Na fali

Okładka książki Na fali Maria Rodziewiczówna
Okładka książki Na fali
Maria Rodziewiczówna Wydawnictwo: Resovia Cykl: Klasyka Literatury Kobiecej (tom 11) literatura obyczajowa, romans
159 str. 2 godz. 39 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Cykl:
Klasyka Literatury Kobiecej (tom 11)
Wydawnictwo:
Resovia
Data wydania:
1991-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1991-01-01
Liczba stron:
159
Czas czytania
2 godz. 39 min.
Język:
polski
ISBN:
8370490360
Tagi:
literatura kobieca romans
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
221
185

Na półkach: ,

Typowy "obrazek" z życia XIX-wiecznej Polski. Nieszczęśliwa miłość, niespełnione ideały i stara jak świat maksyma "pieniądze szczęścia nie dają". Kolejna do kolekcji z tej serii.

Typowy "obrazek" z życia XIX-wiecznej Polski. Nieszczęśliwa miłość, niespełnione ideały i stara jak świat maksyma "pieniądze szczęścia nie dają". Kolejna do kolekcji z tej serii.

Pokaż mimo to

avatar
101
79

Na półkach:

Książki Rodziewiczówny uwielbiam od zawsze. Zazwyczaj siadam do nich i wkręcam się tak bardzo, że nie potrafię się oderwać, dopóki nie dotrę do ostatniej strony. Tak było też z powieścią "Na fali".

Historia Józefa i Pepi pochłania od samego początku tak bardzo, że nawet nie czuć, jak kartki przelatują pod palcami. Wraz z bohaterami przechodzimy przez zawirowania fabuły i zastanawiamy się, czy będzie miała szczęśliwy koniec.

Nie znajdziemy tutaj "papierowych postaci". Wszystkie mają swój charakter, zasadniczo się od siebie różnią i naprawdę żyją. Szczególnie ciekawie jest stworzony Józef, który jest typem marzyciela i ma artystyczną duszę, a na siłę chce zrobić z siebie realistę i osobę twardo stąpającą po ziemi. Z kolei Pepi niczego nie udaje, po prostu korzysta z życia i nie martwi się kolejnym dniem.

Oprócz wątku miłości mamy pokazaną siłę pieniądza i tego, jak szybko można zatracić się w bogactwie. Znakomitym przykładem jest wujostwo Józefa, które przez swoją świetną sytuację finansową straciło kompletnie swoje człowieczeństwo. Takim ludziom jest wiecznie mało, ciągle chcą więcej, a to wiąże się z tym, że są skąpi.

Miłość, ciągle zawirowania fabuły, barwni bohaterowie i trudne wybory życiowe - to wszystko znajdziemy w książce "Na fali". Ja osobiście jestem w historii zakochana i wiem, że kiedyś do niej wrócę. Serdecznie polecam.

Książki Rodziewiczówny uwielbiam od zawsze. Zazwyczaj siadam do nich i wkręcam się tak bardzo, że nie potrafię się oderwać, dopóki nie dotrę do ostatniej strony. Tak było też z powieścią "Na fali".

Historia Józefa i Pepi pochłania od samego początku tak bardzo, że nawet nie czuć, jak kartki przelatują pod palcami. Wraz z bohaterami przechodzimy przez zawirowania fabuły i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
134
88

Na półkach:

7,5/10

7,5/10

Pokaż mimo to

avatar
73
51

Na półkach:

Było to moje pierwsze spotkanie z Marią Rodziewiczówną no i... chyba ostatnie. Co do powieści "Na fali" ani to falowanie, ani kołysanie, a właściwie to spanie. Jedyna postać w książce, którą nawet polubiłam (ale tak bez przesady) to Józek marzyciel, spodziewający się od życia "cudów jajów", a tu takie czasy nastały, że tylko otaczała go twarda rzeczywistość emocjonalnie chwiejnych głupich bab i pozostałych osobistości, mających z inteligencją tyle wspólnego co ja ze śpiewem (tylko mi na egzaminie z emisji głosu z 40 egzaminowanych osób nie wolno było zaśpiewać). A więc nasz Józik i chodzi i się miota, i myśli, a w sumie to nic nie wie, to coś wykombinuje, a to spartoli i tak w koło Macieju. Skok z jednej kobity na drugą niby lepszą a jednak gorszą (i już mnie zmęczyło nawet pisanie o tej książce - a co dopiero było czytanie) i w końcu wow! koniec książki... Jedynie koniec powieści mi się podobał. Brawo Józik, w końcu żeś dobrze wykombinował!!!

