Operacja „Chusta”

Okładka książki Operacja „Chusta” Tomasz P. Terlikowski
Okładka książki Operacja „Chusta”
Tomasz P. Terlikowski Wydawnictwo: Fronda fantasy, science fiction
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Fronda
Data wydania:
2010-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-03-01
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362268047
Tagi:
science fiction
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
72 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
414
251

Na półkach:

Wcale aż tak nie trzyma w napięciu jak głosi opis na okładce, ale z tym, że rodzi pytania na temat przyszłości świata i Kościoła to się muszę zgodzić.

Wcale aż tak nie trzyma w napięciu jak głosi opis na okładce, ale z tym, że rodzi pytania na temat przyszłości świata i Kościoła to się muszę zgodzić.

Pokaż mimo to

avatar
573
35

Na półkach:

Czytam, i widzę oczyma duszy piękny świat, w którym religia i życie codzienne koegzystują w pokoju, ludzie są dla siebie mili, nikt nikomu nie sprawia niepotrzebnego cierpienia, a dyskryminacja to słowo niemal anachroniczne.


A potem widzę na okładce napis 'anytutopia'.

Dysonans poznawczy, którego doznajemy, czytając to dzieło, ma siłę kilkusettysięcy kiloton; oto pan Terlikowski, usiłując stworzyć nowy rok 1984, opisał społeczeństwo, do którego dąży 90% dorosłych ludzi z dziećmi, o które przynajmniej naskórkowo dba. Plus za niezamierzenie zabawny wydźwięk tych starań.

Czytam, i widzę oczyma duszy piękny świat, w którym religia i życie codzienne koegzystują w pokoju, ludzie są dla siebie mili, nikt nikomu nie sprawia niepotrzebnego cierpienia, a dyskryminacja to słowo niemal anachroniczne.


A potem widzę na okładce napis 'anytutopia'.

Dysonans poznawczy, którego doznajemy, czytając to dzieło, ma siłę kilkusettysięcy kiloton; oto pan...

więcej Pokaż mimo to

avatar
371
165

Na półkach:

Ciekawa, ale miejmy nadzieje, że nie prorocza książka.

Ciekawa, ale miejmy nadzieje, że nie prorocza książka.

Pokaż mimo to

avatar
5
4

Na półkach:

Książka napisana w typowym dla socrealizmu, "produkcyjniackim" stylu politgramoty. Miejsce ideowych komunistów walczących o świetlaną przyszłość klasy robotniczej pod przywództwem Partii zajmuje ideowy ksiądz, walczący o świetlaną przyszłość klasy wierzącej pod przywództwem Papieża (chwilowo) na wygnaniu. Miejsce zaplutych karłów reakcji sypiących piach w tryby i cukier do baków, zajmują odrażający moralnie ateiści czy raczej nazi-mao-stalino-unioeuropejscy-lewako-ateiści, którzy nie ustają w próbach zniszczenia Prawdziwej Wiary i jej Wyznawców - też tych Prawdziwych. Tych Nieprawdziwych przeciągają na swoją stronę szantażem lub przekupstwem. Czy im się uda? A gdzie tam. Przecież On czuwa. I nigdy nie śpi. No, prawie nigdy. Czasem się budzi. Ale wtedy nie ma zmiłuj. Cud za cudem. No nie, żeby komuś ręka odrosła, czy coś, bo takie dyrdymały to 500 lat temu były w modzie, ale przemiany duchowe walą ludzi po głowach raz za razem. Ogólnie mocna rzecz i wyrazista ideowo.
Zapytacie po co czytałem? Czy po to, żeby się teraz naśmiewać? Otóż nie, przeczytałem tą powieść, żeby przyjrzeć się temu, co dręczy T. Terlikowskiego. Uważam bowiem, że jego działania i wypowiedzi zdradzają objawy paranoi, a każda choroba psychiczna jest rodzajem udręczenia. I już chyba wiem. Otóż ten pan tęskni za światem, który opisuje. Tęskni za wyszydzanym, prześladowanym chrześcijaństwem. Tęskni za możliwością zastania męczennikiem za wiarę. Ta wizja jego "ziemskiego raju" staje się z roku na rok coraz bardziej nieosiągalna. Wraz z każdym milionem przelanym na konta episkopatu, z każdą działką czołobitnie zwróconą przez komisję majątkową, z kolejnym Maybachem ojca dyrektora, z kolejną ustawą dokładającą do konkordatu następne przywileje upada nadzieja, że pan Terlikowski będzie mógł się wykazać swoją gotowością do osobistej ofiary. Już nawet nie bardzo ma z kim polemizować w publikatorach, bo po ostatnich roszadach okazuje się, że wszyscy naczelni i dyrektorzy stacji nadawczych są ideowo po jego stronie! I to, moim zdaniem, jest prawdziwe piekło T. Terlikowskiego.

