rozwińzwiń

Dziennik cwaniaczka. Więcej czadu

Okładka książki Dziennik cwaniaczka. Więcej czadu Jeff Kinney
Okładka książki Dziennik cwaniaczka. Więcej czadu
Jeff Kinney Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Cykl: Dziennik cwaniaczka (tom 17) literatura dziecięca
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura dziecięca
Cykl:
Dziennik cwaniaczka (tom 17)
Tytuł oryginału:
Diper Överlöde
Wydawnictwo:
Nasza Księgarnia
Data wydania:
2023-03-22
Data 1. wyd. pol.:
2023-03-22
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788310138972
Tłumacz:
Joanna Wajs
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
59 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
38
38

Na półkach:

Choć „Dziennik cwaniaczka” uważam, za znakomitą serię, od pewnego czasu traci ona na świetności i śmieszności. Czy to dotyczy też najnowszej części?

Greg zostaje pracownikiem technicznym w kapeli strasznego brata, Rodricka o nazwie: „Bródna Pieluha”. I od razu odkrywa cienie rockandrollowego życia: zarwane nocki, żebranie o lajki, notoryczny brak kasy, kłopoty z repertuarem, a przede wszystkim grożące rozłamem kłótnie między muzykami.

Tu nie ma nad czym się rozpisywać. Nic oburzającego, ale też nic imponującego. Nuda i tyle. Perypetie członków zespołu kompletnie mnie nie interesowały. Może to kwestia tego, że Greg nie był głównym bohaterem, a Rodrick i jego koledzy nie budzą mojej ciekawości. Jeszcze mniej zabawnych sytuacji, niż w poprzedniej części. Nie ukrywam, parę razy byłem zaskoczony wpadkami i wątkami, ale strasznie się zawiodłem.

Jak ktoś, tak jak ja bardzo lubi tą serię to ok, może kupić, nie odradzam, ale „Więcej czadu” to bardziej zabijacz czasu, niż dobra lektura.

Do tej pory nie uznawałem takiej nazwy jak: „czytadło”. Niestety muszę zacząć...

Choć „Dziennik cwaniaczka” uważam, za znakomitą serię, od pewnego czasu traci ona na świetności i śmieszności. Czy to dotyczy też najnowszej części?

Greg zostaje pracownikiem technicznym w kapeli strasznego brata, Rodricka o nazwie: „Bródna Pieluha”. I od razu odkrywa cienie rockandrollowego życia: zarwane nocki, żebranie o lajki, notoryczny brak kasy, kłopoty z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1262
97

Na półkach: ,

W tej części mamy historię Rodricka i jego kapeli. Milo się czytało.

W tej części mamy historię Rodricka i jego kapeli. Milo się czytało.

Pokaż mimo to

avatar
84
56

Na półkach:

super

super

Pokaż mimo to

avatar
171
171

Na półkach: , ,

Bohater książki Greg zostaje pracownikiem technicznym, czyt. tragarzem, w kapeli "Bródna Pieluha". Od razu odkrywa cienie rockandrollowego życia, czyli zarwane nocki, żebranie o lajki, niezdrowe używki – kawa, pączki, notoryczny brak kasy, kłopoty z repertuarem, a przede wszystkim grożące rozłamem kłótnie między muzykami. Gdy nowa dziewczyna wokalisty zaczyna poprawiać teksty napisane przez Rodricka, chłopak czuje, że ta pielucha jest pełna… i wkrótce się przeleje! Czy faktycznie tak się stanie?

