Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Poza serią
- Tytuł oryginału:
- Immer derselbe Schnee und immer derselbe Onkel
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2014-02-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-02-25
- Liczba stron:
- 224
- Czas czytania
- 3 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375365351
- Tłumacz:
- Katarzyna Leszczyńska
- Tagi:
- literatura niemiecka
Tym razem autorka opowiada o sobie i swoim życiu w znakomitych esejach. Pisze o strachu i przemocy, o przyjaciołach i zdrajcach, o masie i władzy, o tym, jakie pocieszenie w największej rozpaczy daje literatura.
„Gdy trzeba było podejmować wybory polityczne, nie było we mnie szarpaniny, decyzja pojawiała się natychmiast i była niewzruszona. Ale w sprawach prywatnych, a więc dotyczących uczuć, emocje wywracały często na opak to, co głowa już dawno wyjaśniła. Tutaj nigdy nie udawało się cięcie, jedynie powoli tworzyła się rysa. Wspomnienia nie mają zewnętrznej realności, wszystko jest w głowie. Nawet polityczna codzienność z wtedy, prześladowanie, również nazwiska, daty i liczby, stają się sprawą uczuciową. Tym bardziej uczuciową, im większą człowiek poniósł szkodę. To są przecież nerwy, to wpływa na psychikę. Aby chronić siebie, muszę pozwolić, by wspomnienia dręczyły mnie tak, jak niegdyś orkiestra dęta.”
Herta Müller (fragm.)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Glosa noblistki
Kiedy Herta Müller w 2009 roku otrzymała Nagrodę Nobla, jej twórczość poddano surowej ocenie. Wystarczy wspomnieć słynną wypowiedź Marcela Reicha-Ranickiego, w której krytyk zręcznie odbił się od dorobku pisarki, oświadczając, że nie chce o niej mówić. Inni komentatorzy zarzucali noblistce ciągłe powtarzanie własnych przeżyć, epigonizm, przeciętność, montowanie prozy mdłej, a nawet infantylnej. Wyliczenie, które czynię w tym miejscu, nie ma charakteru – jak mogłoby się wydawać – jedynie chwytu retorycznego, za którego pomocą wskażę trafność bądź błędność diagnoz. Będę chciała uczynić coś zgoła innego, mianowicie uwikłać w dialog słowo samej pisarki. Zbiór esejów „Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek” stanowi bowiem doskonały przyczynek do tego, by – wraz z autorką – odnowić refleksję nad prozą, której uwaga bez wątpienia się należy.
Zebrane teksty eseistyczne można naprędce podzielić na dwie kategorie: skoncentrowane wokół literatury oraz dotyczące życia w Rumunii drugiej połowy XX wieku, a więc kraju owładniętego komunistycznym reżimem. Na najprostszym, treściowym poziomie, demarkacja przebiec winna bezbłędnie, niekiedy jednak te dwa żywioły – przytaczana rzeczywistość pozatekstowa i literatura – przenikają się wzajemnie w taki sposób, że trudno je rozdzielić. Na tym zresztą może zasadzać się nieufność wobec quasi-autobiograficznej metody pisarskiej Müller. Niemiecka artystka rumuńskiego pochodzenia, której niemała część życia poświęcona została walce z tyranią dyktatury Ceauşescu, swoje doświadczenia uczyniła materiałem wymagającym obróbki. Rudymentarne znaczenie mają dla niej przeżycia jednostkowe, zasadzające się na uczuciach, ale też forma, w jaką opowieść zostaje obleczona. Müller powody obrania takiej, a nie innej strategii prozatorskiej wyjaśnia w kilku tekstach zbioru – to warte zapoznania ustępy mające charakter wykładni dla lepszego zrozumienia jej prozy. Czytamy między innymi: W punkcie przecięcia, gdzie spotyka się oszustwo materiałów i gestów, gnieździ się dźwięk słów ze swoją wymyśloną prawdą. Podczas pisania nie może być mowy o zaufaniu, raczej o uczciwości oszustwa oraz: Tylko wir słów mógł uchwycić mój stan. Literował to, czego nie dało się powiedzieć ustami. Goniłam za tym, co przeżyłam, w błędnym kole słów, aż pojawiało się w postaci, której przedtem nie znałam. Obok rzeczywistości do akcji wkraczała pantomima słów. (…) Nic się nie zgadza i wszystko jest prawdą. „Pantomima”, na jaką powołuje się Müller, ukazuje swoje wyjaśnienie w dalszej części książki, jednak nawet bez znajomości konkretu łatwo spostrzec, jak wielką siłą dysponują wedle pisarki słowa. Wszakże im więcej słów wolno nam sobie wziąć, tym bardziej jesteśmy (…) wolni.
