rozwińzwiń

Trzy opowieści

Okładka książki Trzy opowieści César Aira
Okładka książki Trzy opowieści
César Aira Wydawnictwo: Ossolineum Seria: Z Kraju i ze Świata [Ossolineum] literatura piękna
292 str. 4 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Z Kraju i ze Świata [Ossolineum]
Wydawnictwo:
Ossolineum
Data wydania:
2019-10-29
Data 1. wyd. pol.:
2019-10-29
Liczba stron:
292
Czas czytania
4 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366267077
Tłumacz:
Tomasz Pindel
Tagi:
Argentyna literatura argentyńska
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
65 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

To oryginalna „pulpowa fikcja”. Nie jest to jakieś arcydzieło, ale też i nie obraża czytelnika. Jest zaś na tyle inteligentnie przewrotna, że zaskakuje szaloną narracją i wyrafinowaną leksyką. Spora to przyjemność lekturowa.

Trzy zawarte tu opowiadania przypadły mi do gustu dzięki wymieszaniu konwencji, zaskakującym zmianom tempa narracji, długiemu wodzeniu czytającego na manowce, a w finałach istnym końcom świata - dla niektórych.

„Dlaczego właściwie dramaty zawsze zaczynają się jakiś czas po początku? Komedia z kolei zwykle rozpoczyna się wcześniej, nawet przed samym początkiem. Potem jednak perspektywy się odwracają” - ten cytat wydaje się idealnie odzwierciedlać strategię argentyńskiego Autora, któremu nie sposób odmówić oryginalności.

BTW: Widać po nim, jak znaczny wpływ na tamtejszą literaturę wywarł nasz nieoceniony Witoldo. Rzuca się to w oczy zwłaszcza w opowiadaniu „Jak zostałam zakonnicą”, gdzie i pojedynek na miny, i „palic” w górze, i dziecięce szkolne traumy plus wulgarne napisy w kiblu oraz niewydarzone tzw. „grono”.

Opowiadanie to tylko utwierdziło mnie w niechęci do lodów - zwłaszcza truskawkowych - których nigdy nie byłem amatorem. A poważnie, to klamra kompozycja jest tu wręcz idealna: wszystko od lodów się zaczyna i nimi wszystko się kończy…

W drugim opowiadaniu „Płacz” - niezła komedia - poznajemy argentyńskiego pisarza, stypendystę polskiego rządu z końcówki lat 80., na którego na Okęciu nikt nie czeka, a po tygodniu wegetowania w jakimś warszawskim garażu dostaje do urzędnika 40 zł – „od tej chwili chodziło mi tylko o to, by przeżyć”. „Koszmarny czas, którego nie da się postrzegać inaczej niż jako koszmar”. „Argentyna stała się dla mnie, już na dobre, anty-Polską”.

Na szczęście to tylko niewart wzmianki epizod wobec kochanka żony (wojującej komunistki),który sam okazuje się nie byle jakim zamachowcem. „Rozkwitała (...) Potrzebny jej był ni mniej, ni więcej, tylko zamach na głowę państwa, żeby mogła zacząć życie, jakiego oczekiwała”.

Mimo takiej fabuły to opowiadanie wydało mi się najsłabsze…

Najbardziej przemówiło za to do mnie ostatnie - „Dowód” – gdzie młoda dziewczyna zostaje w środku miasta zaczepiona przez, jak się jej wydaje, dwie „ pankówki” nieco tylko starsze, o istotnych dla rozwoju akcji imionach Lenin i Mao, które……

Jak i innym, całość kojarzy mi się z argentyńskim filmem „Dzikie historie”, gdzie przemoc równie bezsensowna i w niczym jakby ładu nie ma.

Aira jako „nowy Gombrowicz „ - jakby chcieli niektórzy? Tylko że ten prawdziwy, z Małoszyc, jednak nie pisał efekciarsko, aby przypodobać się czytelnikowi. I jednak nie ta liga.

Parę udanych cytatów….

„Rzeczywistość okazywała się komedią. Gorzej: komedia okazywała się rzeczywistością i to tutaj, przy mnie, przeze mnie”.

„Mózg, najwierniejszy organ, wytrzymał jeszcze chwilę, tyle tylko, by wytworzyć myśl, że to, co się ze mną dzieje, to śmierć, prawdziwa śmierć…”.

