Dziś wolałabym siebie nie spotkać

Okładka książki Dziś wolałabym siebie nie spotkać Herta Müller
Okładka książki Dziś wolałabym siebie nie spotkać
Herta Müller Wydawnictwo: Czarne Seria: Poza serią literatura piękna
199 str. 3 godz. 19 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Poza serią
Tytuł oryginału:
Heute wär ich mir lieber nicht begegnet
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2009-01-01
Data 1. wydania:
2009-11-09
Liczba stron:
199
Czas czytania
3 godz. 19 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375361506
Tłumacz:
Katarzyna Leszczyńska
Tagi:
Nagroda Nobla
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Mistrzowie opowieści. O kobiecie. Od Virginii Woolf do Agnieszki Szpili Chimamanda Ngozi Adichie, Margaret Atwood, Ingeborg Bachmann, Lucia Berlin, Dino Buzzati, Radka Denemarková, Tove Jansson, Han Kang, Selma Lagerlöf, Clarice Lispector, Sándor Márai, Herta Müller, Charlotte Perkins Gilman, Edgar Allan Poe, Cora Sandel, Agnieszka Szpila, Ludmiła Ulicka, Virginia Woolf, Marguerite Yourcenar, Oksana Zabużko
Ocena 7,0
Mistrzowie opo... Chimamanda Ngozi Ad...
Okładka książki Pismo. Magazyn opinii, nr 10 (46) / październik 2021 Anna Alboth, Wojciech Bonowicz, Karol Grygoruk, Eliza Kącka, Katarzyna Kazimierowska, Zuzanna Kowalczyk, Siergiej Lebiediew, Karolina Lewestam, Ania Morawiec, Herta Müller, Urszula Pieczek, Mateusz Roesler, Ewa Stusińska, Beata Szady, Lisa Taddeo, Anna Tatarska, Aleksandra Warecka, Marcin Wicha
Ocena 6,7
Pismo. Magazyn... Anna Alboth, Wojcie...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
389 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
474
385

Na półkach:

Kolejne spotkanie z Hertą Müller zaliczam do udanych. Mistrzyni pisania o demonach komunistycznej Rumunii znów wyrywa krzyk płynący z głębi duszy czytelnika, byleby mieć pewność, że nie wystraszy się na widok reżimu, który wyciąga swoje szpony w kierunku poddanych mu obywateli. Pretekstem do snucia rozważań o absurdzie minionej epoki staje się wezwanie narratorki na kolejne przesłuchanie. Obcowanie z przedstawicielem władzy bywa równie przerażające, co groteskowe, jeśli weźmie się pod uwagę jego absurdalne pytania i równie zaskakujące reakcje na udzielane odpowiedzi. Nicolae Ceaușescu miewa się wcale niezgorzej, skoro inwigilacja obywateli przebiega bez większych przeszkód, a oni sami wpadają w pułapkę reżimu, co potwierdza powszechne donosicielstwo, kradzieże, przemoc, alkoholizm i nadużycia seksualne. Narratorka, która jest tylko jedną w wielu jednostek w wielomilionowej Rumunii, wymyka się sztywnym schematom upodlonego przez władzę człowieka. Nie utraciła zdolności koncentrowania się na drobnych detalach otoczenia, dzięki czemu zdolna jest myśleć o normalności w świecie, do jakiego próbuje przenieść swój umysł. Mimo osobistych nieszczęść we własnej rodzinie, dramatów z mężczyznami oraz problemów w fabryce, nie pozwala, aby emocje nad nią zapanowały i niestrudzenie kreśli obraz miejsca, w którym wolałaby siebie nigdy nie spotkać.

