rozwińzwiń

Dom

Okładka książki Dom Marilynne Robinson
Okładka książki Dom
Marilynne Robinson Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Cykl: Gilead (tom 2) literatura piękna
432 str. 7 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Gilead (tom 2)
Tytuł oryginału:
Home
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2022-07-19
Data 1. wyd. pol.:
2022-07-19
Data 1. wydania:
2009-04-16
Liczba stron:
432
Czas czytania
7 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382951097
Tłumacz:
Tomasz Wilusz
Inne
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Dom – najważniejsze miejsce w życiu człowieka



1836 418 185

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
28 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
214
142

Na półkach:

Piękna, niespieszna, nastrojowa narracja. Główna bohaterka, Glory, jest tłem spotkania starzejącego się i powoli odchodzącego ojca z bratem Glory - Jackiem. I choć Glory jest główną bohaterką, to jednak cała akcja skupia się na Jacku, czarnej owcy i synu marnotrawnym. Jack już od dzieciństwa trzymał się na boku, uciekał, ukrywał się i prowadził swoje tajemnicze życie w cieniu tytułowego Domu. Mimo to to właśnie na nim skupiała się uwaga ojca i to o nim myśli na łożu śmierci. Bardzo to prawdziwe, ale zarazem smutne, że w rodzinach często jest taka Glory, Jack czy Teddie, i że raz zajęte role są już nie do zmiany. Gorąco polecam poszukiwaczom nastroju i zwolnienia czasu.

Piękna, niespieszna, nastrojowa narracja. Główna bohaterka, Glory, jest tłem spotkania starzejącego się i powoli odchodzącego ojca z bratem Glory - Jackiem. I choć Glory jest główną bohaterką, to jednak cała akcja skupia się na Jacku, czarnej owcy i synu marnotrawnym. Jack już od dzieciństwa trzymał się na boku, uciekał, ukrywał się i prowadził swoje tajemnicze życie w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1211
966

Na półkach:

Dom to nie zawsze mile wspomnienia a czasem bardzo bolesne i trudne. Ksiazka mocno psychologiczna. Syn marnotrawny jest w prawie kazdej rodzinie.

Dom to nie zawsze mile wspomnienia a czasem bardzo bolesne i trudne. Ksiazka mocno psychologiczna. Syn marnotrawny jest w prawie kazdej rodzinie.

Pokaż mimo to

avatar
693
578

Na półkach:

Przypowieść o synu marnotrawnym

Proza Marilynne Robinson ma tylu przeciwników, co wielbicieli. Dla jednych niespieszny sposób prowadzenia fabuły jest całkowicie niestrawny, dla innych to literacka uczta pełna spokoju i refleksji. Po bardzo udanej lekturze "Gilead" nie mogłam sobie darować sięgnięcia po drugi tom. Okazało się, że może być jeszcze lepiej.

"Dom" to uwspółcześniona wersja przypowieści o synu marnotrawnym, który po latach wraca w rodzinne strony. W członkach jego rodziny ciągle tli się głęboko skrywana uraza, która od czasu do czasu wypływa na światło dzienne. Bardzo szybko okazuje się, że winy nie są tak oczywiste i jednoznaczne, jak początkowo mogłoby się wydawać.

Historia rodziny Boughtonów opowiedziana ustami Glorii – córki Roberta (przyjaciela Johna Amesa, głównego bohatera powieści "Gilead") i siostry uznanego za wyrzutka Jacka ma w sobie znacznie więcej głębi niż widać to na pierwszy rzut oka. Ojcowska miłość względem syna wydaje się być niezachwiana, a relacje między rodzeństwem pełne uprzedzeń i dystansu. Ale czy tak jest na pewno?

Ogromnym zdziwieniem napawa mnie fakt, że akcja powieści Robinson rozgrywa się w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku, podczas gdy tchnie z niej melancholia i urok, który bardziej kojarzy mi się z początkiem dwudziestego wieku a nie jego połową. Być może jest to kwestia życia w zamkniętej społeczności na prowincji, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej i umykać “wielkiej historii”.

Nie będzie kłamstwem, jeśli powiem, że w powieściach Robinson pod względem akcji nie dzieje się prawie nic. Szczegółowe opisy codzienności głównych bohaterów niektórym czytelnikom mogą wydać się odstraszające, ale z drobnych gestów, słów wypowiedzianych mimochodem tworzy się złożony obraz relacji rodzinnych, który jest istotą całej tej historii. Dla mnie to była prawdziwa uczta i z niecierpliwością czekam na dalsze losy rodziny Boughtonów.

