rozwińzwiń

Wniebogłos

Okładka książki Wniebogłos Aleksandra Tarnowska
Okładka książki Wniebogłos
Aleksandra Tarnowska Wydawnictwo: ArtRage literatura piękna
220 str. 3 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
ArtRage
Data wydania:
2023-04-26
Data 1. wyd. pol.:
2023-04-26
Liczba stron:
220
Czas czytania
3 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367515276
Tagi:
debiut dziecko ironia lata 70. XX w. literatura polska PRL polska wieś samotność szantaż współczesna literatura polska
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
154 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
718
616

Na półkach:

Są tacy, "pełni zasłuchania", którym muzyka "idzie po duszy"...
.
Tutaj w Tuklęczy wszelkie marzenia rozrastają się, nabierając konturów i dźwięków. Szczególnie, że tych dźwięków właśnie dotyczą. Jak chmury po jesiennym niebie - przez głowę przewalają się myśli - "bure, pełne deszczu"- dlaczego muzyką żyć nie można, a ojciec "tylko by lampę zapalał". Chciałoby się zamknąć oczy na wszystko, co wokół - na gęstą szarość polskiej wsi (lata 70-te XX w.),na brak perspektyw, na rozżalenie. Tutaj "ciepłe i miękkie" jest tylko "drożdżowe ciasto, rosnące w drewnianej misce". Jak znaleźć przestrzeń na muzykę? Szczególnie kiedy z każdego kąta domu wyskakuje niechęć do dźwięków i wspomnienie o matce? A poczucie bezradności rozpełza po całym ciele?
.
"Wniebogłos" to opowieść o strachu przed zadawaniem pytań. Komu? Tym najbliższym, którzy powinni być wsparciem. Którzy powinni kochać i sami często nie pytać. To próba zrozumienia tego, że wiele rzeczy w nas zostaje- pomimo upływu czasu. Szczególnie złych, bo "wrastają w nas i gdzieś po cichu kiełkują". Wątpliwości wszelkie jak "czarna pierzyna" okrywają szczelnie i nie pozwalają złapać oddechu, a jednocześnie ciało drży z zimna zbyt mocno. To także rzecz o uciekaniu- w złość, agresję, drażliwość, MUZYKĘ oraz MILCZENIE, o determinacji w swojej bezradności, o tym, że można widzieć, ale nie wiedzieć. A często nie chcieć w ogóle patrzeć.
.
Początkowo "Wniebogłos" może lekko przytłoczyć. Lepki duszny klimat polskiej wsi i wiejska mentalność odbierają nadzieję na spełnienie marzeń dla głównego bohatera- 12 letniego chłopca. Są fragmenty, które potrafią jednak poruszyć. Całość urzeka kameralnością i wrażliwością. Z każdą kolejną stroną ta powieść wybrzmiewa coraz bardziej refleksyjnie, nabierając molowych tonów, ale sam finał może jednak zaskoczyć. Polecam.

Są tacy, "pełni zasłuchania", którym muzyka "idzie po duszy"...
.
Tutaj w Tuklęczy wszelkie marzenia rozrastają się, nabierając konturów i dźwięków. Szczególnie, że tych dźwięków właśnie dotyczą. Jak chmury po jesiennym niebie - przez głowę przewalają się myśli - "bure, pełne deszczu"- dlaczego muzyką żyć nie można, a ojciec "tylko by lampę zapalał". Chciałoby się zamknąć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1205
572

Na półkach:

Ostatnio przeczytałam książkę, którą miałam w planach w zeszłym roku 😅😅.
Aleee....co się odwlecze 😉

