rozwińzwiń

Дурочка

Okładka książki Дурочка Swietłana Wasilenko
Okładka książki Дурочка
Swietłana Wasilenko Wydawnictwo: literatura piękna
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Дурочка
Wydawnictwo:
Data wydania:
1993-01-01
Data 1. wydania:
1993-01-01
Język:
rosyjski
Inne
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Znikająca Europa Jurij Andruchowycz, Mircea Cărtărescu, Karl-Markus Gauß, Tatjana Gromača, Marius Ivaškevičius, Lídia Jorge, Fatos Lubonja, Geert Mak, Christoph Ransmayr, Andrzej Stasiuk, Swietłana Wasilenko
Ocena 7,0
Znikająca Europa Jurij Andruchowycz,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
127
96

Na półkach:

„Głuptaska”, Swietłany Wasilenko, to arcyciekawa i wyjątkowa przypowieść o wiejskiej dziewczynce, nie mówiącej ani słowa, za to potrafiącej przepięknie śpiewać, Hannie, która posiada dwa życia, równoległe, choć przerwane i jakby oddalone od siebie czasowo.

Dziewczynkę poznajemy dwa razy. Raz ma na imię Nadźka, siedzi na huśtawce i bawi się z bratem, który zastanawia się skąd ona się właściwie wzięła, przecież tyle lat jej nie było. Chwilę później poznajemy ją drugi raz, pod imieniem Hanna, gdy zmierza właśnie do domu dziecka. Nic o niej nie wiadomo, nikt nie wie skąd pochodzi, ani kim byli jej rodzice. Hanna po prostu jest. Jest i niesie ze sobą całą tragedię ludzkości. Ilość przykrych, nieszczęśliwych sytuacji, jakie się jej przytrafiają, przygniotłyby każdego, kto umiałby wykrzyczeć swój ból. Hanna nie krzyczy, a jej reakcją obronną jest ucieczka i niewypowiedziana rozpacz w postaci słonych łez płynących po nastoletniej twarzy.

Przez step, znajdujący się w okolicach delty Wołgi, w niedalekiej odległości od Morza Kaspijskiego, zmierza za Hanną śmierć. Ścieżka nastolatki usłana jest gęsto trupami. One, tak samo jak ona, nic nie powiedzą o okropieństwach tego świata, o okrucieństwie, którego byli świadkami, odczuwając je na własnej skórze.

Nieme cierpienie, połączone z wolą przeżycia, zostaje jednak wynagrodzone. Hanna otrzymuje błogosławieństwo, dar, którym będzie mogła pomóc zarówno ludziom, jak i sobie. Bo dusza dziewczynki jest czysta, niesplamiona krwią. Nie jest to jednak dar nieskończony. Gdy tylko Achtuba odtaje, Hanna będzie mogła znów wsiąść na tratwę i przepłynąć na drugą stronę. Na stronę, gdzie jej imię brzmiało kiedyś Nadźka. Nadieżda. Nadzieja.

„Głuptaska” to książka wyjątkowa. Swietłana Wasilenko połączyła w niej wojskowe, radzieckie tradycje miasta i czasów, w których przyszło jej się urodzić i dorastać, z rosyjską ludowością. Miejsce urodzenia autorki, zamknięte i niedostępne dla obcych miasto-kosmodrom, Kapustin Jar, przesiąknięte było radziecką technologią i nieustanną atmosferą wiszącej w powietrzu wojny. Niezaznaczane na żadnej mapie, trwało jednocześnie namacalnie realne i dziwnie nieobecne. Z tego powodu w „Głuptasce” widoczne są radzieckie wpływy: pionierzy noszą czerwone chusty, bogaci chłopi, zwani kułakami, uznani są za wrogów ludu, a ich dzieci trafiają do domów dziecka, gdzie ich los nikogo nie interesuje. Najważniejsza jest walka za Kraj Rad i znajomość licznych pieśni pionierskich.