Przypowieść o synu marnotrawnym

Proza Marilynne Robinson ma tylu przeciwników, co wielbicieli. Dla jednych niespieszny sposób prowadzenia fabuły jest całkowicie niestrawny, dla innych to literacka uczta pełna spokoju i refleksji. Po bardzo udanej lekturze "Gilead" nie mogłam sobie darować sięgnięcia po drugi tom. Okazało się, że może być jeszcze lepiej.

"Dom" to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1258
751

Na półkach: , ,

Dom, w którym wszyscy chodzą wokół siebie na palcach. Podupadający na zdrowiu ojciec, oszukana przez ukochanego córka i syn, który przed laty zniknął, by ponownie niespodziewanie się pojawić. Ich wspólna historia oraz ta, która wydarzyła się, gdy nie było ich obok siebie. Opowieść o lękach, nie zawsze uzasadnionych, które podążają za człowiekiem równie wytrwale co cień. O nadziejach, najczęściej niespełnionych, czy próbach odnalezienia się na nowo w świecie, który wydaje się być obcy. Codzienność porusza się swoim nieśpiesznym rytmem, a bohaterowie krok za krokiem idą zgodnym z nią tempem, jakby to nie oni mieli władzę nad swoim życiem. Jakby wszystko się działo, bo dziać się musi i lepiej od razu jest się z tym pogodzić.

A w tle walka o prawa czarnoskórych i różne podejścia do niej. Do tego dużo rozmów o religii, naturze dobra oraz zła czy dawaniu drugich szans. Równości i szacunku rozumianych na różny sposób.

Czytanie powieści Marilynne Robinson może się dłużyć, ale jest w nich cudowna powolność, która wycisza i koi. Która akurat mnie zmusza do pełnego skupienia na poznawanych przeze mnie stronach. Angażuje myśli, choć mi pozwala w chwili czytania pozostać na dystans, by dopiero później nieustannie za mną podążać. Lubię prozę tej autorki i lubię bohaterów, których tworzy. Nawet rozmowy odnośnie religii w jej wydaniu nie przeszkadzają mi w ilości, którą normalnie określiłabym nadmiarem. Dobrze dogaduję się z jej twórczością i jestem ogromnie ciekawa, co jeszcze ma w zanadrzu. Póki co jestem pełna uznania dla jej wrażliwości i uważnego oka.


przekł. Tomasz Wilusz


Seria nagrodzona między innymi Orange Prize oraz Los Angeles Times Book Prize, a tom pierwszy dostał chociażby Pulitzera i National Book Critics Circle Awar.

Dom, w którym wszyscy chodzą wokół siebie na palcach. Podupadający na zdrowiu ojciec, oszukana przez ukochanego córka i syn, który przed laty zniknął, by ponownie niespodziewanie się pojawić. Ich wspólna historia oraz ta, która wydarzyła się, gdy nie było ich obok siebie. Opowieść o lękach, nie zawsze uzasadnionych, które podążają za człowiekiem równie wytrwale co cień. O...

więcej Pokaż mimo to

avatar
209
203

Na półkach:

Przeczytałem „Dom” od Marilynne Robinson i w dużej mierze mogę powtórzyć to co pisałem odnośnie „Gileadu”, pierwszej części tego wyjątkowego, wielokrotnie nagradzanego czteroksięgu. Zarówno mój zachwyt, jak i obawę, że nie jest to powieść dla każdego.

Zdaję sobie sprawę, że choć „Dom” czytało mi się wyśmienicie, to pozostaję atypowym czytelnikiem choćby w tym aspekcie, że naprawdę lubię ciągnące się całymi stronami rozmyślania nie tylko dotyczące duszy, dobra i zła, ale również zagadnień teologicznych, takich jak predestynacja. Dla większości polskich czytelników trudne będą do wychwycenia i docenienia liczne odwołania do Pisma Świętego oraz niuanse wynikające z różnic między denominacjami protestanckimi, które znajdują odzwierciedlenie w postaci dwóch starszych pastorów – Johna Amesa (którego list do syna był treścią „Gileadu”)oraz jego przyjaciela, Roberta Boughtona, w którego domu toczy się akcja tej części.


