rozwińzwiń

Brief Candle in the Dark: My Life in Science

Okładka książki Brief Candle in the Dark: My Life in Science Richard Dawkins
Okładka książki Brief Candle in the Dark: My Life in Science
Richard Dawkins Wydawnictwo: Bantam Press biografia, autobiografia, pamiętnik
464 str. 7 godz. 44 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Bantam Press
Data wydania:
2015-09-10
Data 1. wydania:
2015-09-10
Liczba stron:
464
Czas czytania
7 godz. 44 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780593072561
Tagi:
autobiografia wspomnienia biologia ewolucja nauka
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
197
90

Na półkach:

Nie oceniam książki, a tylko zostawiam komentarz, z tego powodu, że jej część przeczytałem bez żadnego zaangażowania, a część po prostu ominąłem. Już tłumaczę, dlaczego.
Otóż... Zabrzmi to trochę kiczowato, ale w pewnym sensie Pan Dawkins odegrał dużą rolę w moim życiu; pomógł mi nadać kształt swoim przekonaniom, i kiedy czułem się ze swoimi myślami wyobcowany, czytając "Boga urojonego" i słuchając jego przemówień (sporo tego było) udało mi się siebie zaakceptować; pomógł mi zrozumieć, że nie ma niczego złego w byciu innego, nawet KOMPLETNIE INNEGO, zdania. Stąd też moja "fascynacja" jego osobą...
Jednak nigdy nie fascynowała mnie biologa, ani zoologia. Teorię ewolucji znam, ale nigdy nie postrzegałem jej jako coś wywrotowego; coś, co należy stawiać na piedestał. Ewolucja to fakt naukowy i tyle, tak jak to, że woda paruje.
Także rozdziały o jego "ateistycznej aktywności" przeczytałem z wielką przyjemnością; te neutralne, bez fascynacji, ale miło było; a fragmenty o fenotypach, memach, genach itd sprawiały mi trudność.
To tyle.
Peace.

Nie oceniam książki, a tylko zostawiam komentarz, z tego powodu, że jej część przeczytałem bez żadnego zaangażowania, a część po prostu ominąłem. Już tłumaczę, dlaczego.
Otóż... Zabrzmi to trochę kiczowato, ale w pewnym sensie Pan Dawkins odegrał dużą rolę w moim życiu; pomógł mi nadać kształt swoim przekonaniom, i kiedy czułem się ze swoimi myślami wyobcowany, czytając...

więcej Pokaż mimo to

avatar
815
520

Na półkach: ,

Jestem ofiarą koronawirusa - czytelniczego.

Konieczność zdalnej pracy połączona z koniecznością czytania rzeczy nienadających się do recenzji sprawiły, że na prawdziwe czytanie brak mi i czasu, i siły.

Na ten moment udało mi się przeczytać w tym miesiącu jedną książkę (co, proszę mi wierzyć, nie jest normalne). Cieszy mnie w tym wszystkim jednak fakt, że choć ona mnie nie zawiodła.

To odmienny rodzaj autobiografii, w której autor przede wszystkim dzieli się nie tyle swoim życiem osobistym, ono gdzieś tam w tle się pojawia, co życiem twórczym, które bez wątpienia jest jego pasją.

Poznajemy procesy powstawania jego książek w połączeniu z przemyśleniami autora, licznymi anegdotami, z poznaniem galerii wybitnych współczesnych naukowców, przede wszystkim z dziedziny samego autora, ale nie tylko, oraz polemikami z nimi. Polemikami, a nie pyskówkami, do czego ostatnio niektóre media chcą nas przekonać.

Dawkins uchyla w bardzo przystępny sposób dość spory rąbek tajemnicy metodologii badań. I nie ma tu znaczenia, że autor jest ateistą, bo to, o czym mówi i jak mówi, ma klasę, której trudno szukać obecnie w świecie nie tylko nauki.

Książka zachęca, by sięgnąć po inne dzieła autora.
Jakąż osobowością musi być człowiek, który na co dzień nosi ręcznie malowane krawaty w obiekty swoich badań ;)?

Gorąco polecam.

Jestem ofiarą koronawirusa - czytelniczego.

Konieczność zdalnej pracy połączona z koniecznością czytania rzeczy nienadających się do recenzji sprawiły, że na prawdziwe czytanie brak mi i czasu, i siły.