Ten stalowy klimat epoki radzieckiej pomieszany został jednak ze staroruską baśnią i prawosławną wiarą. W nadwołżańskich wsiach żywe są dawne tradycje, prawosławni mieszkańcy wciąż praktykują chrzest w przeręblu, w lodowatej wodzie, a dbanie o życie wieczne jest równie ważne, jak walka o ojczyznę. Oprócz tego Wasilenko dodaje coś więcej. Całymi garściami czerpie z dawnych, stepowych legend, powstałych przed wiekami, jak ta o rządzącym tymi terenami w XIV wieku chanie Mamaju i jego zmarłej córce Tubie. Zgodnie z opisywaną legendą, nazwa rzeki Achtuba wzięła się od lamentu chana, który stanął nad rzeką, w której utopiła się jego córka, i zawołał: „Ach, Tuba! Ach, Tuba!”.

Ludowość i legendy widoczne są i w historii z rybakami, którzy po uratowaniu Hanny byli przekonani, że ta jest rusałką. Gdy jednak odrzucili tę teorię, szybko zauważyli w dziewczynie właśnie tatarską księżniczkę, której duch, według legendy, co noc przemierza step na złotym koniu, odlanym przez jej ojca. Tuba jednak na jedną noc zostawia konia, daje mu odpocząć w podziemnym kurhanie, a sama wychodzi na brzeg i płacze za ukochanym, który odrzucił jej oświadczyny w podwodnym królestwie. Skoro więc rybacy wyłowili dziewczynę, w ich mniemaniu musi to być zmarła przed wieloma laty tatarska córa.

Inna z wplątanych w historię legend dotyczy atamana Stiepana Timofiejewicza Razina, zwanego Stieńką Razinem, Kozaka dońskiego, przywódcy powstania kozacko-chłopskiego w 1665 roku. Stieńka Razin uznawany jest nad Wołgą za bohatera, który choć rządził surowo, to sprawiedliwie, hojnie obdarzając biednych i dając swobody wszystkim mieszkańcom Rusi, którzy zdecydowaliby się przenieść do nadwołżańskich miast. Zgodnie z legendami w jego grobie znajdują się ogromne skarby, beczki ze złotem, srebrem i innymi kosztownościami, lecz odważny Kozak, stracony w 1671 roku na Placu Czerwonym w Moskwie, do dziś strzeże swojego bogactwa. W „Głuptasce” z bogactw atamana ktoś jednak korzysta. Pewien ksiądz, uważając, że dostał na prośbę Boga pozwolenie na otwarcie grobu Stieńki Razina, bierze część z jego skarbów, by przetopić je na nowe serce dzwonu w miejscowym kościele. Wszystko po to, by móc zadzwonić na pierwszy od dawna chrzest. Chrzest, podczas którego dochodzi do krwawego starcia pomiędzy prawosławną obrzędowością, ludowymi podaniami, a władzą radziecką, z całą stanowczością tępiącą wszelkie przejawy religii.

Wszystko to czyni z „Głuptaski” naprawdę egzotyczną mieszankę, pełną bestialskiej brutalności, gorzkiego humoru i mistycznego klimatu. Niewielka objętość i plastyczny język sprawiają, że powieść się dosłownie pochłania, a na jej zakończenie pozostaje w człowieku niedosyt. Brakuje bowiem dzieł w podobnym klimacie, by skutecznie zaspokoić nieuświadomioną sobie wcześniej potrzebę spędzenia czasu przy tego typu literaturze.

Po bardziej szczegółową recenzję zapraszam do siebie - https://kulturalnynihilista.pl/gluptaska-swietlana-wasilenko-rosja-cz-9/

„Głuptaska”, Swietłany Wasilenko, to arcyciekawa i wyjątkowa przypowieść o wiejskiej dziewczynce, nie mówiącej ani słowa, za to potrafiącej przepięknie śpiewać, Hannie, która posiada dwa życia, równoległe, choć przerwane i jakby oddalone od siebie czasowo.

Dziewczynkę poznajemy dwa razy. Raz ma na imię Nadźka, siedzi na huśtawce i bawi się z bratem, który zastanawia się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
353
335

Na półkach: , ,

Książka na jeden wieczór, albo na jeden przejazd pociągiem lub autobusem. Mnie przyszło czytać ją w pociągu. Czy mi się podobała? Tak, gdyż opowiadała o absurdach Rosji radzieckiej i o wspaniałych rosyjskich ludowych wierzeniach. Akcja niezwykle wartka i ciekawie napisana, chociaż styl pisania dosyć specyficzny.
Uwielbiam wszystko co łączy się z Rosją, więc być może tak szybko ją wchłonąłem.

