Kilka gwiazdek z czystego sentymentu, bo podobało mi się parę pierwszych tomów. Moim zdaniem cykl powinien był się skończyć kilka książek temu. Mrozowi (którego raczej nie szanuję jako autora) udało się wykreować ciekawą i świeżą parę bohaterów, jakich nie było wcześniej, ale z tej świeżości to już dziś nic nie pozostało. Przede wszystkim źle zrobiło cyklowi, że bohaterowie się w końcu zeszli. Nastąpiło to chyba jakoś w 8. tomie i było w moim odczuciu opisane niezręcznie, bez smaku i finezji, przez co okazało się anticlimaksem po paru tomach fajnej chemii i napięcia. Teraz jest nudno. No jasne, że nie dałoby się tego ciągnąć w nieskończoność, dlatego właśnie uważam, że cykl powinien być krótszy. Muszę przyznać, że nie rozumiem zachwytów nad 10. odsłoną serii. Przecież nie ma żadnego dreszczyku emocji związanego z nową sprawą karną, żadnego napięcia, zgadywania, tylko powielenie sytuacji z pierwszego tomu. Jedyne, co daje się fabularnie i, powiedzmy, psychologicznie obronić, to intryga uknuta przez Langera (wyeliminowanie zagrażającej mu pani prokurator). Reszta jest tak wzięta "od czapy", że aż trudno uwierzyć. Nie znoszę, gdy fabuła, motywacje bohaterów, nie mają choć odrobiny prawdopodobieństwa psychologicznego, dlatego zajmująca dużą część książki historia Langer-Chyłka wywołuje u mnie "double facepalm". O co w ogóle chodzi? Skąd nagle? Czy któryś poprzedni tom sugerował, że Langer żywi takie odczucia? Bynajmniej. Dlatego rozczarowanie.
Niestety, w posłowiu autor zapewnia radośnie, że jeszcze dużo przed nami (strach się bać?), albowiem w jego życiu zjawiła się Kasia Bonda, co, jak należy rozumieć, wlało w niego siły do produkowania kolejnych tomów Chyłki...

Kilka gwiazdek z czystego sentymentu, bo podobało mi się parę pierwszych tomów. Moim zdaniem cykl powinien był się skończyć kilka książek temu. Mrozowi (którego raczej nie szanuję jako autora) udało się wykreować ciekawą i świeżą parę bohaterów, jakich nie było wcześniej, ale z tej świeżości to już dziś nic nie pozostało. Przede wszystkim źle zrobiło cyklowi, że bohaterowie...