Nowele i opowiadania
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Proza Światowa
- Wydawnictwo:
- Państwowy Instytut Wydawniczy
- Data wydania:
- 2020-11-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-11-26
- Liczba stron:
- 664
- Czas czytania
- 11 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381961417
- Tłumacz:
- Barbara Kopeć-Umiastowska, Marcin Szuster, Adam Lipszyc, Tomasz S. Gałązka, Krystyna Korwin-Mikke, Marcin Rychter, Krzysztof Majer, Mikołaj Wiśniewski
Dwa i pół roku. Tyle zajęło Hermanowi Melville’owi napisanie szesnastu krótkich (krótkich w porównaniu z np. ogromnym „Moby Dickiem”) utworów prozą. Wśród nich dwie nowele, „Benito Cereno” i „Bartleby” (wciąż mocne i inspirujące),uznawane za arcydzielne. Gromadzimy je pod jedną okładką i tytułem „Nowele i opowiadania”. W nowych przekładach.
Mamy więc „Bartleby’ego” spod ręki Andrzeja Sosnowskiego, „Benita Cerena” w wykonaniu Krzysztofa Majera, „Encantadas” w przekładzie Tomasza S. Gałązki oraz krótsze utwory w tłumaczeniu Barbary Kopeć-Umiastowskiej, Adama Lipszyca, Marcina Rychtera, Marcina Szustra, Mikołaja Wiśniewskiego.
Tom wieńczy ogromne (dla kontrastu z krótkimi formami prozatorskimi) posłowie Adama Lipszyca i Mikołaja Wiśniewskiego, wnikliwe, mnożące tropy interpretacyjne, odsłaniające kolejne pokłady znaczeń.
Zawartość tomu:
Kopista Bartleby, czyli opowieść o Wall Street (przeł. Krystyna Korwin-Mikke)
Kukuryku!, czyli pianie szlachetnego koguta zwanegoBeneventano (przeł. Mikołaj Wiśniewski)
Las Encantadas, czyli Wyspy Zaklęte (przeł. Tomasz S. Gałązka)
- Szkic pierwszy: Wyspy same w sobie
- Szkic drugi: Dwie strony żółwia
- Szkic trzeci: Skała Rodondo
- Szkic czwarty: Widok ze skały jak ze szczytu Fasga
- Szkic piąty: Fregata i nieuchwytny statek
- Szkic szósty: Wyspy Barrington i bukanierzy
- Szkic siódmy: Wyspa Karola i Pieski Król
- Szkic ósmy: Wyspa Norfolk i owdowiała chola
- Szkic dziewiąty: Wyspa Hooda i pustelnik Oberlus
- Szkic dziesiąty: Uciekinierzy, rozbitkowie, samotnicy, nagrobki etc.
Dwie świątynie (przeł. Marcin Szuster)
Legumina biedaka i okruchy ze stołu bogacza (przeł. Marcin Rychter i Mikołaj Wiśniewski)
Szczęśliwe fiasko. Przygoda na rzece Hudson (przeł. Marcin Szuster)
Sprzedawca piorunochronów (przeł. Marcin Rychter)
Skrzypek (przeł. Mikołaj Wiśniewski)
Raj Kawalerów i Tartar Panien (przeł. Barbara Kopeć-Umiastowska)
Dzwonnica (przeł. Adam Lipszyc)
Benito Cereno (przeł. Krzysztof Majer)
Jimmy Rose (przeł. Mikołaj Wiśniewski)
Ja i mój komin (przeł. Krzysztof Majer)
Galce (przeł. Marcin Rychter i Mikołaj Wiśniewski)
Stolik z drewna jabłoni, czyli autentyczne manifestacje świata duchów (przeł. Mikołaj Wiśniewski)
Weranda (przeł. Barbara Kopeć-Umiastowska)
Przypisy (oprac. Mikołaj Wiśniewski)
Posłowie (Adam Lipszyc i Mikołaj Wiśniewski)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 102
- 41
- 15
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Piać nie będę, bo nie wypada, mimo że chciałoby się zapiać kukuryku!, zakrzyczeć, że przezacny to zbiór, że „Kopista” prześwietny (w nowym tłumaczeniu Krystyny Korwin-Mikke),który jest tekstem totalnym, bo można go czytać bez końca i za każdym razem uszczknąć coś nowego; że żartów tu sporo i jest „do śmiechu” („Kukuryku”, „Dzwonnica” czy kapitalne opowiadanie o… piorunochronach),a jednocześnie Melville głęboko do sumienia człeka poczciwego przemawia (taka powiastka o leguminie czy skrzypcach). Bywa mrocznie i gotycko („Weranda” oraz absolutna nowelka o pewnym stoliku z drewna jabłoni, który – uwaga – manifestuje świat duchów),wydarza się opowieść o rodzinie żyjącej w… kominie, a swą wyliczankę zakończę mikro-arcydziełem, jakim jest „Benito Cereno” (by Krzysztof Majer).