Na ten moment udało mi się przeczytać w tym miesiącu jedną książkę (co, proszę mi wierzyć, nie jest normalne). Cieszy mnie w tym wszystkim jednak fakt, że choć ona mnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
549
126

Na półkach: , , ,

Jeżeli ktoś liczył na prawdziwą autobiografię Dawkinsa, będzie mocno zawiedziony. Po przeczytaniu pierwszej części („Apetyt na cuda”),cudów się nie spodziewałem… I cudów nie ma. To znaczy jest o niebo lepiej, bo pierwsza część to totalna porażka. Najgorsza książka Dawkinsa jaką czytałem. Tu jest o tyle lepiej, że autor często zamiast pisać o sobie (i o żonie Lalli – brrr… każdy ma swoje słabości),rozwija pewne wątki ze swoich najlepszych książek (Samolubny gen, Ślepy zegarmistrz, Bóg urojony). No cóż pozostaje mi czekać na prawdziwą biografię mojego ukochanego autora.

Jeżeli ktoś liczył na prawdziwą autobiografię Dawkinsa, będzie mocno zawiedziony. Po przeczytaniu pierwszej części („Apetyt na cuda”),cudów się nie spodziewałem… I cudów nie ma. To znaczy jest o niebo lepiej, bo pierwsza część to totalna porażka. Najgorsza książka Dawkinsa jaką czytałem. Tu jest o tyle lepiej, że autor często zamiast pisać o sobie (i o żonie Lalli – brrr…...

więcej Pokaż mimo to

avatar
48
46

Na półkach: ,

Mysle, ze dobre uzupelnienie ksiazek Dawkinsa. Warto przeczytac. Ksiazka zawiera takze ilustracje i zdjecia co z pewnoscia stanowi wartosc dodana. Polecam

Mysle, ze dobre uzupelnienie ksiazek Dawkinsa. Warto przeczytac. Ksiazka zawiera takze ilustracje i zdjecia co z pewnoscia stanowi wartosc dodana. Polecam

Pokaż mimo to

avatar
795
718

Na półkach: , , , , ,

Druga część autobiografii poziomem jest zbliżona do pierwszej, różni się jednak znacząco swoją strukturą.

Tym razem bowiem Richard Dawkins nie bawi się w opisywanie swoich przeżyć w sposób chronologiczny, ale raczej miesza różne rzeczy i tworzy z nich worek wspomnień, z którego wyciąga raz taką, raz inną postać czy historię.

Od czasu do czasu napisze coś ciekawego, równie często jednak nieprzyzwoicie przynudza. Mi się momentami bardzo podobało, niektóre strony jednak sobie odpuściłem, bo autor zaczął niebezpiecznie rozwodzić się w przeintelektualizowany sposób nad mało interesującymi (z mojego punktu widzenia) rzeczami.

Cóż, jako fan Ryśka wystawiłem 6/10, jednak książka zdecydowanie tylko dla fanów.

Druga część autobiografii poziomem jest zbliżona do pierwszej, różni się jednak znacząco swoją strukturą.

Tym razem bowiem Richard Dawkins nie bawi się w opisywanie swoich przeżyć w sposób chronologiczny, ale raczej miesza różne rzeczy i tworzy z nich worek wspomnień, z którego wyciąga raz taką, raz inną postać czy historię.

Od czasu do czasu napisze coś ciekawego, równie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2289
97

Na półkach:

Z całym szacunkiem dla Dawkinsa, bo to jeden z moich ulubionych ewolucjonistów, czytało się ciężko. Ciekawsze to, niż "apetyt na cuda" ale...
Zdecydowanie wolę, jak pisze o ewolucji.

Z całym szacunkiem dla Dawkinsa, bo to jeden z moich ulubionych ewolucjonistów, czytało się ciężko. Ciekawsze to, niż "apetyt na cuda" ale...
Zdecydowanie wolę, jak pisze o ewolucji.

Pokaż mimo to

avatar
193
192

Na półkach:

Kontynuacja książki "Apetyt na cuda"? Apetyt na cuda został skończony na Samolubnym Genie. W tej książce autor zrezygnował z opisu swojego życia w sposób chronologiczny, jak to było wcześniej, za to Światełko w mroku podzielił na opisy wyjazdów, filmów no i głównie te jego książki. Nie ma tutaj za bardzo nowych rzeczy, które byłyby u niego wcześniej opisane, oprócz nawiązania do "Opowieść przodka (przodków)" The Ancestor’s Tale po angielsku, która to pozycja niestety nie jest przetłumaczona na język polski. Dodatkowo drażni mnie nadużywanie słowa "uroczy". Nie wiem czy to autor tak przetłumaczył, czy Dawkins używa tego słowa aż nazbyt często? Dziwnie to trochę brzmi jak większość ludzi na świecie są "uroczy" ;) Dla fanów Dawkinsa polecam, dla innych też powinno się spodobać. Główne idee co opisał wcześniej tutaj też są, no i te biomorfy. ;)

