rozwińzwiń

Skylark

Okładka książki Skylark Dezső Kosztolányi
Okładka książki Skylark
Dezső Kosztolányi Wydawnictwo: Central European University Press literatura piękna
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Central European University Press
Data wydania:
1996-01-01
Data 1. wydania:
1996-01-01
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
angielski
ISBN:
1858660599
Tłumacz:
Richard Aczel
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
144
144

Na półkach:

"Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni, gdy nie ma dzieci w domu, to jesteśmy niegrzeczni ..."

"Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni, gdy nie ma dzieci w domu, to jesteśmy niegrzeczni ..."

Pokaż mimo to

avatar
268
78

Na półkach:

Świetna powieść-obrazek z życia pewnej rodziny w prowincjonalnym węgierskim miasteczku sprzed wieku. Kapitalne portrety psychologiczne, znakomity humor postaci i sytuacji, a zarazem ironia i smutek, które towarzyszą niespiesznej opowieści. I pytanie, kim lub czym jest Ptaszyna? Czy można uciec przed gnuśnością, rutyną życiową i brakiem nadziei? Czy można uczynić swoje życie odrobinę lepszym i weselszym, uwolnić się od ciężaru? Ciekawa książka o tym, że każdy jest nieszczęśliwy na swój własny sposób.

Świetna powieść-obrazek z życia pewnej rodziny w prowincjonalnym węgierskim miasteczku sprzed wieku. Kapitalne portrety psychologiczne, znakomity humor postaci i sytuacji, a zarazem ironia i smutek, które towarzyszą niespiesznej opowieści. I pytanie, kim lub czym jest Ptaszyna? Czy można uciec przed gnuśnością, rutyną życiową i brakiem nadziei? Czy można uczynić swoje życie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
23
10

Na półkach:

Według mnie to przede wszystkim studium staropanieństwa, jakże uniwersalne, ale czy profetyczne? Syn autora nigdy się nie ożenił.

Według mnie to przede wszystkim studium staropanieństwa, jakże uniwersalne, ale czy profetyczne? Syn autora nigdy się nie ożenił.

Pokaż mimo to

avatar
64
50

Na półkach: ,

Dobrze napisana charakterystyka mieszczaństwa węgierskiego, Dulskich znad Dunaju, dobre spostrzeżenia i dystans.

Dobrze napisana charakterystyka mieszczaństwa węgierskiego, Dulskich znad Dunaju, dobre spostrzeżenia i dystans.

Pokaż mimo to

avatar
10
11

Na półkach:

Takie kameralne, takie zwyczajne, a jednak ładunek cierpienia trudny do udzwignięcia. Mocna i trudna rzecz.

Takie kameralne, takie zwyczajne, a jednak ładunek cierpienia trudny do udzwignięcia. Mocna i trudna rzecz.

Pokaż mimo to

avatar
353
334

Na półkach: , , ,

Ptaszyna – chyba bezimienna lub przeoczyłam – użycza swój pseudonim tytułowi, po czym znika i na nowo pojawia się dopiero pod koniec powieści. W środku wiele o niej bez niej. Na scenę wychodzą za to wyrwani z rutyny i chwilowo uwolnieni od ciężaru dziecka „niestandardowego” rodzice – Antonina i Akacjusz. Stajemy się świadkami ich prowincjonalnych podrygów, pośród których przychodzi też do kilku cierpkich konstatacji. Na wierzch, niczym piana z dawno niesmakowanych trunków, wypływa gorycz i odsłania się fasadowość więzów ponoć najtrwalszych. Niezaprzeczalny, choć zwodniczy, urok kreślonych tu scen kryje w sobie brutalność małomiasteczkowego świata i jego mieszkańców. Dla powracającej z wywczasu Ptaszyny, symbolicznie dzierżącej klatkę ze sobą – uwięzioną ptaszyną w miniaturze, pozostał mi skurcz serca.

Gdyby przełożyć ujętą tu sytuację na dzisiejsze czasy, naturalnie niewiernie, to widzę ją w wielu domach z niepełnosprawnością. Przeklęci nie spoczną.

Rzadko proszę, ale podnieście i zdmuchnijcie kurz z tego brylancika – „Ptaszyny”.

Ptaszyna – chyba bezimienna lub przeoczyłam – użycza swój pseudonim tytułowi, po czym znika i na nowo pojawia się dopiero pod koniec powieści. W środku wiele o niej bez niej. Na scenę wychodzą za to wyrwani z rutyny i chwilowo uwolnieni od ciężaru dziecka „niestandardowego” rodzice – Antonina i Akacjusz. Stajemy się świadkami ich prowincjonalnych podrygów, pośród których...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Wszyscy nieszczęśliwi mieszczanie nie tylko są do siebie podobni, ale i każdy jest nieszczęśliwy w taki sam sposób – zdaje się uważać Autor.

