Pierwszy raz Belgariadę przeczytałem jakieś 3 lata temu, gdy dostałem ją od kumpla za free z przykazaniem, że jeżeli sprzedam to ma być na flaszkę :) Cwaniak nie powiedział, że daje mi jedynie 4 z 5 tomów... Cena 5 zbiła mnie nieco z pantałyku, 70-80 zł za książkę!! No nic zacząłem czytać co miałem i w sumie wsiąkłem. Niby wszystko już znamy jest drużyna pierś... tzn kamienia. Grupa indywiduów zebranych przez siwobrodego czarodzieja (po całym dobrym, zachodnim świecie) buszuje po okolicy z trwoga patrząc na czarnego pana na wschodzie. Bohaterem zostaje chłopak z zapadłej wsi, po którym prawie nikt się tego nie spodziewa. Jest przedmiot pożądania, są wzloty i małe upadki i wszystko idzie właściwie gładko. Sztampa goni kopię i pogania plagiat. Ale czyta się dobrze i w ty roku po raz drugi przeczytałem pierwsze 4 księgi co zajęło mi 4 dni :) Złapałem również okazję i za 50 zł (o tempora!!) kupiłem 5 tom. Wszystko już wiem, jest praktycznie jak myślałem. Ta opowieść rzeczywiści potwierdza fakt, ze lubimy to co już dobrze znamy. A że jeszcze autor dodał całkiem ciekawy świat rozrysowując go na mapach (tym mnie ostatecznie zdobył, nie ma nic lepszego niż śledzić postępy wyprawy na mapie -> Władca, Hobbit, Connan itp). Teraz mogę ze spokojem ducha puścić całość w dalszy obieg i flaszkę kumplowi postawić!

Pierwszy raz Belgariadę przeczytałem jakieś 3 lata temu, gdy dostałem ją od kumpla za free z przykazaniem, że jeżeli sprzedam to ma być na flaszkę :) Cwaniak nie powiedział, że daje mi jedynie 4 z 5 tomów... Cena 5 zbiła mnie nieco z pantałyku, 70-80 zł za książkę!! No nic zacząłem czytać co miałem i w sumie wsiąkłem. Niby wszystko już znamy jest drużyna pierś... tzn...