Książka na jeden wieczór, albo na jeden przejazd pociągiem lub autobusem. Mnie przyszło czytać ją w pociągu. Czy mi się podobała? Tak, gdyż opowiadała o absurdach Rosji radzieckiej i o wspaniałych rosyjskich ludowych wierzeniach. Akcja niezwykle wartka i ciekawie napisana, chociaż styl pisania dosyć specyficzny.
Uwielbiam wszystko co łączy się z Rosją, więc być może tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1170
724

Na półkach:

Na okładce jest zdjęcie autorki, ta wygląda na nim na dojarkę z kołchozu lub sprzedawczynię z gieesu - i to jest bardzo mylące, bo wewnątrz tomu proza niezwykła, syta i sycąca, z miodem i dziegciem, z wiatrem, deszczem, palącym słońcem, z historią i ludzkim życiem w samym centrum. Czytelnik czuje się jak fortepian, na którym autorka bardzo prostymi akordami wygrywa wielką, niosącą mnóstwo przeżyć, uniesień i wzruszeń symfonię o życiu.
To "Los człowieka" inaczej, prawdziwiej, acz równie pięknie i równie boleśnie.

Na okładce jest zdjęcie autorki, ta wygląda na nim na dojarkę z kołchozu lub sprzedawczynię z gieesu - i to jest bardzo mylące, bo wewnątrz tomu proza niezwykła, syta i sycąca, z miodem i dziegciem, z wiatrem, deszczem, palącym słońcem, z historią i ludzkim życiem w samym centrum. Czytelnik czuje się jak fortepian, na którym autorka bardzo prostymi akordami wygrywa wielką,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
256
200

Na półkach: ,

"Głuptaska"Swietłany Wasilenko jest niezwykłą przypowieścią o świętości zbawiającej świat. Obrazowość języka oraz religijna i baśniowa symbolika mieszają się w niej z rzeczywistością państwa totalitarnego.

Lektura powieści Swietłany Wasilenko "Głuptaska" przypomina oglądanie filmu. To ten typ narracji, który sprawia, że "wyświetlają się" w naszej wyobraźni obrazy - słyszymy i widzimy. Jest to z pewnością cecha wielkiej literatury, choć rozmiarami powieść ta jest bardzo skromna.

Słyszymy więc na początku skrzypienie huśtawki, na której kołysze się bohaterka. Kołysze się tak, że zdawać by się mogło, że uleci w niebo. Następuje zbliżenie twarzy:

... jej pąsowa ze szczęścia twarz o szalonych wypukłych oczach wzlatuje ponad ziemię i leci ku mnie okropnie prędko (...) Patrzę w jej źrenice, blisko, bliziutko.

Dziewczynka nie jest już Nadźką, staje się Hanną, tą samą, która przybywa do Kapustinego Jaru podczas upalnego lata 193.... roku. Tak oto przenosimy się w inny czas - czas obozów i totalitarnego reżimu. A to znaczy - w czas wielkiego cierpienia.


Kapustin Jar - miejsce realistyczne i mityczne

Akcja opowieści rozgrywa się bowiem na dwóch płaszczyznach czasowych: podczas tzw. konfliktu kubańskiego, który miał miejsce w 1962 roku oraz w latach 30. ubiegłego wieku. Miejscem akcji jest astrachański Kapustin Jar. W czasach komunizmu było to miasteczko wojskowe, którego celowo nie zaznaczono na mapie. Zarazem jest to "mała ojczyzna" autorki powieści - Swietłany Wasilenko. Kraina doświadczona cierpieniem, a zarazem mająca bogatą historię.


