Gaumardżos. Opowieści z Gruzji
- Kategoria:
- literatura podróżnicza
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2011-05-18
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-05-18
- Liczba stron:
- 391
- Czas czytania
- 6 godz. 31 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324725588
- Tagi:
- Gruzja podróże
To jest Gruzja! Pełna smaków, zapachów, wyjątkowej muzyki, iście bajkowych krajobrazów, niezwykłych i życzliwych ludzi, niezliczonych anegdot towarzyskich. W tą niezwykłą podróż zabierają nas autorzy Anna Dziewit-Meller i Marcin Meller. Opowiadają jak podróżowali od gór po morskie wybrzeża, biesiadowali podczas tradycyjnych uczt, rozmawiali o radościach i kłopotach... Opowiadają o tym skąd w Gruzinach głęboko zakorzeniona duma. Jak radzą sobie kobiety w świecie macho. Na czym polega tamtejszy nienachalny stosunek do punktualności.
Gaumardżos jest o radości życia i sztuce świętowania, ale mnóstwo w niej gruzińskiej współczesności i historii, naznaczonej m.in. okrutną wojną na Kaukazie.
Świetnie się czyta!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Gruziński szaszłyk
Gruzja to kraj, który dla mnie pozostawał jeszcze nie nieodkryty. Dlatego podchodziłam do „Gaumardżos!” ostrożnie, jak do książki nieco egzotycznej, opowiadającej o krainie bardzo odległej. Ale że z zamiłowania jestem podróżniczką, pozwoliłam się zabrać Annie Dziewit-Meller i Marcinowi Mellerowi w czytelniczą podróż w nieznane.
Autorzy chcieli zarazić czytelników swoją miłością do Gruzji. Wzbudzić uśmiech lub wzruszenie wśród tych, którzy byli już w ich ukochanym kraju. Zachęcić lub utwierdzić w planach tych, którzy zastanawiają się nad podróżą. „A tym, którzy lubią po prostu poczytać zajmujące i prawdziwe historie, zapewnić kilka ożywczych wieczorów”. Ja zdecydowanie należę do tej trzeciej grupy. I mimo zapalonej chęci do wszelkich podróży, do Gruzji (przynajmniej na razie) nie planuję się wybrać – choć wizja takiej przygody w wydaniu Mellerów jest bardzo kuszącym przeżyciem.
Bo w Gruzji, jak w kulinarnym specjale, gruzińskim szaszłyku, można znaleźć bardzo wiele, a może nawet i wszystko. Gruzja to tradycja. Wielkie kultywowanie folkloru, nawet w największych miastach i nawet przez najmłodsze pokolenia. Gruzja to muzyka. Chóralne śpiewy na głosy i wyrażanie siebie poprzez pieśń.
Gruzja to autentyczna i wielka gościnność, niemająca zbyt dużo wspólnego z polskim „zastaw się, a postaw się”. Tu nic nie jest na pokaz, wszystko to zwyczajnie wielka radość z życia i spędzania czasu z bliskimi i przyjaciółmi, gdyż „człowiek żyje przyjaciółmi”. Gruziński stół to biesiada. Gruzja to supry. Gruzja to wino, to toasty i nieoceniona rola tradycyjnego tamady. „Dobry tamada to prawdziwy artysta, bo oryginalny i mądry toast może trwać i 20 minut, a sztuką jest wznosić go tak, by olśnić zgromadzoną dookoła stołu publiczność.”
Gruzja to także kobieta, która nie siada przy biesiadnym stole, mimo to pozostaje w poczuciu, że to ona jest najważniejszą osobą w rodzinie, to ona rządzi i decyduje, jest czynem sprawczym. „My, Gruzinki jesteśmy z kategorii Big Mama, jak żydowska mama albo włoska, taka, która leje po twarzy syna, który na co dzień jest cynglem mafii. My się ich nie musimy bać, bo wiemy, że bez nas nie dadzą sobie rady”.
Gruzja to zupełnie inaczej liczony czas. Tu się nikomu nie spieszy. Tu można jeść i pić do rana. Tu można przyjść kilka godzin po umówionej porze i wciąż być o czasie. GMT– Georgia Maybe Time.
Sami autorzy twierdzą, że książka jest trudna do zaklasyfikowania. Jej rozmaitość przyrównują do gruzińskiego szaszłyku. To zlepek najróżniejszych historii – opowieści, reportaży, wspomnień i faktów dotyczących historii i polityki tego gościnnego kraju. Mamy reporterskie, wręcz gazetowe artykuły, jak rozdział kończący książkę, dotyczący porwania samolotu w 1983 roku. Mamy też typowe wspomnienia autorów dotyczące bardzo osobistych wydarzeń, jak biesiady z przyjaciółmi, czy ich gruziński ślub i wesele.
