Rosshalde
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Rosshalde
- Wydawnictwo:
- Media Rodzina
- Data wydania:
- 2021-09-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 1994-01-01
- Liczba stron:
- 248
- Czas czytania
- 4 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788382650167
- Tłumacz:
- Małgorzata Łukasiewicz
- Tagi:
- literatura niemiecka
Kolejna książka w nowej kolekcji dzieł Hermanna Hessego. Tematem powieści jest dramat małżeński, który był też udziałem samego pisarza, jest to więc książka na poły autobiograficzna. Opublikowana w 1914 roku, dotyczy nie tylko błędnego wyboru, lecz – głównie – kwestii małżeństwa artysty w ogóle, a więc pytania, czy, jak pisał Hesse w liście do ojca, „artysta i myśliciel, człowiek, który nie tylko chce instynktownie żyć, ale też możliwie obiektywnie rozpatrywać i przedstawiać życie – czy ktoś taki w ogóle zdolny jest do małżeństwa”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Razem, ale osobno
Proza Hermana Hessego niejedno ma oblicze. Potrafi wywołać w czytelniku całą gamę uczuć, grając na najdrobniejszych i najbardziej subtelnych nutach emocji. Kryje się w niej zachwyt nad pięknem świata oraz refleksja nad marnością żywota człowieczego. I, chociaż nieco banalnie zabrzmi owo stwierdzenie, pozostaje ponadczasowa.
Tym razem niemiecki pisarz po raz kolejny zaskakuje czytelnika. Opublikowana po raz pierwszy w 1914 roku powieść to niewielka pod kątem objętości, lecz niosąca w sobie głębię treści opowieść o dramacie rodzinnym artysty. Historia bardzo osobista, intymna wręcz, poruszająca, ale nakreślona bez patosu i zbędnego nadęcia.
Johann Veraguth to malarz ceniony i uznany. Jego dzieła zyskały już międzynarodowy rozgłos. Artysta powinien więc czuć się człowiekiem spełnionym, jednak problemy rodzinne sprawiają, że nie jest mu to dane. Żona Adele, podobnie jak starszy syn Albert to niemal obce osoby, z którymi nie znajduje już wspólnego języka. Bytowanie pod tym samym dachem byłoby udręką, gdyby nie obecność najmłodszego dziecka — nad wyraz wrażliwego i nad wiek rozwiniętego Pierre'a.
Oczywiście, jak to u Hessego, nie obyło się bez wspomnienia o Indiach i podróży do tego egzotycznego kraju. Wieści o niej przynosi do Rosshalde przyjaciel malarza — Burkhardt, który widząc męki starego druha, proponuje mu daleką wyprawę. Tym samym perspektywa wyjazdu na Półwysep Indyjski łączy się nadzieją na pozostawienie za sobą wszelkich trosk i problemów dotychczasowego życia.
Warto zaznaczyć, że w „Rosshalde” kreśli Hesse bardzo subtelny portret kobiety, pokazując odmienną sytuację społeczną małżonki. Kobieta, poświęcająca się całkowicie dzieciom, nie może pozwolić sobie na tak drastyczne odcięcie się od przeszłości. Jako samotna małżonka może na zawsze nosić piętno istoty niechcianej, porzuconej. Choroba dziecka to dla niej natomiast tragedia, jakiej nie umie wytłumaczyć za pomocą sztuki.
Odkładałam na bok książkę Hessego pełna sprzecznych emocji. W opowieści o ludziach tak bliskich, lecz tak sobie dalekich pisarz uchwycił ponadczasowe prawdy rządzące ludzkimi namiętnościami. Być może dlatego ta napisana ponad sto lat temu książka wciąż oddziałuje z pełną mocą na czytelnika.