Według mnie - oraz wbrew innym tu opiniom - żadna to miła opowiastka o odzyskaniu radości życia. Raczej to rzecz o skonfrontowaniu się z jego wyzwaniami i uzyskaniu gorzkiej o nim samoświadomości.

Skoro większość ludzi wiedzie bezbarwne, beznadziejnie niezmienne, monotonnie powtarzalne i pozbawionego jakiegokolwiek blasku, nudne życie - także wtedy, gdy jest ono wieczną zabawą pijaka czy bawidamka.... Taki, nierzadki w literaturze, topos Kosztolanyi nasycił wyjątkową środkowoeuropejską melancholią. I to jak!

Autor odsłonił tu cały fałsz relacji międzyludzkich, zwłaszcza tych, które mają być rzekomo najsilniejsze, czyli na linii rodzice-córka. Wyobcowanie, którego tytułowa Ptaszyna doznaje w domu wujostwa, ma korzenie w pozornym cieple „domowego ogniska”. Rodzice podczas nieobecności córki zdają sobie sprawę z tego, że bynajmniej jej nie kochają. A pozornie uległy tatko ujawnia się jako brutalny „pan domu”, pomiatając podległą mu żoną – czego wyzwalaczem jest oczywiście alkohol…..

A Ptaszyna? Cóż, pozostaje jej płakać nocami w poduszkę „na jałowym zimnym panieńskim łożu, na którym nigdy nic się nie stało, na którym tylko spała, czasem chorowała, które pod jej ciężarem uginało się aż do ziemi jak katafalk pod brzemieniem trupa”.

Autor mistrzowsko odmalował też prowincjonalne węgierskie miasteczko końca 19. wieku. Takie, na którego stacji „można było dokładnie zlustrować przyjezdnych i choć na chwilę ulec drażniącej iluzji wielkomiejskiego życia”.

Miasteczko z wszystkimi powtarzalnymi typami ludzkimi, w tym nieodłącznymi birbantami, którzy wydają się największymi chyba niewolnikami swych przyzwyczajeń, choć konkurencja jest tu spora. Mimo że są ludźmi „w leciach”, zachowują się jak niewydarzone młokosy: „Ten, który wymiotował dwa razy, bawił się lepiej od tego, któremu zdarzyło się to tylko raz. Wczoraj niektórzy wymiotowali po trzy razy, a więc „zabawa była szampańska”.

Bardzo to dobra literatura, lekko tylko staroświecka, choć jednak nie aż takie tu „wyżyny głębi” jak u mojego Maraia…

Tradycyjnie parę cytatów….

…Ta bohema to osobliwe figury. Próżnują, a mówią że pracują, są nieszczęśliwi, a twierdzą, że są szczęśliwi. Mają więcej trosk niż inni, lecz wytrzymują je, znoszą lepiej niż inni, jakby cierpienie było nieodzownym dla nich pokarmem…

…Nie można zrobić z życia komedii, nie można go w nic przebrać. Są ludzie, którym pozostał tylko ból, okrutny, bezkształtny ból, nienadający się do niczego, do niczego nieprzydatny, jedynie do tego, żeby się weń człowiek zakopał, żeby coraz głębiej zapadał się w smutek należący tylko do niego, w niezgłębiony szyb, ciemną kopalnię, która w końcu zawali się nad nim i już nie będzie dla niego ratunku - zostanie tam na dole…

…Ludzie, którzy nie oglądając się na bliźnich niezmiennie prą tylko ku swoim celom, jednym słowem, jednym gestem potrafią nam przypomnieć o tym, jak bardzo jesteśmy samotni; to jedno słowo, ten jeden gest bez żadnej widocznej przyczyny zastyga w naszej duszy jako wieczysty symbol bezcelowości życia…

…Nie rozstrzygnęli tego, co ich dręczyło. Nie doszli do żadnej konkluzji, lecz przynajmniej zmęczyli się. To też miało swoją dobrą stronę…

…Gdzie jest sprawiedliwość? Na tę rozpustną, biblijną nierządnicę, na tę ohydną personę powinien spaść deszcz siarczysty z nieba, tymczasem sypią się na nią kwiaty...

….Zbliżający się ku końcowi dzień, tak zresztą jak i wszystkie inne, nie ziścił ich nadziei…

Wszyscy nieszczęśliwi mieszczanie nie tylko są do siebie podobni, ale i każdy jest nieszczęśliwy w taki sam sposób – zdaje się uważać Autor.

Według mnie - oraz wbrew innym tu opiniom - żadna to miła opowiastka o odzyskaniu radości życia. Raczej to rzecz o skonfrontowaniu się z jego wyzwaniami i uzyskaniu gorzkiej o nim samoświadomości.

Skoro większość ludzi wiedzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
88
40

Na półkach:

Tak z przymrużeniem oka napiszę, że ta książka może być przestrogą dla ludzi, którzy fundują sobie dziecko, bo tak w sumie trzeba ;-)
Ani to dziecko szczęśliwe nie będzie, ani oni.
A tak poważnie - takie małe, ciche dziełko, a tak dużo w nim ciekawego. Zarówno na temat małomiasteczkowego życia gdzieś na zadupiach c.k., na temat "strasznych mieszczan", literatury, ludzi, oczekiwań, rozczarowań... Lubię taką literaturę, Kosztolanyi to jedno z moich ostatnich odkryć.