Było to moje pierwsze spotkanie z Marią Rodziewiczówną no i... chyba ostatnie. Co do powieści "Na fali" ani to falowanie, ani kołysanie, a właściwie to spanie. Jedyna postać w książce, którą nawet polubiłam (ale tak bez przesady) to Józek marzyciel, spodziewający się od życia "cudów jajów", a tu takie czasy nastały, że tylko otaczała go twarda rzeczywistość emocjonalnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
285
149

Na półkach:

Rodziewiczównę lubię i chętnie czytuję dla relaksu. Nie można odmówić jej talentu pisarskiego. Powieść od początku zapowiada się na lekki i przyjemny romans. Mamy młodzieńca, który posiada ambitne plany i bez pamięci zakochuje się w pięknej kobiecie. Ja będąc około połowy książki przewidywałam małe komplikacje w związku, a następnie urocze, szczęśliwe zakończenie. Sprawy się jednak bardzo komplikują i Rodziewiczówna zamiast bajkowej opowieści ciągnie dalej historię zwyczajnego, dość przygnębiającego życia. Wciągnęła mnie i lekturę zakończyłam bardzo szybko. Z pewnością będę ją dobrze wspominała, ale bez większego entuzjazmu.

Rodziewiczównę lubię i chętnie czytuję dla relaksu. Nie można odmówić jej talentu pisarskiego. Powieść od początku zapowiada się na lekki i przyjemny romans. Mamy młodzieńca, który posiada ambitne plany i bez pamięci zakochuje się w pięknej kobiecie. Ja będąc około połowy książki przewidywałam małe komplikacje w związku, a następnie urocze, szczęśliwe zakończenie. Sprawy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
457
399

Na półkach: ,

I znow same trupy (jakby nie umierali wszyscy sami z siebie to starczyloby na dobry kryminal) :)
Ale ksiazka cos ma w sobie, cos co przyviaga i nie pozwala sie oderwac.

I znow same trupy (jakby nie umierali wszyscy sami z siebie to starczyloby na dobry kryminal) :)
Ale ksiazka cos ma w sobie, cos co przyviaga i nie pozwala sie oderwac.

Pokaż mimo to

avatar
1932
390

Na półkach: ,

Sam pomysł fabuły nie jest zły, mamy bowiem i młodych ludzi, i pasje, i brzęk złotych monet, i kokietkę, i tajemnice: bicie serc, łzy radości i rozpaczy.
A jednak całość nie przekonuje. Rozwleczenie akcji na lata, dawkowanie lapidarnych informacji, popadanie ze skrajności w skrajność nie tylko w opisach bohaterów...

Tytuł nader adekwatny: fala porywa, zatapia, wynosi na szczyty, zaś opadając, pozostawia niezaspokojoną tęsknotę do lepszych dni.

A czas jest przekleństwem.

Sam pomysł fabuły nie jest zły, mamy bowiem i młodych ludzi, i pasje, i brzęk złotych monet, i kokietkę, i tajemnice: bicie serc, łzy radości i rozpaczy.
A jednak całość nie przekonuje. Rozwleczenie akcji na lata, dawkowanie lapidarnych informacji, popadanie ze skrajności w skrajność nie tylko w opisach bohaterów...

Tytuł nader adekwatny: fala porywa, zatapia, wynosi na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
66
56

Na półkach: ,

Z czym kojarzy nam się pozytywizm? Prawdopodobnie z kolejną epoką literacką wałkowaną na lekcja języka polskiego w liceum. Powieść związana z tym okresem to bez sprzecznie „Lalka” Bolesława Prusa. Przyznam się szczerze, że nie przeczytałam tej lektury i cichutko liczę na to, ze nie trafi mi się ona na maturze. Utwór „Na fali” Marii Rodziewiczówny przywiódł mi na myśl właśnie „Lalkę” (bo coś tam z lekcji do mnie dodarło).