Kontynuacja książki "Apetyt na cuda"? Apetyt na cuda został skończony na Samolubnym Genie. W tej książce autor zrezygnował z opisu swojego życia w sposób chronologiczny, jak to było wcześniej, za to Światełko w mroku podzielił na opisy wyjazdów, filmów no i głównie te jego książki. Nie ma tutaj za bardzo nowych rzeczy, które byłyby u niego wcześniej opisane, oprócz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
584
570

Na półkach: , , ,

Drugi tom autobiografii Dawkinsa "Światełko w mroku", ma inny charakter, stąd konstrukcja książki jest różna od tomu pierwszego. To pogrupowane w kilka tematycznych rozdziałów historie fascynacji przyrodniczych, uwag nad codziennością uniwersytecką, kontaktów z mediami i polemik z oponentami.

Pierwszy rozdział, najzabawniejszy, to świetne anegdoty uniwersyteckie, historie egzaminowanych i egzaminujących, szczególnie podczas trudnego, legendarnego oxfordzkiego testu końcowego. Próbka paniki studenta (str. 29):

"David McFarland, tutor psychologii (...) opowiadał mi kiedyś, że zadzwonił do niego jeden z nadzorujących egzamin pracowników uniwersytetu, by poinformować, że : 'Niepokoimy się o pańskiego ucznia, pana X. Stawia coraz większe litery. Teraz już każda ma ponad trzy cale.' "

Ciekawe w tej części wydały mi się również opisy długich debat uniwersyteckich o dopuszczeniu kobiety do studiowania w Oxbridge. Okazuje się, że to proces dyskutowany, głosowany, analizowany przez lata na kolegiach. Brytyjskie uczelnie w tej materii słyną z konserwatyzmu.
Z zazdrością czytałem o podróżach, które Dawkins odbył. Były związane z pracą, jak interesująco opisany pobyt na tropikalnej wyspie panamskiej, wyprawy afrykańskie, czy zupełnie prywatne fascynujące polowania na kałamarnice olbrzymie lub wyprawy śladami Darwina na wyspy Galapagos. Jak bardzo można być zaskoczonym tym, co się zastanie w głuszy, opisuje autor przytaczając przygodę przyjaciół (str. 129):

"Podróżowali (...) przez Ugandę i trafili do oddalonej od świata wioski. Jak to w Afryce, samochód momentalnie otoczyła grupka śmiejących się dzieci. Cobbowie to ludzie bardzo uprzejmi, więc natychmiast się przywitali: 'Jak się macie?' (How are you?). Zgodnym chórem dzieci odpowiedziały: 'Cóż, nie możemy narzekać' (Moostn't groomble)."

Jeśli chodzi o język, Dawkins wspomina wiele ciekawych wpadek słownych, konferencyjnych nieporozumień. Ogólnie ma świadomość, że Anglicy nie zasłużyli na to, by ich język tak bardzo dominował w świecie nauki. Przyjmuje ten fakt, jako błogosławieństwo.

Sporo ciekawostek dostajemy, gdy opisuje angielski system mecenatu nauki. Największe uczelnie na Wyspach dysponują specjalnymi katedrami, często ufundowanymi przez bogatego sponsora. Taką jest katedra Lucasa dla fizyka (obsadzona m.in. przez Newton, Dirac, Hawking) w Cambridge, czy oxfordzka katedra Balla (sprawował ją m.in. Penrose). Dla Dawkinsa utworzono analogiczną katedrę, dzięki czemu mógł się zająć szeroko pojętą dydaktyką i popularyzacją nauki, bez typowych obowiązków uczelnianych (str. 258-260) . To taki wygodny sposób na uhonorowanie za wybitne zasługi. Moment uzyskania tej katedry oznaczał, że pożegnał się z formalna nauką. Skupił się na pisaniu, odczytach i dysputach. Organizował doroczne spotkania - wykłady Simonyi (od nazwiska fundatora katedry). W pamięci zostanie mi cięta uwaga jednego z zaproszonych do odczytu gości, Daniela Dennetta, który pseudointelektualne wypowiedzi 'myślicieli' nazywał 'głębotkami' (str. 270):

"Spytany, co ma na myśli, mówiąc o 'głębotkach' (deepities),odpowiedział: 'Służę definicją ostensywną - to wszystko, co kiedykolwiek powiedzieli miedzy innymi Deepak Chopra, Karen Armstrong i Teilhard de Chardin' ."

Jeśli kogoś interesują takie złote myśli, cięte riposty i ekwilibrystyki erystyczne podczas gorących debat, w "Światełko w mroku" dostanie ich w dużej liczbie. Nie sposób wszystkiego przytoczyć. Trzeba książkę przeczytać.

Chyba najciekawsze fragmenty, to wynikające z wyczuwalnej na każdej stronie, pasji poznania. Dawkins wielokrotnie na kartach tej autobiografii prezentuje pogląd, że nauka jest najpiękniejsza bez utylitaryzmu. Jeśli się ją uprawia dla niej samej i co najwyżej z pazerności, by wiedzieć więcej. Nie każdy się do tego nadaje. Już kandydat na studenta musi mieć, według niego, pewne zadatki (str. 21):

"Jeżeli ktoś musi się dowiadywać na lekcji geografii, gdzie leży Afryka - jeżeli, przeżywszy na świecie 17 lat, nie nabył takiej wiedzy przez osmozę albo po prostu ze zwykłej ciekawości - oznacza to, że osobnik ów nie odniesie żadnej korzyści z uniwersyteckiej edukacji"

Dyskutuje delikatny temat elitaryzmu uniwersyteckiego, który czasem jest źle rozumiany w społeczeństwach. Dla mnie przytoczone poniżej słowa, pochodzące z konferencji w 2006 w Manchesterze, to jeden z tych fragmentów, dla których warto było sięgnąć po autobiografię Dawkinsa (str. 217):

"Elitaryzm stał się dziś 'brzydkim słowem', a to szkoda. Istotnie jest on godny potępienia, ale tylko wtedy, gdy staje się bazującym na wykluczeniu snobizmem. Elitaryzm w najlepszym wydaniu polega zaś na przyciąganiu do elit innych [...]. Nauka jest pasjonująca i interesująca sama w sobie i by ciekawość do niej rozbudzić, nie potrzeba prymitywnych chwytów i zagrań pod publiczkę. Ani uproszczeń, które staja się zwykłym prostactwem."

Dawkins słynie z ciętego języka, trafnych puent czy dosadnych sformułowań, porównań. Z reguły trafiają w mój gust, bo nic tak dobrze nie tłumaczy trudnych, złożonych i czasem przesadnie obudowanych znaczeniami sformułowań jak krótka fraza (str. 223):

"koncentrowanie się wyłącznie na użyteczności nauki to trochę tak, jak chwalenie muzyki za to, że daje skrzypkom świetną sposobność do ćwiczenia mięśni ramion"

Bardzo wyraźnie deklaruje własne stanowisko w sprawie pseudonaukowych pretensji szarlatanów i nawiedzonych. Jest za racjonalizmem i rozumem, bez żadnych wyjątków. Przy opisie metody doświadczalnej, zwanej testem podwójnie ślepej próby, przytacza rozbrajające słowa zwolennika kinezjologii (paramedyczna terapia) po nieudanej weryfikacji skuteczności tej metody leczenia (str. 215):

"Widzi pan. To właśnie dlatego nie przeprowadzamy nigdy testów metodą podwójnie ślepej próby. Nigdy nam nie wychodzą"

Sporo miejsca poświęca na zaprezentowanie swego światopoglądu. Dla ciekawych, jest oczywiście "Bóg urojony", tak 'od kuchni' (str. 161-171). Ciepło wypowiada się o kilku hierarchach chrześcijańskich. Wysoko ceni sobie jezuitę-astronoma George'a Coyna, arcybiskupa Rowana Williamsa czy rabina Jonathana Sacksa. Wbrew powierzchownym opiniom, potrafi słuchać i darzy szacunkiem tych interlokutorów, którzy są otwarci na argumenty i szczere rozmowy (str. 231-235). W rozdziale o debatach są też i przykłady zmagań z nieprzejednanymi kreacjonistami. Przekonująco opisuje przyczyny, dla których unika konfrontacji z nimi. Krótko można zdanie Dawkinsa streści, poprzez przytoczone stanowisko kolegi (str. 230):

"Kiedy ktoś zaprasza go do udziału w takiej debacie, zwykle odpowiada: 'To będzie dobrze wyglądało w twoim CV. Nie w moim'"

Ciekawie opisuje podróże w towarzystwie przyjaciół i debaty, w których razem uczestniczyli. Przewijają się Hitchens, Dennett czy Krauss. Ten ostatni, chyba najbardziej prowokacyjny i niezwykle błyskotliwy fizyk, nie przebiera w słowach, gdy dyskusja rozpala się do czerwoności (str. 245):

"Każdy atom twojego ciała pochodzi z gwiazdy, która kiedyś wybuchła. Najprawdopodobniej atomy w twojej lewej ręce pochodzą z zupełnie innych gwiazd niż te w prawej. I ty mi mówisz o Jezusie?! Pomyśl, ile gwiazd umarło, żebyś mogła dzisiaj tu być!"