Ewa Szymczak
Oceny
Książka na półkach
- 309
- 259
- 71
- 9
- 8
- 5
- 4
- 4
- 4
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Przeraźliwie gorzka opowieść o umarłych uczuciach i ludziach niezdolnych do komunikacji. Dyskretnie jednak bardzo sugestywnie ( w drobnym, pozornie mało istotnym fragmencie tekstu) opisana tęsknota porzucanej żony za choćby drobną dawką uczucia. Mam z tą książką problem - jako wielbiciel Hessego. Czy to tylko literacka wizja oparta o wątek autobiograficzny czy próba autoterapii ( by nie rzec usprawiedliwienia) ? Wolałbym ten pierwszy scenariusz, wszak ten fragment autobiografii chluby Hessemu nie przynosi. Cóż, nie on pierwszy - Chopin " genialnym kompozytorem był" choć prywatnie raczej palantem
Przeraźliwie gorzka opowieść o umarłych uczuciach i ludziach niezdolnych do komunikacji. Dyskretnie jednak bardzo sugestywnie ( w drobnym, pozornie mało istotnym fragmencie tekstu) opisana tęsknota porzucanej żony za choćby drobną dawką uczucia. Mam z tą książką problem - jako wielbiciel Hessego. Czy to tylko literacka wizja oparta o wątek autobiograficzny czy próba...
więcej Pokaż mimo to„ … każde ślubne zdjęcie, jak pan wie, jest szczęśliwe … A co się potem dzieje, tego pan już na żadnej fotografii nie zobaczy. Nie ma ani takich fotografów, ani takich aparatów.” / Wiesław Myśliwski, „Traktat o łuskaniu fasoli”
Rosshalde, posiadłość z zarośniętymi ścieżkami ogrodowymi, omszałymi ławkami i stawem, na terenie majątku dwór i pracownia malarska, sceneria opowieści o ludziach żyjących osobno, zarówno w sensie duchowym, jak i przestrzennym, nieskończenie wiele chcieliby sobie powiedzieć / za jedno podziękować, za drugie oskarżyć / niestety, za późno na to.
Poemat pisany prozą, o spokojnym tonie narracji i zmysłowych zdaniach, zbudowany z zachwytu i smutku wynikającego ze świadomości przemijania ludzi i zdarzeń, nieustającego odpływu rozmów, odpływu widoków, odpływu świata, o tym, czego próżno szukać na ślubnych fotografiach / z początku pasuje wiele rzeczy, potem prawie nic.
„ … każde ślubne zdjęcie, jak pan wie, jest szczęśliwe … A co się potem dzieje, tego pan już na żadnej fotografii nie zobaczy. Nie ma ani takich fotografów, ani takich aparatów.” / Wiesław Myśliwski, „Traktat o łuskaniu fasoli”
więcej Pokaż mimo toRosshalde, posiadłość z zarośniętymi ścieżkami ogrodowymi, omszałymi ławkami i stawem, na terenie majątku dwór i pracownia malarska, sceneria...
Rewelacyjna powieść Hessego. Historia mieszkającego w tytułowym Rossalde malarza, który z czasem coraz bardziej odsuwał się od rodziny, pogrążał w samotności i swojej twórczości. Skłócony z żoną i starszym synem, walczył o prawa do młodszego, ale gdy dziecko starało się nawiązać kontakt było ignorowane. Małżonkowie żyli pogrążeni w swoich wewnętrznych światach, niby razem, a tak naprawdę osobno. Gdy malarza odwiedził przyjaciel nie mógł znieść tęj zatęchłej atmosfery panującej w domostwie. Sytuację dodatkowo skomplikowała poważna choroba dziecka. Nie była to długa powieść, ale wyśmienita literacko, bardzo ciekawa fabularnie i od strony psychologicznej. Pisarz operuje na poziomie metafizycznym, bierze pod rozwagę duszę bohaterów. Samotność, apatia i twórczość powstająca z cierpienia. Czytało się to wybornie.
