Niestety duże rozczarowanie.

Czasem fajnie jest sięgnąć po coś lżejszego, ale nawet od romansu wymagam posiadania pewnej fabuły. Tymczasem tutaj dostała opowieść o tym, jak bardzo mężczyzna może być napalony na kobietę. Dosłownie, ta książka nie traktuje o niczym innym. Nawet jeśli trafiają się jakieś wątki poboczne, to są one tylko przerywnikami między „Jestem twoim Panem i zdobywcą”, a „Jesteś moja i posiądę cię, kiedy tylko będę miał na to ochotę".

Do tego, Merric nasz „romantyczny amant” ma ewidentne rozdwojenie jaźni. Z jednej strony chce być czułym kochankiem, a z drugiej mniej więcej co pół zdania kieruje do swojej wybranki (czy raczej ofiary) słowa w stylu „Zdobyłem cię”, „Posiadam Cię”, „Jesteś moją własnością”, „Będziesz robić co Ci karzę”, „Będziesz moja, jeśli tylko tego zechcę” itd. Przy czym cały czas nie przestaje się głowić, dlaczego dziewczyna nie pada przed nim na kolana z zachwytu.

Nie i oczywiście nawet mu nie przyjdzie do głowy, że może gdyby okazał jej odrobinę szacunku, obszedł się z nią jak z człowiekiem, z którym można też porozmawiać, a nie tylko pożerać wzrokiem jej cycki, wtedy może i ona przestałaby go traktować jak zwierzę.

Ale gdzież tam, przecież to Norman i zdobywca! Z babą będzie rozmawiał? Przecież one są tylko od tego, żeby je „pieprzyć” ; )

Podsumowując książka bardzo nie przypadła mi do gustu, ma mnóstwo luk, których nawet nie chce mi się wymieniać, do tego kreacja postaci, zwłaszcza „czarnych charakterów” jest okrutnie sztampowa.

Niestety duże rozczarowanie.

Czasem fajnie jest sięgnąć po coś lżejszego, ale nawet od romansu wymagam posiadania pewnej fabuły. Tymczasem tutaj dostała opowieść o tym, jak bardzo mężczyzna może być napalony na kobietę. Dosłownie, ta książka nie traktuje o niczym innym. Nawet jeśli trafiają się jakieś wątki poboczne, to są one tylko przerywnikami między „Jestem twoim...

Zbyt ckliwa bajka. Za mało akcji, za dużo przeciągniętych dialogów i scen romantyczno-erotycznych. Sto stron mniej i nie byłoby różnicy. Denerwowały mnie również dziecinne kłótnie głównych bohaterów. Negatywów sporo, ale przeczytałam i miło spędziłam czas, więc polecam.

Zbyt ckliwa bajka. Za mało akcji, za dużo przeciągniętych dialogów i scen romantyczno-erotycznych. Sto stron mniej i nie byłoby różnicy. Denerwowały mnie również dziecinne kłótnie głównych bohaterów. Negatywów sporo, ale przeczytałam i miło spędziłam czas, więc polecam.

Romans umiejscowiony w średniowieczu, gdy Normanowie podbili Anglię. Waleczny najeźdźca w wyniku zwycięstwa w bitwie objął w posiadanie zamek wraz z okolicznymi ziemiami i upatrzył sobie miejscową, wiejską piękność na nałożnicę. Dziewczyna była nieślubnym dzieckiem zabitego podczas walk właściciela zamku, uznawana była za czarownicę i postanowiła łatwo nie ulegać zdobywcy.
Książka nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych tego typu opowieści. Jeśli czytało się jakiś inny romans historyczny osadzony w podobnych czasach, to porównania nasuwają się same. Nic specjalnego, można przeczytać i puścić w niepamięć.

Romans umiejscowiony w średniowieczu, gdy Normanowie podbili Anglię. Waleczny najeźdźca w wyniku zwycięstwa w bitwie objął w posiadanie zamek wraz z okolicznymi ziemiami i upatrzył sobie miejscową, wiejską piękność na nałożnicę. Dziewczyna była nieślubnym dzieckiem zabitego podczas walk właściciela zamku, uznawana była za czarownicę i postanowiła łatwo nie ulegać...

Bardzo przyjemny romans. Średniowieczne czasy Wilhelma Zdobywcy i antagonizm Normandzko - Saski - czego można chcieć więcej. On - najeźdźca i zdobywca a ona to zadziorna "czarownica". A wszystko to bardzo zgrabnie wplecione w całkiem zajmującą historię, którą przeczytałam z przyjemnością..

Bardzo przyjemny romans. Średniowieczne czasy Wilhelma Zdobywcy i antagonizm Normandzko - Saski - czego można chcieć więcej. On - najeźdźca i zdobywca a ona to zadziorna "czarownica". A wszystko to bardzo zgrabnie wplecione w całkiem zajmującą historię, którą przeczytałam z przyjemnością..

Książka bardzo podobna do "Zdobywcy" Brendy Joyce.
Mamy do czynienia z mrocznym, przystojnym zdobywcą i piękną branką, wyklętą przez swoich rodaków, która na domiar złego jest bękartem poprzedniego pana na włościach.
Merric przez pół książki grozi jej, że weźmie ją tu i teraz, a ona drży z niepewności i strachu. W końcu jednak coś zaczyna się między nimi dziać...

Książka bardzo podobna do "Zdobywcy" Brendy Joyce.
Mamy do czynienia z mrocznym, przystojnym zdobywcą i piękną branką, wyklętą przez swoich rodaków, która na domiar złego jest bękartem poprzedniego pana na włościach.
Merric przez pół książki grozi jej, że weźmie ją tu i teraz, a ona drży z niepewności i strachu. W końcu jednak coś zaczyna się między nimi dziać...

Dawno ją czytałam, ale miło wspominam. Lekka, fajna... można się zatracić - "wtopić" w powieść. No i trochę erotyk :)

Dawno ją czytałam, ale miło wspominam. Lekka, fajna... można się zatracić - "wtopić" w powieść. No i trochę erotyk :)

Jak na okrutnego średniowiecznego zdobywcę, główny bohater ma zdecydowanie zbyt wiele cierpliwości do Alany. Samantha James ma tą zaletę, że choć pisze głupoty nie można się od jej powieści oderwać.

Jak na okrutnego średniowiecznego zdobywcę, główny bohater ma zdecydowanie zbyt wiele cierpliwości do Alany. Samantha James ma tą zaletę, że choć pisze głupoty nie można się od jej powieści oderwać.

Przeczytałam 1/5 książki i nie dałam rady dalej...

Przeczytałam 1/5 książki i nie dałam rady dalej...

Cudowna książka, książę więzi dziewczynę i czeka kiedy się w nim zakocha.

Cudowna książka, książę więzi dziewczynę i czeka kiedy się w nim zakocha.

Kobieta nieustannie mówi facetowi "nie", a on ciągle nią manipiluje i cacka się.
W zasadzie ona mówi naokragło " nigdy ".
Nudne i nóżące wywody i postacie .
Szkoda oczu.

Kobieta nieustannie mówi facetowi "nie", a on ciągle nią manipiluje i cacka się.
W zasadzie ona mówi naokragło " nigdy ".
Nudne i nóżące wywody i postacie .
Szkoda oczu.