Dzięki wyimkom traktującym o własnej twórczości daje się także zauważyć, że pisarstwo miało dla noblistki funkcję terapeutyczną. Twórczość ta wyrasta bowiem na traumatycznych przeżyciach, które wymagają uporządkowania i przepracowania. Ale mimo tego i mimo bliskiej sferze emocji poetyckości odznacza się ono wielką wnikliwością. Warto pochylić się nad jeszcze jednym fragmentem, scalającym dwa różne czasy, wiek dziecięcy i lata pracy w fabryce: Jako schodowy dowcip byłam równie samotna jak w dzieciństwie, w dolinie rzeki, gdy pasłam krowy. Jadłam wtedy liście i kwiaty, żeby do nich należeć, ponieważ w przeciwieństwie do mnie wiedziały, jak trzeba żyć. Nazywałam je po imieniu. To styl przynależny pisarce; poetycka ekspresja mająca w sobie rys naiwnego poznania, ale jednocześnie zawierająca równoważący emocjonalność, bo przecież ustanowiony na jego antypodach, dystans. Mieszcząca go w sobie figura – „schodowy dowcip”, jak opisuje siebie sprzed lat pisarka – jest zarazem ilustracją beznadziei, absurdu i duszącej grozy państwa reżimowego. Trzeciego roku pracy zaproponowano Müller kolaborację. Gdy ta odmówiła, poczęły spadać na nią groźby i oszczerstwa, a biuro, które dotąd zajmowała, zostało bez żadnych wyjaśnień przejęte przez innego pracownika. Do domu pójść nie mogłam, ponieważ zwolniliby mnie z powodu nieusprawiedliwionej nieobecności. Nie miałam biura, ale tym bardziej musiałam być obecna, nie mogłam opuścić ani jednego dnia. Pozostało ulokowanie się na klatce schodowej budynku.
Przemyślne uporządkowanie tekstów zbioru sprawiło, że czytelnik partycypuje w historiach, które korespondują ze sobą w specyficzny sposób: kolejne eseje rozwijają wcześniej sygnalizowane wątki, dopowiadają szczegóły. Można by sparafrazować tytuł – to nadal ta sama opowieść, nadal te same emocje. Nie tylko zresztą w obrębie jednej książki; krytyka dyktatury, powroty do dzieciństwa na wsi i apoteoza rumuńskiej ludyczności stanowią wszak lejtmotywy twórczości Müller. Zbiór ujawnia też predylekcję pisarki do stosowania klamer kompozycyjnych, puent i intertekstualności wychodzących nawet w rzeczywistość pozatekstową, rzecz oczywista, jeśli przyjąć, że nie wszystko jest tekstem. Przykładem kilkakrotnie przytaczany urywek życia, w którym przesłuchujący Müller pracownik Securitate grozi jej śmiercią. Narracja noblistki próbuje przekonać czytelnika, że w tej zatrważającej chwili ona – bez wątpienia przerażona sytuacją ofiara – powtarzała w głowie zdanie, które lata wcześniej nauczycielka biologii wypowiadała, gdy mała Herta dopytywała się o długość życia zwierząt. Treść owego zdania staje się wobec powyższego mało istotna, to zamysł domknięcia i referencyjności wywołuje najmocniejszy efekt. Można oczywiście postawić pytanie, czy warto wierzyć w autentyzm „faktu” będącego też chwytem literackim, ale można również darować sobie pytanie, konstatując, że uderzający efekt został osiągnięty. To z kolei zbliża do nadrzędnego dla Müller celu: by literatura wynalazła w języku prawdę, która pokaże, co dzieje się w nas i wokół nas, gdy wykolejają się wartości.