Józef Reni to młody człowiek, student prawa, utalentowany skrzypek. Poszukuje on stancji, która byłaby nie droga i znajdowała się możliwe blisko uczelni. Jeden z jego przyjaciół proponuje mu wizytę u niejakiej profesorowej, która mieszka wraz z córkami i gotowa jest wziąć Józefa pod swój dach (w końcu już jednego lokatora ma). To właśnie tu młody Reni poznaje swoją imienniczkę Józefę, na która wszyscy mówią Pepi. Otoczona jest ona wianuszkiem adoratorów, więc początkowo nie zawraca sobie nią głowy. Jednak z biegiem czasu ta młoda osóbka coraz bardziej zaprząta mu myśli. Wydaje się, że Pepi odwzajemnia gorące uczucia Józefa. Wspólnie organizowany teatr zbliża do siebie młodych kochanków. W tym, jak się później okaże, doskonałym momencie wkracza wieloletni przyjaciel naszego bohatera, Łukasz. Zabiera go w tułaczą podróż. Wędrują pieszo, śpią pod gołym niebem, graja na skrzypcach dla przypadkowych widzów. Jednak w sercu Józefa nadal obecna jest rozpaczliwa tęsknota za ukochaną. Mimo protestów Łukasza postanawia wracać do domu, do Pepi. Tu spotyka go ogromny szok i rozczarowanie. Pana Józefa pod jego nieobecność przygruchała sobie nowego adoratora, a względem Reniego zachowuje się jakby namiętne pocałunki za teatralna kotarą nie miały nigdy miejsca.

Występuje tu narrator trzecioosobowy (wszechwiedzący jak to mawia moja polonistka :D) wie wszystko o licznych bohaterach. Akcja rozgrywa się w mieście, którego nazwa nie jest podana, ale prawdopodobnie jest to Kraków, gdzie autorka umiejscawia wydarzenia w wielu swoich utworach. Głównych bohaterem jest tu oczywiście Józef Reni. Młody mężczyzna, bardzo delikatny, wielki romantyk. Jako dziecko w krótkim czasie stracił rodziców. Pozostał mu tylko brat Piotr i ciotka z mężem. Piotr to wielki lekkoduch, uwielbia kobiety, różnorakie zabawy, niemal ciągle po uszy w długach. Ma jednak smykałkę do pracy w młynie, który należał do jego dziadka, a teraz przypadł w udziale ciotce.
Małżeństwo Mariców (ciotka i wuj Józefa i Piotra),żyją ze sobą jak kot z psem. Oboje równie pazerni i skąpi. Jedno przed drugim ukrywa pieniądze. Pani Maricowa wykorzystuje to, że młyn należy całkowicie do niej.
Pepi mimo iż odgrywa bardzo ważną rolę w utworze nie jest przedstawiona nader szczegółowo. Tak naprawdę mało co o niej wiadomo. Całkiem ładna, utalentowana kokietka, uwielbia bawić się mężczyznami. I tyle. Rzadko kiedy występuje sama ona. Częściej raczej we wspomnieniach Józefa.
Spotykamy tu również tą trzecią. Liza wnuczka Maltasa. To z nią żeni się bohater odrzucony przez ukochaną. Zawiodłam się na tej postaci. Spodziewałam się spokojnego, milutkiego dziewczątka zakochanego na zabój w Renim. Niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inna

Nie jest to idealnie pozytywistyczna powieść (w niej powinna się przecież znaleźć praca u postaw, pragmatyzm, altruizm, agnostycyzm i cała rzesza innych skomplikowanych zagadnień). Uwydatniony jest tu kult pracy, związany z młynem Mariców. Głównym wątkiem jest jednak zachwianie wiary bohatera w jego wartości, upadek ideałów. Józefa niczym Izabela Łęcka wodzi go za nos, by w końcu zadrwić z niego i pchać w nieszczęśliwe małżeństwo, a mimo to Józef nie może wyzbyć się uczuć do ukochanej kobiety. Utalentowany skrzypek zostaje stłamszony i po kilku latach nie umie już nic zagrać. Nie żyje już, a wręcz egzystuje.