Święta "głuptaska" w totalitarnym piekle

Główna bohaterka nosi znaczące imię - Nadźka (Nadieżda oznacza Nadzieję),a w części powieści, która rozgrywa się w latach 30. występuje jako Hanna. Ponieważ takiego imienia w ogóle w języku rosyjskim nie ma, podkreśla ono jej odmienność i obcość. I w pierwszym, i w drugim przypadku jest to ta sama osoba - niema, "słaba na umyśle" dziewczynka, jurodiwa - święta. Żyje niejako na pograniczu dwóch światów: wewnętrznego, pełnego dobroci, wrażliwości i współczucia oraz zewnętrznego - z którym komunikuje się śpiewem i krzykiem. Uchodzi za miejscową głuptaskę.
Historia z lat 30. zaczyna się od przybycia dziewczynki do domu dziecka wraz z opiekującą się nią do tej pory ułomną kobietą o niespotykanym imieniu Charyta. Astrachańską wioskę Kapustin Jar zamieszkują wówczas zesłańcy, "wrogowie ludu", którzy w proteście udają, że nie słyszą i nie mówią, a co za tym idzie - nie rozumieją rozkazów.


Obrazowa symbolika

Narracja powieści jest nie tylko obrazowa, jest także pełna ukrytej symboliki. Dziewczynka i jej opiekunka przybywają podczas burzy piaskowej i nie mogą znaleźć nikogo, kto by wskazał im drogę. Widzą z daleka postać jakby oczekującą, aby im pomóc. Udają się więc w jej kierunku, ale postać okazuje się kamiennym pomnikiem Lenina, którego stopy zanurzone są w klombie pełnym czerwonych tulipanów - niczym we krwi... Potem słyszą dzwonek wędkarski i napotykają miłego chłopca, który niesie srebrne rybki. Uśmiecha się i wskazuje Charycie drogę do domu dziecka, z którego wymknął się w poszukiwaniu pożywienia. Kiedy jednak odwraca się i zdejmuje czapkę, aby obetrzeć spoconą od upału twarz, okazuje się, że ma na głowie wygolony krzyż. W ten sposób strzyże się dzieci w domu dziecka, aby je naznaczyć. Jadą więc za nim - Za żywym krzyżem....

Dom dziecka znajduje się w budynku po starej cerkwi i zarządza nim zapiekła komunistka Traktorina Pietrowna, wraz ze stróżem Jegoryczem, którego rolą jest "wychowywanie"... poprzez bicie.

My dla nich z Jegoryczem jesteśmy jak matka i ojciec. I karmimy, i poimy, i bijemy; wszystko jak w rodzinie - rzekła uroczyście Traktorina Pietrowna. W naszej zgodnej radzieckiej, robotniczo - chłopskiej rodzinie!

Ciotka Charyta zaczyna rozumieć, że ratując Hannę przed głodem, naraziła ją na cierpienie i złe traktowanie, ale nie ma już odwrotu. Choć kaleka, jest to jednak osoba silna wiarą, nie boi się konsekwencji swoich czynów. Okazuje serdeczność i dobroć również innym dzieciom, biorąc je w obronę, czym naraża się Traktorinie.

Jest czas wielkanocny. Pragnąc nakarmić wiecznie głodne sieroty, ciotka Charyta udaje się z nimi na bazar i oznajmia ludziom, że Chrystus Zmartwychwstał! Wówczas wszyscy - niemi i zastraszeni zesłańcy - zaczynają składać sobie życzenia oraz obdarowywać głodne dzieci czym kto może. Mało tego, Charyta swoim zachowaniem przywraca także godność rozpitemu ojcu Wasilijowi, uświadamiając mu jego posłannictwo w tych tak trudnych okolicznościach. Drobna, stara i ułomna - przywraca niejako dawny, bosko-ludzki porządek. Chrzci także umierające dzieci, które zapewnia przy tym, że ich życie jest wieczne, bo mają nieśmiertelną duszę. Kończy się to aresztowaniem kobiety, która w tym dramatycznym momencie mówi do Traktoriny, która jest dla niej uosobieniem zbrodniczego systemu:

Myśmy ci wszystko oddali: i nasze ciała, i nasze mienie, nasze sprawy i myśli; ojczyznę ci, szatanie, oddaliśmy. Ale duszy nam nie zabierzesz. Odejdź!

