Zwycięzca konkursu na najbardziej niedobraną okładkę świata - podejrzewam, że ktoś w wydawnictwie na szybko wybrał stockową ilustrację, która wydawała się pasować do tytułu i sugerowała generyczne i dosyć poczciwe pseudośredniowieczne fantasy, nijak nie pasując do tego, czym powieść jest w rzeczywistości. A jest śmiałym cyberpunkiem z genżynierią, nanoinżynierią i memoinżynierią, rozgrywającym się w wyrazistych lokalizacjach w całej Europie i interesująco nawiązującym do legend o wróżkach/elfach/skrzatach/innych tego typu istotach, które zaczarowują ludzi i porywają dzieci, a tutaj są efektem manipulacji genetycznych i elektronicznych. Opowieść dzieli się na trzy akty, z których dwa pierwsze zasługują na mocną 7 - świat przedstawiony jest misterny i interesujący, z inteligentnie wplecionymi prognozami co do rozwoju technologii sytuacji geopolitycznej i przekonującą, trochę noirową atmosferą. Niestety część trzecia potężnie rozczarowuje, fabuła tonie w chaotycznych porwaniach, przemarszach i starciach postaci, które coraz trudniej od siebie odróżnić, a rozwiązanie czegoś, co miało być głównym wątkiem, przyjęłam właściwie wzruszeniem ramion. Ostatecznie powieść wydaje się załamywać pod ciężarem własnych ambicji i pozostawia niesmak.

Tłumaczenie na ogół bezbolesne, jeśli chodzi o styl, ale zdarzają się wtopy ("sekretarzyk Louisa Quinze") i przede wszystkim bardzo kontrowersyjna decyzja, by "fairies" oddać jako "baśnie".

Śmiałość założycielskiej wizji każe bardzo żałować tego słabego zakończenia w stylu "zabili go i uciekł". Ciekawy kontrast z "Hyperionem", który technicznie/literacko jest lepiej dopracowany, ale pod koniec rozczarowuje, jeśli chodzi o wizje inności i fantastyczności.

Zwycięzca konkursu na najbardziej niedobraną okładkę świata - podejrzewam, że ktoś w wydawnictwie na szybko wybrał stockową ilustrację, która wydawała się pasować do tytułu i sugerowała generyczne i dosyć poczciwe pseudośredniowieczne fantasy, nijak nie pasując do tego, czym powieść jest w rzeczywistości. A jest śmiałym cyberpunkiem z genżynierią, nanoinżynierią i...

Nie podchodził mi sposób prowadzenia narracji, opisy zdawały się bardzo ubogie, do tego masa literówek. Czas stracony.

Nie podchodził mi sposób prowadzenia narracji, opisy zdawały się bardzo ubogie, do tego masa literówek. Czas stracony.

To nie jest opinia, ale nowa wersja portalu wymaga wpisania kilku słów, by dołączyć książkę do biblioteczki.
Pozdrawiam

To nie jest opinia, ale nowa wersja portalu wymaga wpisania kilku słów, by dołączyć książkę do biblioteczki.
Pozdrawiam