Trudno polemizować ze stwierdzeniem, że u Müller dominują nieodmiennie te same wątki. Stanowią one dla niej treści najistotniejsze, takie, wobec których nie chce, by przechodziło się obojętnie. Jej strategia prozatorska jawi się klarownie, co oczywiście nie znaczy, że jest to proza nieskomplikowana czy niewymagająca. Zbiór „Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek” zdaje się świadomie potwierdzać „zarzuty”, to nadal ta sama Müller, a tym samym subwersywnie je rekonstruować: to nadal ta sama świetna Müller.
Sylwia Kluczewska
Cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
Książka na półkach
- 230
- 125
- 37
- 6
- 6
- 4
- 3
- 3
- 2
- 2
Cytaty
Literatura rozmawia z każdym człowiekiem osobno - jest własnością prywatną, która pozostaje w głowie. Nikt nie rozmawia z nami tak wnikliwie jak książka. I niczego w zamian nie oczekując, poza tym, żebyśmy myśleli i czuli.
OPINIE i DYSKUSJE
Dla mnie książka okazała się ważna z dwóch powodów. Po pierwsze tragizm dyktatury może być tak naprawdę ukazany nie za pomocą liczb, ale właśnie biograficznych refleksów codziennego życia, co autorka świetnie oddaje. Po drugie jako pisarka eksploruje związek między językiem a opisem zdarzeń czy emocji. Pisze o sobie , ale także o innych rumuńskich pisarzach i poetach, uwikłanych tak jak ona w historię i cierpienie dwóch dyktatur XX w . Przybliża nam magię literackiego języka, który jest czymś samodzielnym i kreuje swoje własne światy w oparciu o realne doświadczenia
Dla mnie książka okazała się ważna z dwóch powodów. Po pierwsze tragizm dyktatury może być tak naprawdę ukazany nie za pomocą liczb, ale właśnie biograficznych refleksów codziennego życia, co autorka świetnie oddaje. Po drugie jako pisarka eksploruje związek między językiem a opisem zdarzeń czy emocji. Pisze o sobie , ale także o innych rumuńskich pisarzach i poetach,...
więcej Pokaż mimo tohttp://naregale.com.pl/czytaj-wstecz-czyli-zachwyty-z-przeszlosci/
http://naregale.com.pl/czytaj-wstecz-czyli-zachwyty-z-przeszlosci/
Pokaż mimo toMoje pierwsze spotkanie z Hertą Müller nie wypadło imponująco. Przeczytana książka to zbiór okolicznościowych przemówień, wykładów, artykułów i esejów. Siłą rzeczy dużo powtórzeń, brak spójności narracyjnej.
Mam nadzieję, że to pierwsze koty za płoty i dalej będzie tylko lepiej ;)
Mimo tych zastrzeżeń w jej tekstach czuć wszechobecną opresję. Są też takie perełki jak zaskakujące rozważania o tytułowym śniegu, „białej zdradzie” na usługach Rosjan.
PS. Do lektury zmobilizowała mnie Justyna Kopińska, która w ten sposób przedstawiła na Facebooku swoją siostrzenicę: „Niedzielę spędziłam z Klarą, czyli córeczką mojej siostry. Za parę dni skończy pięć miesięcy. Więc czytam jej już książeczki. Głównie Kapuścińskiego a niebawem Hertę Muller”.
Moje pierwsze spotkanie z Hertą Müller nie wypadło imponująco. Przeczytana książka to zbiór okolicznościowych przemówień, wykładów, artykułów i esejów. Siłą rzeczy dużo powtórzeń, brak spójności narracyjnej.
więcej Pokaż mimo toMam nadzieję, że to pierwsze koty za płoty i dalej będzie tylko lepiej ;)
Mimo tych zastrzeżeń w jej tekstach czuć wszechobecną opresję. Są też takie perełki jak...
Wstrząsająca opowieść o tym jak człowiek może zgotować ludziom los niewolników. Sytuacja gdy jednostka uzurpuje sobie prawa do myśli i czynów rodaków zdarzała się w historii wielokrotnie i nie łudzę się, że nie będzie się zdarzać w przyszłości. Bo w końcu pod każdą szerokością geograficzną można znaleźć "naprawiaczy świata", którzy sądzą, ze ich racje są słuszne, a jeśli Ty, szary zwykły człowieku, z tym nie zgadzasz się, to albo zmień zdanie albo giń.
