie konsumpcjonizmu patologią może być to, że ktoś nie ma ładnego domu, albo drogiego auta, nie mówiąc już o rzucaniu słowem „patologia” wśród dzieci i młodzieży, z powodu niemarkowych ubrań, czy obuwia.

Co ciekawe bardzo często mówi się o patologii, w rodzinach o niskim statusie społecznym, a o tych z tak zwanych dobrych domów raczej się milczy. Ile alkoholików, jest wśród policjantów, lekarzy, polityków, wojskowych, nie mówiąc już o tych, którzy po cichu znęcają się nad żonami, czy dziećmi.

Pan Piotr Matysiak w swej książce Patożycie z notatnika kuratora sądowego, zebrał notatki postępowań wobec rodzin z problemami głównie alkoholowymi. Mamy tutaj zaniedbanie wobec dzieci, choroby psychiczne, cały system działania kuratorów, oraz próby pomocy osobom w potrzebie. Popegeerowskie wsie. Brudne dzielnice, stare kamienice. Świat alkoholików, meneli, sprawców i ofiar przemocy…

Wszystko z tą pozycją byłoby dobrze, gdyby była ona obiektywna. Niestety pokazuje tylko patologię wśród ludzi o niskim, lub żadnym statusie społecznym, przez co staje się jednostronna i niemiarodajna. Bardzo szkoda. Moim zdaniem stracony potencjał, na opisanie bardzo ważnego tematu. Nie zgadzam się z opisem na okładce, że świat przedstawiony w publikacji, jest mało znany większości z nas. Każdy wie, że w niższych strukturach patologie występują, Pisarz nie przekazał nam tutaj nic nowego. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tego typu pozycje nie opisują patologii na szczytach. Ile jest dzieci z bogatych rodzin, które mają wszystko, a jednak ćpają, piją, kradną, dopuszczają się różnych przestępstwo z powodu zaniedbania psychicznego przez rodziców. Dlaczego o tym nikt nie napisze uczciwie?

Ilu, jest wysoko postawionych mężczyzn, którzy mają tysiące na kącie, jeżdżą drogimi samochodami, a w zaciszu domowym znęcają się nad rodziną i wlewają w siebie litry ekskluzywnego alkoholu.

Patożycie, nie wniosło nic do ważnego społecznie tematu. Łatwo oceniać i opisywać tych, którzy nie mają warunków, aby się bronić, wyciągać ich brudy na wierzch i robić z nich najgorszy margines społeczny. Szkoda, że tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, już tej patologii się nie dostrzega. Książka mnie zirytowała, zmarnowany czas.

zaczytanizkawa.blogspot.com

„Tak jak narkoman w końcu decyduje się na wyjście z uzależnienia, tak samo ona postanowiła naprawić swoje życie. Chociaż jej zdaniem z narkomanii łatwiej wyjść. Można przejść terapię, brać leki, które złagodzą głód narkotykowy, ma się wsparcie psychologów. A ona musiała poradzić sobie z tym sama. Nie ma leków dla ofiar przemocy domowej. Nie ma magicznej pigułki, po której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ktoś, kogo strach, brutalność, drastyczność nie przeraża, ba u
uwielbia zagłębiać się w lekturę opiewającą właśnie w takie epitety powinien sięgnąć po nieludzko okrutną w treść książkę Łukasza Wrońskiego „W umyśle mordercy. Cień Bestii.”. Lektura przybliża sylwetki najbardziej sadystycznych seryjnych morderców. Uwaga jest naprawdę przerażająco!!

Autor w książce zawiera kilka autentycznych opowiadań, o których mogliśmy usłyszeć w mediach. Każda historia ocieka brutalizmem. Jest kontrowersyjna i szokująca. Czytelnicy poznają mordercę od strony jego umysłu. Jest to na tyle przerażające, gdyż nie jesteśmy w stanie ocenić ruchu drugiego człowieka. Co kryje się w głowie i w psychice, zwłaszcza – bestii. Obnażając umysł psychopaty, jego czyny myśli- są przerażające. Autor stara się nam przekazać, że „te” potwory to ludzie, którzy na co dzień kryją się pod maską dobrego, uczynnego sąsiada, czy na pierwszy rzut oka przyjaznego znajomego.
Nie mamy możliwości rozgryźć mordercy, który swoim zachowaniem ukrywa prawdziwą twarz. Takie osoby przeważnie wykazują się wysokim ilorazem inteligencji. Dopiero gdy zawładną nim demony i przystępuje do działania pokazuje się z jak najgorszej strony. Druzgocący jest fakt, że osoba, przed którą morderca się „ujawnił” nie wyjdzie żywo z takiej sytuacji. Czuję obrzydzenie na myśl, że osoba wyrządzająca krzywdę drugiemu człowiekowi zaspakaja w ten sposób swoje chore żądze.
Każda zbrodnia wzbudziła we mnie niesmak. Dokładne opisy zwizualizowały mi sceny zbrodni. Zwłaszcza jedna scena utkwiła mi w pamięci przywołując mdłości.
Czytając odczuwałam strach, niechęć i wszelkie inne uczucia z tym związane. Nawet pisząc czuję niepokój. Chyba zacznę z dystansem patrzeć na sąsiadów i znajomych. Nigdy nie wiadomo z kim się ma do czynienia. A myśl o tym, że tacy ludzie mogą mieszkać gdzieś niedaleko nas wzbudza złość.
Książka jest dla osób o silnych nerwach. Wrażliwcy nie przejdą nawet przez pierwsze opowiadanie. Nie da się podejść do lektury bez emocji. Jest to niewykonalne.

"Books Hunters"

Ktoś, kogo strach, brutalność, drastyczność nie przeraża, ba u
uwielbia zagłębiać się w lekturę opiewającą właśnie w takie epitety powinien sięgnąć po nieludzko okrutną w treść książkę Łukasza Wrońskiego „W umyśle mordercy. Cień Bestii.”. Lektura przybliża sylwetki najbardziej sadystycznych seryjnych morderców. Uwaga jest naprawdę przerażająco!!

Autor w książce zawiera...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

WIERZCHOŁEK UPADKU

Nakładem wydawnictwa SQN ukazała się nowa powieść Sebastiana Sadleja. „Za szczytem” to osadzona w górskich realiach przejmująca opowieść o zbrodni, rodzinie i nieukojonym żalu.

Alicja Kandora to młoda, ambitna himalaistka z licznymi sukcesami na koncie. Przybywa do rodzinnego miasteczka, gdy dowiaduje się o śmierci swojej matki. Kobieta nie wierzy w to, że jej rodzicielka targnęła się na swoje życie. Co takiego wydarzyło się w małej chacie na zboczu góry, gdzie w trakcie śnieżnej zamieci spotkali się : starsza kobieta, biznesmen, uliczny chuligan i bezdomny mężczyzna? Cztery osoby, cztery ciała. Jaki mroczny sekret skrywa zapomniana przez ludzi chata? Czy Alicji uda się poznać prawdę o śmierci matki?

Klimat. Klimat to pierwsze o czym warto powiedzieć po przeczytaniu „Za szczytem”. Perfekcyjnie Sadlej oddaje klimat gór zimą. Naprawdę można poczuć powiew mroźnego wiatru na karku. Cóż za sugestywne opisy. Zmarzłam czytając tę powieść. Zawarte są tutaj elementy, które bardzo lubię : tajemnicza chata pośród niczego, trudna, niszczycielska wprost, pogoda i zbrodnia, która nie jest łatwa do zrozumienia. Czworo obcych sobie ludzi zrządzeniem perfidnego losu uwięzionych zostaje w chacie na pustkowiu. I wszyscy giną. Duszna, nieco chandlerowska atmosfera, która zdaje się zaciskać pętlę na szyi czytelnika. Co tu się wydarzyło? Co takiego sprawiło, że losy tych ludzi zostały nieuchronnie związane? Sebastian Sadlej napisał thriller psychologiczny, który utrzymuje w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Jednakże, co istotne, ta kryminalna zagadka wcale nie jest w tej historii najważniejsza. Stanowi raczej podstawę do ukazania pokrętnych korytarzy ludzkiej psychiki. Cztery osoby, cztery historie. I zamieć śnieżna, która złączy je na zawsze. Perfekcyjnie opracowana opowieść. Autor skrupulatnie prowadzi nas przez meandry złożonych losów człowieczych, które prowadzą ku tragedii. Sebastian Sadlej umiejętnie dozuje napięcie. Coś się stało, nie wiemy co, chcemy poznać rozwiązanie tej zagadki, a jednocześnie boimy się go.

Na uwagę zasługuje postać Alicji. Przekonała mnie. Sadlej posiada dużą wiedzę na temat wędrówek górskich, wspinaczki, ludzi z górami związanych, a dzięki temu opowieść, którą nam serwuje jest niezwykle autentyczna. To historia pasji, która zżera emocje, walki, samotności i dążenia do szczytu własnych możliwości. To również opowieść o poświęceniu i defragmentacji relacji międzyludzkich. O rozpadzie rodziny i zaprzepaszczonych szansach. Mądrze napisana powieść, która tak naprawdę stoi na pograniczu thrillera i literatury pięknej. Warto dostrzec przenikliwość autora, jego dążenie do ukazania złożoności ludzkiej natury, analizy popełnionych błędów i samotności. Bardzo podoba mi się konstrukcja językowa. Sebastian Sadlej posiada talent narracyjny, pięknie opowiada i skupia się na wydobyciu esencji tego, co istotne. Zawsze podkreślam ładny język w powieściach jeżeli się z nim spotykam, ponieważ to wcale nie jest powszechne. „Za szczytem” ujmuje urodą polszyzny, wspaniałym gawędziarskim tonem i mnogością interesujących detali. To wspaniałe, gdy w jednej książce otrzymujemy tak wiele : zagadkę kryminalną, imponujące plenery, dobrze skontruowane postaci i historię, która posiada głębię. Polecam zanurzyć się w tej lekturze ze spokojem, chłonąc poszczególne zdania, wydobywając z nich ukryty sens i cieszyć tą opowieścią. Droga do prawdy nigdy nie jest prosta, a historia Alicji stanowi przykład tego, że to, co pragnęliśmy poznać, okazać się może trudne do udźwignięcia. Świetnie wykreowana bohaterka, która jest osobą złożoną i niejednoznaczną. I nie jest tak, że wywołuje jedynie pozytywne emocje.

„Za szczytem” będzie dobrą lekturą dla osób lubiących ekstremalne warunki, takie gdzie człowiek wydaje się być jedynie maleńkim, pozbawionym znaczenia elementem. Dla tych, którzy interesują się tematyką gór i ludzi, którzy poświęcili im swoje życie. A nade wszystko każdemu, kto docenia interesującą i barwnie opowiedzianą historię ze zbrodnią w tle. Bardzo dobra książka, która zapada w pamięć, a jej klimat sprawia, że można poczuć dreszcz zimna i emocji. Diabeł piekielnie poleca.

WIERZCHOŁEK UPADKU

Nakładem wydawnictwa SQN ukazała się nowa powieść Sebastiana Sadleja. „Za szczytem” to osadzona w górskich realiach przejmująca opowieść o zbrodni, rodzinie i nieukojonym żalu.

Alicja Kandora to młoda, ambitna himalaistka z licznymi sukcesami na koncie. Przybywa do rodzinnego miasteczka, gdy dowiaduje się o śmierci swojej matki. Kobieta nie wierzy w to,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Izabela Wieczorek jest młodą panną na wydaniu, która po śmierci rodziców zamieszkała ze swoim wujem. Ten jednak zaczyna dziwaczeć i dziewczyna jest zaniepokojona jego zachowaniem. Postanawia więc jak najszybciej znaleźć sobie męża i się wyprowadzić. Niestety, nie pomaga w tym zbuntowana natura i szereg skandalów, które wywołała w przeszłości. Dziewczyna na cel bierze sobie polsko-angielskiego szlachcica, którego matka zaprasza ją z wizytą. Podczas przyjęć, polowań i wystawnych kolacji panna ma nadzieję przekonać do siebie wybranka, zanim jego starszy brat ujawni kompromitujące fakty o niej.

"Zaginione klejnoty" mocno przypominają mi swoim klimatem "Bridgertonów", ale w wersji polskiej. Odmalowują wspaniały obraz polskiej szlachty XIX wieku z ich rozrywkami i sztywnymi zasadami - a także sposobami na ich łamanie. Trochę żałowałam, że Izabela była jedyną żeńską bohaterką, na której autorka się skupiła, ponieważ miała zbyt wąskie horyzonty, by w pełni przedstawić tamten świat z punktu widzenia kobiety.

Nie tylko zbieżność imion przypominała mi bohaterkę "Lalki". Izabela Wieczorek była próżna, głupiutka i dająca się wodzić za nos każdemu, jednocześnie mając o sobie ogromne mniemanie. Nie widziała prawdy o ludziach ją otaczających, zamiast tego bardzo skupiała się na swojej wyjątkowości i niepowtarzalności, bo przecież tylko ona jedna miała taką przebojowość i odwagę by zrobić coś niezgodnie z zasadami. Na mojej ocenie tej postaci bardzo zaważyła też lektora audiobooka, która uparła się kwestie Izabeli odczytywać omdlewającym szeptem. To było potworne.

Pomijając irytującą główną bohaterkę, historia bardzo mi się podobała. Pojawił się w niej wątek kryminalny i nawet odrobina paranormalnego, który dodał trochę bajkowego klimatu. "Zaginione klejnoty" to jednak przede wszystkim romans, który oceniam jako udany. W wiarygodny sposób rozwijał się związek panny Wieczorek z pewnym kawalerem, interesujące też były wszystkie wydarzenia, w których brali udział. Zakończenie nie było wielkim zaskoczeniem, bo od pewnego momentu rozwiązanie narzucało się samo, ale pasowało mi tam i podobało się.

Jeśli lubicie powieści w takim klimacie, to serdecznie polecam ten romans. Ale jeśli macie do wyboru wersję papierową (lub ebook) i audiobook, wybierzcie raczej czytanie niż słuchanie. Wtedy zbudujecie sobie ocenę bohaterów po samych tylko dialogach a nie po interpretacji lektorki.

Izabela Wieczorek jest młodą panną na wydaniu, która po śmierci rodziców zamieszkała ze swoim wujem. Ten jednak zaczyna dziwaczeć i dziewczyna jest zaniepokojona jego zachowaniem. Postanawia więc jak najszybciej znaleźć sobie męża i się wyprowadzić. Niestety, nie pomaga w tym zbuntowana natura i szereg skandalów, które wywołała w przeszłości. Dziewczyna na cel bierze sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka mnie trochę zmęczyła, przede wszystkim swoją objętością bo jest co czytać. Główny bohater wplątuje się w tysiące różnych problemów, znajomi głównego bohatera to się pojawiają aby się później pojawić w różnych dziwnych miejscach. Mamy tutaj okres przedwojenny i początek wojny a nasz bohater nie jest jakoś za bardzo bohaterski a mimo to przeżywa historie od których aż boli głowa. Nie jest to na pewno kryminał a bardziej powieść obyczajowa która przede wszystkim ma pokazać życie ludzi w przedwojennej Polsce. Główną rolę gra tutaj Warszawa ale mamy również szereg innych miejsc jak Zakopane czy Toruń. Cykl ma więcej części ale muszę trochę od tego odsapnąć bo kolejne części nie są wcale krótsze a wręcz przeciwnie.

Książka mnie trochę zmęczyła, przede wszystkim swoją objętością bo jest co czytać. Główny bohater wplątuje się w tysiące różnych problemów, znajomi głównego bohatera to się pojawiają aby się później pojawić w różnych dziwnych miejscach. Mamy tutaj okres przedwojenny i początek wojny a nasz bohater nie jest jakoś za bardzo bohaterski a mimo to przeżywa historie od których aż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobre zamknięcie reporterskiej trylogii o Polsce. Żal, że Newman nie jeździ już tyle rowerem ale wiek już nie ten a i okoliczności dziejowe nie sprzyjają. Ale wciąż ciekawy ludzi i ich opowieści a to najważniejsze.