„Na tym etapie jedynym, co im zostało, żeby jakoś rozwiązać tę sprawę, to otwarta przemoc. Żaden się nie zawahał”.

„Jestem specjalista od pustych rozmów, które sprawiają wrażenie pełnych”.

„Płacz wstaje jak szare słońce nad linią teraźniejszości”.

„To było coś w rodzaju raju i jak każdy raj zdobyty małym kosztem przypominało piekło”.

„Trudno było znaleźć dwie istoty mające tak mało z sobą wspólnego jak my dwie. Nawet nie byłyśmy przeciwieństwami, bo łączyły nas pewne podobieństwa”.

„Zdroworozsądkowa zasada głosi, że każdy koniec jest zarazem początkiem. Podejrzewam, że dzieje się tak, kiedy koniec pojawia się osobno, luzem, w pustce. Lecz kiedy następuje, jak w moim przypadku, w środku jakiejś historii, wtedy nie, nie ma żadnego początku. Jest tylko koniec i kropka”.

„Małżeństwo to jedna z tych rzeczy, które, kiedy się kończą, odsłaniają otchłań, Zostają praktyczne detale, które z kolei stanowią optykę tej otchłani”.

„Dowody to jedyne, co miłość posiada. I choćby były powolne i skomplikowane, przynoszą natychmiastowy efekt. Dowody są warte tyle, ile sama miłość, nie dlatego, że są tym samym ani że znaczą to samo, tylko dlatego że otwierają widok na drugą stronę życia: na działanie”.

„Wszyscy sprawiali wrażenie, jakby z zamkniętymi ustami krzyczeli: ”Nie chcemy umierać!”

„- Umawiałyśmy się, że nie będzie scen!
Tamte dwie spojrzały na nią z neutralnymi i poważnymi minami. Wyraz ten, który niczego nie wyrażał, to była czysta przemoc. One były przemocą. To było nieuniknione. (…) Bo to one same były scenami”.

To oryginalna „pulpowa fikcja”. Nie jest to jakieś arcydzieło, ale też i nie obraża czytelnika. Jest zaś na tyle inteligentnie przewrotna, że zaskakuje szaloną narracją i wyrafinowaną leksyką. Spora to przyjemność lekturowa.

Trzy zawarte tu opowiadania przypadły mi do gustu dzięki wymieszaniu konwencji, zaskakującym zmianom tempa narracji, długiemu wodzeniu czytającego na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
368
102

Na półkach:

3 mikropowieści/raczej długie opowiadania Nie podobały mi się. Wcześniej z tej serii czytałem "Berga" i bardzo cenię tą książkę, więc jestem w tym większym szoku, że takie coś jak "Trzy opowieści" jest w tej serii. Bo to słabizna. Do rzeczy.
W nr 1. mamy bohaterkę 6-latkę, ale jej narracja brzmi jakby to były myśli 16 czy raczej 26 a nie 6-latki. Fabuła zaś przypominała mi coś w rodzaju fantastyki dla nastolatków plus jakieś paranormalne klimaty rodem z prozy Kinga, która traktuje również jako dobrą...ale dla nastolatków (wiem, co mówię; sam jako nastolatek przeczytałem aż 50-60 jego książek:). Zakończenie puentowate. Kompletne nieporozumienie ten tekst, chyba że do zbiórki fantastyki dla młodzieży!
Nr 2: trochę mędrkowania nieporywającym bohaterem, a potem coś co określiłbym jako przykład grafomańskiej wyobraźni. Idiotyczna maniera nadużywania trzykropków (w opow. nr 1 też, w 3 mniej, ale też).
Nr 3: Brzmi jakby nastolatka pisała do szuflady opowieść o zakochaniu w koleżance w konwencji punk czy alternatywnej. Bluzgi, dramy.
Ogólnie duże rozczarowanie. Ciężko mi uwierzyć, że to nie jest wydane jako proza dla młodzieży. Styl autora jest czytelny, prosty, da się czytać, ale nie chcę się, nie czuć z tego korzyści: przeglądanie, mędrkowanie i grafomańskie pomysły sprawiają, że jest to słabe łamane na bardzo przeciętne. Ciągle wrażenie że czyta się nastolatka. Może gdyby nie było wydane w zdaje się ambitnej serii, miałbym mniejsze oczekiwania, ale ogólnie stwierdzam, że to słabizna niewarta nawet przekartkowania.
Co do posłowia... Zaskakujące, przytacza esej autora w którym z literatury niesprofesjonalizowanej (nazywanej przez niego dyletancka),błędnie utożsamiana z awangardowa, próbuje robić odświeżający kierunek. Jeśli te 3 długie opowiadania to przykład awangardy, to nie mam słów. Tu nie ma żadnej konwencji. Należy to zwyczajnie nazwać czym jest, czyli słaba czy momentami, i to maksymalnie, bardzo przeciętna pisanina. Tyle. A z przytaczanych tez Airy wynika, że awangarda i wartościowym kierunkiem jest dla niego każda grafomania, bo przecież stawia na szybkość i pasje, nie na jakość. Zresztą autor wydał aż 100 krótkich powieści/opowiadań, więc...
W sumie dobrze, że trafiłem na tą pozycję: wiem już, żeby unikać tego nazwiska. Poziom pisania słaby a pomysły nieinteresujące. I jeszcze podbudowa teoretyczną autora i robienie ze swej słabizny awangardy i głosu w literaturze itp. Śmiech na sali. To nawet jako bardzo słaby realizm magiczny się nie kwalifikuje.