Rewelacyjna powieść Hessego. Historia mieszkającego w tytułowym Rossalde malarza, który z czasem coraz bardziej odsuwał się od rodziny, pogrążał w samotności i swojej twórczości. Skłócony z żoną i starszym synem, walczył o prawa do młodszego, ale gdy dziecko starało się nawiązać kontakt było ignorowane. Małżonkowie żyli pogrążeni w swoich wewnętrznych światach, niby razem,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRosshalde to stara posiadłość, którą zamieszkują ludzie nieszczęśliwi. Wypalone małżeństwo, nienawistny względem ojca starszy syn i ten młodszy — promienny i jeszcze nieświadomy sytuacji wokół niego. Mąż od kilku lat w głównym budynku bywa jedynie na posiłki, a czas spędza w pracowni malarskiej, do której dobudował pomieszczenia mieszkalne. Zatraca się w sztuce, a pociechą i motywacja, by trwać w takim stanie, jest młodsze dziecko. Jego jedyna radość i obiekt miłości. Z niewygodnej, szarej bańki wydostaje go dopiero wizyta przyjaciela i szczera rozmowa. Pierwszy raz od niepamiętnego czasu staje przed możliwością zadbania o siebie, choć uwolnienie wydaje się zbyt trudne. Kiełkuje w nim jednak myśl.
Malarz piórem stworzył opowieść o malarzu pędzlem. Obaj snują rozważania na temat tego, czy artysta w ogóle może być w małżeństwie, co Hesse wprost podkreślał, gdy mówił o tym tytule. Jest on bardziej dosłowny, mniej filozoficzny niż teksty, do których autor nas przyzwyczaił (szczególnie w swoich późniejszych pracach) i mocno odbija stan, w jakim w tamtym okresie się znajdował — gdy kwestionował swoją relację z żoną. W powieści można znaleźć wiele autobiograficznych elementów, choć w znacznym stopniu jest ona fikcją. Wybrzmiewa z niej poczucie osamotnienia, chęć ucieczki, ale też kurczowe trzymanie się tego, co znane.
Hermann Hesse to jeden z moich ulubionych autorów i jeden z najlepszych, jakich w życiu udało mi się odnaleźć na półkach z książkami. Emocje ze zdań osiadają na mojej duszy, myśli krążą wokół rozważań bohaterów, a piękno przyrody zawsze jest ukojeniem od ciężaru pozostałych elementów. To bardzo typowe dla jego prozy, a jednak za każdym razem, gdy sięgam po jego teksty, wiem, że spotka mnie coś nowego i pięknego. „Rosshalde“ jest tekstem bardziej dosłownym i fabularnym, a jednak wciąż potrafi burzyć moje wnętrze. Oto jak dobrym autorem w moich oczach jest Hesse.
przekł. Małgorzata Łukasiewicz
Rosshalde to stara posiadłość, którą zamieszkują ludzie nieszczęśliwi. Wypalone małżeństwo, nienawistny względem ojca starszy syn i ten młodszy — promienny i jeszcze nieświadomy sytuacji wokół niego. Mąż od kilku lat w głównym budynku bywa jedynie na posiłki, a czas spędza w pracowni malarskiej, do której dobudował pomieszczenia mieszkalne. Zatraca się w sztuce, a pociechą...
więcej Pokaż mimo toPrawdy i półprawdy o życiu ludzkim, również we dwoje. Niektóre przemyślenia naprawdę świetne. Jak zawsze u Hessego, szlachetny jego język.
Prawdy i półprawdy o życiu ludzkim, również we dwoje. Niektóre przemyślenia naprawdę świetne. Jak zawsze u Hessego, szlachetny jego język.
Pokaż mimo toJak każdą książkę H. Hessego do tej pory pochłonąłem ją niczym pożeracz, ale z jakiegoś powodu nie jestem tak zadowolony po jej przeczytaniu jak przy innych.
Jak każdą książkę H. Hessego do tej pory pochłonąłem ją niczym pożeracz, ale z jakiegoś powodu nie jestem tak zadowolony po jej przeczytaniu jak przy innych.