Bardzo dobre zamknięcie reporterskiej trylogii o Polsce. Żal, że Newman nie jeździ już tyle rowerem ale wiek już nie ten a i okoliczności dziejowe nie sprzyjają. Ale wciąż ciekawy ludzi i ich opowieści a to najważniejsze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nazywam się Delilah. Jestem dziewczyną, którą sprzedał własny ojciec. Miałam zostać nałożnicą przywódcy Żmij.
Przeszłam bardzo dużo. Moje dzieciństwo było przepełnione agresją,bólem i strachem. Ale w tamtym czasie przetrwać pomógł mi pewien chłopiec, którego poznałam w lesie. Mimo wszystko oboje ukrywaliśmy swoje prawdziwe oblicze.
Obiecaliśmy sobie że nie zdradzimy sobie prawdy.

Myślałam że odejście mojego oprawcy to najlepszy dzień w moim życiu. Jednak nie sądziłam że wraz z uwolnieniem się od tyrana stracę również chłopaka który dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Musiałam wyjechać, ale obiecałam sobie że wrócę. Wrócę i odnajdę Wilka tak jak kiedyś on odnalazł mnie.

Zostałam wciągnięta w świat o który się nie prosiłam. Ale nie jestem już tym zaginionym czerwonym kapturkiem. Jeszcze nie wiem kto kogo zniszczy bardziej i będzie wariował z szaleństwa i rozkoszy.

🐺🧺🐺🧺🐺🧺🐺🧺🐺🧺🐺🧺🐺


Jaka była wasza ulubiona bajka z dzieciństwa? Którą darzycie dużym sentymentem i kojarzy wam się z waszą młodzieńczością?


Gdy zaczęłam czytać “Czerwonego kapturka i Wilcze serce” myślałam, że dostanę lekki romans pełnej bajkowej atmosfery. Nic z tego. Widziałam ograniczenie wiekowe i w zupełności się z nim zgadzam. Z całą stanowczością odradzam sięgać po ten tytuł nie mając ukończonych osiemnastu lat.

Pierwsza połowa książki jest nawet nie przepełniona ale naszpikowana bólem. Ogromnym bólem bardzo młodej dziewczyny, która codziennie musi znosić upokorzenia fizyczne i psychiczne. Wtedy dla niej i dla czytelnika takim promyczkiem nadziei stał się ten tajemniczy Wilk, który postanowił jej pomóc nie znając prawdy o jej życiu. Bardzo ciężko czytało się tą część pod względem historii bo spójność i warsztat autorki jest bardzo dobrze wypracowany i nie mogę powiedzieć nic złego w tej kategorii.

Jednak druga część powieści była jak kubeł zimnej wody. Nie odczułam tego płynnego przejścia między młodszą i starszą wersją Delilah. Mocno mi tutaj zazgrzytało ale to moje osobiste odczucie. Dorosłe życie Czerwonego Kapturka jest przepełnione miłością, namiętnością, chęcią zemsty oraz wyższością. Nie mogłam zrozumieć jak tak bardzo skrzywdzona dziewczyna nabrała takiej pewności siebie i w swoje ciało. Pokazywała swoją frywolność i wolność ducha mimo, że przez cały czas jej życie było w pewnym stopniu zagrożone. Nie polubiłam się z dorosłą Delilah. Wilczek skradł moje serce od początku 🐺👀✨

Mimo wszystko bardzo dobrze spędziłam z nią czas. Jednak niektóre sceny to nawet dla mnie były za śmiałe. Uważam jednak, że adekwatne zrywały się z charakterami naszych głównych bohaterów.

Czy polecam? Tak, jednak nie jest to zdecydowanie książka dla wszystkich. Pełna scen 18+ , brutalności i agresji. Nie każdy chce o tym czytać dlatego bardzo cieszę się na ograniczenia wiekowe na okładkach.

Jestem ciekawa waszego zdania. Czy od zawsze Wilk chciał zjeść Czerwonego Kapturka czy jednak było zgoła na odwrót? 👀

Nazywam się Delilah. Jestem dziewczyną, którą sprzedał własny ojciec. Miałam zostać nałożnicą przywódcy Żmij.
Przeszłam bardzo dużo. Moje dzieciństwo było przepełnione agresją,bólem i strachem. Ale w tamtym czasie przetrwać pomógł mi pewien chłopiec, którego poznałam w lesie. Mimo wszystko oboje ukrywaliśmy swoje prawdziwe oblicze.
Obiecaliśmy sobie że nie zdradzimy sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wow, to była niemal idealna książka z gatunku romans sportowy. Delikatna, bez wulgarnych scen i opisów. Bazująca na emocjach, a nie tylko na fizyczności.

Przyjemnie się ją czytało. Jezyk prosty, współczesny, bardziej młodzieżowy, ale nie infantylny, dużo odwołań do popkultury. Okładka jest dobra, nie wulgarna ani nie tandetna, jak to zazwyczaj bywa przy tego typu książkach. Nie ma wstydu pokazać się przy ludziach.

Z minusów, które tu dostrzegam to niemożliwość trwania sześcioletniego friendzonu. Jasne, były 4 lata przerwy w kontaktach, ale mimo wszystko. To są dorośli ludzie. Potrafią rozmawiać, spędzają ze sobą dużo czasu, to by już dawno było czuć albo by sobie to powiedzieli w mniej lub bardziej bezpośredni sposób. A nie takie podchody. Myślenie Bree było dość dziwne. "Nie, na pewno nic do mnie nie czuje. Wydaje mi się tylko.", chociaż miała dość oczywiste sygnały. Tym bardziej, że zakochali się w sobie właściwie od razu. Nie byli przyjaciółmi przez 6 lat, którzy zaczęli coś czuć do siebie np. po 5 latach znajomości. Wtedy faktycznie byłoby trudniej wyrazić uczucia. I jeszcze wszyscy im dookoła mówili, że druga strona jest w nich zakochana.

Kolejny minus jak dla mnie to niestety, ale mało realistyczne i szybkie zakończenie. Atak paniki w rodzinnym domu Bree, wyznanie uczuć, zostanie na noc u Nathana, stwierdzenie, że z przejściem na kolejny level czekamy do ślubu, a tydzień później oświadczyny i ślub niespodzianka w tym samym dniu. Chciaż dziewczyna nienawidzi niespodzianek, co było wspomniane co najmniej kilka razy. PS. Mogli już wygrać ten Super Bowl, ta przegrana to była jak rysa na szkle.

Na koniec ostatni minus. Mój osobisty, więc się nie liczy. Czemu to nie mógł być hokej?

Na okładce jest mała ściąga, o czym będzie ksiażka, ale ma to dwie strony medalu. Od razu wiemy, że główni bohaterowie zostaną parą. Podejrzewam, że przeciwnicy spoilerów nie będą z tego zadowoleni. Mnie to osobiście nie przeszkadza. Lubię czasem sobie przeczytać opinie, które są spoilerami.

Pojawia się też red flag dotyczący ataków paniki. Fajnie, że taki wątek został wpleciony do książki, ale wydaje mi się, że został użyty w nie do końca dobrym momencie. Ja wiem co autorka chciała przekazać, ale trochę mi to zgrzytało. Mógł się pojawić w innej scenie, wtedy by to bardziej pasowało.

Ogólnie podobał mi się styl pisania Sary Adams, dlatego chętnie sięgnę po jakąś inną jej ksiażkę. Wstawki psychologiczne są dużym plusem jej powieści i wydaje mi się, że współcześnie, w dobie przytłoczenia mediami, są one potrzebne.

Wow, to była niemal idealna książka z gatunku romans sportowy. Delikatna, bez wulgarnych scen i opisów. Bazująca na emocjach, a nie tylko na fizyczności.

Przyjemnie się ją czytało. Jezyk prosty, współczesny, bardziej młodzieżowy, ale nie infantylny, dużo odwołań do popkultury. Okładka jest dobra, nie wulgarna ani nie tandetna, jak to zazwyczaj bywa przy tego typu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia była nawet dobra. Trochę ciężko mi się ją czytało momentami. Zwłaszcza tymi momentami, gdy czytając przed oczyma miała sceny z całkiem innych książek. Igrzyska w tej książce kojarzą się z Igrzyskami Śmierci. Sceny walki urywane tak, aby to Peydyn wygrała, chociaż cały pojedynek na to nie wskazuje. Ciągłe wspomnienia koloru oczu księcia i porównywanie ich do króla. Rozdziały ze strony Kaia bardziej mi się podobały.