Kolejne spotkanie z Hertą Müller zaliczam do udanych. Mistrzyni pisania o demonach komunistycznej Rumunii znów wyrywa krzyk płynący z głębi duszy czytelnika, byleby mieć pewność, że nie wystraszy się na widok reżimu, który wyciąga swoje szpony w kierunku poddanych mu obywateli. Pretekstem do snucia rozważań o absurdzie minionej epoki staje się wezwanie narratorki na kolejne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
109
108

Na półkach:

"Zostałam wezwana. Czwartek, punkt dziesiąta". To zdanie rozpoczyna powieść i doskonale oddaje charakter całego utworu. Studium lęku i zaszczucia przez rumuńską bezpiekę. Główna bohaterka próbuje przetrwać w chorym systemie totalitarnym. Jest zrezygnowana, zastraszona. Obrazy i wydarzenia z jej życia mieszają się, nie zawsze jest zachowana chronologia, co dodatkowo potęguje uczucie zagubienia, błądzenia nieco po omacku. Wszystkim wydarzeniom towarzyszy atmosfera duszności i podskórnie odczuwanego napięcia.
Poetycki język niesie ze sobą niepokój.
Nie jest to lektura dla każdego, ale wrażliwy i uważny Czytelnik odnajdzie w niej straszne wydarzenia ubrane w piękne słowa.
Warto.

"Zostałam wezwana. Czwartek, punkt dziesiąta". To zdanie rozpoczyna powieść i doskonale oddaje charakter całego utworu. Studium lęku i zaszczucia przez rumuńską bezpiekę. Główna bohaterka próbuje przetrwać w chorym systemie totalitarnym. Jest zrezygnowana, zastraszona. Obrazy i wydarzenia z jej życia mieszają się, nie zawsze jest zachowana chronologia, co dodatkowo potęguje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
527
364

Na półkach: , , ,

Cyt.:
„Chodzę do miasta bez celu. Do fabryki jeździłam bez sensu. To wręcz nie do wiary, ale bezsens lepiej można ukryć w dniach.”
Herta Müller, „Dziś wolałabym siebie nie spotkać”

W 1997 roku, dziesięć lat po swoim wyjeździe z Rumunii Nicolae Ceaușescu, kraju w którym dyktatura komunistyczna była najbardziej brutalna w całym swoim okresie spośród wszystkich, byłych już na szczęście krajów socjalistycznych Herta Müller, przyszła noblistka, wydała w Niemczech powieść „Dziś wolałabym siebie nie spotkać”. Rozpoczyna ją krótkim, lapidarnym zdaniem: „Zostałam wezwana. Czwartek, punkt dziesiąta.” Tak rozpoczyna się zapis jednego dnia z życia głównej bohaterki. Jedzie tramwajem na kolejne przesłuchanie do Securitate, rumuńskiej służby bezpieczeństwa i zastanawia się nad swoim życiem, rozmyśla o dzieciństwie, rodzinie i nieudanym małżeństwie.

W tej powieści zagrożenie i lęk wyczuwalne jest już od pierwszych stron. To znak rozpoznawczy prozy tej znakomitej niemieckiej pisarki. Powolna, niemal nieodwracalna degradacja człowieczeństwa dokonującego się za sprawą totalitarnego zniewolenia. Z niezwykłą precyzją Herta Müller maluje obraz życia zwykłych ludzi poddanych wszechobecnej kontroli państwa i degradację ich codziennej egzystencji. A jednak, jakby na przekór wszystkim tym przeciwnościom, bohaterka a zarazem narratorka próbuje odnaleźć choć odrobinę własnego, ulotnego szczęścia.

Metaforyczna proza, w której chronologia przestaje być najistotniejsza a która sprawia, że czytelnik staje się niejako niemym uczestnikiem opisywanych wydarzeń.

Niezwykły zapis czasów upodlenia i strachu.

Cyt.:
„Chodzę do miasta bez celu. Do fabryki jeździłam bez sensu. To wręcz nie do wiary, ale bezsens lepiej można ukryć w dniach.”
Herta Müller, „Dziś wolałabym siebie nie spotkać”

W 1997 roku, dziesięć lat po swoim wyjeździe z Rumunii Nicolae Ceaușescu, kraju w którym dyktatura komunistyczna była najbardziej brutalna w całym swoim okresie spośród wszystkich, byłych już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
945
432

Na półkach: ,

Za mało się mówi o Hercie Muller a raczej za mało się ją wielbi. Pamiętam jaka byłam oczarowana „Sercątkiem” a było to w czasach, kiedy niewiele wiedziałam o literaturze. Po nastu latach wróciłam do jej prozy i nadal jestem oczarowana. Co drugie zdanie to mistrzostwo.

