Krew i Całun

Okładka książki Krew i Całun Ian Wilson
Okładka książki Krew i Całun
Ian Wilson Wydawnictwo: Amber popularnonaukowa
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Tytuł oryginału:
Blood and the Shroud
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
1999-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1999-01-01
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
8371699913
Tłumacz:
Bogdan Mizia
Tagi:
tajemnice ludzkości religia
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
14 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
611
568

Na półkach: ,

„Krew i Całun” w zasadzie powtarza treść wcześniejszej pracy „Całun Turyński” tegoż autora, z licznymi uzupełnieniami, miejscami wypada słabiej.
Rozdział 1 opowiada o negatywowym wizerunku ciała na Całunie ujawnionym po raz pierwszy przy zrobieniu zdjęć w 1898, zaś 2 o lekarskiej prawidłowości obrażeń widocznych na ciele.
W rozdziale 3 Wilson niepotrzebnie rozważa czy ukrzyżowanie następowało przodem czy tyłem do krzyża (na osobliwy pomysł „przodem” wpadł jakiś lekarz dając dziwaczne uzasadnienie, że rany nie noszą śladów otarć, chyba, że gwoździe były dłuższe, by ciało nie dotykało belki, co jemu zdało się „wyjątkowo mało prawdopodobne”).
Rozdział 4 o obyczajach pogrzebowych przynosi nowe ustalenie: zakazane było obmywanie ciała z krwi, gdyż „dusza jest we krwi” (Rdz 9, 4). Tym samym sprzeczność ze zwyczajem obmycia (Dz Ap 9, 37) okazuje się pozorna.
Rozdział 5 o tkaninach. Całun jest płótnem lnianym wysokiej jakości o rzadkim splocie trzy na jeden.
Rozdział 6 o badaniu wizerunku. Stanowi część tkaniny, której powierzchnia została odwodniona.
Rozdział 7 o śladach krwi. W miejscach wyglądających na krwawe plamy wykryta została krew grupy AB.
Do poszlak wskazujących na pobyt Całunu na Bliskim Wschodzie na podstawie palinologii (pyłków roślinnych) doszło badanie składu pyłu skalnego (rozdział 8).
Rozdziały 9 – 12 odtwarzają domniemane wcześniejsze dzieje w kolejności odwrotnej, coraz dalej wstecz.

Nazwa wizerunku z Edessy Mandylion okazuje się jedną z wielu.
„Trzeba zaznaczyć, że termin "Mandylion", który Steven Runciman zdaje się uważać za kluczowy w swojej argumentacji, nie występuje nigdzie w całej "oficjalnej historii". Po raz pierwszy pojawia się około 990 roku w biografii ascety Pawła z Mount Latros. Miał on po prostu wizję tego rodzaju płótna. Spośród kilkudziesięciu wzmianek na temat płótna z Edessy, zebranych przez niemieckiego uczonego Ernsta von Dobschiltza, terminem tym posługują się tylko trzy. Nawet jeśli słowo "mandylion" faktycznie sugeruje niewielkie rozmiary, niekoniecznie musi to mieć dla nas większe znaczenie. Robin Hood zwykł nazywać swego najpotężniejszego "wesołego człowieka" – "Małym Johnem", a przecież wcale nie odczytujemy tego dosłownie. Dalsze wskazówki na temat rozmiarów płótna z Edessy znajdziemy u greckiego teologa Jana Damasceńskiego. W VIII wieku opisał je jako "himation", co przywołuje skojarzenie z szerokim prawie na 2 i długim na 3 metry wierzchnim ubraniem noszonym przez starożytnych Greków. Choć tych ostatnich trudno podejrzewać o nadmierną pruderię, nawet oni mogliby uznać himation wielkości kieszonkowej chustki za nieco zbyt skąpe odzienie. Podobnie przy końcu X wieku Leon Diakon mówił o obrazie jako o "peplos", co jednoznacznie wskazuje na pełnych rozmiarów suknię. Spośród wszystkich słów użytych na określenie płótna z Edessy dla mnie jednak osobiście najbardziej wymowne było słowo tetradiplon. Pojawia się ono zaledwie dwa razy – raz w manuskrypcie z VI wieku i raz w "oficjalnej historii". Ten nadzwyczaj rzadko spotykany grecki wyraz jest zupełnie nieznany poza dwoma wspomnianymi tekstami. Nie ma natomiast absolutnie żadnych trudności z jego zrozumieniem, gdyż stanowi złożenie dwóch zwyczajnych słów: tetra, oznaczającego "cztery", i diplon, co znaczy "złożony na pół" – a zatem "czterokrotnie złożony na pół".” (s. 146)
Tu Wilson popełnił mały błąd, bowiem w „oficjalnej historii” wizerunku z Edessy spisanej w 945 na polecenie Konstantyna Porfirogenety użyte zostało słowo χειρόμακτρον (ręćznik).
Odnośne teksty brzmią (tłum. Piratka):
Jan z Damaszku „Wykład wiary prawdziwej” 4, 16
αὐτὸς ἱμάτιον τῷ οἰκείῳ καὶ ζωοποιῷ προσώπῳ ἐπιθεὶς ἐναπομάξασθαι τῷ ἱματίῳ τὸ ἑαυτοῦ ἀπεικόνισμα (sam nałożył himation na swoją życiodajną twarz, aby odcisnąć swój wizerunek na himationie)
Leon „Historia” 4, 10 τον πέπλον, και της αυτού μορφής το είδος άρρήτως ο Χριστός άνετύπωσε (peplos, na którym Chrystus w nie dający się wypowiedzieć sposób odcisnął swe kształty)