W posłowiu Adam Lipszyc i Mikołaj Wiśniewski udowodnili mi, że literatura jest jak ocean, w którym pływa tysiąc Moby Dicków. Szukanie w tekstach Melville’a (a zwłaszcza w "Kopiście") znaczeń ukrytych i kluczy do nowych odczytań zmusza do powrotów, bo to tak jakby autor „chciał zniecierpliwić żądnego anegdoty czytelnika i skłonić go do pominięcia akapitu lub dwóch”. Zakończenie nie będące zakończeniem, puenta – puentą, bohater – alter ego Melville’a, a może Melvillem we własnej osobie?
Godzien nie jestem, by zachwalać. Płomiennie swych zachwytów oddać nie zdołam. Nowele i opowiadania Melville’a to światy fenomenalne.
Zdania nie zmienię, nie ruszę się. Wolałbym nie. Będę trwać „w swym dziwacznym uporze”.
Czytajcie. Zachwycajcie się. Warto.
Piać nie będę, bo nie wypada, mimo że chciałoby się zapiać kukuryku!, zakrzyczeć, że przezacny to zbiór, że „Kopista” prześwietny (w nowym tłumaczeniu Krystyny Korwin-Mikke),który jest tekstem totalnym, bo można go czytać bez końca i za każdym razem uszczknąć coś nowego; że żartów tu sporo i jest „do śmiechu” („Kukuryku”, „Dzwonnica” czy kapitalne opowiadanie o…...
więcej Pokaż mimo toOpowiadania są szerokie i głębokie jak przestrzeń między wschodami i zachodami słońca na pełnym morzu. Wszelkiego rodzaju wydarzenia, "wątki Życia" (poddane odwiecznemu dążeniu pisarstwa do pewnego typu konwencjonalnej harmonii, pewnego rodzaju artystycznej zwięzłości) wypełnione zostały księżycowymi i solarnymi tęczami, spadającymi gwiazdami oraz innymi fajerwerkami i efektami pirotechnicznymi wzmagającymi wspaniałą ekskluzywność tego ruchliwego literackiego spektaklu rozgrywającego się w przepysznym sanktuarium miodopłynnej narracji, ekstatycznego wzburzenia, soczystej spontaniczności, afektacji ścisłości, akcentu lekce sobie ważenia, bogactwa percepcji mając za system — dla trąb, armat i dzwonnic wymowy pierwszego planu iluzję, a za manię — spod której grubych krech przeziera coś monstrualnego i wiecznego, aluzję.
Opowiadania są szerokie i głębokie jak przestrzeń między wschodami i zachodami słońca na pełnym morzu. Wszelkiego rodzaju wydarzenia, "wątki Życia" (poddane odwiecznemu dążeniu pisarstwa do pewnego typu konwencjonalnej harmonii, pewnego rodzaju artystycznej zwięzłości) wypełnione zostały księżycowymi i solarnymi tęczami, spadającymi gwiazdami oraz innymi fajerwerkami i...
więcej Pokaż mimo toWiększość opowiadań to istne arcydzieła . I ta różnorodność konwencji literackich !!...od niesamowitości i grozy przez pełne symboliki , aluzji i podtekstów i wieloznaczności , aż do zabawnych powiastek świadczących o bystrej obserwacji ludzi . Oczywiście znalazło się też kilka mało oryginalnych z umoralniającym przekazem, ale nie mogły one wpłynąć na mój zachwyt tą pozycją. Takie opowiadania jak Kopista Bartleby, Benito Cerano, Ja i mój komin czy Raj kawalerów to mistrzostwo treści i formy.