To jedna z tych pisarek, u których fabuła jest gdzieś na dalszym planie. To obok tej poetyki i stylu trudno przejść obojętnie. Pozornie niezwiązane ze sobą akapity nagle odnajdują powiązanie genialną puentą.

Jak tu u Muller jest totalitaryzm, prześladowania, przesłuchania. Nie ma lekko. A jednak może właśnie jest. Jakby w każdym ubezwłasnowolnieniu znajdowała swoją własną wolność. I o tym pisze. Być może w tym jest jej siła. W tej lekkości. Słowa zdają się tylko za nią płynąć. Mistrzostwo.

Za mało się mówi o Hercie Muller a raczej za mało się ją wielbi. Pamiętam jaka byłam oczarowana „Sercątkiem” a było to w czasach, kiedy niewiele wiedziałam o literaturze. Po nastu latach wróciłam do jej prozy i nadal jestem oczarowana. Co drugie zdanie to mistrzostwo.

To jedna z tych pisarek, u których fabuła jest gdzieś na dalszym planie. To obok tej poetyki i stylu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
746
700

Na półkach: ,

Jak migawki z brudnego targu staroci. W tak mało wyszukany sposób odebrałem twarze zmęczonych ludzi, których pośpieszne kroki w żaden sposób nie pomogą przemierzyć rozciągających się przed nimi pustkowi. Tym uczuciowym odludziom Herta Müller poświęciła prawie dwieście stron książki przypominającej reportaż o drwinie z komunizmu. Jednak to szyderstwo, jako podszyte strachem sprawozdanie z pewnego ciągle ponawianego wezwania na przesłuchanie nie spełniło moich oczekiwań. Widocznie moja miara kłamstwa różniła się znacznie od tej proponowanej w kraju geniusza Karpat. "Dziś wolałabym siebie nie spotkać" ma smak ryzyka dnia codziennego, zmieszanego z sączącym się jadem stosowanej równie regularnie denuncjacji. Do tego gęsta atmosfera dyktatury, która pozwala jedynie na swobodny chód chodnikiem i oddychanie. A to wszystko niepełną piersią i z utykaniem co drugi krok.

Życie w tej powieści zlało się w jedną wielką pustkę wartą wykrzyczenia. Mój wstręt do roztrwaniania uczuć w taki sposób nie pozostawia innej możliwości, jak tylko wymiecenie z pamięci czegoś, co uznaję za nudne. Można by potraktować tę opowieść o ciągłym lęku jak zakończony w 1989 roku koszmar. Jako sen o którym nie chcemy nigdy więcej rozmawiać, ponieważ nim się peszymy. Jednak tu jest coś więcej. Milczenie tutaj zawarte wydaje mi się szkodliwe a ten raj na ziemi jest nim wyraźnie przesiąknięty. Herta Müller przemilczała nadal nieodkryte sedno, nie wywlekła go z ludzi a przecież pomimo wielkich nakładów pracy można to było uczynić. Dlatego też martwa cisza ogarnęła jej bohaterów nawet wtedy, kiedy wyrażają swoją niechęć do męczącego ich głodu emocji.

"Dziś wolałabym siebie nie spotkać" to zapis radzenia sobie z bezsensem i bezcelowością. Nieobowiązujące tu prawo do intymności zasiewa obłęd i nie można się w takim razie dziwić, że niektórzy w tej książce zachowują się jak wariaci. Obnoszona po różnych brudnych kątach miłość ma gorzkawy smak czegoś letniego. Bo lodowate za to bywają tu słowa. Ciężko jest nimi wyrazić ludzi i układ rozmieszczonych w nich uczuć, poszukiwanie prawdy lub kłamstwa zamienia się w gehennę. Na ulicę wynosi się strach, do domu również się z nim powraca. W taki oto sposób można zastraszyć tu nawet śmierć, która jak mi się momentami wydawało była na usługach nie tylko cmentarzy ale też fabryk. Z kim można by tu wejść w układ? Chyba nawet nie z diabłem, bo ten przegra w rywalizacji z partyjnym aktywem.