Żyjemy w czasach, kiedy każdy chce być najlepszy i chwali się swoimi osiągnięciami. Poznając tą historię czytelnik nie czuje się gorszy, bo nie jest przytłaczany czytaniem o sukcesach innych. Ukazuje ona normalnego chłopaka, wiecznego pechowca przyciągającego nieszczęścia jak magnes, który zrozumiał dlaczego nie warto być sławnym. Wielokrotnie próbował nim zostać, ale przekonał się, że może okazać się to dla niego uciążliwe Zaczyna on dostrzegać korzyści wynikające z bycia niezauważalnym. Jego brat jest przykładem osoby, która jeszcze tego nie zrozumiała i pomimo braku umiejętności i siły przebicia „drepta w miejscu” na ścieżce zwanej sławą, a wszystko co robi wraz z zespołem staje się katastrofą
Autor w tej niby śmiesznej, lekkiej historii przemyca ważne rzeczy, tj. współpraca i planowanie, zaangażowanie, priorytety oraz ukazuje siłę mediów społecznościowych. Za sprawą bohatera stara się uświadomić czytelnikowi, że nie warto ulegać modzie, czyli pędowi za sławą i bogactwem. Warto podążać swoim tempem i swoją drogą, bo każdy jest inny.
Historia opisana jest w formie dziennika. Czytało mi się ją lekko i szybko ze względu na zabawną treść, krótkie rozdziały i śmieszne ilustracje

Pomimo tego, że przeczytałam wszystkie tomy serii, ten jest pierwszy, który recenzuję
Polecam ją na deszczowe wieczory, kiedy Wasze humory nie są najlepsze i gwarantuję, że Greg sprawi, że na Waszych twarzach pojawi się uśmiech.

Bohater książki Greg zostaje pracownikiem technicznym, czyt. tragarzem, w kapeli "Bródna Pieluha". Od razu odkrywa cienie rockandrollowego życia, czyli zarwane nocki, żebranie o lajki, niezdrowe używki – kawa, pączki, notoryczny brak kasy, kłopoty z repertuarem, a przede wszystkim grożące rozłamem kłótnie między muzykami. Gdy nowa dziewczyna wokalisty zaczyna poprawiać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
498
398

Na półkach: ,

Chłopcy próbują stworzyć swój własny zespół heavy-metalowy. Kupują w szmateksie używane ciuchy, próbują profesjonalnej bobasowej sesji zdjęciowej (wcześniej mama robi im zdjęcia w ogródku),próbują załatwić własny samochód i biorą udział w konkursie "Połóż Łapę na Vanie", próbują znaleźć sławę i popularność na portalach społecznościowych, podejmują próbę nagrania videoklipu, a potem uzmysławiają sobie, że muszą najpierw nagrać piosenkę...

Język jest młodzieżowy, typowy slang, muszą oni "tachać klamoty", "wybulić 20 baksów", "ziomki" nie będą pracować "za friko", "impra była zarąbista" i trzeba mieć "hajs".

Czytając ten komiks - rysunki na każdej stronie - nie mogłam się odgonić od myśli o filmie "Heavy Trip", w którym młodzi Finowie próbują stworzyć swój własny zespół metalowy. POLECAM, moja ulubiona komedia, którą oglądałam już kilka razy i jeszcze mi się nie znudziła:D

Chłopcy próbują stworzyć swój własny zespół heavy-metalowy. Kupują w szmateksie używane ciuchy, próbują profesjonalnej bobasowej sesji zdjęciowej (wcześniej mama robi im zdjęcia w ogródku),próbują załatwić własny samochód i biorą udział w konkursie "Połóż Łapę na Vanie", próbują znaleźć sławę i popularność na portalach społecznościowych, podejmują próbę nagrania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
602
602

Na półkach:

Ostatnio nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia ukazał się nowy tom humorystycznej serii dla dzieci „Dziennik cwaniaczka”, który tym razem nosi tytuł „Więcej czadu”. Książki Jeffa Kinney’a mogą być interesujące dla lubiących komizm w literaturze nastolatków. 👌 Autor zapewnia czytelnikom dużo wrażeń oraz życiowych doświadczeń, których nie znajdą chyba nigdzie indziej. Tym razem Greg zostaje pracownikiem technicznym w pewnym zespole odkrywając cienie rockandrollowego życia. Można sobie wyobrazić, jak od tej pory zmienia się jego codzienność. Chłopak zaczyna rozumieć, co znaczą zarwane nocki, kawa i pączki w menu, problemy z repertuarem, do tego częste awantury między muzykami, zwłaszcza gdy nowa dziewczyna wokalisty zaczyna poprawiać teksty... Czy pech jest wpisany w życiowy kalendarz Grega? 🤔 Więcej na blogu: https://mamaizabawa.blogspot.com/2023/05/dziennik-cwaniaczka-wiecej-czadu.html