Bardzo spodobała mi się powieść „Na fali” mimo iż nie znalazłam tu tego czego przeważnie szukam w czytanych książkach. Stosunkowo krótka historia, napisana językiem charakterystycznym dla przełomu XIX i XX wieku, jednak nietrudnym w odbiorze. Zdecydowanie sięgnę po kolejne książki Marii Rodziewiczówny (na końcu wydawca zamieścił kilka okładek i opisów jej powieści). Sama okładka jest bardzo ładna i nastrojowa, Oddaje choć trochę klimat powieści (co ostatnimi czasy rzadko się zdarza).

Moja ocena: 8/10

z: http://magiastron.blogspot.com

Z czym kojarzy nam się pozytywizm? Prawdopodobnie z kolejną epoką literacką wałkowaną na lekcja języka polskiego w liceum. Powieść związana z tym okresem to bez sprzecznie „Lalka” Bolesława Prusa. Przyznam się szczerze, że nie przeczytałam tej lektury i cichutko liczę na to, ze nie trafi mi się ona na maturze. Utwór „Na fali” Marii Rodziewiczówny przywiódł mi na myśl...

więcej Pokaż mimo to

avatar
584
95

Na półkach: ,

"Kiedyś na fali, teraz pod nią"

Józef Reni, młody student prawa poszukuje nie drogiej stancji, w której mógłby się zatrzymać. Kolega proponuje mu mieszkanie
profesorowej, matki pięknej, otoczonej mężczyznami Józefiny zwanej Pepi. Po pewnym czasie skrzypek zakochuje się w
dziewczynie i jest pewien, że ona odwzajemnia uczucie. Jednak Józef musi wyjechać w poszukiwaniu brata i pozostawia Pepi na
jakiś czas. Po powrocie już nic nie wygląda tak samo.

Powieść powstała w XIX wieku, więc autorka bazowała na sytuacjach, które w dzisiejszych czasach wyglądają inaczej. Wiele
rzeczy było innych. Inna kultura, zachowania ludzi, spojrzenie na świat. Jednak do dzisiaj nie zmieniła się siła miłości i ambicja.

Autorka nakreśliła nam jak wielką moc mają uczucia. I choć w większości to składa się na fabułę, przytoczyła również inne wątki poboczne. Interesy, pieniądze, rodzina. Właśnie to przeszkodziło Józefowi w życiu z Pepi. Józefina jak to wiele kobiet pragnęła mieć wszystko, nie chciała być uziemiona, nie chciała stracić wolności. Robiła więc co jej się podobało. Bawiła się mężczyznami i choć każdy był w niej zakochany, po jakimś czasie odrzucała ich. Wydawało się jednak, że z głównym bohaterem łączy ją coś więcej. Codziennie spędzali ze sobą czas i zapewne przez długi okres by tak zostało, lecz Józef musiał wyjechać, jak już wspominałam, w poszukiwaniu brata. Nie było go kilka dni i chociaż jego uczucie co do Pepi się nie zmieniło, ta zdążyła o nim zapomnieć. Przeszkodą była rodzina.
Rodziewiczówna pokazała czytelnikowi jak ważne w tamtych czasach były pieniądze. Jeżeli je miałeś mogłeś studiować, potem ułożyć sobie życie w dostatku, ale gdy byłeś biedny studia porzucałeś na rzecz ciężkiej pracy. To się nie zmieniło do dnia dzisiejszego. Skonstruowany świat, dla wielu będzie opowieścią o nich samych. Realistyczność i prawdziwe zdarzenia tworzą bardzo dobrą historie o ludziach. Bo czy czasami nie wolimy przeczytać o czymś co może spotkać każdego z nas, aniżeli o rzeczach niemożliwych?