LITERACKA UCZTA DLA WYBRANYCH

To doskonała powieść, ale dla wybranego grona odbiorców. Choć autorka porusza uniwersalne tematy, a wszystko ubiera w doskonałą prozę, to jednak dla wielu czytelników będzie to trudna książka do przyswojenia. I warto o tym wiedzieć, zanim zdecydujemy się po nią sięgnąć.

Tu, w Gileadzie, a zwłaszcza w domostwie Boughtonów, wszystko dzieje się niespiesznie. Nie spodziewajcie się wartkiej akcji. To przede wszystkim wspomnienia i rozmowy. Niełatwe i nieufne, które z czasem pozwalają sobie na odrobinę śmiałości i coraz odważniejszą szczerość w odniesieniu do bolesnej przeszłości. To mądra opowieść o spotkaniu po latach, o powrocie, o naznaczeniu przez niemądre decyzje. To też książka o bezwarunkowej miłości rodziny, trosce „pomimo” oraz potrzebie rozliczenia się z tym co było. To w końcu powieść o wewnętrznym napięciu i walce pomiędzy chęcią powrotu a irracjonalnym przymusem ucieczki. Czy to przeznaczenie zmusza nas do tułaczki, czy to nasza decyzja wynikająca z niedojrzałości i obawy przed zmierzeniem się z demonami przeszłości?

„Dom” to książka, która prawdopodobnie Was zmęczy, ale – jak pisałem przy recenzji „Gileadu” – warto się temu poddać. To kolejna powieść od Marilynne Robinson, która traktując w dużej mierze o błahostkach, dotyka tego co najważniejsze w naszej życiu. Choć akcja „Domu” rozgrywa się w innej rzeczywistości i czasach, odnajduję w tej opowieści wiele stycznych z moim życiem. I to nie tylko dlatego, że towarzyszymy tu rodzinie starszego pastora.


POKALECZONE DUSZE POD RODZINNYM DACHEM

Marilynne Robinson znów zabiera nas do spokojnego Gileadu, gdzie tylko na pozór nic się nie dzieje. Tym razem spędzamy większość czasu w domu Roberta Boughtona najbliższego przyjaciela Johna Amesa, którego tak dobrze poznaliśmy w pierwszej części sagi. Emerytowany pastor zestarzał się i zniedołężniał. Glory, jedna z jego córek, wraca do rodzinnego domu by opiekować się ojcem, którego czas nieubłaganie się kończy.

Mierząc się z niełatwą codziennością tej troski, toczy jednocześnie znacznie większą bitwę. Okazuje się, że jej powrót był ucieczką. Zawsze dobra, uczynna, lubiana i ceniona, została w samodzielnym życiu oszukana, a jej dusza pokaleczona przez mężczyznę, któremu planowała być wierną aż do śmierci. Musi zmierzyć się z tą porażką, do której wstydzi się komukolwiek przyznać.

„Przeszłość to wspaniała rzecz, kiedy jest na właściwym sobie miejscu. Jednak powrót Glory, by, jak to ujął ojciec, już tu zostać, nadał owym wspomnieniom złowróżbne zabarwienie. Fakt, że wyszły poza wyznaczone im granice, stały się teraźniejszością, a być może także przyszłością – wszyscy wiedzieli, że jest to coś godnego pożałowania. Jeżyła się na myśl o współczuciu bliskich.”


Glory wyrastała w domu gdzie panowały konkretne zasady. Gdzie postępowało się we właściwy sposób. Gdzie o niektórych sprawach się nie mówiło, a inne się ukrywało. Glory należy do tego porządku, ale (jak to często bywa) jest też ktoś, kto dopasować się do niego nie chciał, a może nie potrafił – Jack, czarna owca w tej pastorskiej trzódce.

„Dobre, życzliwe i jowialne rodzeństwo Glory było dobre, życzliwe i jowialne w sposób świadomy i widoczny. Nawet jako dzieci faktycznie starali się być dobrzy, także i wtedy jednak po trosze dlatego, aby ich takimi postrzegano. Niepokojąco trąciło to hipokryzją, choć faktycznie miało po prostu stanowić przeciwwagę dla Jacka, który był tak jawnie niedobry, że rzucał cień na ich domostwo.”