Tak z przymrużeniem oka napiszę, że ta książka może być przestrogą dla ludzi, którzy fundują sobie dziecko, bo tak w sumie trzeba ;-)
Ani to dziecko szczęśliwe nie będzie, ani oni.
A tak poważnie - takie małe, ciche dziełko, a tak dużo w nim ciekawego. Zarówno na temat małomiasteczkowego życia gdzieś na zadupiach c.k., na temat "strasznych mieszczan", literatury, ludzi,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1152
610

Na półkach: ,

Autor świetnie oddaje klimat małomiasteczkowych ograniczeń i ciasnoty konwenansów przełomu XX w. Nostalgia za światem, który niepowetowanie odszedł, a jednak nachodzi refleksja, jak bardzo zmieniło się życie przeciętnego człowieka, rodziny? Tak samo martwimy się o najbliższych, emocjonujemy chorobami dzieci, opiekujemy starzejącymi się rodzicami. A gdzieś w środku w duszy różnie grało i gra. Niedomówiena, wstyd, zakompleksienie i strach przed wypowiedzeniem własnych potrzeb, obaw i chęci. Przeglądaliśmy się i przeglądamy w krzywym zwierciadle własnych ograniczeń tak samo.

Autor świetnie oddaje klimat małomiasteczkowych ograniczeń i ciasnoty konwenansów przełomu XX w. Nostalgia za światem, który niepowetowanie odszedł, a jednak nachodzi refleksja, jak bardzo zmieniło się życie przeciętnego człowieka, rodziny? Tak samo martwimy się o najbliższych, emocjonujemy chorobami dzieci, opiekujemy starzejącymi się rodzicami. A gdzieś w środku w duszy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
396
389

Na półkach: , ,

Odkąd po raz pierwszy odwiedziłam Budapeszt, zakochałam się w klimacie i architekturze węgierskiej stolicy. Poszukuję również węgierskiej literatury.
Ta książka, to nie to miejsce, nie ten czas. Małe węgierskie miasteczko Sarszeg u progu XX wieku. Akacjusz i Antonina wyprawiają właśnie swoją jedyną córkę, która pieszczotliwie nazywają Ptaszyną, do wujostwa na wieś. Chociaż Ptaszyna wyjeżdża tylko na tydzień, są niezwykle smutni, wręcz zrozpaczeni. Nie zdają sobie jeszcze sprawy jak miło spędzą nadchodzący tydzień.
Zazwyczaj bardzo pobieżnie czytam opisy książek przed lekturą. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu okazało się więc, że Ptaszyna nie jest małą dziewczynką, ale prawie czterdziestoletnią starą panną.
Ta pozycja, to nie jest książka z niezwykle rozbudowaną akcją. Autor w poetycki sposób wprowadza nas w nieśpieszny klimat prowincjonalnego miasteczka. W samym mieście nie dzieje się dużo, natomiast w głowach bohaterów trwa istna rewolucja. Po tylu latach Akacjusz ponownie uświadamia sobie jak miły może być posiłek w restauracji, jaką duszą towarzystwa kiedyś był. Antonina ma w końcu czas na spotkanie z przyjaciółkami. A jak radzi sobie w tym czasie Ptaszyna?
Wbrew pozorom to nie jest historia o tygodniowym szaleństwie rodziców, którzy wysyłają dziecko na wakacje. Jest tu sporo refleksji, smutku, ale jednocześnie autor przedstawia to w ciepły sposób. Tu nawet ciepło ma różne oblicza, niczym duchota przed burzą, która nagle przeistacza się w przyjemne orzeźwiające ciepło po letnim deszczu.

emocje logiczne.blogspot.com
IG:@mamazaczytana

Odkąd po raz pierwszy odwiedziłam Budapeszt, zakochałam się w klimacie i architekturze węgierskiej stolicy. Poszukuję również węgierskiej literatury.
Ta książka, to nie to miejsce, nie ten czas. Małe węgierskie miasteczko Sarszeg u progu XX wieku. Akacjusz i Antonina wyprawiają właśnie swoją jedyną córkę, która pieszczotliwie nazywają Ptaszyną, do wujostwa na wieś. Chociaż...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    747
  • Przeczytane
    555
  • Posiadam
    136
  • Literatura węgierska
    23
  • Ulubione
    17
  • 2014
    11
  • Chcę w prezencie
    8
  • Teraz czytam
    7
  • 2013
    7
  • 2011
    7

Cytaty

Więcej
Dezső Kosztolányi Ptaszyna Zobacz więcej
Dezső Kosztolányi Ptaszyna Zobacz więcej
Dezső Kosztolányi Ptaszyna Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także