Religijne odczytanie takich słów, jeszcze kilka wieków temu, zaprowadziłoby Kraussa na stos. Współcześnie to już normalna licentia poetica. Na szczęście. Sam Dawkins stanowczo zaprzecza, by nazywanie go 'ateistycznym talibem' było słuszne (str. 412). To między innymi jego przyjaciel, kosmolog Neil deGrasse Tyson (autor serialu 'Kosmos', kontynuacji legendarnego dzieła Sagana) uzmysłowił mu, że nie jest zbyt koncyliacyjny, a ton zbyt agresywny, czym trudno przekonuje do własnego zdania (str. 247). Widać posłuchał rad, bo w debatach z ostatnich 10-ciu lat, które słuchałem, Dawkins wydaje się bardziej stonowany i unikający zbyt agresywnych konfrontacji.

Ostatni, najdłuższy, rozdział to liczne komentarze do aktualnego stanu teorii ewolucji - neodarwinizmu. Opisuje w nim swój radykalny adaptacjonizm, koncepcję fenotypu rozszerzonego (str. 296) czy generowane numerycznie kształty, powstające w wyniku iteracji zmian z góry zadanych cech (tzw. biomorfy),które w sposób uproszczony oddają ewolucje organizmów żywych. Przytacza ciekawe argumenty przeciwko, jedynej poważnej konkurencyjnej wobec doboru naturalnego, teorii tzw. lamarckzizmu (str. 380-385) . Opisuje liczne subtelności darwinizmu i przykłady ewolucji oka czy echolokacji nietoperzy (str. 334-339).

Ponieważ to autobiografia naukowa, poznajemy niewiele faktów z życia prywatnego. Gdybym nie sięgnął po inne źródła, nie wiedziałbym nawet, iż miał trzy żony. To zapewne zabieg specjalny. Jednak jest fragment, w którym opisał początek znajomości z aktualną żoną. Metoda, jakiej użył do tego celu, rozczuliła mnie. Działo się to podczas oglądania populacji lemurów (str. 140-141):

"...mam nieodparte wrażenie, że przyłapałem parę lemurów wymieniających się znaczącymi spojrzeniami, gdy spostrzegły, jak wodzę za Lallą wzrokiem."

Co lubię u Dakwinsa najbardziej? To, że pokazuje swoim życiem i przenikającą je fascynacją nauką, iż zdobywanie wiedzy jest najbardziej wysublimowaną formą ludzkiej działalności. Uważa, że człowiek rodzi się po to, by być ciekawym. Prezentuje z dumą grono znajomych, przyjaciół, którzy są wybitnymi naukowcami główne przez to, że ich horyzonty myślowe dalece wykraczają poza formalne wykształcenie. W prywatnych sytuacjach poznajemy m.in. Daniela Dennetta, Stevena Weinberga, Francisa Cricka, Jamesa Watsona, Jareda Diamonda, Stevana Pinkera czy Martina Reesa.

Gorąco polecam "Światełko w mroku" wszystkim ciekawym świata; światopoglądowym sojusznikom i adwersarzom Dawkinsa.

Drugi tom autobiografii Dawkinsa "Światełko w mroku", ma inny charakter, stąd konstrukcja książki jest różna od tomu pierwszego. To pogrupowane w kilka tematycznych rozdziałów historie fascynacji przyrodniczych, uwag nad codziennością uniwersytecką, kontaktów z mediami i polemik z oponentami.

Pierwszy rozdział, najzabawniejszy, to świetne anegdoty uniwersyteckie, historie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
226
37

Na półkach: , , ,

W tej części wszystko zostało spisane, co być powinno.
Całość, to list pochwalny autora do nauki.
Warto przeczytać.

W tej części wszystko zostało spisane, co być powinno.
Całość, to list pochwalny autora do nauki.
Warto przeczytać.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    115
  • Przeczytane
    46
  • Posiadam
    25
  • Biografie
    2
  • Dawkins
    2
  • Nauki o nauce
    2
  • 'Chcę kupić
    1
  • 2021
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Literatura angielska
    1

Cytaty

Więcej
Richard Dawkins Brief Candle in the Dark: My Life in Science Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także