On również wraca (a może ucieka) pod rodzinny dach, po dwudziestu latach tułaczki i braku kontaktu z najbliższymi. Zawsze był inny, zawsze był „tym złym”, który przysparzał zmartwień rodzicom. Gdy jednak ze spuszczoną głową pojawia się na progu rodzinnego domu, zostaje przyjęty z otwartymi ramionami. Ciężko nie doszukiwać się tu analogii do biblijnej przypowieści o synu marnotrawnym. To właśnie wokół Jacka i Glory snuje swoją narrację Marilynne Robinson. Wraz z lekturą poznajemy fragmenty ich przeszłości, które składają się na złożony obraz ich pokaleczonych dusz.


BAKCYL NIESZCZĘŚCIA

Jack, którego obecność w Gileadzie tak niepokoiła w pierwszej części wielebnego Johna Amesa, posiada nienajlepszą reputację. Od młodości nie mógł dostosować się do oczekiwań społeczeństwa, i poddawał się autodestruktywnym instynktom. Teraz, po wielu latach, czuje, że jest przez swoją przeszłość naznaczony. Czy ma jakąkolwiek kontrolę nad swoim życiem? Czy może je zmienić? Dlaczego gdy chce czynić dobrze, znów robi źle? Czy może to kwestia przeznaczenia? Te rozważania przywodzą mi na myśl inną niedawno czytaną przeze mnie wielką sagę – „Na wschód od Edenu”.

Możliwe, że dla Was „Dom” będzie powieścią o czym innym, jednak dla mnie to te rozważania Jacka Boughtona były środkiem ciężkości całej kompozycji:

„Jestem tylko dyletantem. (…) Od czasu do czasu zastanawiałem się, czy aby nie jestem żywym przykładem predestynacji. Jej swego rodzaju dowodem. Czy nie doświadczam predestynacji na własnej skórze. Byłoby to całkiem ciekawe, gdyby nie miało tak bolesnych skutków. Dla innych ludzi. Gdybym nie odnosił wrażenia, że roznoszę swoistą zarazę. Bakcyl nieszczęścia. Czy jest to możliwe?”

Wychowany w domu pastora Jack, od dziecka słuchał o wiecznym potępieniu, które czeka grzeszników. Chciałby w końcu żyć godnie i zasłużyć na zbawienie. Odsiedział swoje w więzieniu i wiele wysiłku włożył w to by wyrwać się ze szpon nałogów, które niszczyły mu życie. Boli go niesprawiedliwość, która dotyka czarnoskórych amerykanów. Prosi siostrę o to by naprawiła jego duszę. Ucieka od przeszłości z nadzieją, że w domu rozpocznie nowe życie. Jednak okazuje się to być trudne, być może ponad jego siły.


Wątpliwości Jacka oraz artykułowane przez niego pytania prawdopodobnie nieraz pojawiały się i w Twojej głowie. Rozmowy, które prowadzi z Glory, ale również z ojcem i wielebnym Johnem Amesem, są warte lektury i głębszego zastanowienia, bo poruszają arcyważne kwestie:

„- Moje pytanie jest takie: czy są ludzie, którzy po prostu rodzą się źli, wiodą zły żywot i na koniec idą do piekła?
Ames zdjął okulary i przetarł oczy.
– Pismo Święte jasno o tym nie mówi. Ogólnie rzecz biorąc, postępowanie człowieka jest zgodne z jego naturą, innymi słowy, pozostaje konsekwentne bez względu na okoliczności. Tę konsekwencję w postępowaniu mam na myśli, mówiąc o ludzkiej naturze.
Boughton parsknął śmiechem.
– Nie wpadasz aby w błędne koło w swoim rozumowaniu, wielebny Eisenhower?
– Czyli ludzie się nie zmieniają – zauważył Jack.
– Owszem, jeśli w grę wchodzi jakiś inny czynnik. Na przykład alkohol. Pod jego wpływem zmienia się zachowanie. Czy zmienia się natura, tego nie wiem. Jack się uśmiechnął.
– Jak na duchownego, wielebny jest bardzo ostrożny w słowach.
– Szkoda, że nie widziałeś go trzydzieści lat temu – powiedział Boughton.
– Widziałem.
– Cóż, powinieneś był uważnie słuchać.
– Słuchałem.
Ames wyraźnie popadał w irytację.
– Nie zamierzam przepraszać za to, że pewnych rzeczy nie rozumiem – oznajmił. – Byłbym głupcem, gdybym uważał, że wszystko wiem. I nie będę sprowadzać tajemnicy do absurdu tylko dlatego, że tak zawsze robią ludzie, kiedy próbują o niej mówić. Zawsze. Po czym dochodzą do wniosku, że tajemnica ta sama w sobie jest absurdem. Tego rodzaju rozmowy są gorzej niż bezcelowe. Moim zdaniem.”