Niemiecka noblistka syci swych bohaterów światem zanim będzie za późno. Dlatego też ich rzeczywistość przypomina alkoholowe odurzenie a rodzące w ich głowach plany ucieczki przeradzają się ostatecznie w rejteradę od siebie samych. W stan niekończącej się samokrytyki i wybebeszonego z wrażliwości języka partii. Nie zaciekawiły mnie ukryte w powieści tajemnice, wezwanie na mające się odbyć o godzinie dziesiątej przesłuchanie nie wywarło na mnie wielkiego wrażenia. Nie dostrzegłem prowokacji w każdym kolejnym zdaniu a na tym mi zależało najbardziej. Aby stracić rozum i czuć się tak, jakbym to ja sam miał się stawić w biurze śledczym. Przewrotnie można zażartować, że chociaż ja uniknąłem wezwania i wojny nerwów ale za to zyskałem niechęć do czytania kolejnych powieści Herty Müller.

Jak migawki z brudnego targu staroci. W tak mało wyszukany sposób odebrałem twarze zmęczonych ludzi, których pośpieszne kroki w żaden sposób nie pomogą przemierzyć rozciągających się przed nimi pustkowi. Tym uczuciowym odludziom Herta Müller poświęciła prawie dwieście stron książki przypominającej reportaż o drwinie z komunizmu. Jednak to szyderstwo, jako podszyte strachem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Brak jest jakichkolwiek podstaw, by kwestionować to literackie świadectwo Autorki, że właśnie tak wyglądał rumuński komunizm, czyli jedna z najgorszych jego wersji - co z tego, iż w dużym stopniu autonomiczna i jakoś tam nawet niezależna od ZSRR.

A jeśli tak, to Ceausescu stokrotnie zasłużył na los, jaki go spotkał, niezależnie od tego, jaką to parodią sprawiedliwości był jego proces i na ile był on wynikiem walk w łonie partii komunistycznej.

Kilka innych książek, jakie recenzowałem na LC podobnie ukazywało Rumunię w komunizmie: najmocniejsza z nich to ”Matei Brunul”, a tylko niewiele mniej wstrząsające: „Księga szeptów”, "Fortepian we mgle”, „Biały król”, „Okręg Sinistra”, ”Ptaki Wierchowiny”. Polecam, ale to nielekka lektura

Brak jest jakichkolwiek podstaw, by kwestionować to literackie świadectwo Autorki, że właśnie tak wyglądał rumuński komunizm, czyli jedna z najgorszych jego wersji - co z tego, iż w dużym stopniu autonomiczna i jakoś tam nawet niezależna od ZSRR.

A jeśli tak, to Ceausescu stokrotnie zasłużył na los, jaki go spotkał, niezależnie od tego, jaką to parodią sprawiedliwości był...

więcej Pokaż mimo to

avatar
434
15

Na półkach: ,

czytałam do rana, a później nie mogłam spać przez podekscytowanie tą lekturą. tak zwana Wielka Literatura

czytałam do rana, a później nie mogłam spać przez podekscytowanie tą lekturą. tak zwana Wielka Literatura

Pokaż mimo to

avatar
25
18

Na półkach:

Świat w powieści jest okropnym miejscem, a na dodatek postaci w nim się pojawiające wcale nie są od niego lepsze. Ludzie przepełnieni lękiem przed władzą balansują na skraju szaleństwa bądź próbują dostosować się do niej, co również nie poprawia ich sytuacji. A totalitaryzm reguluje nawet dostęp do miłości, co szczególnie uderzyło mnie podczas czytania. Książki nie ustawię gdzieś wśród ulubionych pozycji, jednak na pewno jest ona warta uwagi.

