Ta sama autorka, a cała historia jakby wzorowana na innej książce pisarki pt: "Raj". Czytając "Fajerwerki" miałam ciągle wrażenie deja vi. Diana Foster jest bogata, jej pierwszą miłością jest Cole, ma wszystko czego chce, ale mimo wszystko dalej jest sobą, nie jest taka jak jej koleżanki z wyższych sfer: wyniosłe i zepsute. Cole Harrison jest biedny, pracuje jako stajenny, ma ciężkie przeżycia z młodości z którymi nie potrafi sobie poradzić ani się od nich uwolnić, ale za wszelką cenę chce zdobyć bogactwo. Mijają lata a ich życie diametralnie się zmienia. On od stajennego staje się miliarderem, najważniejsza jest dla niego praca, nie chce się żenić, nie chce też dzieci. Ona traci ojca, przy okazji dowiaduje się, że grozi jej bankructwo i jedyne co jej pozostaje to dom w którym mieszka razem z rodziną. Nie chce aby ona ani jej bliscy stracili standard życia do jakiego przywykli, dlatego wymyśla swój rodzinny biznes, który bardzo dobrze prosperuje. Po kilku latach Diana i Cole spotykają się na Balu Białej Orchidei, jak ich losy się potoczą? Jeżeli miałabym wybierać polecałabym raczej "Raj", bohaterowie są bardziej wyraziści i historia bardziej rozwinięta, a są naprawde do siebie bardzo podobne.

Ta sama autorka, a cała historia jakby wzorowana na innej książce pisarki pt: "Raj". Czytając "Fajerwerki" miałam ciągle wrażenie deja vi. Diana Foster jest bogata, jej pierwszą miłością jest Cole, ma wszystko czego chce, ale mimo wszystko dalej jest sobą, nie jest taka jak jej koleżanki z wyższych sfer: wyniosłe i zepsute. Cole Harrison jest biedny, pracuje jako stajenny,...