WARTO DOCIEKAĆ GDY CHODZI O NASZĄ DUSZĘ

Nie dziwię się Johnowi Amesowi, że kolejna rozmowa dotycząca predestynacji mogła go poirytować. Ba! Nawet doskonale go rozumiem, bo i według mnie większość takich dysput jest „gorzej niż bezcelowych”. Nieraz to powtarzam, że nie lubię teologii. Szermierki na argumenty oderwanej od praktyki życia. Rozumiem, że to przed tym właśnie apostoł Paweł przestrzegał swego czasu w listach pasterskich zarówno Tymoteusza jak i Tytusa:

„O tym z naciskiem przypominaj w obliczu Boga: Niech nikt nie wszczyna sporów o słowa. Nic w tym pożytecznego. Niesie to tylko zgubę słuchaczom.” (2 Tymoteusza 2:14)

„Niech nikogo nie znieważają, unikają sporów, będą uprzejmi i wszystkim ludziom okazują pełną łagodność.” (Tytusa 3:2)

Jeśli ktoś zaczyna mnie wypytywać o mój pogląd na nieutracalność zbawienia, ja zastanawiam się co jest motywacją tego rodzaju pytania. Teologiczne spory o słowa mają bardzo długą i niechlubną historię, która wyrządziła więcej szkody niż pożytku.

Jednak nie oznacza to, że należy unikać trudnych pytań. Najwłaściwiej jest iść drogą środka. Gdy jedni lubują się w okopywaniu na swoim stanowisku i „zaorywaniu” innych na najlepsze argumenty, oderwane od codziennej praktyki życia, drudzy zdają się w ogóle nie zadawać sobie trudu związanego z autorefleksją dotyczącą stanu i przyszłością ich duszy. W dobie przebodźcowania łatwo zapełnić czymkolwiek przestrzeń, w której mogłyby się zrodzić pytania o to gdzie zmierzamy i co stanie się z nami po śmierci. Nie wdając się w „spory o słowa” i unikając abstrakcyjnych, przeintelektualizowanych kłótni, trzeba nam zadać sobie pytania o naszą duszę. Czym w ogóle jest dusza?

To pytanie prześladuje Glory, dobrą przecież chrześcijankę. Chce pomóc ratować duszę Jacka, ale łapie się na tym, że nie potrafi ona zdefiniować, czym ona tak naprawdę jest.

„Pamiętała, jak Ames, gdy przed laty był u nich na kolacji, wspomniał tacie, że pewien miejscowy, niepraktykujący i znany z wybuchów furii i wrogości wobec dzieci, z własnymi włącznie, przyszedł o północy do niego na plebanię, pragnąc wejrzeć w swoją duszę. „To jak chory ząb – daje o sobie znać, kiedy wszyscy śpią, i nie jest dolegliwością, którą sam możesz zaleczyć”, stwierdził Ames i obaj zaśmiali się cicho. Któż mógł wiedzieć, co na ten temat wiedzieli, czyje niespokojne serca otworzyły się przed nimi, ilu niemogących zasnąć pukało po nocach do ich drzwi. Powinna zapytać Jacka, czym jest dusza, skoro najwyraźniej czuł ją w sobie, może i mocno schorowaną, ale przez to jeszcze silniej zaznaczającą swoją obecność. Zapewne mogliby jej to wytłumaczyć także ci dwaj rozmodleni starcy, Ames i jej ojciec. Za późno jednak, by ich o to zapytać. Jack może by ją wyśmiał i jej dokuczał, ale zdecydowanie wolałaby taką reakcję od ich stonowanego, dobrotliwego zaskoczenia.”


Mógłbym wiele jeszcze napisać o tej powieści. Mógłbym również cytować tu dziesiątki fragmentów, bo co kilka stron natkniecie się na całe akapity warte zanotowania. Skończę jednak po prostu zachętą, byście po prozę Marylinne Robinson sięgali. Mimo, że to uczta nie dla każdego. Mimo, że nie czyta się jej szybko. Mimo, że część odniesień pozostanie dla Was nieuchwytna – warto się zmęczyć.