3 mikropowieści/raczej długie opowiadania Nie podobały mi się. Wcześniej z tej serii czytałem "Berga" i bardzo cenię tą książkę, więc jestem w tym większym szoku, że takie coś jak "Trzy opowieści" jest w tej serii. Bo to słabizna. Do rzeczy.
W nr 1. mamy bohaterkę 6-latkę, ale jej narracja brzmi jakby to były myśli 16 czy raczej 26 a nie 6-latki. Fabuła zaś przypominała mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
108
55

Na półkach:

Trzy opowieści, Z Kraju i ze Świata, co za seria i nie wiem co jeszcze dodać - wiosna. Na błękitnym niebie świeci łagodnie słońce, wulkan drzemie, powietrze zmienia konsystencję; drobne różnice, ruchy, drżenia, myśli, otwarte przestrzenie jak w pięknym wzruszającym śnie - a coś więcej, jakieś streszczenie? Postacie wyraziste i jakie to wielowymiarowe i jak się spina (w panoramie czy soczewce) - i co tam autor chciał przez to powiedzieć? (słyszałem, że niewiele) z pewnością do niej wrócę - i jaki tam jest styl narracji? (ja jebię) obłędny twierdzę (polubień opinii 200). Po pierwsze wszystko przez zepsute lody truskawkowe i jeszcze sprzeczka człowieka z kosem, psem i świerszczem. I miłość kolejny raz zwycięża?...- bardzo dobrze, siadaj, dostatecznie. No nic mi do głowy nie przychodzi proszę Pani więcej, a to dlatego, że przez mecz tenisowy w Kalifornii zarwałem nockę, zaczął się niby przed północą, a tu ledwo parę razy odbili piłkę, to na kort wpadł wielki rój pszczół, zawodnicy i publiczność uciekali w popłochu, jak w tanim horrorze, w szoku, w życiu czegoś takiego nie widziałem, a pszczoły upodobały sobie wiszącą nad kortem kamerę i taki widok z lotu ptaka na koniec świata i faktycznie kamera przypominała ogromnego robala. Po godzinie wbił też podstarzały hippis w kolorowej koszulce z napisem Killer Bee, świetny gość, na luzie, z jakimś wielkim odkurzaczem i sprejem i zaczął wciągać te pszczoły i pryskać wszędzie i został gwiazdą internetu zapewne i słusznie, no i tak czekałem, inwazję pszczółek obejrzałem (wypuszczone później gdzieś bezpiecznie) i mecz potem, ten Carlitos na forehandzie ma niezłą bazookę i skończyło się to o 3, ale ja to już nie zasypiam o tej porze (sen jest istotą najniewinniejszą, a człowiek bezsenny najbardziej winną),więc audiobooka Ubika klasyka włączyłem (dla przypomnienia, Joe Chip co za ksywa, kocham) i powiem Wam, że jak ludzie tak książki doznają to nie wiem, mnie od razu uwaga ucieka i myśli się plączą, książka papierowa w ręce wymusza jednak pewne skupienie, więc zasnąłem gdzieś przed 4 a do pracy wstaję przed 7 (fascynujące) i nieprzytomny; prysznic, kawa, rower, na zewnątrz świat tonie we mgle, jadę, jakiś chłop drzewo obejmuje czule, potem piesek duży, czarny biegnie sobie obok mnie bulwarem, kurczę długo, miło, jakby był moim psem (Rin Tin Tinem),ale w końcu przepadł gdzieś we mgle, teraz w pracy udaję, że jestem człowiekiem a nie zombie, piję kawę i milczę, jakoś przeżyję (gorzej jak wyjdę i na rowerze zasnę) albo wiem, pogoda się zrobiła, mam w plecaku Airę, walnę się na ławce w parku, poczytam, podrzemię, przeniosę się w mroki snu przecinane księżycowym światłem, jak Sergia Vicio ukołysze mnie kosmiczna przestrzeń. Sergio tańczył dwie, trzy godziny bez przerwy, bo on uwielbiał tańczyć, a potem wyhamowywał stopniowo, instynktownie (nagłe wyrwanie z ruchu zaburzało mu ciśnienie i mógł oślepnąć, nie wiedział, że ma ortostatyczną hipotonię ehe) i potem wychodził i spacerował do świtu, a chłodne powietrze na ulicy ocuciło też Marcię. I piękna Mao jak słońce jak światło. Skończyłem i z tyłu okładki tak leci Bolano, że to frustrujące, jak zaczniesz czytać to nie chcesz przestać. I miał rację. Wydajcie wszystko człowieka a nigdy już się nie wyśpię.

Trzy opowieści, Z Kraju i ze Świata, co za seria i nie wiem co jeszcze dodać - wiosna. Na błękitnym niebie świeci łagodnie słońce, wulkan drzemie, powietrze zmienia konsystencję; drobne różnice, ruchy, drżenia, myśli, otwarte przestrzenie jak w pięknym wzruszającym śnie - a coś więcej, jakieś streszczenie? Postacie wyraziste i jakie to wielowymiarowe i jak się spina (w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
105
19

Na półkach:

Jako Bolaño kiedyś powiedział: "If there’s currently a writer who defies all classification that writer is César Aira… Once you’ve read Aira, you don’t want to stop… Aira is an eccentric, but he’s also one of the three or four best Spanish—language writers alive today." Trudno się z tym nie zgodzić. Oczywiście recenzje, jak zawsze tutaj!, strasznie dołujące. Mam wrażenie, że połowa osób nic z książki nie zrozumiała. Doczytajcie sobie o autofikcji.

Jako Bolaño kiedyś powiedział: "If there’s currently a writer who defies all classification that writer is César Aira… Once you’ve read Aira, you don’t want to stop… Aira is an eccentric, but he’s also one of the three or four best Spanish—language writers alive today." Trudno się z tym nie zgodzić. Oczywiście recenzje, jak zawsze tutaj!, strasznie dołujące. Mam wrażenie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
935
935

Na półkach: ,

Trzy opowieści o nieco przewrotnych tytułach, stawiające Autora w roli kontynuatora Borgesa czy Arlta. Niejednoznaczne, budzące niepokój swą błyskawiczną ewolucją od opowieści o mieszczańskiej stabilizacji do tragedii i zniszczenia. Kolejny Argentyńczyk doskonale znajdujący się w onirycznym, surrealistycznym świecie.

Trzy opowieści o nieco przewrotnych tytułach, stawiające Autora w roli kontynuatora Borgesa czy Arlta. Niejednoznaczne, budzące niepokój swą błyskawiczną ewolucją od opowieści o mieszczańskiej stabilizacji do tragedii i zniszczenia. Kolejny Argentyńczyk doskonale znajdujący się w onirycznym, surrealistycznym świecie.

Pokaż mimo to

avatar
413
358

Na półkach: ,

César Aira to argentyński mistrz krótkiej formy i niedopowiedzeń. W polskim przekładzie ukazał się zbiór zawierający jego trzy zupełnie różne literackie etiudy będące gotowymi scenariuszami filmowymi. Idealnie wpasowałyby się one z resztą w „Dzikie historie” w reżyserii Damiana Szifrona. Obaj południowoamerykańscy twórcy mają w sobie ten sam charakterystyczny pierwiastek „loco”.
„Trzy opowieści” to rzecz dynamiczna, nieprzewidywalna i przekorna. Aira kocha bowiem prowokować i wodzić na manowce.
Najlepiej to widać w opowiadaniu pierwszym, fantasmagorycznym, z dzieckiem w roli narratora i odważną, osobliwą puentą.
Drugie — „Płacz”, oparte na halucynacjach, z polskim wątkiem i potencjalnymi elementami biograficznymi jest świetnym materiałem do szerokiej interpretacji.
I wreszcie „Dowód”, gdzie Argentyńczyk bazuje na subkulturowym kontraście, tworząc w finale literacką pulpę w hollywoodzkim stylu. Może przez zbyt kanciaste miejscami tłumaczenie w mojej ocenie wypada tu jednak najsłabiej.
Aira pisze tak, że lekturę trzeba przetrawić. W dobrym i złym tego słowa znaczeniu.
Ja tymczasem muszę w niedalekiej przyszłości sięgnąć po Borgesa, bo wszędzie ostatnio czuję oddech jego prozy...

