Czytałam wiele komedii romantycznych, ale żadna nie rozbawiła mnie tak, jak ta pozycja. Niesamowita lekkość pióra, humor słowny i sytuacyjny, tego nie spodziewałam się po mistrzyni darków. Tę książkę po prostu się pochłania strona za stroną. I choć nie ma jakiejś wymyślnej fabuły, to wyraziście zarysowane postaci sprawiają, że uśmiech nie schodzi z twarzy podczas czytania. Choć zdecydowanym numerem jeden jest tutaj babcia Helen ze swoimi zabawkami.
Kimbra - Kimberly Ann - to ambitny pracownik HR, trochę taki typ pechowca, seksowna, ale niesamowicie nieśmiała i choć w pracy wykazuje się dużą determinacją, to w przypadku życia osobistego i związków jest bardzo niepewna, na co z pewnością miał wpływ ostatni zawód miłosny. Z kolei Duncan - szef - początkowo jawi się jako całkiem fajny facet, potem okazuje się strasznym dupkiem, żeby w końcu pokazać swoje prawdziwe oblicze niesamowitego słodziaka i romantyka.
Ona potrzebuje osoby towarzyszącej, on ma na nią oko od trzech lat, ale z racji tego, że nie jest typem łowcy, czeka na przysłowiowe "trzęsienie ziemi". I kiedy takie trzęsienie następuje, gdy Kimbra szantażuje szefa, aby pojechał z nią do Indiany na ślub kuzynki jako osoba towarzysząca, on natychmiast to wykorzystuje. I bynajmniej podczas weekendu już nie czeka na trzęsienie ziemi, tylko szybko zabiera się do roboty, aby ten weekend stał się niezapomniany. Ona mówi, że to udawanie, on, że to jest fantazja, a tak naprawdę to wszystko jest prawdziwe. Ten weekend sprawia, że poznają siebie z innej strony i całkowicie tracą dla siebie głowy. Jednak weekend w końcu się kończy i co dalej? Koniec udawania i fantazjowania. Nadchodzi szara rzeczywistość. Umowa się kończy. I tu znowu Duncan punktuje, bo gdyby nie on, nie wiadomo, jakby się to wszystko potoczyło. Tak. Ta książka akcentuje prawdę, o której bardzo dużo par zapomina. Zawsze należy być wobec siebie szczerym, niedopowiedzenia, własne gdybania tylko pogarszają sprawy.
Doskonała lektura na lato, cudowny odstresowywacz, zdecydowanie polecam i mam nadzieję, że książka doczeka się polskiego przekładu, bo jest tego warta.

Czytałam wiele komedii romantycznych, ale żadna nie rozbawiła mnie tak, jak ta pozycja. Niesamowita lekkość pióra, humor słowny i sytuacyjny, tego nie spodziewałam się po mistrzyni darków. Tę książkę po prostu się pochłania strona za stroną. I choć nie ma jakiejś wymyślnej fabuły, to wyraziście zarysowane postaci sprawiają, że uśmiech nie schodzi z twarzy podczas czytania....