Pokaż mimo toTytułowe Rosshalde to posiadłość położona w ustronnym miejscu nieopodal spokojnego stawu, co w pierwszej chwili mogłoby przywodzić na myśl sielankową opowieść ze szczęśliwym, a przynajmniej spokojnym zakończeniem, którego w tym wypadku brak. Pisarz znany z portretowania skrajnych stanów emocjonalnych swoich bohaterów postanowił przyjrzeć się rodzinnej tragedii, by na kanwie zbliżającej się śmierci dziecka, ukazać proces rozkładu rodzicielskiej więzi oraz rezygnacji z walki o małżeństwo. Veraguth to ojciec i mąż, a tak naprawdę zdetronizowana głowa rodziny, której przychodzi wieść odosobniony żywot we własnej pracowni malarskiej, do czego bohater dawno się przyzwyczaił, choć w głębi serca żywi ogromną nadzieję na zbliżenie z ukochanym synem Pierre’m. Autor nie zamierza zacieśniać ich więzi, bowiem nie temu służy kumulowanie w dziecku ojcowskiej miłości, która mogłaby wydawać się rozczulająca, gdyby nie fakt, że za przywiązaniem do syna kryje się pragnienie jego zawłaszczenia jako najcenniejszej cząstki rozpadającej się rodziny. Hermann Hesse nie pozostawia niczego ślepemu losowi, a chwilowo podarowanym szczęściem nie pozwala zbyt długo się cieszyć. Sielankowa posiadłość ma być miejscem całkowitej degradacji rodziny, czego autor upatruje w chorobie małoletniego Pierre’a, której nic i nikt nie stanie na przeszkodzie w dopełnieniu ostatecznego zniszczenia. Nie napiszę, że to wybitna powieść, ponieważ w dorobku Hermanna Hessego jest wiele innych, precyzyjniej oddających właściwą jego twórczości problematykę dynamizującej kondycji psychicznej człowieka. Tym niemniej, „Rosshalde” ma swój niepowtarzalny klimat i broni się nienagannym językiem oraz stylem, czym autor rozkochał w sobie spore grono czytelników.
Tytułowe Rosshalde to posiadłość położona w ustronnym miejscu nieopodal spokojnego stawu, co w pierwszej chwili mogłoby przywodzić na myśl sielankową opowieść ze szczęśliwym, a przynajmniej spokojnym zakończeniem, którego w tym wypadku brak. Pisarz znany z portretowania skrajnych stanów emocjonalnych swoich bohaterów postanowił przyjrzeć się rodzinnej tragedii, by na kanwie...
więcej Pokaż mimo toCzy życie jako artysta, miłośnik swojej sztuki może pogodzić takie życie z życiem rodzinnym?
Takie pytanie od dawna zadawał sobie Hermann Hesse i owocem rozważań na ten temat była ta książka. Nie jest ona jasną odpowiedzią, jest bardziej autobiograficznym opisem dramatu rodzinnego autora. Ta książka, jak wiele innych utworów Pana Hessem potrafi wywołać wiele emocji i zmusza do refleksji. Mimo, że nie jest to w pełni autobiografia, osoby które znają życie autora na pewno doszukają się wielu nawiązań do życia rodzinnego ale i jako artysta pisarza.
Opowiada ona o fikcyjnym, wyśmienitym malarzu którego obrazy znane są na całą Europę i o jego relacjach z bliskimi w malowniczej posiadłości Rosshalde. Myślę, że Hesse idealnie czuje się w tego typu powieściach i to dzieło tylko to potwierdza, książka czyta się wyśmienicie i jest bardzo poruszająca, jak wszystko od niego :)
Czy życie jako artysta, miłośnik swojej sztuki może pogodzić takie życie z życiem rodzinnym?
więcej Pokaż mimo toTakie pytanie od dawna zadawał sobie Hermann Hesse i owocem rozważań na ten temat była ta książka. Nie jest ona jasną odpowiedzią, jest bardziej autobiograficznym opisem dramatu rodzinnego autora. Ta książka, jak wiele innych utworów Pana Hessem potrafi wywołać wiele emocji i zmusza...
To opowieść o nieszczęśliwym związku małżeńskim, niemożliwości połączenia życia artysty z monotonią zwykłego życia, braku wzajemnego zrozumienia, poszukiwaniu szczęścia ale też o bezgranicznej miłości gotowej na poświęcenie, szlachetnej uczciwości chroniącej rodzinę, cierpieniu spowodowanym śmiercią i o ucieczce od ciężaru życia.
Hesse nie zawodzi. Zabiera nas w podróż po sprawach ziemskich nie zapominając o głębokich metaforach duchowych.
