Pierwsze co przychodzi mi do głowy, gdy myślę o "Baśniach Barda Beedle'a" to zdziwienie, że książka będąca uzupełnieniem rekordowo sprzedającej się sagi o "Harrym Potterze", nie poparta była niemal żadną kampania reklamową a jej nakład okazał się niski. Ja sam, fan Harry'ego często szukający wiadomości w tym temacie, nie miałem o niej pojęcia i tylko przez przypadek dowiedziałem się o książce. A jedynie cudem udało mi się dołączyć ją do swojej kolekcji.

Niestety pokładanych w niej nadziei nie ziściła. Gorzej! Choć krótka, nużyła, a to u pani Rowling nie zdarzyło mi się nigdy wcześniej. Co więcej kilka dni po lekturze niemal zupełnie wypadła mi z pamięci i tylko historia trzech braci, znana z "Insygniów Śmierci" zadomowiła się w moim umyśle na dłużej.

A plusy? Jedynie komentarze Dumbledore'a do baśni, lecz i tych jest niewiele i brak w nich czegoś naprawdę istotnego. A szkoda, bo mogło być tak pięknie.

Komu więc poleciłbym "BBB"? Zagorzałym fanom Harry'rgo jako niezobowiązujący dodatek, dużo gorszy od wcześniejszych ("Quidditcha przez wieki" i "Fantastycznych zwierząt...") i niestety nikomu więcej. Bo choć to "baśnie", nawet dzieciom się nie spodobają.

Pierwsze co przychodzi mi do głowy, gdy myślę o "Baśniach Barda Beedle'a" to zdziwienie, że książka będąca uzupełnieniem rekordowo sprzedającej się sagi o "Harrym Potterze", nie poparta była niemal żadną kampania reklamową a jej nakład okazał się niski. Ja sam, fan Harry'ego często szukający wiadomości w tym temacie, nie miałem o niej pojęcia i tylko przez przypadek...