W międzyczasie pojawiły się nowe poszlaki, w tym kazanie archidiakona Grzegorza (s. 148, szczegółowo o tym: „Święte oblicza” s. 215).

Końcowe rozdziały omawiają teorie powstania wizerunku, zwykle niedorzeczne.
Według Waltera McCrone'a „artysta” ów „…starannie przestudiował Nowy Testament, źródła informacji o ukrzyżowaniu i inne artystyczne malowidła przedstawiające Chrystusa. Następnie wyobraził sobie obraz na całunie powstały w warunkach ciemnego grobu. Doszedł do wniosku, że obraz ten – w przeciwieństwie do zwykłego portretu z normalną grą świateł i cieni – mógł powstać jedynie w wyniku kontaktu ciała z płótnem. Malował zatem bezpośrednio na płótnie, tak by przedstawić punkty styku z ciałem (czoło, łuk nosa, kości policzkowe, wąsy, brodę itd.). To automatycznie stworzyło negatywowy obraz…” itp. itd.
„Gdyby wszystko było tak proste, jak przedstawia to McCrone !” odpowiada Wilson „Co prawda bez oporu mogę przyznać, że mam raczej małe pojęcie na temat analizy mikroskopowej, ale przynajmniej znam się trochę na malarstwie. Profesjonalna artystka, Isabel Piczek, stwierdziła już (a nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się z nią zgodzić),że doskonałe odtworzenie postaci w negatywie w taki sposób, jaki przedstawia McCrone, jest, szczerze mówiąc, niemożliwe. Zwłaszcza gdy nie mamy możliwości sprawdzenia efektów swej pracy.” (s. 185)
Należałoby zacząć od zapytania, skąd „artysta” ten mógł wziąć „źródła informacji o ukrzyżowaniu” czy gdzie Nowy Testament podaje takie dane, jak przebijanie przegubu zamiast dłoni ?
Podobny, lecz bardziej nietrafiony, był pomysł uzyskiwania obrazu przez „wcieranie” (s. 190). Skoro, jak była mowa w rozdziale 1 i 2, obraz ten przypomina fotografię, wszystkie inne wyjaśnienia można a priori odrzucić.