To opowieść o nieszczęśliwym związku małżeńskim, niemożliwości połączenia życia artysty z monotonią zwykłego życia, braku wzajemnego zrozumienia, poszukiwaniu szczęścia ale też o bezgranicznej miłości gotowej na poświęcenie, szlachetnej uczciwości chroniącej rodzinę, cierpieniu spowodowanym śmiercią i o ucieczce od ciężaru życia.
więcej Pokaż mimo toHesse nie zawodzi. Zabiera nas w podróż po...
Tytuł powieści jest nazwą posiadłości, w której rozgrywa się cała fabuła. Mieszka tam główny bohater: dobrze sytuowany, znany w świecie artysta – malarz, wraz z żoną i młodszym 7-letnim synkiem (starszy syn studiuje, ale przyjeżdża na wakacje). Choć miejsce, w którym żyją jest istnym małym rajem – piękny dwór otoczony zielonym parkiem, pełnym cudownych zakątków, wspaniałych widoków, z własnym niewielkim jeziorkiem, w którym można popływać, to jednak brakuje tu szczęścia rodzinnego, związek małżeński jest fiaskiem pozbawionym miłości, a życie małżonków nieustającą frustracją i milczącą wojną. Starszy syn, który opowiedział się już po stronie matki, zerwał wszelkie emocjonalne więzi z ojcem. Źródła tej niechęci i wojny nie zostają w zasadzie do końca wyjaśnione. Jedynym pozytywnym i nieskażonym elementem tego obrazu jest młodszy synek, Pierre, który wciąż jednakowo i z wzajemnością jest gorąco kochany zarówno przez matkę, jak i przez ojca.
Powieść jest napisana pięknym językiem, bardzo obrazowym – dokładnie taki język kojarzy się z frazą „literatura piękna”. Opisy miłości ojca do syna, jego czułości i zachwytu nad pięknem niewinnego dzieciństwa, jego ujmowanie w rękę małej dziecięcej rączki, pozwoliły mi utożsamić się z uczuciami głównego bohatera. Ponieważ sama jestem matką małego chłopca, a opisy dotyczące Pierre'a tak bardzo przywodziły mi na myśl własne dziecko, że ta książka uruchomiła we mnie najbardziej czułe struny w psychice. Przy ostatnich rozdziałach książki płakałam jak bóbr - nie pamiętam, kiedy ostatnio do tego stopnia zalałam się łzami czytając książkę o fikcyjnej treści.
Moją uwagę zwróciły także pewne elementy, które być może samemu autorowi oraz ludziom mu współczesnym wydawały się przezroczyste. Bohaterowie tej książki to ludzie finansowo uprzywilejowani, nie tylko mieszkają w przepięknej posesji, ale także zatrudniają służbę. Jedną z postaci zarysowanych w książce jest służący Robert. „Robercie, przygotuj samochód”, „Robercie, wyślij ten list”, „Robercie, znajdź mi to, przygotuj mi tamto”, „Robercie, obudź mnie o 7”. Służba nie tylko sprząta i gotuje, służący jest także budzikiem, załatwiaczem drobnych spraw, przekaźnikiem wiadomości i poszukiwaczem potrzebnych przedmiotów. Z punktu widzenia dzisiejszych realiów wydaje się to takie przesadne. Przez pewien czas w ogóle wkurzało mnie to, że bohaterowie kompletnie nie doceniają luksusów, w jakich żyją, tylko jeszcze narzekają i szukają sobie bzdurnych, abstrakcyjnych problemów. Kiedy w końcu jednak dotyka ich rzeczywisty problem, są zdruzgotani, a ja razem z nimi.
Tytuł powieści jest nazwą posiadłości, w której rozgrywa się cała fabuła. Mieszka tam główny bohater: dobrze sytuowany, znany w świecie artysta – malarz, wraz z żoną i młodszym 7-letnim synkiem (starszy syn studiuje, ale przyjeżdża na wakacje). Choć miejsce, w którym żyją jest istnym małym rajem – piękny dwór otoczony zielonym parkiem, pełnym cudownych zakątków, wspaniałych...
więcej Pokaż mimo to