César Aira to argentyński mistrz krótkiej formy i niedopowiedzeń. W polskim przekładzie ukazał się zbiór zawierający jego trzy zupełnie różne literackie etiudy będące gotowymi scenariuszami filmowymi. Idealnie wpasowałyby się one z resztą w „Dzikie historie” w reżyserii Damiana Szifrona. Obaj południowoamerykańscy twórcy mają w sobie ten sam charakterystyczny pierwiastek...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1307
277

Na półkach: , , ,

Z trudem przebrnęłam przez pierwsze opowiadanie i od razu poleciałam do posłowia Bieńczyka jak do przyjaciółki, w której ramionach chciałam się wypłakać. Co jest ze mną nie tak?, łkałam.
Pan Marek, erudyta, pełen wyrozumiałej dobroci, wszystko mi pięknie wytłumaczył. (Nie wiem, czy to myślenie życzeniowe ale odnosiłam wrażenie, że on też nie koniecznie zaakceptował radośnie twórczość Airy).
No nic, moje serce pozostało suche wobec twórczości Argentyńczyka. Ale nie zniechęcam innych przed podjęciem próby. Zalecam jednak dobrnąć do końca jakiegokolwiek opowiadania. Trochę to wszystko się wówczas składa w całość. Nawet jeśli na końcu pojawia się pytanie: WTF?

Z trudem przebrnęłam przez pierwsze opowiadanie i od razu poleciałam do posłowia Bieńczyka jak do przyjaciółki, w której ramionach chciałam się wypłakać. Co jest ze mną nie tak?, łkałam.
Pan Marek, erudyta, pełen wyrozumiałej dobroci, wszystko mi pięknie wytłumaczył. (Nie wiem, czy to myślenie życzeniowe ale odnosiłam wrażenie, że on też nie koniecznie zaakceptował radośnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
163
117

Na półkach:

Pierwsze świetne.
Drugie względne.
Trzecie takie sobie.

Koniec recenzji.

Pierwsze świetne.
Drugie względne.
Trzecie takie sobie.

Koniec recenzji.

Pokaż mimo to

avatar
185
23

Na półkach:

Fenomenalna literatura. Jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w ostatnich latach.
Każde opowiadanie pełne znaków zapytania, niedopowiedzeń, absurdu. Aira flirtuje z czytelnikiem w bardzo argentyński sposób i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Mięsista, żyjąca własnym życiem, nieoczywista proza. Te książkę się po prostu smakuje. "Płacz" zostanie ze mną na bardzo długo i będę do tego opowiadania wracać wielokrotnie.
Aha, no i warto wspomnieć o świetnym posłowiu Marka Bińczaka.
Na następne tłumaczenia Airy będę czekać w namiocie pod księgarnią, o ile wcześniej nie pokuszę się na przeczytanie go w oryginale.

Fenomenalna literatura. Jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w ostatnich latach.
Każde opowiadanie pełne znaków zapytania, niedopowiedzeń, absurdu. Aira flirtuje z czytelnikiem w bardzo argentyński sposób i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Mięsista, żyjąca własnym życiem, nieoczywista proza. Te książkę się po prostu smakuje. "Płacz" zostanie ze mną na bardzo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
60
33

Na półkach:

co tu dużo mówić - skończona wybitność.

co tu dużo mówić - skończona wybitność.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    166
  • Przeczytane
    88
  • Posiadam
    27
  • 2020
    5
  • Chcę w prezencie
    4
  • 2022
    3
  • 2020
    3
  • 2019
    2
  • Przeczytane 2023
    2
  • Teraz czytam
    2

Cytaty

Więcej
César Aira Trzy opowieści Zobacz więcej
César Aira Trzy opowieści Zobacz więcej
César Aira Trzy opowieści Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także