Każdy rozdział jest samoistnym tworem, zamkniętym w obrębie jakiegoś konkretnego tematu. Czasem natrafiamy na informacje opisane już wcześniej w innym rozdziale. Takie małe „powtórki” niczemu jednak nie przeszkadzają, gdyż opisywane są w inny zawsze sposób, w innym kontekście i najczęściej przez innego autora. Anna i Marcin podzielili się historiami. Opowieści Ani to przede wszystkim opisy jej własnych przeżyć, nawet jeśli dotyczy to rozdziałów poświęconym odrębnej historii, jak ta z Polką Kasią, poszukującą po latach swej danej miłości – Gruzina, Mamuki. Mamy także teksty o suprach, o gruzińskich kobietach, o kulturze, muzyce, tańcu i śpiewie. Marcin Meller zdecydowanie bardziej skupia się na polityce, na konfliktach zbrojnych, oraz na własnych przygodach w typowo męskich sytuacjach i w męskim gruzińskim gronie. Wszystkie rozdziały są natomiast bardzo miło napisane. Emanuje z nich pewnego rodzaju ciepło i cząstka tej przyjacielskości i gościnności, o której autorzy piszą.
Jedno jest pewne – ta para kocha Gruzję, jej folklor, tradycję, ucztowanie, nawet picie na wysokościach, kiedy pijanych biesiadników czeka jeszcze niemożliwa wręcz do pokonania droga powrotna. Anna i Marcin umieją też tą miłością zarażać. Czytając rozdział poświęcony gruzińskim suprom robiłam się głodna i wzbierała we mnie nieodparta chęć zarezerwowania stolika w gruzińskiej restauracji, do której od ponad trzech lat się nawet nie planowałam wybrać.
Niewątpliwie ta książka przyniosła mi wiele sympatycznych chwil, dostarczyła zajmujących informacji, rozbawiła, a nieraz także i wzruszyła. Mając takich gruzińskich przyjaciół, jakich mają Ania i Marcin, na pewno warto do Gruzji wracać. Bo Gruzja to przede wszystkim ludzie, to przyjaciele i bliscy, z którymi zawsze można spędzić cudownie czas. Ta książka to przede wszystkim wielki hołd dla tej przyjaźni i gościnności, i ciepła, którym autorzy podzielili się także z czytelnikami.
Monika Samitowska-Adamczyk
Oceny
Książka na półkach
- 2 038
- 969
- 506
- 75
- 48
- 41
- 35
- 31
- 23
- 20
Cytaty
W Gruzji pieszy jest pełnoprawnym uczestnikiem walki na drodze.
Opinia
Stali czytelnicy bloga zapewne pamiętają moje zachwyty książkami Wojtka Góreckiego, dzięki którym miałam okazję poznać bliżej kraje wcześniej dla mnie mocno tajemnicze, czyli kaukaskie. Powolutku coraz więcej wiem o tym regionie (chociaż mam świadomość tego, że to wiedza ciągle niewielka i amatorska), najbardziej zainteresowała mnie Gruzja. Dlatego byłam bardzo zadowolona, że to akurat do mnie trafiła ta książka.
"Gaumardżos. Opowieści z Gruzji" to jak najbardziej subiektywne i nieformalne opisy wrażeń dotyczących tego kraju, które zebrali Państwo Mellerowie. Są oni związani z Gruzją już dobrych kilka lat. Pan Marcin w 1992 roku był tam po raz pierwszy - jako korespondent wojenny. Tam znaleźli później cudownych przyjaciół, tam brali ślub, bywają w Gruzji regularnie. Przeżyli w trakcie swoich pobytów niesamowitą ilość przygód, które bardzo mocno związały ich z tym krajem i jego mieszkańcami.
W swojej książce poruszają wiele tematów, serwują nam miksturę złożoną z rozbawienia, zdumienia, strachu, przyjaźni, szacunku i wielu innych uczuć. Zresztą sama książka jest również złożona z różności - trochę reportażu, trochę osobistych opowieści i wspomnień, trochę wprowadzenia do historii i kultury, trochę anegdotek. Nawet książką podróżniczą jest ją trudno nazwać, bo nie w pełni - według mnie naturalnie - kwalifikuje się do tego gatunku. Chyba najprościej byłoby stwierdzić, że to subiektywny opis przyjaźni autorów z Gruzją :)
W książce zawarli oni bogaty przekrój wydarzeń i wspomnień, opisali tak ważne aspekty, jak historia, wydarzenia polityczne, kultura, religia, relacje rodzinne, relacje męsko-damskie, opisy geograficzno-społeczne i wiele innych. Ich narracja sprawia wrażenie całkowicie naturalnej i zupełnie subiektywnej. Jednak z tekstu widać, że pisząc książkę opierali się także na różnorakich źródłach bibliograficznych. A i tak największe wrażenie robią opisy - czy to sutry, niesamowitej uczty, którą wyprawia się dla gości, czy też otwartości i gotowości do przyjaźni, którą spotkali u Gruzinów, czy też zagrożenia życia, którego doświadczył Pan Marcin. Z zapartym tchem czytałam opisy biegu pod ostrzałem snajperskim, czy prób uratowania tonącego statku i życia pasażerów!