Książka napisana w typowym dla socrealizmu, "produkcyjniackim" stylu politgramoty. Miejsce ideowych komunistów walczących o świetlaną przyszłość klasy robotniczej pod przywództwem Partii zajmuje ideowy ksiądz, walczący o świetlaną przyszłość klasy wierzącej pod przywództwem Papieża (chwilowo) na wygnaniu. Miejsce zaplutych karłów reakcji sypiących piach w tryby i cukier do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
353
52

Na półkach: ,

W swojej pierwszej powieści Tomasz Terlikowski przedstawia smutną, aczkolwiek realną wizję Europy zniszczonej przez ideologię wojującego laicyzmu, poprawności politycznej, ekologizmu i skrajnego liberalizmu obyczajowego. Jest to pierwsza, polska tak radykalna antyutopia i to właśnie jest wielką zaletą książki. Wadą natomiast, wynikającą zapewne z braku powieściowego doświadczenia pisarza, jest dość przewidywalna fabuła i słabszy literacko styl. Zbytnią przesadą jest także nadawanie wszystkim ,,złym” bohaterom imion, które w mało zawoalowany sposób kojarzą się ze znanymi postaciami współczesnej lewicy. Na pewno nie jest to sposób pisania, godny Chestertona, co z tyłu okładki zasugerował Marek Jurek, aczkolwiek ,,Operacja Chusta” jest pozycją wyjątkową na polskim rynku i ogólnie godną plecenia.

W swojej pierwszej powieści Tomasz Terlikowski przedstawia smutną, aczkolwiek realną wizję Europy zniszczonej przez ideologię wojującego laicyzmu, poprawności politycznej, ekologizmu i skrajnego liberalizmu obyczajowego. Jest to pierwsza, polska tak radykalna antyutopia i to właśnie jest wielką zaletą książki. Wadą natomiast, wynikającą zapewne z braku powieściowego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
441
286

Na półkach: ,

Niedaleka przyszłość, Zjednoczona Europa – wypełniły się oto przestrogi głosu wołającego na pustyni, a lewacy dzięki podstępnej polityce tolerancji wprowadzili tak umiłowany przez nich terror. Najwyraźniej jednak na Starym Kontynencie nieźle się wiedzie, bo rząd nie ma nic innego do roboty, jak koncentrować wszystkie swoje siły na utrudnianiu życia nędznemu odsetkowi chrześcijan. Katolicy pozbawieni są wszelakich praw, papież porzucony przez Watykan czmychnął do Afryki, a arcybiskup (sprzedajna świnia) decyduje się oddać władzom bezcenną Chustę z wizerunkiem Chrystusa. Jednak opiekun relikwii, ojciec Jan, nie może się pogodzić z tym świętokradztwem i natchniony przez Boga bierze Chustę pod pachę i przemierzając Wschodnią Prowincję planuje przekroczyć granicę. Rozpoczyna się wielka i niewyobrażalnie nudna ucieczka, wszystkie nieudolne siły bezpieczeństwa zostają skierowane przeciw Janowi, jeden niepokorny mnich rozpoczyna cały łańcuch bezsensownych psychologicznie nawróceń – czy odwaga i wiara jednego człowieka są w stanie zmienić oblicze całego kraju?