Po aresztowaniu Charyty przez NKWD główna bohaterka, Hanna, będzie ciągle uciekać, a jej wędrówka przez kraj ukaże czytelnikowi rzeczywistość, w której pleni się podłość, donosicielstwo, strach i okrucieństwo. Realistyczny obraz przenikają staroruskie baśnie oraz legendy o skarbach i rzecznych księżniczkach. Rzeczywistość historyczna i mityczna splatają się w jedną nierozerwalną całość. Opowieść o astrachańskim wolnym królestwie przeplata się z ewangelicznymi scenami, w których bohaterka uzdrawia wszystkich chorych i cierpiących.

Stiepan Razin - czytamy - zebrał wszystkich skrzywdzonych ludzi z całej ziemi rosyjskiej i postanowił: Tutaj, w Astrachaniu, będzie cesarstwo nie Zła, ale Dobra. Niewolnym dał wolność, biednym rozdał cały majątek, jaki zdobył, z więzień wypuścił niesprawiedliwie zasądzonych, domom Bogarodzicy - cerkwiom - się pokłonił.

Ta sama postać - już jako Nadźka, głuchoniema, niedorozwinięta dziewczynka - ratuje Kapustin Jar przed zagładą atomową podczas konfliktu kubańskiego. Ona jedna jest do tego zdolna, aby ocalić świat...

Znowu jesteśmy świadkami cudu. Ciężarna Nadźka wznosi się ku niebu, a po chwili rodzi słońce - olbrzymie, czerwone, nowe słońce. Jest ono jak zapowiedź Nowego Jeruzalem w Apokalipsie św. Jana:

Nagle zrozumiałem, że dzisiaj wojny nie będzie, że Nadźka nas uratowała, że nie będzie ataku jądrowego, rakiet... Nie będzie śmierci...!

Rosyjskość i uniwersalizm opowieści

Swietłana Wasilenko zdaje się być kontynuatorką twórczości Fiodora Dostojewskiego. Hanna/Nadźka mogłaby być przecież Sonią Marmieładową w świecie, przed którym pisarz ostrzegał: Jeżeli Boga nie ma, wszystko jest dozwolone... Zarazem jednak powieść ma uniwersalny wymiar, zrozumiały pod każdą szerokością geograficzną, ukazuje bowiem wędrówkę bohaterki z Domu w Świat i jej powrót, aby ocalić Dom przed zagładą.


Poetycki język narracji

Powieść, choć skromna rozmiarami, zawiera nie tylko istotne i głęboko poruszające treści. Trafia do wyobraźni i wrażliwości czytelnika również dzięki obrazowemu, poetyckiemu językowi. Pisarka snuje opowieść o sprawach tragicznych i smutnych z perspektywy dziecka, trochę tak, jak opowiada się baśń (a czyż baśnie Braci Grimm nie są okrutne?). Posługuje się przy tym językiem filmowym, obrazowym, tak bliskim współczesnemu człowiekowi. Jeśli ktoś pamięta "Labirynt fauna" (a tego filmu nie da się zapomnieć),z pewnością zrozumie, co mam na myśli. Jednocześnie pozostaje wrażliwą na słowo poetką.

Książka Swietłany Wasilenko to wspaniała opowieść, do której można i trzeba powracać, jak do każdej wielkiej literatury.

link do recenzji: http://kulturaonline.pl/recenzja,gluptaska,na,papierze,i,scenie,tytul,artykul,20368.html

"Głuptaska"Swietłany Wasilenko jest niezwykłą przypowieścią o świętości zbawiającej świat. Obrazowość języka oraz religijna i baśniowa symbolika mieszają się w niej z rzeczywistością państwa totalitarnego.

Lektura powieści Swietłany Wasilenko "Głuptaska" przypomina oglądanie filmu. To ten typ narracji, który sprawia, że "wyświetlają się" w naszej wyobraźni obrazy -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
685
93

Na półkach:

Niestety, nie rozumiem zachwytu. Książka w gruncie rzeczy trywialna. Treść mało spójna, niezdecydowana i nierówna. Moim zdaniem autorce nie udało się spójnie i przekonująco połączyć przypowieści religijnej z pamfletem społeczno-politycznym (a literatura rosyjska ma w tym względzie wspaniałe tradycje - vide: Tołstoj, Dostojewski, Bułhakow). Fabuła trąci nieuzasadnionym infantylizmem. Sytuacje i motywy przekoloryzowane, a same postaci płytkie psychologicznie i potraktowane jednostronnie. Przedstawiony świat niemiłosiernie czarno-biały (komuniści-demony i lud-anioły). Nawet antybolszewicki Bułhakow czy antyrewolucyjny Dostojewski potrafili te swoje biesy przedstawić z dystansem, z ironią, ale też nadać im ludzkie (choć często negatywne) cechy. Tutaj wszystko jest spłycone do granic, do punktu, w którym obrażana jest inteligencja czytelnika.
Wiem, że to taka konwencja, że to przypowieść, ale parabola zdaje egzamin wtedy, gdy ma charakter uniwersalny. Tu, w odniesieniu do konkretnych realiów historycznych, nie ma uniwersalności, ale też - z drugiej strony, jeśli ma to być pamflet polityczno-społeczny - brak realizmu i psychologicznej obserwacji, o które aż się prosi. Do tego wszystko dochodzi minimalistyczna forma, która w tym przypadku działa niestety na rzecz infantylizmu.
Rezultat jest taki, że powstała książka pozbawiona siły. Jej niektóre momenty są z pewnością przejmujące, ale jako całość nie broni się.

Niestety, nie rozumiem zachwytu. Książka w gruncie rzeczy trywialna. Treść mało spójna, niezdecydowana i nierówna. Moim zdaniem autorce nie udało się spójnie i przekonująco połączyć przypowieści religijnej z pamfletem społeczno-politycznym (a literatura rosyjska ma w tym względzie wspaniałe tradycje - vide: Tołstoj, Dostojewski, Bułhakow). Fabuła trąci nieuzasadnionym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
297
207

Na półkach: , ,

Fantastyczna i urzekająca alegoria historii Zbawienia, a jej osadzenie w powojennym Związku Radzieckim daje niesamowity efekt. Niebywałe i poruszające dzieło, z ogromnym żalem pogodziłem się z końcem tej broszurki (ok. 160 stron),lecz zarazem ponownie chciałem zacząć ją czytać. Jak wciągnie, to odkłada się dopiero po ostatniej stronie.

Dla miłośników rosyjskiej prozy - jej kwintesencja i kolejna uczta dla duszy i umysłu; dla zabłąkanego czytelnika - szansa na upojne spędzenie kilku godzin. Czapki z głów!

Fantastyczna i urzekająca alegoria historii Zbawienia, a jej osadzenie w powojennym Związku Radzieckim daje niesamowity efekt. Niebywałe i poruszające dzieło, z ogromnym żalem pogodziłem się z końcem tej broszurki (ok. 160 stron),lecz zarazem ponownie chciałem zacząć ją czytać. Jak wciągnie, to odkłada się dopiero po ostatniej stronie.

Dla miłośników rosyjskiej prozy -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
431
208

Na półkach:

Niezwykła książka. Napisana w surrealistyczny sposób opowieść o dziewczynce i czasach ciemnej komuny w ZSRR.

Niezwykła książka. Napisana w surrealistyczny sposób opowieść o dziewczynce i czasach ciemnej komuny w ZSRR.

Pokaż mimo to

avatar
1429
916

Na półkach:

Bardzo surrealistyczny obraz. Mocny, oszałamiający, prawdziwy. Zaskakujący z jednej strony okrutnością, a z drugiej pięknem.

Bardzo surrealistyczny obraz. Mocny, oszałamiający, prawdziwy. Zaskakujący z jednej strony okrutnością, a z drugiej pięknem.

Pokaż mimo to

avatar
1691
2

Na półkach: , ,

Interesujący pomysł, ale zabrakło mi jakiegoś spoiwa; miałem uczucie chaotyczności.

Interesujący pomysł, ale zabrakło mi jakiegoś spoiwa; miałem uczucie chaotyczności.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    122
  • Chcę przeczytać
    94
  • Posiadam
    32
  • Literatura rosyjska
    13
  • Ulubione
    4
  • 2018
    3
  • Rosja
    3
  • Czarne
    2
  • Czarne
    2
  • Literatura rosyjska
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Дурочка


Podobne książki

Przeczytaj także