Bardzo słaba książka. Nie rozumiem pozytywnych opinii. Podróże w czasie nie mają w sobie za grosz emocji. Odwiedzane miejsca są bardziej nijakie niż moje szare i brudne podwórko. Stanowią nieistotne tło dla rodzącego się dziecinnego uczucia dwójki bohaterów. Autorka skupia się na ich relacji kosztem tego, co powinno być ciekawe. I może nawet nie musiało by to być coś złego, gdyby nie fakt, że wątek miłosny jest nudny i naiwny. Podobnie jak motywacje pozostałych postaci, cele jakie sobie stawiają, środki które podejmują czy struktura świata przedstawionego. Bo zasady cofania się w czasie i tworzenia alternatywnych wersji historii są kompletnie bez sensu. Gdybym to ja był podróżnikiem to książka mogłaby nosić tytuł "Blue Screen - System Fatal ERROR in Bracken's World", gdyż czerpałbym frajdę z doprowadzania do sytuacji, w których podwaliny funkcjonowania świata co rusz legałyby w gruzach. Choć trzeba przyznać, że historia nie trzyma się kupy nawet i bez tego.

Pamiętam jak czytałem sagę Hyperiona. Podróże między światami u Dana Simmonsa, to było coś! Magiczne miejsca, piękne historie, wspaniałe opisy. A tutaj? Więcej "dzieje się" wśród czterech ścian niż przed kilkoma wiekami w różnych zakątkach świata. O Nowym Jorku z XVIII wieku dowiedziałem się tyle, że na Manhattanie nie było jeszcze wtedy wieżowców. O bombardowaniach Londynu podczas II WŚ, że ludzie kryli się w metrze podczas nalotów. Autorki nie interesuje przedstawienie czytelnikowi tamtych czasów. Każde pół strony "mniej nudnej" treści przedziela kilkanaście stron naiwnych rozważań podróżników, które z powodzeniem mogliby zamieszczać na fanpage'u "te myśli" na Fejsbruku.

"Pasażerka" okazała bardzo podobna do "Wymiotującej Czarownicy", którą czytałem niedawno. I niestety o ile w "Trylogii Klątwy" pierwszy tom był całkiem ciekawy i dopiero z czasem wszystko stało się głupie, to tutaj wszystko jest złe prawie od samego początku.

Dlatego na pytanie Etty:
-co powiesz na buziaczka?
Odpowiedziałbym:
-pocałuj mnie w dupę.
I w ten sposób być może ukróciłbym ten cały nonsens już na wstępie.

Daję mocne dwa. I nie wiem co martwi mnie najbardziej - fakt, że mam już kolejną część opowiadania Alexandry Bracken czy to, że "Pasażerką" zachwyciła się Sarah J. Mass, której książkę też posiadam. I jak pomyślę, że autorka "Szklanego Tronu" zasugerowała niektóre głupoty, które przed chwilą przeczytałem (czego dowiedziałem się ze strony z podziękowaniami) to zaczynam mieć duże wątpliwości, czy ja rzeczywiście chcę sięgnąć po jej twórczość.

Bardzo słaba książka. Nie rozumiem pozytywnych opinii. Podróże w czasie nie mają w sobie za grosz emocji. Odwiedzane miejsca są bardziej nijakie niż moje szare i brudne podwórko. Stanowią nieistotne tło dla rodzącego się dziecinnego uczucia dwójki bohaterów. Autorka skupia się na ich relacji kosztem tego, co powinno być ciekawe. I może nawet nie musiało by to być coś złego,...