Te pościgi, te wybuchy, te filozofie, te tragedie… Brzmi obiecująco, ale tak naprawdę książka jest po prostu spisem wymysłów osoby cierpiącej na traumę braku traumy – nie załapała się na krwawe prześladowania chrześcijan ani rządy totalitarne, gdzie można by było zostać malowniczo zamordowanym z Bogiem na ustach, to sobie chociaż fantazjuje o tym, jaka to jest uciskana, hipsterska i bohaterska. A jak to w marzeniach bywa, charaktery – a raczej typy rodem z apokryfów – są malowane spasioną, jaskrawą kreską, więc nie liczcie na żadne skomplikowane postacie czy wiarygodne przemiany duchowe w tej bajce mającej przekonać przekonanych. Narrator staje na głowie, żeby wyraźnie przedstawić, komu kibicować, kogo potępiać, ale jak to z nachalnością bywa… Tak się składa, że postacie mówiące z sensem (tu przedstawiane jako tchórze i konfidenci, którzy nie lubią ryzykować liczeniem na cud) budzą u mnie zdecydowanie więcej sympatii niż bohaterowie, którzy myślą o swoich dzieciach tylko w kontekście męczeństwa i los swojej rodziny podporządkowują kruchemu ego. Czarnobiałość nie mija też poszczególnych wątków, w których prawdopodobieństwo wygina się z trzaskiem, a świat przedstawiony kreuje się na bieżąco zależnie od potrzeby autora, jakby Terlikowski pisał to na kolanie na minutę przed dzwonkiem i nie miał czasu poprawić detali. I tak oto w świecie, które chrześcijaństwa boi się i nienawidzi, można spokojnie studiować sobie teologię, a także brać katolickie śluby. Albo namierzenie przestępcy zasuwającego na piechotę jest absolutnie niemożliwe mimo wszechobecnego sprzętu szpiegującego obywateli. Najpierw dowiadujemy się, że potencjalny niż demograficzny w Cywilizacji Śmierci rozwiązany jest dzięki obcokrajowcom, by zostać później poinformowanymi, że przez granice pchła-ninja się nie prześlizgnie, a tym bardziej napływ uchodźców. Wiccanka niepotrafiąca cieszyć się pięknym krajobrazem, bo nie może dostrzec żadnych przydrożnych krzyży, o których wie tylko z opowieści rodziców. Raz korzenie islamskie otwierają szeroko drzwi do kariery, raz ją całkowicie uniemożliwiają. W państwie mającym hyzia na punkcie ekologii jeździ się samochodami na benzynę, i tak dalej, i tak dalej… Tak to jest, jak bez doświadczenia w szyciu, z rozlatującym się warsztatem i bez projektu próbuje się ze sobą zszyć grubą nicią wszelkie mity na temat nielubianej grupy społecznej.

Książka miała być zapewne ponurym ostrzeżeniem przed upiorną rzeczywistością, szokować degrengoladą i przyprawiać o dreszcz subtelną grozą. Jednak żeby przed czymś przestrzegać, to trzeba mieć o tym czymsiu odrobinę pojęcia, jak się chce przygnębiać, to należałoby nauczyć się wprowadzania subtelnych odcieni, a jak aspiruje się do moralizowania, to dobrze by było wyściubić nos spoza najswojszej prawdy i spróbować zrozumieć drugiego człowieka. Tymczasem Terlikowski pisze scenariusz do filmu w stylu „Czy leci z nami pilot?” pełen jaskrawej satyry na lewactwo i absurdalnych gagów, po czym z niezrozumiałych powodów opatula go okładką przeznaczoną dla serii „Wielcy Prorocy”. Czego to tu nie ma! Studenci medycyny przeprowadzający obowiązkową aborcję na drugim roku studiów. Biblia księgą zakazaną, ewentualnie dopuszczoną wersją jest wydanie w tłumaczeniu homoseksualno-feministycznym (cokolwiek by to nie było). Po ZOO zostaje tylko wybieg dla niedźwiedzi, w którym wiszą zdjęcia byłych dyrektorów ku przestrodze. Eutanazja to jeden wielki pretekst do handlu narządami, póki ciepłe. Kliniki aborcyjne buduje się w pakiecie z „niewielkim parkiem, z bieżnią, boiskami i przestrzenią do jazdy konnej”, żeby znudzone nastolatki przetrzymywane tam siłą nie uciekały. Katolicy żyją w gettach, bez Internetu i w nędzy, jak zwierzęta, a turyści przyjeżdżają fotografować ich ceremonie religijne. Stare, dobre in vitro zostaje zastąpione przez klonowanie, słowa dziecko-rodzic zostają zastąpione kopią-wzorem. Jedna z postaci, przeambicjonowany pracownik służb bezpieczeństwa o arabskich korzeniach, nazywa się Hassan Obama. Do bycia księdzem trzeba mieć licencję. Supertajny zakon szykujący się na wojnę, ćwicząc walkę szablą i studiując sarmackie teksty, dzięki czemu rozwala oddział specjalny wyposażony w najnowsze zdobycze technologii. Ludzie decydują się na eutanazję z nudów (sic!),albo są opętani przez diabła (sic!?). Jedna z popularnych stacji radiowych nazywa się Laik FM. Transseksualiści porywają dzieci za przyzwoleniem władz. Przymusowe obozy nawracające na homoseksualizm. Szkolenie pracownika służb bezpieczeństwa polega na codziennym seksie i jaraniu trawki, oj, długo by wymieniać!

Ale przecież „Operacja <Chusta>” to nie tylko wnikliwa analiza kondycji moralnej Europy, ale też powieść sensacyjna. Zresztą, na tym samym poziomie. Czysto teoretycznie, bezustannie mamy wielki pościg i wyścig z czasem, praktycznie nie idzie odczuć napięcia czy grozy obławy – no bo czemu ma to obchodzić czytelnika, skoro poszukiwani nic sobie z tego nie robią. Miast się spieszyć, to zachodzą to tu, to tam, wszechobecne maszyny szpiegujące czy niecackające się Biuro najwyraźniej się nie spieszą, za każdym zakrętem nielegalna organizacja ze znajomymi Jana czeka z kawą, a ucieczka zaczyna przypominać RPG pełne questów (niestety, wszystkie zadania poboczne to misje eskortowe). To nie do wiary, że można tak nudno i bez polotu opisać podpalenie kliniki aborcyjnej, egzorcyzmy, gigantyczne demonstracje czy porachunki z sektami. Już nie mówiąc o tych straszliwych niebezpieczeństwach i przeszkodach stojących na drodze naszych bohaterów. Jak na przykład zabezpieczenia dające wyłączyć się jednym przyciskiem. Albo ochrona niesprawdzająca żadnych dokumentów tożsamości. Tudzież pomieszczenia strzeżone tak pilnie, że można do nich wejść dzięki przyklejonym wąsom i wyjść przez okno. Właściwie największym problemem jest konieczność przebrania się dla dobra sprawy w damskie ubrania, przez co nasi supermęscy mężczyźni cierpią niewyobrażalnie, bo lepiej zginąć, niż włożyć spódnicę (mama mówiła, że jak będziesz wkładał ciuchy sprzedawane z myślą o przeciwnej płci, to przyjdzie gender i cię zje).

Ta książka to szczerozłota komedia, choć zdecydowanie mniej wesoło się robi, gdy do czytelnika dociera, że to wszystko na serio. Ktoś naprawdę tak płasko postrzega świat, jakikolwiek dialog z drugą stroną uznaje za zdradę, pochwala walkę zbrojną w imię religii, głoszenie kreacjonizmu uważa za odwagę i postrzega ludzi myślących inaczej jako karykaturalne maszkary bez jakichkolwiek hamulców moralnych. W książce są i inne niepokojące tropy, jak bezustanne dawanie do zrozumienia, że religie inne niż katolicyzm (bo i inne odłamy chrześcijaństwa mają za uszami) są fałszywe i zdecydowanie gorsze, a kobieta jest jedynie wtedy postacią pozytywną, gdy jest piękna, pokorna i oddaje się dzieciom – wszystkie babochłopy robiące karierę, lubiące seks i niepragnące związków z facetami czy potomstwa proszę won. Zabrakło w tym bingo tylko gejowskiego lobby.

Polecić, nie polecić?... Z jednej strony, książka jest bardzo nudna, źle napisana i podporządkowana nachalnemu moralizatorstwu. Z drugiej – Terlikowski zachwyca swoimi dzikimi pomysłami (choć paradoksalnie ma zbyt małą wyobraźnię, by móc wykreować świat, w którym nie ma nauk przedmałżeńskich) i hipnotyzuje bezwstydem, z jakim wypisuje te absurdy. Niewątpliwie jednak książka jest jedyna w swoim rodzaju i warto ją przeczytać choćby ku przestrodze, jak ideolo potrafi wykrzywić dzieło.

Niedaleka przyszłość, Zjednoczona Europa – wypełniły się oto przestrogi głosu wołającego na pustyni, a lewacy dzięki podstępnej polityce tolerancji wprowadzili tak umiłowany przez nich terror. Najwyraźniej jednak na Starym Kontynencie nieźle się wiedzie, bo rząd nie ma nic innego do roboty, jak koncentrować wszystkie swoje siły na utrudnianiu życia nędznemu odsetkowi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
46
1

Na półkach:

Bardzo dobra książka! Tylko strach, że tak może w istocie wyglądać nasze życie w nieodległej przyszłości.

Bardzo dobra książka! Tylko strach, że tak może w istocie wyglądać nasze życie w nieodległej przyszłości.

Pokaż mimo to

avatar
56
1

Na półkach:

Powieść czyta się jednym tchem. Fakt napisana o przyszłości religii i kosciola , ale wzruszylam sie przy niej do łez. Pokazuje to co będzie jeżeli się nie zmienimy. Autor wcale nie szuka nowych wymyślnych rzeczy aby nas zaskoczyć. To co jest pokazane w tej ksiazace jest stosowane w niektórych krajach. Straszna nas czeka przyszłość - to chyba chciał nam przekazac autor. Jest w niej dużo o miłości, która przetrwa wszystko, małżonek gotowy jest zakrasc sie do kliniki eutanazji aby uratowac swoja żonę. Grozi mu niebezpieczeństwo, a nawet śmierć. Książka ma w sobie trzy historie, które są połączone ze sobą. Jest też w niej dużo o tradycji kościoła katolickiego, która się drastycznie zmienia. Bohaterow ściga policja, a nawet służby zbrojne, lecz oni w imię miłości i własnych przekonań nie poddają się. Biorac tę książkę do reki nie liczylam na wiele, lecz bardzo mile mnie to zaskoczyło. Poleciła mi ją pani od Religii i może z tego powodu jak i z okładki nie byłam całkiem przekonana do niej. Pomyslalam sobie, iz pewnie to jakaś następna nudna religijna książka w której gadają o modlitwie. Jestem bardzo zadziwiona bo wcale się taka nie okazała. Polecam ją tym którzy lubią przygody i zmiany na przyszłość. Dla mnie stanowiła odmianę od wampirów.

Powieść czyta się jednym tchem. Fakt napisana o przyszłości religii i kosciola , ale wzruszylam sie przy niej do łez. Pokazuje to co będzie jeżeli się nie zmienimy. Autor wcale nie szuka nowych wymyślnych rzeczy aby nas zaskoczyć. To co jest pokazane w tej ksiazace jest stosowane w niektórych krajach. Straszna nas czeka przyszłość - to chyba chciał nam przekazac autor. Jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
308
6

Na półkach:

Czyta się z zapartym tchem, choć oczywiście wiem, że nie musi się ona podobać wszystkim.

Czyta się z zapartym tchem, choć oczywiście wiem, że nie musi się ona podobać wszystkim.

Pokaż mimo to

avatar
164
92

Na półkach: ,

Świetna książka. Akcja szybka, dobrze poprowadzona choć bez wielu zakrętów, linearna. Czytałem z wypiekami na twarzy. Cóż, niektórym moze nie podobać sie wizja przyszłości, ja niestety widzę, ze choć przerysowana, w wielu aspektach jest jakby celem rządzących elit na świecie. Z Orwella tez sie śmiano. Czy z Huxleya. Mam nadzieje ze uda sie powstrzymać ten dziki i bezbozny trend.

Świetna książka. Akcja szybka, dobrze poprowadzona choć bez wielu zakrętów, linearna. Czytałem z wypiekami na twarzy. Cóż, niektórym moze nie podobać sie wizja przyszłości, ja niestety widzę, ze choć przerysowana, w wielu aspektach jest jakby celem rządzących elit na świecie. Z Orwella tez sie śmiano. Czy z Huxleya. Mam nadzieje ze uda sie powstrzymać ten dziki i bezbozny...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    87
  • Chcę przeczytać
    28
  • Posiadam
    21
  • 2014
    2
  • E-book
    2
  • E-book niekomerc. PDF, rtf, doc. txt
    1
  • EpuB
    1
  • Polska fantastyka
    1
  • Druk
    1
  • Chrześcijańskie
    1

Cytaty

Więcej
Tomasz P. Terlikowski Operacja „Chusta” Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także