Większość opowiadań to istne arcydzieła . I ta różnorodność konwencji literackich !!...od niesamowitości i grozy przez pełne symboliki , aluzji i podtekstów i wieloznaczności , aż do zabawnych powiastek świadczących o bystrej obserwacji ludzi . Oczywiście znalazło się też kilka mało oryginalnych z umoralniającym przekazem, ale nie mogły one wpłynąć na mój zachwyt tą...
więcej Pokaż mimo toW ostatnich kilku latach Herman Melville ma szczęście do przekładów na język polski. Najpierw W.A.B. w ramach Kolekcji klasyki wydał „Oszusta”, a chwilę później Państwowy Instytut Wydawniczy rozpoczął publikację jego dzieł w nowej oprawie graficznej, proponując czytelnikom kolejno: „Moby Dicka”, „Billy’ego Budda” oraz „Taipi”. Teraz przyszedł czas na jeden, solidnych rozmiarów tom, w którym zawarto szesnaście krótkich utworów prozą, w tym najsłynniejsze „Benito Cereno”, „Weranda” i „Kopista Bartleby, czyli opowieść o Wall Street”. Oprócz nich uzyskujemy także dostęp do nowych tłumaczeń takich opowiadań jak: „Dwie świątynie”, „Skrzypek”, „Dzwonnica” czy „Galce”. Książkę kończy ponad siedemdziesięciostronicowe posłowie Adama Lipszyca i Mikołaja Wiśniewskiego, którzy zwracają uwagę na wiele kwestii interpretacyjnych i autobiograficznych.
Jeśliby przyjrzeć się biografii Melville’a łatwo można zauważyć, ze napisanie zamieszczonych tu tekstów zajęło mu nieco ponad dwa lata i przypadło na okres kryzysu twórczego, po którym amerykański pisarz zamilkł na długi czas. Po krytycznej i komercyjnej porażce „Moby Dicka” Herman Melville, który wówczas utrzymywał swoją żonę i dzieci, matkę i cztery siostry, rozpaczliwie potrzebował pieniędzy. Gdy otrzymał zaproszenie z miesięcznika Putnam’s Monthly Magazine do nadesłania krótkich opowiadań w cenie pięciu dolarów za stronę, zgodził się bez większego namysłu. Sprzedawał także opowiadania dla Harper’s New Monthly Magazine. Oba czasopisma miały jednak bardzo surową politykę redakcyjną, zakazującą wszelkich materiałów, które mogłyby urazić nawet najbardziej wrażliwego czytelnika z powodów moralnych, społecznych, etycznych, politycznych lub religijnych. To ograniczenie było wstrząsające dla amerykańskiego pisarza, którego najgłębsze osobiste i artystyczne przekonania wiązały się z wyzywającymi bohaterami i tematami. Melville kwestionował wiele emblematów, między innymi: istnienie cielesnego Boga, znaczenie dóbr materialnych, pojęcie dobra i zła absolutnego oraz prawo władz cywilnych i religijnych do nakładania sankcji na tych, którzy wyrażali poglądy odmienne od ustalonych norm. Rzecz jasna zainteresowane współpracą z pisarzem czasopisma nie publikowałyby artykułów, które otwarcie zajmowałyby się opiniami budzącymi sprzeciw wielu ich czytelników. To postawiło Melville przed pozornie nierozwiązywalnym dylematem: zignorować jego własne najsilniejsze przekonania lub pozwolić osobom od niego zależnym żyć w biedzie.
Melville znalazł rozwiązanie, które być może nie było idealne z artystycznego punktu widzenia, ale dawało mu dużo satysfakcji. Przedstawia w nim pozornie nieszkodliwe płaszczyzny, pod którymi gotuje się ten sam bunt i to samo kwestionowanie ustalonych idei, które charakteryzowały jego najbardziej kontrowersyjne powieści. Co więcej, historie te w alegoryczny sposób odzwierciedlają ten sam dylemat. Pod iluzyjnie niewinnymi wątkami, kryje się obraz udręczonej istoty ludzkiej przeklętej zdolnością widzenia więcej. W obliczu wrogości wynikającej z rzucenia wyzwania ugruntowanym przekonaniom beztroskiej większości, bohaterowie albo walczą ze światem, wycofują się z niego lub poddają mu się.
Nie sposób omówić książki bez odwołania się do moim zdaniem, najpełniejszego, najlepszego tekstu. W noweli „Kopista Bartleby, czyli opowieść o Wall Street” widzimy pierwsze niejasne poruszenie nadchodzącej rewolucji i obalenie kapitalistycznego modelu gospodarczego. Najpierw poznajemy narratora - człowieka, który z dumą określa się jako drobnomieszczański i wspomina nazwisko Johna Jacoba Astora, jednego z największych oligarchicznych wyzyskiwaczy północnoamerykańskiej rewolucji przemysłowej (później zmarłego podczas zatonięcia Titanica). Narrator to mały człowiek o małym umyśle - zagubiony w księgach rachunkowych i niezdolny do wyobrażenia sobie sprawiedliwszego systemu klas ekonomicznych. Nieco później do kalejdoskopu charakterów dołącza Bartleby. Ten podobnie poddaje się swojej pracy w sposób nieznoszący sprzeciwu. Jest produktywny i służalczy. To wszystko jednak do czasu podjęcia decyzji o pierwszej odmowie. Na początku ten bunt zostaje źle przyjęty przez narratora, który podejrzewa chorobę lub szaleństwo. Ale w miarę jak Bartleby posuwa się dalej w swojej opozycji do systemu, staje się on zagrożeniem zarówno dla struktury władzy, jak i otaczającej ją ideologii. Bartleby nigdy nie wyartykułował słuszności odrzucenia kapitalizmu, ale swoim działaniem zapowiada inny ustrój. Wiwatujemy, gdy spokojnie i stanowczo odmawia kontynuowania swojego poniżającego zadania. Choć Bartleby nie ma wykształcenia ideologicznego, wyprzedza Marksa i Hegla, wyczuwa fale, które wprowadzą ich w rzekę historii. „Kopista Bartleby, czyli opowieść o Wall Street” to jedna z ważniejszych nowel filozoficznych jakie kiedykolwiek napisano. Nieszczęsny kopista (trzeba zauważyć, że ówcześnie ten zawód był prestiżowy),który nie opuszcza biura, nic nie czyta, nic nie pije i na każde zlecenie lub prośbę odpowiada zawsze tymi samymi słowami, „wolałbym nie” stał się fenomenem kultury, inspirującym kolejnych twórców do nowych prób interpretacji (odwołania do postaci pojawiają się w literaturze - Giorgio Agamben, filmie – „Dogma”, serialach – „Ozark” i innych gałęziach sztuki).
Nie wszyscy bohaterowie opowiadań Melville'a wycofują się ze świata. Na przykład bohater „Skrzypka” odpowiada na pogardę dla jego poezji, porzucając swoją sztukę i próbując sił w innym rzemiośle. Jednak w tej historii, podobnie jak w „Kopiście…”, dostosowanie się narratora do standardów świata (w tym przypadku poprzez zaprzestanie tworzenia poezji, której świat nie docenia) jest aktem samooszukiwania się. Albo poezja Helmstone'a jest zasłużona, ale niezrozumiana przez świat, albo też jest naprawdę gorsza i w tym przypadku nie wyrzekł się niczego, ponieważ nic wartościowego nie posiadał. „Skrzypka” można czytać też autobiograficznie. Jak już wspomniałem w momencie jego powstawania Melville dołował, jego literatura została skrytykowana i nie pozwalała na samorealizację własnej ścieżki rozwoju. Czy więc autor oszukiwał sam siebie, czy może dokonał właściwego wyboru?
Te dwa przykłady ilustrują złożoność i głębię, które leżą u podstaw krótkich opowieści Melville'a. Jego historie mają charakter alegoryczny, wyrażają swoje idee raczej w formie przypowieści, a nie jako ekspozycje. Melville często przedstawia uwagi za pomocą emblematycznych symboli, takich jak ściany czy klaun. W swoich opowiadaniach, podobnie jak w powieściach, Melville podkreśla subiektywność, względność i niejednoznaczność. Różne postacie patrzą na tę samą sytuację z odmiennych perspektyw, brakuje za to wszechwiedzącej siły, która mogłaby rozwiązać wynikający z tego konflikt. Rzeczywistość nie jest statyczna i absolutna, ale zmienna i względna; ostateczna prawda, jeśli w ogóle istnieje, jest nieosiągalna.
Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2021/01/recenzja-nowele-i-opowiadania-herman.html
W ostatnich kilku latach Herman Melville ma szczęście do przekładów na język polski. Najpierw W.A.B. w ramach Kolekcji klasyki wydał „Oszusta”, a chwilę później Państwowy Instytut Wydawniczy rozpoczął publikację jego dzieł w nowej oprawie graficznej, proponując czytelnikom kolejno: „Moby Dicka”, „Billy’ego Budda” oraz „Taipi”. Teraz przyszedł czas na jeden, solidnych...
więcej Pokaż mimo toArcydzieło!
Arcydzieło!
Pokaż mimo to