"Uprawiała flirt jak sport przyziemny, jak ślizgawkę zimą, a wiosłowanie latem."

Zostało nam przedstawionych bardzo wielu bohaterów. Nie tylko główna para, wokół której rozchodzi się wątek miłosny. Fałszywi przyjaciele, którzy potrafią wbić nóż w plecy, w najmniej oczekiwanym momencie, rodzina, która nie pomaga, gdy najbardziej tego potrzebujemy, ludzie, którzy mimo tego, ze niewiele o nas wiedzą słuchają plotek i oceniają. Czy to nie jest komuś znane? Bohaterowie nie tylko są przedstawieni bardzo realnie, ale także wyraziście. Zapadają w pamięć, poprzez swój charakter. Różne zachowania, które kiedyś były normalne, a dzisiaj wydają się śmieszne, też pozwalają nam kojarzyć je sobie z daną postacią.

"Kochał nerwami jej postać smukłą i usta purpurowe, kochał sercem, jak swoją własność, a fantazja artysty układała dla niej pieśni i melodie, co dzień głębsze."

Największy minus historii z XIX wieku - język. Jest bardzo ciężki, czasami niezrozumiały, po prostu dawny. Książkę przez to czyta się długo, mozolnie, czasami trzeba powtórzyć parę razy dany fragment. Mimo trzecioosobowej narracji, niewiele wiedziałam. Rozumiałam dużo, jednak nie wszystko. Nie skupiałam się na treści, ponieważ przez język strasznie przynużała. Dialogi czasami ciekawiły, przy niektórych zdołałam się uśmiechnąć, ale inne wprawiały mnie w osłupienie i je po prostu omijałam. Nie rozumiałam co autorka ma na myśli, więc nie zagłębiałam się w to.

Okładka za to jest wspaniała. Obrazek jest tak piękny, że potrafiłam patrzeć się w niego przez dłuższy czas. Nawet napis i nazwisko pisarki ładnie się z nim komponują. Jednak okładka technicznie jest straszna. Powstało wiele brzydkich rys, które zdecydowanie przeszkadzają podziwiać jej piękno. Czcionka jest duża, co ułatwiłoby czytanie osobom, w okularach, jednak dla mnie była za duża. Co prawda szybciej szło mi czytanie, ale nie podobało mi się to. Co za DUŻE to niezdrowe.

Maria Rodziewiczówna, urodzona w XIX wieku napisała wiele powieści. Pisarka została niemal okrzyknięta "mistrzynią w ukazywaniu dylematów moralnych". Wiele jej książek zdobywa zachwyt nawet dzisiaj, ja jednak poprzestanę na tej jednej książce. Możliwe, że jakbym urodziła się w tamtych czasach język by mi odpowiadał i zauważyłabym te "ukazane dylematy moralne", niestety nie zauważyłam ani ich, ani nic ambitnego w tej powieści.
Jedyną rzeczą, która naprawdę przypadła mi do gustu był finał. Było w nim coś co lubię, jednak nie chcę zdradzać co.

Nie jestem pewna czy powinnam polecać książkę, która mi się nie podobała, ale wiem, że to szczególnie przez starodawny język. Jeżeli nie macie nic przeciwko takiemu językowi, lubicie historie o ambicji i nieszczęśliwej miłości, to myślę, że możecie spróbować. Innym odradzam.

"Kiedyś na fali, teraz pod nią"



Józef Reni, młody student prawa poszukuje nie drogiej stancji, w której mógłby się zatrzymać. Kolega proponuje mu mieszkanie

profesorowej, matki pięknej, otoczonej mężczyznami Józefiny zwanej Pepi. Po pewnym czasie skrzypek zakochuje się w

dziewczynie i jest pewien, że ona odwzajemnia uczucie. Jednak Józef musi wyjechać w poszukiwaniu brata...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    145
  • Chcę przeczytać
    73
  • Posiadam
    55
  • Maria Rodziewiczówna
    5
  • Obyczajowe
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Literatura polska
    2
  • Polskie
    2
  • 2013
    2
  • Rodziewiczówna
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Na fali


Podobne książki

Przeczytaj także