Świat w powieści jest okropnym miejscem, a na dodatek postaci w nim się pojawiające wcale nie są od niego lepsze. Ludzie przepełnieni lękiem przed władzą balansują na skraju szaleństwa bądź próbują dostosować się do niej, co również nie poprawia ich sytuacji. A totalitaryzm reguluje nawet dostęp do miłości, co szczególnie uderzyło mnie podczas czytania. Książki nie ustawię...

więcej Pokaż mimo to

avatar
145
142

Na półkach:

Słabsza od "Nizin" - głownie językowo. Sporo zdań, które nie powinny powstać, nie dadzą się wytłumaczyć żadnym eksperymentem warsztatowym. Ale mimo wszystko chyba warto spróbować. Świat reżimu przede wszystkim odpychający estetyką brudu, klaustrofobiczny, na granicy obłędu.

Słabsza od "Nizin" - głownie językowo. Sporo zdań, które nie powinny powstać, nie dadzą się wytłumaczyć żadnym eksperymentem warsztatowym. Ale mimo wszystko chyba warto spróbować. Świat reżimu przede wszystkim odpychający estetyką brudu, klaustrofobiczny, na granicy obłędu.

Pokaż mimo to

avatar
155
80

Na półkach:

Miłość na skraju wariactwa. Wariacka cielesność pod okiem reżimu. Uczucie pod butem reżimu. 'Dziś wolałabym siebie nie spotkać' autorstwa niemiecko-rumuńskiej noblistki opowiada o dniu z życia bohaterki, w którym ma ona być przesłuchiwana przez służby bezpieczeństwa. Lata dyktatury Caucescu w bliżej nieokreślonym, szarym rumuńskim mieście. Wyczekiwanie, stres. Przeszłość miesza się z przyszłością, miłość do zmarłej przyjaciółki Lili z miłością do męża alkoholika. Mieszają się teksty nuconych w powieści piosenek, nadzieje mącą się z oczekiwaniami. Zaczarowane przedmioty stoją na straży wariującego rozumu. Akcja dotyczy jednego dnia, jednego poranku, ale dryfuje w bliżej nieprzypisywalnej dla czasu rzeczywistości wspomnień i myśli. Muller podąża w swojej twórczości za wzorcami zaczerpniętymi z XX-wiecznego realizmu magicznego i skrapia je pięknym poetyckim językiem. Czasami niektóre zdania wydaja się być przeintelektualizowane, część porównań jest trochę na siłę, ale to nie przeszkadza na dłuższą metę. Te banały skupione w całości nadają sobie wzajemnie sensu. Taki właśnie jest styl autorki. Tak naprawdę, dostałem dokładnie to, czego mogłem się spodziewać po uprzednim przeczytaniu 'Sercątka'. Podobieństwo tych dwóch dzieł autorki nie jest w tym wypadku niczym złym. Mocna, emocjonalna literatura okraszona wspaniałym językiem. Poezja zapisana prozą. Herta Muller to wnikliwa obserwatorka szarej i smutnej rzeczywistości potrafiąca odziać ją w kwiatową suknię. Taką na której nie widać plam po czereśniach.

Miłość na skraju wariactwa. Wariacka cielesność pod okiem reżimu. Uczucie pod butem reżimu. 'Dziś wolałabym siebie nie spotkać' autorstwa niemiecko-rumuńskiej noblistki opowiada o dniu z życia bohaterki, w którym ma ona być przesłuchiwana przez służby bezpieczeństwa. Lata dyktatury Caucescu w bliżej nieokreślonym, szarym rumuńskim mieście. Wyczekiwanie, stres. Przeszłość...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    887
  • Przeczytane
    536
  • Posiadam
    73
  • Ulubione
    15
  • Teraz czytam
    13
  • Nobliści
    11
  • Literatura niemiecka
    9
  • Chcę w prezencie
    7
  • Z biblioteki
    7
  • 2014
    6

Cytaty

Więcej
Herta Müller Dziś wolałabym siebie nie spotkać Zobacz więcej
Herta Müller Dziś wolałabym siebie nie spotkać Zobacz więcej
Herta Müller Dziś wolałabym siebie nie spotkać Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także