Jedynym zdaniem Wilsona zasługującym na poważne potraktowanie był eksperyment Nicholasa Allena, parodniowe naświetlanie płótna pokrytego odpowiednimi odczynnikami w ciemnym pomieszczeniu światłem słonecznym przez soczewkę. Uzyskany obraz posągu wykazuje większe podobieństwo od tamtych prób. „Można też bez wahania powiedzieć, że profesor Allen lepiej niż ktokolwiek inny przed nim zademonstrował, że obraz z Całunu faktycznie ma charakter fotografii. W rzeczywistości jest to teza od lat wysuwana przez zwolenników autentyczności Całunu. Natomiast dla Waltera McCrone'a i wielu innych badaczy może to nie być zbyt miła informacja.” (s. 204)
„Trzeba też wyraźnie podkreślić, że nawet zakładając tę mało prawdopodobną możliwość, by ktoś w średniowieczu z powodzeniem opanował tak zaawansowane fotograficzne umiejętności (po to tylko, by wkrótce ponownie je utracić),
pozwoliłoby mu to jedynie na stworzenie "negatywowego" obrazu. Każdy średniowieczny widz uznałby go za w najwyższym stopniu niezadowalający. Tak przekonująca ukryta "pozytywowa" fotografia pozostałaby całkowicie niedostępna, nawet dla "fotografa", który ją stworzył, przez następne pięćset lat. Jeśli chodzi o "plamy krwi" z Całunu, teoria "gipsowego odlewu", podobnie zresztą jak teoria "chytrego malowidła", z konieczności zakłada – pomimo wszystkich głosów lekarzy i patologów, opowiadających się za ich medyczną wiarygodnością – że nie są one niczym innym, jak tylko efektowną malarską imitacją. Teoria profesora Allena całkowicie pomija także historyczne dowody przemawiające za tym, że coś niezwykle przypominającego Całun pojawiało się jako realny przedmiot już znacznie wcześniej niż sugerowana data powstania tego zadziwiającego fałszerstwa. Nie podważając zatem w żaden sposób wartości osiągnięcia profesora Allena, musimy stwierdzić, że jego hipoteza – podobnie jak wszystkie wcześniejsze – tłumacząc prawdopodobny sposób wykonania Całunu w średniowieczu lub później, nie ustrzegła się przed bardzo istotnymi brakami.” (s. 205)

Na pytanie czy było to zdjęcie posągu czy zwłok, skoro naświetlanie trwało parę dni, Allen uznał, że „zwłok zamrożonych” (s. 279, coraz lepiej …)

Wilson na tym poprzestał, może szkoda, jednak wynika to z jego wcześniejszych wywodów (s. 195n),musiałyby to być zwłoki kogoś ukrzyżowanego w XIV wieku i – to już moja uwaga – na poważnie (nie jak obecnie na Filipinach, gdzie po paru minutach odwożą do szpitala),z dużym znawstwem (przebicie nadgarstka zamiast dłoni) itd.

Poza tym, co widać tu na s.7, obraz posągu wypadł zbyt wyraźnie, a powienien być απεριληπτον, bez konturu, jak mowa w „Świętych Obliczach”.
https://www.shroud.com/pdfs/orvieto.pdf

O ustalaniu wieku przez pomiar promieniotwórczości węgla była mowa przy „Świętych obliczach”, przy tym z chwilą śmierci roślina czy zwierzę przestają przyswajać nowy węgiel z otoczenia, jednak możliwe jest pobieranie go przez żyjące nadal drobnoustroje, co może wpłynąć na wynik (s. 212). Po za tym błędy w datowaniu mogą być wypadkową różnych przyczyn.

„Krew i Całun” w zasadzie powtarza treść wcześniejszej pracy „Całun Turyński” tegoż autora, z licznymi uzupełnieniami, miejscami wypada słabiej.
Rozdział 1 opowiada o negatywowym wizerunku ciała na Całunie ujawnionym po raz pierwszy przy zrobieniu zdjęć w 1898, zaś 2 o lekarskiej prawidłowości obrażeń widocznych na ciele.
W rozdziale 3 Wilson niepotrzebnie rozważa czy...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    21
  • Chcę przeczytać
    17
  • Posiadam
    8
  • Religia
    2
  • Rozwój Duchowy/Religie/Filozofia
    1
  • [Amber][Tajemnice przeszłości]
    1
  • Na półce
    1
  • 2006
    1
  • Do kupienia
    1
  • Religia i okolice
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Krew i Całun


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne