"Maska kłamstw" to pierwsza część właściwej sagi, czyli tej znanej z filmów. Być może dlatego, że jest wprowadzeniem, usiłuje być aż do znudzenia dokładna i pełna rzeczowych informacji, które średnio rozgarnięty fan serii Star Wars zdobywa wraz z mlekiem matki :-) Momentami jest nieco schematyczna, ale to już wada genetyczna gatunku "space opera" - posiada typowe elementy, które chciałoby się tu widzieć (np. bitwa w kosmosie, zamach, pojedynki, pościgi, spotkania na szczycie, narastające napięcie w związku z kierunkiem rozwoju sagi, itd). Mam pewne zastrzeżenia co do języka (np. zwroty w rodzaju "pokopało Cię?" - chyba już nie są modne), który jest zbyt "młodzieżowy", również niepotrzebnie rozwlekłe i drobiazgowe są opisy każdego poruszenia włosa na głowach bohaterów :-) Mimo tego powieść się broni i jest warta przeczytania. Przede wszystkim wyjaśnia ciąg zdarzeń, który doprowadził do tego, co pojawia się na filmach już w postaci dojrzałej. Po drugie - znakomicie pokazuje intrygi Mrocznego Lorda, które będą miały tak wielkie konsekwencje później. Wreszcie wprowadza nieco inną perspektywę - oprócz bohaterów jednostkowych (Palpatine, Qui-Gon Jinn) pojawiają się bohaterzy zbiorowi (środowisko Jedi, senatorowie, Federacja Handlowa). Pozwala to zrozumieć ich działania, zachowania - słowem jest ciekawą odmianą w stosunku do obrazów skupionych tylko na pojedynczych postaciach. Moim zdaniem warto przeczytać "Maskę kłamstw" choćby dla ciekawej akcji, ale też dla zrozumienia ukrytego tła zdarzeń.

"Maska kłamstw" to pierwsza część właściwej sagi, czyli tej znanej z filmów. Być może dlatego, że jest wprowadzeniem, usiłuje być aż do znudzenia dokładna i pełna rzeczowych informacji, które średnio rozgarnięty fan serii Star Wars zdobywa wraz z mlekiem matki :-) Momentami jest nieco schematyczna, ale to już wada genetyczna gatunku "space opera" - posiada typowe elementy,...