"Gaumardżos..." czyta się właściwie jednym tchem. Bo całość napisana jest bardzo ciekawie i jak dla mnie przekonująco. A na dodatek autorzy nie próbują się zgrywać na specjalistów czy jakieś wydumane typy intelektualne ;) Piszą wprost o ciągnących się przez cały dzień ucztach, na których alkohol lał się strumieniami, o tym, jak wszyscy - włączając gruzińskiego kierowcę - pijani wsiadali do auta, bo trzeba było wrócić do domu, o swoich zderzeniach z kulturą Gruzji. A wydaje się ona być bardzo ciekawą i bogatą kulturą, pełną żywych do dzisiaj tradycji. Bardzo przypadła mi do gustu np. tradycja wznoszenia długich i przemyślanych toastów (niektórzy mistrzowie potrafią dochodzić do wygłaszania toastów trwających 30 minut!), wspólnego śpiewania w trakcie uczt i to śpiewania pieśni tradycyjnych (kultura folkowa jest w Gruzji ciągle bardzo popularna!), niewyobrażalna wręcz gościnność Gruzinów (czytając opisy naprawdę można dojść do wniosku, że ta słynna polska gościnność, to nic przy gruzińskiej!), dzielne kobiety, które od wieków scalają rodziny i całe społeczeństwo.
Możemy także poznać losy kraju - od tego, co działo się wieki temu, przez okupację ZSRR i zatargi z Rosją, aż do historii najnowszej. Mnie na przykład bardzo wzruszył los studentów, którzy postanowili zaprotestować przeciwko władzy porywając samolot lecący do Batumi, a którzy to skończyli tragicznie. A Gruzini wyłaniający się zza kart tej książki to naród dumny ze swego kraju, swych tradycji, historii, przyjacielski, gościnny do obłędu, rozśpiewany, roztańczony, pomocny i opiekuńczy. A te opisy uczt gruzińskich! Ślinka aż ciekła, gdy czytałam o serwowanym jedzeniu, a już podwójnie przy oglądaniu zdjęć. Jednak nie tylko o przyjemnych rzeczach piszą Państwo Mellerowie. Są też informacje o wojnie, okupacji, morderstwach politycznych, niechęci Gruzinów w stosunku do Rosji oraz do niepodległości dwóch regionów, którzy oni uważają za gruzińskie. Nie jest to więc laurka, chociaż widoczne jest zauroczenie autorów tym krajem :)
A w dodatku książka jest bardzo dobrze wydana! Masa przepięknych zdjęć, przyjemny papier, na wewnętrznych stronach okładek znajdują się dwie mapy - Gruzja oraz regiony Gruzji. To wszystko znakomicie uprzyjemnia czytanie.
Bardzo mi się ta książka podobała, świetnie sprawdziła się w roli książki "podróżnej", nawet nie zauważyłam kiedy byłam już na miejscu! A w połączeniu z wrażeniami z poprzednich lektur, zdecydowanie zachęciła mnie do przynajmniej jednej wizyty w tym kraju. Chociaż mniej mnie korci wyjazd czysto turystyczny, najchętniej spakowałabym się i dołączyła do Państwa Mellerów w następnym ich wyjeździe :) Bo chciałabym poznać taką właśnie Gruzję, a nie tą z okien hoteli i ze słów przewodników.
Polecam wszystkim osobom ciekawym świata, szczególnie tego właśnie kraju oraz tym, którzy lubią opisy życia, tradycji, przeżyć oraz wrażenia "zwykłych" ludzi, a nie specjalistów tego regionu.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu - http://ksiazkowo.wordpress.com]
Stali czytelnicy bloga zapewne pamiętają moje zachwyty książkami Wojtka Góreckiego, dzięki którym miałam okazję poznać bliżej kraje wcześniej dla mnie mocno tajemnicze, czyli kaukaskie. Powolutku coraz więcej wiem o tym regionie (chociaż mam świadomość tego, że to wiedza ciągle niewielka i amatorska), najbardziej zainteresowała mnie Gruzja. Dlatego byłam bardzo zadowolona,...
więcej Pokaż mimo to