Takiej nudnej książki to już naprawdę dawno nie czytałam...
Jak na prawie 600 str. były może dwie "akcje" opisane na 5 str każda.
Ani bohaterka nie była fajnym silnym charakterem jak na agentkę specjalną. W kółko opisywana historia tego jak się boi swojej "przyjaciółki" współlokatorki. W zasadzie prawie cała książka się na tym opierała, jaka ta Ivy jest zła, jaka krwiożercza, jaka straszna, jak się jej boje. Tragedia ....

Teoretyczny główny wątek był opisany po łepkach, autorka w ogóle nie skupiła się na tym kim jest "ten zły" w tej książce, czym się zajmuje, do czego dąży, dlaczego to robi.
Autorka próbowała stworzyć cały świat, nie dając czytelnikowi za bardzo informacji jak on funkcjonuje, i dlaczego, prześlizgnęła się po tym temacie.

Rache przypadkiem w zasadzie sobie umyśliła, że jakoś udupi bogatego i najbardziej wpływowego faceta w mieście, żeby wykpić się przed ISB.

Jak dla mnie bardzo słaba książka, męczyłam się z nią prawie tydzień, bo nawet Rozmowy w toku, potrafiły mnie zdekoncentrować i zapominałam że czytam.

Jedynym światełkiem w tej książce był pixy Jenks i tylko dla niego doczytałam ją do końca, nie wiem czy sięgnę po następny tom, mimo iż leży u mnie na półce.

Takiej nudnej książki to już naprawdę dawno nie czytałam...
Jak na prawie 600 str. były może dwie "akcje" opisane na 5 str każda.
Ani bohaterka nie była fajnym silnym charakterem jak na agentkę specjalną. W kółko opisywana historia tego jak się boi swojej "przyjaciółki" współlokatorki. W zasadzie prawie cała książka się na tym opierała, jaka ta Ivy jest zła, jaka...