Taka pozycja jak "Dziecko z chmur" jest na rynku niezbędna i jest pomocna wszystkim tym, którzy borykają się z problemem niepłodności. Książka opisuje dwa małżeństwa oraz ich zmagania z powiększeniem swojej rodziny. Opowiada o ich przeżyciach w sposób całkowicie otwarty, niemal ekshibicjonistyczny, balansując na granicy tego co polska mentalność uznaje za wstydliwe, a nawet nieprzyzwoite. Wszystko po to, by problemy związane z poczęciem nowego życia przestały być tematem tabu.
Ówczesne media niestety nie poruszają w sposób obszerny i wyczerpujący tematu niepłodności, bezpłodności, in vitro, adopcji. Temat jest niewygodny - wiąże się z kwestią odpowiedzialności państwa, godzi w kościół, który jako instytucja nie dojrzał do dyskusji.
Każda z par starających się o dziecko i walcząca co miesiąc wieży, że w końcu zobaczą dwie upragnione kreski na teście. Każdy dzień od otwarcia oczu do położenia się do łóżka kręci się wokół bezustannej walki o dziecko. Upadają, podnoszą się i z zawziętością idą przed siebie. Od czasu do czasu nachodzi ich ochota, by to zakończyć, zamknąć temat, ale potrzeba dążenia do celu jest silniejsza.
Szkoda, że żaden z fachowców nie pokaże im innej drogi, nikt nawet o niej nie wspomni. Lekarze tylko poprawnie wykonują swój zawód, żaden nie pokusi się o indywidualne podejście do pacjenta.
Słowo " adopcja " w części środowiska medycznego musi być chyba zakazane, bo w rubryce przychodów wyraźnie zmniejsza liczbę zer. Jeżeli pacjentka podejmie decyzję o adopcji, na koncie kliniki zamiast sumy z czterema zerami ( zabieg in vitro kosztuje około dziesięciu tysięcy złotych ) pojawi się suma z dwoma zerami ( tylko około 200 złotych za wizytę ).

Taka pozycja jak "Dziecko z chmur" jest na rynku niezbędna i jest pomocna wszystkim tym, którzy borykają się z problemem niepłodności. Książka opisuje dwa małżeństwa oraz ich zmagania z powiększeniem swojej rodziny. Opowiada o ich przeżyciach w sposób całkowicie otwarty, niemal ekshibicjonistyczny, balansując na granicy tego co polska mentalność uznaje za wstydliwe, a nawet...