Przede wszystkim jednak zachęcam przy tej okazji do zastanowienia się nad kondycją własnej duszy. Koniec końców jakie znaczenia mają wszystkie nasze doczesne osiągnięcia? Jezus zadał kiedyś tłumom ponadczasowe pytanie:

„Bo cóż za korzyść odniósł człowiek, który zdobył cały świat, jeśli utracił własną duszę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mateusza 16:26)


„Gilead” i „Dom” to wielka proza, doskonała na długie jesienne wieczory. To raczej nie książka do autobusu w drodze do pracy, ponieważ wymaga ciszy i skupienia. To jednak przede wszystkim proza wielce wartościowa. Czekam na tłumaczenia kolejnych części tej sagi!

Przeczytałem „Dom” od Marilynne Robinson i w dużej mierze mogę powtórzyć to co pisałem odnośnie „Gileadu”, pierwszej części tego wyjątkowego, wielokrotnie nagradzanego czteroksięgu. Zarówno mój zachwyt, jak i obawę, że nie jest to powieść dla każdego.

Zdaję sobie sprawę, że choć „Dom” czytało mi się wyśmienicie, to pozostaję atypowym czytelnikiem choćby w tym aspekcie, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
255
252

Na półkach:

"Dom" to książka przepełniona emocjami i relacjami rodzinnymi. Autorka ukazuje skomplikowane relacje i próby ponownego ich sklejania, rozczarowania i wzruszenia, wzloty i upadki, tworzy rodzinny rollercoaster.

Historia opowiedziana jest z perspektywy Glory, trzydziestolatki, która po zerwanych zaręczynach wraca do rodzinnego domu aby opiekować się ojcem. Wraz z nią po 20 latach wraca jej brat Jack, czarna owca rodziny, złodziejaszek.

Rozgoryczona Glory, której nie udało się ułożyć życia z zazdrością patrzy na pozostałe rodzeństwo, którym udało się założyć rodziny. Jack czuje się porzucony, bezwartościowy i niedoceniany. Nie dopuszcza do siebie myśli, że może być kochany pomimo wszystko.

Umiejętność ukazania relacji międzyludzkich przez autorkę to moim zdaniem prawdziwy kunszt. To proza na najwyższym poziomie.

"Dom" to druga część sagi. Mniej w niej odnośników do religii, która w tej historii schodzi na dalszy plan. Tu główne skrzypce grają relacje rodzinne. I dzięki temu druga część podobała mi się znacznie bardziej niż pierwsza. Nie zapominajcie również, że legendarna saga nagrodzona została między innymi Orange Prize i Los Angeles Times Book Prize.

"Dom" to książka przepełniona emocjami i relacjami rodzinnymi. Autorka ukazuje skomplikowane relacje i próby ponownego ich sklejania, rozczarowania i wzruszenia, wzloty i upadki, tworzy rodzinny rollercoaster.

Historia opowiedziana jest z perspektywy Glory, trzydziestolatki, która po zerwanych zaręczynach wraca do rodzinnego domu aby opiekować się ojcem. Wraz z nią po 20...

więcej Pokaż mimo to

avatar
66
58

Na półkach:

Bez wątpienia "Dom" jest jedną z najlepszych powieści, jakie przeczytałam w tym roku. To historia rodziny Boughton'ów gdzie córka Glory opiekuje się schorowanym ojcem Robertem, a po dwudziestu latach wraca syn i brat Jack. Ta trójka stara się na nowo poukładać swoje skomplikowane relacje.

I to na tych relacja stoi ta książka. Każdy z bohaterów jest przemyślany i dobrze wykreowany. Jack to drobny złodziejaszek, który szuka swojego miejsca w społeczności, Glory kobieta uwięziona w ramach narzuconych przez społeczeństwo i ich ojciec Robert empatyczny starszy pan u kresu swojej życiowej drogi to dla mnie głównym bohaterem jest tu Rodzina. Pełna szacunku i wsparcia, miłości i wyrozumiałości stanowi fundament ich życia.

Nie mogę nie wspomnieć o kościele, bo tak jak w Gileadzie (pierwszej części tej sagi) religia jest ważną częścią życia bohaterów, jednak tu schodzi na drugi plan. A za sprawą Jacka, który jest w kontrze do pobożnej siostry i ojca pastora, a także poddaje w wątpliwość jej dogmaty, dyskutuje z nimi.