Historia była nawet dobra. Trochę ciężko mi się ją czytało momentami. Zwłaszcza tymi momentami, gdy czytając przed oczyma miała sceny z całkiem innych książek. Igrzyska w tej książce kojarzą się z Igrzyskami Śmierci. Sceny walki urywane tak, aby to Peydyn wygrała, chociaż cały pojedynek na to nie wskazuje. Ciągłe wspomnienia koloru oczu księcia i porównywanie ich do króla....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie otwieraj. Nie otwieraj tych drzwi.
Doskonale wiesz, dlaczego stoją rano pod Twoimi drzwiami i uparcie się do nich dobijają.
Przecież wystarczy, że ich nie wpuścisz, a nie będą mogli przekazać Ci wiadomości, która złamie Twoje serce.

A jednak. W końcu będziesz musiała się z tym zmierzyć.

„Każdym skrawkiem duszy” to ujmująca i bardzo refleksyjna historia, która wpuszcza nas do życia bohaterów przechodzących przez okres żałoby. Każdy radzi z nią sobie na swój własny sposób. Buduje wokół siebie fortecę nie dopuszczając do kolejnego zranienia.

I gdzieś w tym wszystkim pojawia się jasny punkt.

I to właśnie ten jasny punkt w postaci cudownie uroczego, nieziemsko przystojnego i totalnie idealnego głównego bohatera niekiedy raził mnie po oczach. Być może się czepiam, ale dawno nie miałam do czynienia z takim ideałem i wypadł on w moich oczach mało realnie. Jasne, kradnie serce i rozczula ogromnie, jest takim plastrem miodu, na smutek bijący z całej historii, dla mnie jednak trochę zbyt słodkim.

Nie można jednak odebrać tej historii, że ma moc wzbudzania emocji i czyta się ją naprawdę z dużym zainteresowaniem!

Nie otwieraj. Nie otwieraj tych drzwi.
Doskonale wiesz, dlaczego stoją rano pod Twoimi drzwiami i uparcie się do nich dobijają.
Przecież wystarczy, że ich nie wpuścisz, a nie będą mogli przekazać Ci wiadomości, która złamie Twoje serce.

A jednak. W końcu będziesz musiała się z tym zmierzyć.

„Każdym skrawkiem duszy” to ujmująca i bardzo refleksyjna historia, która wpuszcza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To wzruszająca historia poruszająca wiele trudnych tematów.
Pokazująca jak jeden wynik może zmienić całe życie. Gdy człowiek staje w obliczu choroby do tego nieuleczalnej rozpada się cały świat. Bo od tej chwili nic już nie będzie takie samo.
Autorka w piękny sposób pokazuje próbę poradzenia sobie,oswojenia choroby....pokazuje siłę i słabość człowieka. Nie każdy w stanie jest to udźwignąć.
Jednocześnie pokazuje,że nawet gdy wali się cały świat może pojawić się promyk...pojawić się miłość...bo miłość to nie tylko fizyczność..To nie tylko dotyk..To bycie razem..tak po prostu..nawet jeśli będzie źle.
Autorka pokazuje,że o dojrzałości nie świadczy metryka ,można mieć 20lat a być dojrzalszym niż niejeden czterdziestolatek.
Czytając ją przezywałam każdą chwilę z bohaterami czując ich smutek,żal ..I cieszac się razem z nimi z tych dobrych chwil.

Bo życie to chwila...doceniajmy je.

Pięknego dnia

To wzruszająca historia poruszająca wiele trudnych tematów.
Pokazująca jak jeden wynik może zmienić całe życie. Gdy człowiek staje w obliczu choroby do tego nieuleczalnej rozpada się cały świat. Bo od tej chwili nic już nie będzie takie samo.
Autorka w piękny sposób pokazuje próbę poradzenia sobie,oswojenia choroby....pokazuje siłę i słabość człowieka. Nie każdy w stanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poezja ta brzmi jakby autorem był dziad - w sposób ludowy -wyrzeźbiony w drewnie.

Poezja ta brzmi jakby autorem był dziad - w sposób ludowy -wyrzeźbiony w drewnie.

Pokaż mimo to