Rumunia Ceausescu była krajem okrutnym, gdzie macki tajnej policji były wszędzie. Opis tego jak wyglądało życie w Rumunii przedstawicielki mniejszości niemieckiej, na dodatek posiadającej aspiracje intelektualne to koszmar, który choć na chwilę powinien skłonić do refleksji tych, którzy sądzą, że "moja racja jest mojsza niż twojsza". Jestem może naiwny sądząc, że najczęściej z tego radykalizmu się wyrasta i dotyka on głównie ludzi młodych. Niestety nie zawsze i nie wszędzie. Systemy totalitarne tworzą potwory, jednak dotykają one zwykłych ludzi jak tytułowa bohaterka. Hera Mueller pozbawia złudzeń- Ty możesz ten system opuścić, ale on o sobie zapomnieć nie pozwoli, choćby przysyłając na przeszpiegi Twoją najwierniejszą przyjaciółkę.
Ludzie w Rumunii skazani byli od dziecka na samotność w okrutnym świecie, gdzie każde słowo i czyn muszą być przemyślane, aby nie narazić się na denuncjację. Niby każdy o tym wiedział, niby można było z tym walczyć, ale ten system funkcjonował i to dosyć sprawnie i dopiero w 1989 w krwawy sposób obalono dyktatora. Jednak rozwinięty za jego rządów aparat donosicieli i opresji- jak dowiadujemy się z książki Mueller- miał się znakomicie i po 1989 roku i chyba to było najbardziej w tym wszystkim przerażające.
Ostatnio w mediach często słyszy się z ust "wszechwiedzących", że PRL był zbrodniczym systemem, którym kierowali zdrajcy, mordercy i ludzkie bestie. Hmmm... to w takim razie jak nazwać to co z ludźmi robił reżim Ceausescu? Choćby po to warto przeczytać książkę Herty Mueller. Książka, a właściwie zbiór esejów, godny noblistki.
Wstrząsająca opowieść o tym jak człowiek może zgotować ludziom los niewolników. Sytuacja gdy jednostka uzurpuje sobie prawa do myśli i czynów rodaków zdarzała się w historii wielokrotnie i nie łudzę się, że nie będzie się zdarzać w przyszłości. Bo w końcu pod każdą szerokością geograficzną można znaleźć "naprawiaczy świata", którzy sądzą, ze ich racje są słuszne, a jeśli...
więcej Pokaż mimo toEseje Herty Müller to niełatwa proza. Nie wdzięczy się do czytelnika, nie stara się go zabawić ani oswoić. W wielu tekstach autorka opisuje swoje własne trudne doświadczenia z życia w Rumunii pod rządami Ceaușescu, ale także czasy wojenne i rodzinne związki z SS (budzące jej protest lecz szczerze ujawniane),powojenną zsyłkę matki do obozu pracy na Ukrainie oraz – to już w l. 80. ubiegłego wieku – emigrację do Niemiec i tarcia z banackim ziomkostwem.
Autorka nie ukrywa swego niegasnącego gniewu i żalu, swojej goryczy, pisze o życiu w Rumunii, tym „kraju wszechstronnej klęski” i równie wszechstronnej inwigilacji, chwilami tak otwarcie i bez jakichkolwiek zawoalowań, że aż przywodzi to na myśl celowe obnażenie, mogące przynieść jej samej ekspiację. Czy sama Herta Müller nie miałaby ochoty wykrzyczeć w niebo wzorem Ciorana: "Boże, przebacz mi, że jestem Rumunką"?
Pamiętam krótki filmik, emitowany w telewizji w 1989 r., amatorskie nagranie, niewyraźne, mgliste i niedoświetlone, z drgającym obrazem. Nicolae i Elena Ceaușescu, stojący z uniesionymi rękami w ciasnym pomieszczeniu, ze śmiertelnym strachem patrzą w stronę obiektywu. Ostatnie chwile dyktatora i jego żony, za moment wykonano na nich wyrok śmierci. Pamiętam grozę i niezgodę, jaką wywołało we mnie zarówno to nagranie, jak i wiadomość, że egzekucja ta dobyła się po doraźnym, właściwie umownym sądzie wojskowym i była w rzeczywistości linczem. Właśnie samosąd, sam jego akt, wydawał mi się czynem przerażającym, dzikim i nie mogącym mieć miejsca w Europie.