Ostatnio nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia ukazał się nowy tom humorystycznej serii dla dzieci „Dziennik cwaniaczka”, który tym razem nosi tytuł „Więcej czadu”. Książki Jeffa Kinney’a mogą być interesujące dla lubiących komizm w literaturze nastolatków. 👌 Autor zapewnia czytelnikom dużo wrażeń oraz życiowych doświadczeń, których nie znajdą chyba nigdzie indziej. Tym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
14
14

Na półkach:

Wczoraj skończyłem czytać.
I chciałbym zwrócić uwagę na scenę, w której to pada słowo "bociankowe".
Nie wiem, jak było w oryginale, ale po polsku od pewnego czasu słowo to jest określeniem na tzw. "baby shower" – czyli typowo anglosaski zwyczaj polegający na tym, że kobietę w zaawansowanej ciąży odwiedzają znajomi (czy raczej znajome) i zasypują ją "deszczem" prezentów (stąd nazwa).
Polska nazwa najpewniej narodziła się dlatego, że to kolejny zachodni zwyczaj, przed którego przyjęciem Polacy się nie uchowali. A przynajmniej przyjął go chyba całkiem spory procent Polaków, skoro wymyślili mu nazwę, różną od angielskiej.
Odkładając na bok ocenianie obchodzenia w Polsce "bociankowego", przynajmniej tyle dobrego z tego wynikło, że teraz polscy tłumacze nie muszą się już dwoić i troić, by znaleźć jakiś sensowny ekwiwalent dla "baby shower". Wcześniej najwyraźniej takowa impreza była na tyle obca polskiej kulturze i społeczności, że nikomu nie zależało na wymyśleniu określenia nań. Może i "bociankowe" nie jest jakimś terminem oficjalnym, które znaleźlibyśmy w słowniku poprawnej polszczyzny, które przeszłoby na maturze z polaka, zostało zaaprobowane przez Radę Języka Polskiego, mogłoby zostać użyte w Scrabble itd., ale lepszy rydz niż nic.
Na koniec dodam, że w czasach, gdy najwyraźniej "baby shower" nie miał jeszcze żadnej (nie tylko oficjalnej, ale i chociażby stosunkowo często stosowanej) polskiej nazwy, polskie tłumaczenia niejednokrotnie zawierały takie kurioza jak "prysznic dla dziecka" ("Doktor House"),"dziecięcy prysznic", "oblewanie dzidziusia" itd. No co, tonący brzytwy się chwyta, czyż nie?
A tymczasem słowo "bociankowe" wydaje się wręcz wytrychem doskonałym na tego typu problemy translatorskie.
Słowem podsumowania: nie mogło umknąć mej uwadze to, jak bardzo nowoczesnego, będącego "na czasie" słownictwa użyli tłumacze do Cwaniaczka. Na pewno nie było to coś, co nie wywarło na mnie wrażenia. "Więcej czadu" to po prostu chyba pierwszy raz w mym życiu, gdy spotykam się z użyciem po polsku określenia "bociankowe" na "baby shower" poza internetem, a zarazem w utworze fabularnym.

Wczoraj skończyłem czytać.
I chciałbym zwrócić uwagę na scenę, w której to pada słowo "bociankowe".
Nie wiem, jak było w oryginale, ale po polsku od pewnego czasu słowo to jest określeniem na tzw. "baby shower" – czyli typowo anglosaski zwyczaj polegający na tym, że kobietę w zaawansowanej ciąży odwiedzają znajomi (czy raczej znajome) i zasypują ją "deszczem" prezentów...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1764
1753

Na półkach:

Fajna książka. Krótkie rozdziały. Ładne ilustracje. Szybko się czyta. Polecam

Fajna książka. Krótkie rozdziały. Ładne ilustracje. Szybko się czyta. Polecam

Pokaż mimo to

avatar
6131
3433

Na półkach:

Już osiem lat polecam Wam kolejne tomy „Dziennika cwaniaczka”. Każdy jest ciekawy, zachwycający i pouczający, ale bez nachalnego dydaktyzmu, po którym czytelnik ma poczucie, że jest gorszy. Opowieści Jeffa Kinney’a to historie niewpisujące się w wyścig chwalenia się swoją doskonałością i niezwykłością. A może wpisują, ale pokazują to z perspektywy chłopaka, któremu nie wychodzi to kreowanie wizerunku i przez to mamy lekturę o nastoletnim pechowcu? Wkurzają Was książki o niezwykłych ludziach, bo Wam nic nie wychodzi i z tego powodu czujecie się jeszcze gorzej? Nie jesteście z tym sami. Grega Heffley’a, bohatera „Dziennika cwaniaczka”, też to denerwuje, a wszystko przez to, że on czuje, że nie ma predyspozycji do wymyślanych przez rodziców lub brata aktywności. Jest typowym chodzącym pechowcem. Gdziekolwiek się pojawi świat się sypie. Jeśli wydaje Wam się, że cokolwiek, za co się zabierzecie jest totalną klapą po możecie być pewni, że on ma naprawdę dużo gorzej, bo wydaje się działać jak magnes na nieszczęścia. Zresztą nie jego jednego pech prześladuje. Można powiedzieć, że cała rodzina Heffley’ów ma to we krwi (a może raczej w genach). Jeśli zaplanują sobie pobyt w tropikach to możemy mieć pewność, że to będą najbardziej katastrofalne wakacje. Święta? I tu jest wiele do zepsucie. O zimach i podróżach oraz szkole nawet nie ma, co wspominać, bo jeśli człowiek w domu jest w stanie zrobić tak totalną demolkę, że musi zamieszać u mamy/teściowej/babci, aby doprowadzono dom do ładu to możemy być pewni, że cokolwiek zrobią poza domem będzie jeszcze bardziej niebezpieczne i ściągnie na nich wielkie kłopoty. W końcu na im większą ilość kontaktów z ludźmi się wystawią tym porażki bardziej urozmaicone. Każde działanie Heffleyów kończyły się katastrofą, do której prowadzi coś jakby pasmo samonapędzających się nieszczęść. Można powiedzieć, że po tylu latach bohaterzy powinni sobie zdawać już sprawę, że mają nie podejmować nowych wyzwań, bo wszystko zawsze kończy się wielką klapą i ogromnymi kosztami. Oni jednak są niereformowalni. Jeśli za długo żyją spokojnie to odnosi się wrażenie, że ich ten spokój uwiera, bo nawet niepozorne porządki mogą być początkiem katastrofy, a co dopiero, kiedy dostaną spadek i zaplanują go rozsądnie wydać na remont domu. Kiedy już to wyzwanie zakończyło się jakimś tam sukcesem, bo wszyscy przeżyli musi pojawić się kolejne. Nawet zwyczajne zamiłowanie do sportu kończy się porażką. Zwłaszcza takie, w których wchodzi w grę rozwijanie umiejętność współpracy. Stworzenie zespołu muzycznego zapowiada kolejną klapę.
Tym razem na początku książki Greg opowiada o tym, dlaczego nie warto być sławnym. Przerobił już na własnej skórze kilka dążeń do zdobycia sławy i bogactwa. Dorósł i doszedł do wniosku, że pierwsze może być kłopotliwe i ograniczy korzystanie z drugiego. Dostrzega plusy bycia niezauważanym. Jego brat z kolei chciałby być członkiem słynnego zespołu. Z bardzo zróżnicowaną paczką (od rówieśników po trzydziestopięciolatka) ćwiczy granie. Wszyscy chcą być sławni, dużo zarabiać. Niestety brakuje im umiejętności i siły przebicia. Cokolwiek robią staje się katastrofą. Nawet promocja w mediach społecznościowych wydaje się nierealna i niebezpieczna. Koncertowanie też jest wyzwaniem, a walka z konkurencją w różnych konkursach niekoniecznie musi stać się sposobem na zyskanie sławy.
Jeff Kinney w tomie „Więcej czadu” porusza wiele ważnych tematów. Przyjrzymy się umiejętnościom i zaangażowaniu bohaterów, ich umiejętności współpracy oraz planowania. Nie zabraknie wykorzystania oraz wyznaczenia sobie priorytetów, a także miłości. Do tego pisarz pokazuje mechanizm działania mediów społecznościowych i uświadamia, dlaczego nie warto ulegać temu prądowi.
We wszystkich tomach „Dziennika cwaniaczka” akcja mknie niczym pociąg pośpieszny, a wydarzenia nieuchronnie następują po sobie niczym w dominie: jeden przewrócony klocuszek powoduje prawdziwą lawinę zdarzeń, które jedynie może zatrzymać przewrócenie się wszystkich, czyli totalnej katastrofy i odpuszczenie sobie dalszych działań. Całość napisano w formie dziennika wzbogaconego ilustracjami autora. W poszczególnych akapitach pierwszoosobowy narrator (Greg) przeskakuje z tematu na temat, co sprawia, że lektura jest bardzo interesująca i wciągająca. Zdania w stronie czynnej, duża dawka humoru – to wszystko sprawia, że kolejny tom „Dziennika cwaniaczka” wciąga od pierwszych stron i po przeczytaniu jednej części nie sposób nie sięgnąć po kolejne, dlatego zdecydowanie polecam wszystkim młodym czytelnikom, którzy uważa, że książki są nudne. Tu nie ma czasu na znudzenie. Akcja galopuje, do tego kolejne wydarzenia okraszone prostym humorem sytuacyjnym sprawiają, że lektura zdecydowanie poprawia humor. Fabuła każdego tomu zawsze ma temat przewodni. Raz są nim wakacje, innym razem święta, nauka w gimnazjum, relacje z rodzeństwem, twarde wychowanie, dojrzewanie, konsekwencje złych czynów, pierwsze związki, rodzinne wyprawy, sport, dążenie do sławy czy kult przeszłości rodziców. Niedługie nakładające się na siebie scenki wprowadzające kolejne elementy napięcia i kończące się zabawnym rozwiązaniem sprawiają, że lekturę czyta się bardzo szybko i z zainteresowaniem. Aby dodatkowo urozmaicić czytanie w książce nie zabraknie elementów komiksowych, dzięki czemu sięgają po nią również młodzi przeciwnicy spędzania wolnego czasu z książką. Naszpikowanie dużą dawką humoru skutecznie zachęca dzieci do czytania. "Dziennik cwaniaczka" to lektura doskonała dla wszystkich uczniów. Niewinna fabuła kryje w sobie wiele prawd, nad którymi można rodzinnie dyskutować, a do tego rozbawi zarówno dzieci, jak i dorosłych, a opornych czytelników zachęci do czytania. Książka ma tak duże powodzenie, że powstają kolejne tomy, wznowienia, tłumaczenia, a nawet filmy o przygodach pechowego Grega. Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy szukają pomysłu lekturę dla dzieciaków, które nie lubią czytać. Z tą książką przekonają się, że jest to świetna zabawa.