Zachwyciłam się tą książką.
Cofnęłam się w czasie, przypomniały mi się różne rzeczy.
Połączyła mnie z dwunastoletnim Ryśkiem miłość do muzyki i do akordeonu. Jedyna różnica to ta że ja gry na akordeonie uczyłam się w szkole.
Przenosimy się do wsi Tuklęcz, do czasów gdzie był tylko jeden telefon we wsi, gdzie kolędnicy chodzili od domu do domu.
Ależ to była sentymentalna podróż, dzięki autorce przypomniałam sobie o czuwaniu przy zmarłym, dzieciakiem byłam, więc wiadomo czasy się zmieniają, wiele wspomnień umyka, a dzięki takim książkom jak ta, dla jednych będzie to sentymentalna podróż, dla innych będzie to wręcz nie realny świat, ale tak, tak było, takie to były czasy.
A Rysiek chce tylko grać i śpiewać w wiejskiej kapeli. Ale przez wydarzenia w domu, nie ma odwagi aby porozmawiać o tym z ojcem.
Tym bardziej że w międzyczasie trochę się wydarzyło w życiu tego młodego człowieka.
Jak dla mnie to jedna z najlepszych książek przeczytanych w tym roku.
Aleksandra Tarnowska dziękuję Ci za tę książkę.

Ostatnio przeczytałam książkę, którą miałam w planach w zeszłym roku 😅😅.
Aleee....co się odwlecze 😉

Zachwyciłam się tą książką.
Cofnęłam się w czasie, przypomniały mi się różne rzeczy.
Połączyła mnie z dwunastoletnim Ryśkiem miłość do muzyki i do akordeonu. Jedyna różnica to ta że ja gry na akordeonie uczyłam się w szkole.
Przenosimy się do wsi Tuklęcz, do czasów gdzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
412
357

Na półkach:

PRL-owska wieś, jej sztampowe problemy, sąsiedzkie antagonizmy i rodzinne traumy. Prosta, choć ‎przyzwoicie napisana historia z pogrzebową muzyką w tle. Nie zagrała mi jednak w uszach, nie ‎poruszyła żadnej czułej struny. Nie wiem, może już się uodporniłem na taką prozę? Z drugiej strony ‎Małecki nadal potrafi mnie ustrzelić, a Myśliwski w zasadzie robi to każdorazowo, ale to inna liga. ‎Aleksandra Tarnowska kopie na razie w okręgówce, chociaż z potencjałem i sporymi szansami na ‎awans. Za to, że debiut jedno oczko więcej. Może punktów do promocji wystarczy.‎

PRL-owska wieś, jej sztampowe problemy, sąsiedzkie antagonizmy i rodzinne traumy. Prosta, choć ‎przyzwoicie napisana historia z pogrzebową muzyką w tle. Nie zagrała mi jednak w uszach, nie ‎poruszyła żadnej czułej struny. Nie wiem, może już się uodporniłem na taką prozę? Z drugiej strony ‎Małecki nadal potrafi mnie ustrzelić, a Myśliwski w zasadzie robi to każdorazowo, ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
330
62

Na półkach:

Fantastyczna to książka, aż żal było mi rozstawać się z Rysiem, którego szczególnie polubiłam, i z innymi postaciami tej książki. Urzekła mnie w tej książce ogromna czułość, z jaką został sportretowany Rysio, chłopiec pełen wątpliwości czy swoim darem, i ogromnym umiłowaniem, jakim jest śpiew, nie czyni światu i ludziom krzywdy. Obawa chłopca jest iście dziecięca i naiwna, ale autorka umiejętnie i szczerze oddała ten stan, który z dzieciństwa pamięta chyba zna wielu z nas. Chłopiec w krótkim odstępie czasu traci kilkoro swoich bliskich. Umiera też mieszkaniec wsi Tuklęcz, w której dzieje się akcja książki. A wszystkim tym śmierciom mniej lub bardziej towarzyszy Rysio i jego śpiew. Przypadek? a może Ryś nosi w sobie śmiertelną rysę, naznaczonym jest piętnem i niszczycielską siłą, które sprowadza na innych nieszczęście? Relacja chłopca z rodzicami również została przedstawiona bardzo szczerze. Tata Rysia budzi naprzemiennie uczucie irytacji i współczucia, bo jest osobą dość nieoczywistą. Autorka w postaci ojca świetnie pokazała te momenty, gdy człowiek myśli co innego, a mówi i zachowuje się zupełnie inaczej; momenty, gdy walczą w nas dwie sprzeczne siły, fale emocji wzbierają i przybierają nieoczekiwany kierunek, gdy walczy w nas, najprościej rzecz nazywając, dobro i zło, siłą niszczenia i budowania. Postaci kobiece też są ciekawie przedstawione: babcia Kazia i babcia Grywułowa, nauczycielka ze szkoły, mama Rysia. Każda ma jakiś szczególny rys, coś, co ją wyróżnia, a jednocześnie czyni częścią tamtejszej społeczności. Bo trzeba przyznać: ta wieś lat 70. szczerze mnie przekonała (zarówno warstwą językową, jaki i zarysowanym tłem obyczajowym, społecznym). Ponadto chciałabym też tą książkę wyróżnić za sposób, w jaki opisała umieranie i sposoby radzenia sobie z nią (w tym przede wszystkim pod lupę biorąc te dziecięce sposoby),co w połączeniu z pewną ludycznością, wiejską mentalnością i sposobem przeżywania życia i świata przez ludzi wsi, zaznaczonym prostotą, zabobonnym myśleniem i swoistym połączeniem z ziemią, która daje życie i je zabiera, wspaniale tu działa. Szczerze: miałabym ogromną ochotę przytulić bohaterów tej książki i choćby trochę dłużej z nimi pobyć.

Fantastyczna to książka, aż żal było mi rozstawać się z Rysiem, którego szczególnie polubiłam, i z innymi postaciami tej książki. Urzekła mnie w tej książce ogromna czułość, z jaką został sportretowany Rysio, chłopiec pełen wątpliwości czy swoim darem, i ogromnym umiłowaniem, jakim jest śpiew, nie czyni światu i ludziom krzywdy. Obawa chłopca jest iście dziecięca i naiwna,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
160
109

Na półkach:

Polska wieś lata 70. Dwunastoletni Rysiek, który ma małe marzenie, chce śpiewać i grać w zespole. W jego talent wierzy jego mama, babcia a nawet mieszkańcy wsi. Jego ojciec Mietek jest grabarzem, który po śmierci drugiej osoby rodzinie zabrania Rysiowi śpiewać, bo wierzy, że to przez niego umierają, przez jego śpiewanie żałobnych pieśni przy żywych. Ojca i syna łączy trudna relacja, oboje pogubili się zatracili w swoich demonach. Piękna opowieść o pasji i dziecięcych marzeniach, o odbudowywaniu utraconych relacji, o dostrzeganiu w życiu czegoś więcej, pomimo walki z własnymi demonami. To jest bardzo krótka książka a mamy w niej tak wiele osób i ich osobistych problemów i walki z tymi problemami. Ryś, jego ojciec Mietek, nauczycielka Celina, walka i przemiana tych bohaterów była wspaniałym doświadczeniem. Wspaniały debiut tej autorki.

Polska wieś lata 70. Dwunastoletni Rysiek, który ma małe marzenie, chce śpiewać i grać w zespole. W jego talent wierzy jego mama, babcia a nawet mieszkańcy wsi. Jego ojciec Mietek jest grabarzem, który po śmierci drugiej osoby rodzinie zabrania Rysiowi śpiewać, bo wierzy, że to przez niego umierają, przez jego śpiewanie żałobnych pieśni przy żywych. Ojca i syna łączy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
803
770

Na półkach:

Jeśli ktoś czytał Oberki WITA SZOSTAKA, szybko wyłapie o co mi chodzi...z ową pasją. W Oberkach wszystko kręciło się wokół muzyki i grania...wokół małej wioski wyznaczonej od jednej kapliczki do następnej, wokół tańców i drżenia rąk, ciarek po plecach pełgających od dźwięków wydobywających się spod instrumentów. . A tu, w Wnieboglosie OLI TARNAWSKIEJ wszystko kręci się wokół Ryśka, ktory ma głos i ma marzenia o śpiewaniu, ale takim w zespole syna sołtysa, a nie dla umrzyków na odchodne...a tak chciałby baby ze wsi...Bo jak ktoś umiera, ciało leży w domu do dnia pochówku, a potem dopiero odprowadza się je na cmentarz na wieczny spoczynek. wieś jest mała, zakorzeniona w tradycjach i przeszłości. Ludzie umierają w domach, potem jest przygotowanie ciała, trumna, różańce klepane przez sąsiadki. I gdy razu pewnego Rysiu śpiewa pomagając staremu sąsiadowi odejść z tego świata, baby słyszą ten jego głos, zachwycone, a umierający - ten cieszy się bezzębną gębą powracając myślami do swojej młodości i gry na akordeonie i do tych pięknych lat...
jednak Rysiek marzy i milczy, bo ojciec, bo on się nie zgodzi, nigdy. Ojciec zamknie go w domu, zagoni do kur, do świniaków, w pole z kosą każe iść. W ciszy będą żyć we dwóch, bo tylko razem zostali. A ojciec? Śpiewu on żadnego nie toleruje... nienawidzi. Oskarża syna o śmierć Gieni, że to przez to jego śpiewanie diabłem podszyte..że jego matka umarła przy porodzie przez niego. I to przeświadczenie, jak szpilka wbita pod paznokieć, permanentnie odczuwane, tkwi w chlopcu. Obwinia siebie za wiele śmierci, wini swój śpiew, swój... talent?.
Ale marzenia są. O muzyce, o śpiewaniu, o pięknych dźwiękach wokól niego. Marzy...Aż do ich domu coraz częściej zaczyna zachodzić Celina i wiele się zmienia.

Ta powieść plecie się radością, łza, smutkiem, samotnością i blokadą w sobie. Coś cię przytyka, wewnątrz, jak Ryśka. Podczas czytania budzą się w tobie emocje, których nie potrafisz ubrać w odpowiednie słowa. Nie umiesz wydukać swoich wrażeń, masz w sobie jaką literacką blokadę. Czujesz, że nie możesz, bo zaczniesz mówić i się popłaczesz...

Czytam i żyję tą fabułą. Przenika mnie i zostaje we mnie. I już wiem że ją będę na zawsze w sobie nosić, jak Obertasy...

Wspaniała

Jeśli ktoś czytał Oberki WITA SZOSTAKA, szybko wyłapie o co mi chodzi...z ową pasją. W Oberkach wszystko kręciło się wokół muzyki i grania...wokół małej wioski wyznaczonej od jednej kapliczki do następnej, wokół tańców i drżenia rąk, ciarek po plecach pełgających od dźwięków wydobywających się spod instrumentów. . A tu, w Wnieboglosie OLI TARNAWSKIEJ wszystko kręci się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
144
1

Na półkach:

„To wszystko się tak toczy, ludzie po prostu umierają, tak, to straszne, ale po prostu umierają. Wcześniej lub później”.

Napisać, że powieść Aleksandry Tarnowskiej „Wniebogłos” jest wyjątkowa, to jakby nic nie napisać. Debiutująca autorka stworzyła utwór niełatwy i zmuszający do refleksji.

W swojej powieści przenosi nas do polskiej wsi lat 70. ubiegłego wieku, pełnej ludowości, obrzędów, ale też zabobonów. W tej małej społeczności osadza głównego bohatera, dwunastoletniego Ryśka, syna grabarza, który obcuje na co dzień ze śmiercią. Chłopiec o niczym innym nie marzy, jak śpiewać i grać na instrumencie. Lękiem napawa go jednak myśl, że jego śpiew może sprowadzać na najbliższych kostuchę.

To właśnie pragnienie spełnienia marzenia jest jednym z motywów, wokół których koncentruje się powieść. Marzenia, może „niepoważnego”, jednak wychodzącego prosto z serca i nie dającego się poskromić. Czyż nie jest to uniwersalne pragnienie, z którym każdy z nas może się utożsamić?

Obecna na każdym kroku śmierć to równie istotny motyw pojawiający się w powieści. Autorka wprowadza nas jednak w trudny temat pochówku, żegnania zmarłych i żałoby w sposób łagodny, a zarazem zapadający w pamięć i skłaniający do przemyśleń.

Na szczególną uwagę zasługuje unikatowy i niezwykle barwny język powieści, jakby wyjęty prosto z wiejskiej społeczności. Dialogi brzmią tu naturalnie, a wplecione pieśni żałobne od początku wprowadzają nas w ludowy klimat utworu.

Jestem pod wrażeniem i serdecznie gratuluję autorce tak udanego debiutu! A Wam polecam tę wyjątkową lekturę, która zapadnie w Waszej pamięci na długo.

Dziękuję za egzemplarz książki otrzymany w ramach booktouru organizowanego przez Skrzydlate Pióra!

#aleksandratarnowska #wniebogłos #booktour #skrzydlatepióra #czytambolubię

„To wszystko się tak toczy, ludzie po prostu umierają, tak, to straszne, ale po prostu umierają. Wcześniej lub później”.

Napisać, że powieść Aleksandry Tarnowskiej „Wniebogłos” jest wyjątkowa, to jakby nic nie napisać. Debiutująca autorka stworzyła utwór niełatwy i zmuszający do refleksji.

W swojej powieści przenosi nas do polskiej wsi lat 70. ubiegłego wieku, pełnej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
51
51

Na półkach:

Czytasz książki, w których akcja osadzona jest na polskiej wsi? Takie, w których pełno jest obrzędowości?
Jako że studiowałam etnologię, to ciekawią mnie takie historie.
I dlatego bardzo chętnie siegnęłam po "Wniebogłos" debiutancką powieść Aleksandry Tarnowskiej. To książka pełna muzyki, ludowości, miejscowych obyczajów. Znajdziesz w niej pogrzebowe rytuały przejścia, ludzkie namiętności, pragnienia, które w zderzeniu z rzeczywistością czasami muszą przegrać, a czasami znajdują drogę do spełnienia. Bohaterowie i bohaterki są bardzo wyraziści, jak choćby Mietek – ojciec Ryśka głównego bohatera, czy starsza sąsiadka – pani Grywułowa.
Na szczególną uwagę zasługują Rysiek oraz Celina. Istnieje między nimi swoista paralela, a dynamika relacji między tymi postaciami jest bardzo interesująca.
Bardzo spodobał mi się język powieści. Aleksandra Tarnowska świetnie operuje słowem i sprawia, że przez historię po prostu się płynie niczym przez dobrze zagraną melodię. I tak jak w muzyce ludowej, w opowieści o marzeniach dwunastoletniego chłopca raz znajdziesz poważne, przejmujące i smutne tony, a innym razem te lżejsze, dające nadzieję na lepszy czas.
Jeśli lubisz przejmujące książki, bogate w treść, a jednocześnie nie przepadasz za opasłymi tomami, mam dobrą wiadomość. "Wniebogłos" to książka niewielkich rozmiarów i ma około 200 stron.
W sam raz na jeden, dwa popołudnia z wartościową lekturą. Jestem bardzo ciekawa kolejnych książek Aleksandry Tarnowskiej. "Wniebogłos" pobudził mój czytelniczy apetyt.