Teraz, czytając biograficzne teksty Herty Müller, zaczynam rozumieć. To nie potwory i nie dzikie zwierzęta skazały „Geniusza Karpat” na śmierć w trybie natychmiastowym, bez adwokatów i procesu. To ludzie – dokładnie tacy, jakich sobie sam wychował przez dekady dyktatury strachu i terroru Securitate.
Książka zawiera też teksty będące szczegółową analizą i oglądem literatury – Müller pisze o wierszach i prozie innych twórców, są to jednak tylko pozornie eseje o odmiennej tematyce. W rzeczywistości autorka niezmiennie odnosi się do tematu jednostki zniewolonej – zastraszonej, złamanej, odartej z poczucia bezpieczeństwa i przynależności narodowej.
Interesujący choć trudny jest język i stylistyka Müller. Omawiając prozę jednego z autorów, użyła ona określenia "poezja dokumentalna" – i doskonale pasuje ono też do jej tekstów. Powracając bowiem stale do wątków autobiograficznych, czyni z nich niemal reporterską relację, zarazem przybierając rozważaniami i refleksjami ubranymi w zdania, w których słowa tworzą dziwne, nie zawsze łatwe do zrozumienia związki. Jakby mamrotała je wyłącznie dla siebie.
Jak dla mnie w tej szczególnej poetyce jest coś pociągającego ale i odpychającego – bo nie wszystko udało mi się zrozumieć, a przecież czytelnik zawsze czuje się nieswojo, gdy stanie twarzą w twarz z dziełem hermetycznym. Niektóre myśli autorki wydają mi się takie właśnie – hermetyczne, bo nieprzeniknione. Nieczytelne.
Męczące było też nawracanie autorki do faktów już opisanych, już znanych czytelnikowi – i opisywanie ich po raz kolejny. Ale to potrafię zrozumieć – to jest nieprzemijająca trauma i krzyk o krzywdzie, który nie chce zamilknąć.
Ogólnie jest to pozycja bardzo ciekawa, nawet jeśli niełatwa, ja czytałam z dużym zainteresowaniem i sporo się dowiedziałam. Dlatego z czystym sumieniem polecam.
Eseje Herty Müller to niełatwa proza. Nie wdzięczy się do czytelnika, nie stara się go zabawić ani oswoić. W wielu tekstach autorka opisuje swoje własne trudne doświadczenia z życia w Rumunii pod rządami Ceaușescu, ale także czasy wojenne i rodzinne związki z SS (budzące jej protest lecz szczerze ujawniane),powojenną zsyłkę matki do obozu pracy na Ukrainie oraz – to już w...
więcej Pokaż mimo toZbiór esejów traktujących o życiu w powojennej Rumunii, o wszechobecnym strachu, o Securitate, o postawach i wyborach moralnych. Autorka porusza tematy trudne, bolesne, snuje rozważania nad językiem czasów zniewolenia i pogardy.
Niezwykła książka, mimo trudnej tematyki czyta się płynnie, pochłania uwagę jak gąbka. Ważna.
Zbiór esejów traktujących o życiu w powojennej Rumunii, o wszechobecnym strachu, o Securitate, o postawach i wyborach moralnych. Autorka porusza tematy trudne, bolesne, snuje rozważania nad językiem czasów zniewolenia i pogardy.
Pokaż mimo toNiezwykła książka, mimo trudnej tematyki czyta się płynnie, pochłania uwagę jak gąbka. Ważna.
Zbiór esejów, wystąpień... Nie wiem, aż tak bardzo mnie nie poruszyła poetycko i literacko, co historycznie. Chyba wcześniej nie czytałam niczego, co pokazywałoby życie w Rumunii, a przecież to tak blisko...
Zbiór esejów, wystąpień... Nie wiem, aż tak bardzo mnie nie poruszyła poetycko i literacko, co historycznie. Chyba wcześniej nie czytałam niczego, co pokazywałoby życie w Rumunii, a przecież to tak blisko...