Już osiem lat polecam Wam kolejne tomy „Dziennika cwaniaczka”. Każdy jest ciekawy, zachwycający i pouczający, ale bez nachalnego dydaktyzmu, po którym czytelnik ma poczucie, że jest gorszy. Opowieści Jeffa Kinney’a to historie niewpisujące się w wyścig chwalenia się swoją doskonałością i niezwykłością. A może wpisują, ale pokazują to z perspektywy chłopaka, któremu nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4669
223

Na półkach: , ,

Jest rock and roll, jest moc.

Jest rock and roll, jest moc.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    77
  • Chcę przeczytać
    40
  • Posiadam
    8
  • 2023
    7
  • Do kupienia
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Niepełne
    1
  • Przeczytane 2023
    1
  • Artur
    1
  • Dziennik cwaniaczka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dziennik cwaniaczka. Więcej czadu


Podobne książki

Okładka książki Flora szuka skarbów Gabriela Rzepecka-Weiss, Maciej Szymanowicz
Ocena 9,7
Flora szuka sk... Gabriela Rzepecka-W...
Okładka książki Pani wiatru Lisa Aisato, Maja Lunde
Ocena 8,0
Pani wiatru Lisa Aisato, Maja L...
Okładka książki Książka o górach Patricija Bliuj-Stodulska, Robb Maciąg
Ocena 9,3
Książka o górach Patricija Bliuj-Sto...

Przeczytaj także