Podsumowując świetny, gawędziarski styl pisania autorki, ciekawa historia i nastrój a przede wszystkim ciekawi bohaterowie potwierdzają, że to bardzo dobrze przemyślana i dopracowana książka. Znalazłam tu wszystkie elementy, których szukam w powieściach, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak polecić tę książkę i czekać na kolejne części.

Bez wątpienia "Dom" jest jedną z najlepszych powieści, jakie przeczytałam w tym roku. To historia rodziny Boughton'ów gdzie córka Glory opiekuje się schorowanym ojcem Robertem, a po dwudziestu latach wraca syn i brat Jack. Ta trójka stara się na nowo poukładać swoje skomplikowane relacje.

I to na tych relacja stoi ta książka. Każdy z bohaterów jest przemyślany i dobrze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
433
432

Na półkach:

I znów Marilynne Robinson zabrała mnie z czytelniczej strefy komfortu, bo jednak i w drugiej części sagi Gilead znalazło się sporo teologicznych rozważań, na które zazwyczaj mam alergię. Te na szczęście i tym razem nie zadziałały na mnie odstraszająco. Myślę, że wynika to przede wszystkim z tego, że zostały odsunięte na dalszy plan przez relacje rodzinne. To one graja tutaj pierwsze skrzypce i są po prostu piękne. Wiem, że zabrzmiało to być może sentymentalnie lub banalnie, ale uwierzcie mi, nic z tych rzeczy. Rodzina tutaj jest czymś, co buduje, co faktycznie spaja, co łączy, a nie dzieli. Ma ogromne znaczenie i stanowi fundament. A dom jest miejscem, w którym zawsze są otwarte drzwi, a to wcale nie jest takie oczywiste…

W tej części poznajemy historię zaprzyjaźnionej z pastorem Amesem rodziny Boughtonów. Do domu, gdzie Glory, najmłodsza córka zajmuje się schorowanym ojcem – wielebnym Robertem, powraca syn marnotrawny i starszy brat - Jack. Ta trójka musi nagle przepracować problemy, które nawarstwiły się przez wiele lat, znaleźć wspólny język i przyzwyczaić się do swojej obecności. Co ważne dzieje się to w atmosferze wzajemnego szacunku i to chyba robi największe wrażenie. Obserwując ich rozmowy, miotanie się, rozterki, przysłuchując się przemyśleniom Glory, bo ona właściwie jest tutaj narratorką, miałam takie poczucie, że ta rodzina przetrwa wszystko.

Marilynne Robinson z niezwykłą precyzją nakreśliła historię rodziny wtopionej silnie w religię i naznaczonej skomplikowanymi relacjami. To również opowieść o rozliczaniu się z błędami przeszłości, a właściwie pogodzeniu się z własnym losem. Duże wrażenie zrobiła na mnie postać Jacka, zagubionego i kompletnie niedopasowanego człowieka, który tak bardzo pragnie znaleźć swoje miejsce. Przez „Dom” się płynie, choć nie przyprawia o gwałtowne bicie serca, bo jest raczej wymagającą lekturą. Jednak i tym razem miałam takie poczucie, że autorka wie dokładnie, jak się mną zaopiekować i wprowadzić mnie w melancholijny nastrój. Wierzę, że każdy czytelnik doceni wagę i wartość słów, z których Marilynne Robinson utkała opowieść o sile więzów rodzinnych…

„Gilead” to dopiero druga część sagi, a kolejne ukażą się jeszcze w tym roku.

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz do recenzji!

I znów Marilynne Robinson zabrała mnie z czytelniczej strefy komfortu, bo jednak i w drugiej części sagi Gilead znalazło się sporo teologicznych rozważań, na które zazwyczaj mam alergię. Te na szczęście i tym razem nie zadziałały na mnie odstraszająco. Myślę, że wynika to przede wszystkim z tego, że zostały odsunięte na dalszy plan przez relacje rodzinne. To one graja tutaj...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    79
  • Przeczytane
    30
  • Posiadam
    13
  • 2022
    4
  • 1001
    2
  • Literatura piękna
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Nagroda FAW Best Books of the Year
    1
  • Szukam
    1
  • 1001 książek - Peter Boxall
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dom


Podobne książki

Przeczytaj także