Pokaż mimo toKsiążka Herty Muller zawiera piękne eseje o życiu w Rumunii, dyktaturze Ceausescu i literaturze. Urzekają poetyckie tytuły, zresztą charakterystyczne dla pisarki, nadane mowom dziękczynnym, laudacjom i wykładom:, np. „Spojrzenie małych stacji kolejowych”, „Świecie, świecie, siostro świecie”, „Ale jeśli ktoś zginął, ale wystaje piesek z piany”.
Czytałam i wciąż miałam ochotę notowania kolejnych mądrych zdań o życiu i literaturze.
Herta Muller pisze tak przejmująco o swoim dzieciństwie, studiach, przyjaciołach z Aktionsgruppe Banat, pracy w fabryce maszyn i nękaniu przez agentów Securitate. Nie można pozostać obojętnym wobec jej wspomnień o rodzicach, babci, która śpiewem powstrzymała atak wilków, sparaliżowanym dziadku, któremu ojciec raz w roku przynosił do domu nowo narodzonego cielaka, by mógł na chwilę „mieć twarz rozdartą szczęściem”.
Czytałam powoli tę książkę, próbując wniknąć do świata, w którym, jak pisze noblistka, było się „własnością strachu’, świata, w którym pesymizm nie był dobrze widziany, a zakazane przez dyktaturę piosenki ludowe „przynosiły ulgę mimo przejmującej beznadziei”.
Część esejów autorka poświęca twórcom dla mnie w większości nieznanym. Chętnie przeczytałam o Oskarze Pastiorze, Jurgenie Fuschu, Emilu Cioranie czy Teodorze Kramerze, poznałam fragmenty ich utworów. Zainteresowały mnie zwłaszcza wiersze Pastiora, które bardzo trudno przetłumaczyć. Jeden z nich został zacytowany w oryginale i można poddać się jego brzmieniu lub też, korzystając z podpowiedzi, zabawić się w tłumacza. Wolałam zostać przy czytaniu.
„Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek” to książka, do której na pewno będę powracać. Autorka na bankiecie z okazji przyznania jej Nagrody Nobla powiedziała: „Literatura rozmawia z każdym człowiekiem osobno – jest własnością prywatną, która pozostaje w głowie. Nikt nie rozmawia z nami tak wnikliwie jak książka. I niczego w zamian nie oczekując, poza tym, żebyśmy myśleli i czuli”.
Nieustannie czuję potrzebę takich rozmów.
Książka Herty Muller zawiera piękne eseje o życiu w Rumunii, dyktaturze Ceausescu i literaturze. Urzekają poetyckie tytuły, zresztą charakterystyczne dla pisarki, nadane mowom dziękczynnym, laudacjom i wykładom:, np. „Spojrzenie małych stacji kolejowych”, „Świecie, świecie, siostro świecie”, „Ale jeśli ktoś zginął, ale wystaje piesek z piany”.
więcej Pokaż mimo toCzytałam i wciąż miałam ochotę...
Może to nie był odpowiedni czas na przeczytanie tej książki, może to nie moje klimaty, może jeszcze do niej nie ''dorosłam'', może spodziewałam się czegoś innego... Póki co mnie nie porwała, nie mogłam się skupić i zrozumieć tego co autorka chciała przekazać.
Może to nie był odpowiedni czas na przeczytanie tej książki, może to nie moje klimaty, może jeszcze do niej nie ''dorosłam'', może spodziewałam się czegoś innego... Póki co mnie nie porwała, nie mogłam się skupić i zrozumieć tego co autorka chciała przekazać.
Pokaż mimo toNareszcie po maturach! Teraz czas zabrać się za książki. W tej lekturze na pewno urzekł mnie piękny język autorki. Nie czytałam jeszcze niczego podobnego. Sposób w jaki analizuje rzeczywistość jest niezwykły. Dodatkowo niezwykłe było, jak wątki z pojedynczych fragmentów przeplatały się nawzajem. Świetna lektura.
Nareszcie po maturach! Teraz czas zabrać się za książki. W tej lekturze na pewno urzekł mnie piękny język autorki. Nie czytałam jeszcze niczego podobnego. Sposób w jaki analizuje rzeczywistość jest niezwykły. Dodatkowo niezwykłe było, jak wątki z pojedynczych fragmentów przeplatały się nawzajem. Świetna lektura.
Pokaż mimo to