Czytasz książki, w których akcja osadzona jest na polskiej wsi? Takie, w których pełno jest obrzędowości?
Jako że studiowałam etnologię, to ciekawią mnie takie historie.
I dlatego bardzo chętnie siegnęłam po "Wniebogłos" debiutancką powieść Aleksandry Tarnowskiej. To książka pełna muzyki, ludowości, miejscowych obyczajów. Znajdziesz w niej pogrzebowe rytuały przejścia,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
302
58

Na półkach: ,

Niby w latach 70. a jakby wieki temu - trudno uwierzyć czasem, że wieś faktycznie może być taka jak w opowieści Aleksandry Tarnowskiej. Jakby zatrzymana w czasie.
DObra to, choć smutna historia po którą warto sięgnąć choćby po to, by docenić że jednak od lat 70. zmieniło sie tak wiele - albo ze smutkiem jeszcze większym przyznać, że jednak nie wszystko.

Niby w latach 70. a jakby wieki temu - trudno uwierzyć czasem, że wieś faktycznie może być taka jak w opowieści Aleksandry Tarnowskiej. Jakby zatrzymana w czasie.
DObra to, choć smutna historia po którą warto sięgnąć choćby po to, by docenić że jednak od lat 70. zmieniło sie tak wiele - albo ze smutkiem jeszcze większym przyznać, że jednak nie wszystko.

Pokaż mimo to

avatar
680
93

Na półkach:

Autorka gwarą oraz językiem powieści przenosi czytelnika w czasie.
Lata 70, Polska wieś i on, dwunastoletni Rysiek, syn grabarza. Jego pasją jest muzyka, jednak na przeszkodzie stoją pieniądze, najbliżsi oraz zabobony jakie w tamtych latach były na porządku dziennym.
Życie Ryśka jest pełne cierpienia, gdy umiera matka, jego relacje z ojcem pozostawiają wiele do życzenia, jest on kulą u nogi ojca. Chłopak znajduje pocieszenie u babki. Dużo radości daje mu jednak muzyka, to ona sprawia, że wsztskie troski odsuwają się na bok. Rysiek marzy by grać w wiejskiej kapeli, tylko na czym grać kiedy się nie ma grosza przy duszy, i jak zjednać tych którzy nie są przychylni jemu i jego marzeniom?

Ksiazka magiczna, nostalgiczna, nieco smutna gdyż autorka obcuje z tematem śmierci i pochówku, jednak pełna nadziei optymizmu oraz wiary w ludzi.

Dziś jest o wiele łatwiej, wystarczy zamieścić w internecie ogłoszenie, " młody, utalentowanych chłopak potrzebuje wsparcia...", żadne przesądy czy zabobony na stają już na drodze naszym marzeniom, wtedy nie było to takie proste.

Króciutki debiut Aleksandry Tarnowskiej napisany po mistrzowsku. Tu każde słowo jest odpowiednio przemyślane, każde zdanie niesie ze sobą ogrom emocji. Nie będę ukrywać, że zachwyciłam się tą historią. To kolejna perełka która prawdopodobnie trafi do mojego TOP 2024.
Jedyną i największą wadą jaką znalazłam jest to, że na ten moment autorka wydała tylko jedną powieść a ja chcę więcej.
Ogromne gratulacje Olu, to była cudowna podróż w czasie. Dziękuję za wszystkie emocje które wywouje Twoja opowieść.

Autorka gwarą oraz językiem powieści przenosi czytelnika w czasie.
Lata 70, Polska wieś i on, dwunastoletni Rysiek, syn grabarza. Jego pasją jest muzyka, jednak na przeszkodzie stoją pieniądze, najbliżsi oraz zabobony jakie w tamtych latach były na porządku dziennym.
Życie Ryśka jest pełne cierpienia, gdy umiera matka, jego relacje z ojcem pozostawiają wiele do życzenia,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    178
  • Przeczytane
    175
  • Posiadam
    24
  • 2023
    23
  • Audiobook
    10
  • 2024
    9
  • Legimi
    7
  • Literatura piękna
    6
  • Ulubione
    4
  • Ebook
    4

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wniebogłos


Podobne książki

Przeczytaj także